Hej,
nim wpadnę w zimowa depresję szukam jakiegoś rozwiązania tej degrengolady.
Chodzi mi po głowie Maroko. Pojechać na krótko i poszaleć.
Skupić się na jeździe od rana do wieczora. Szybko i nierozważnie

Zwiedzanie na 3 planie. Praktycznie bez bagażu. Jedna torba na kanapę i tyle.
I dojazd nie na kołach lecz na przyczepie. Samej jazdy na moto góra tydzień.
No i pytania. Czy jest sens w lutym? Może lepiej później?
Są jacyś chętni

Poczytam sobie w najbliższym czasie o wyprawach do Maroko ale pewnie nie będzie tam nic na temat tygodniowej dzidy w środku zimy.
Zatem wszystkie sugestie (pukania w czoło nie wykluczając) wezmę do serca.