Tam jest Ukraina , gdzie żyją Ukraińcy. A żyją tylko według swoich praw.
Niewytłumaczalne są roszczenia terytorialne Ukraińców. Posługując się dawnymi granicami religii prawosławnej wmawiają zasięg ukraińskiego etnosu, wpisując wszystkich prawosławnych do swojej puli, jak choćby wspomnianych Łemków. Dodatkowo upominają się o wszystkich Unitów, co popierali tacy księża jak Szeptycki czy omawiany Kocyłowski. âDwa Królestwaâ- kto czytał, ten wie.
Byt jego kościoła był zagrożony po zdelegalizowaniu przez Rosjan i przetrwał tylko dzięki schronieniu, jakie znalazł we lwowskiej katedrze.
Chcę zwrócić uwagę, że martyrologia Kocyłowskiego już po wojnie, jest karą wymierzoną przez Rosjan pamiętających jego wcześniejsze kolaborowanie z ukraińskimi, a później niemieckimi nazistami.
I znowu wracamy do punktu wyjścia: jeśli śmierć Kocyłowskiego jest eksponowana, bo z rąk Rosjan, to gdzie księża bestialsko zamęczeni przez Ukraińców w czasie niedokończonych 99 mszy wołyńskich z 11 lipca 1943? Dlaczego kościół o nich zapomina bojkotując pomnik w Domostawie
I kilka minut prawdy o wdzięczności lwowskich grekokatolików, którzy nie chcą oddać Polakom ich kościoła.
Na dziś, miasto, mimo decyzji papieża przekazało kościół w ręce prywatne, dla sekty. Tłumaczenie ratusza powala: oddaliśmy niezgodnie z prawem, ale teraz ze zwrotem byłoby za dużo zachodu.
https://rzeszow.tvp.pl/42626321/spor...znej-we-lwowie