źródło.jpg
Tankujemy smaczną wodę i zwiedzamy najbliższą okolicę kierując się wciąż na zachód
usznia k.jpg
napis.jpg
dwa światy.jpg
Najpierw to zdjęcie opisałem jako „dwa światy”. Po namyśle uważam, że to w rzeczywistości jeden świat zespolony. Przedstawienie każdego z osobna nie oddaje istoty. Dopiero pokazanie ich razem, tego bezpośredniego sąsiedztwa daje wyobrażenie tragedii.
To właśnie jest to największe kłamstwo o „etnicznie ukraińskich ziemiach”. Wkoło dominowała wielokulturowość i oczywiście bezdyskusyjna obecność rusińska, ale jako jeden z jej elementów, co jest niepojęte dla ideologów OUN. Eksponowanie go z pominięciem elementarnej prawdy chociażby o Polakach i Żydach, o państwie, które to wszystko scalało i którego broniło nazywając wszystkich swoimi obywatelami, trwałe usunięcie z przestrzeni ich śladów ma potwierdzać tę tezę. Wszystko inne to narracja antyukraińska.
To zdjęcie podkreśla przedwojenne współistnienie dwóch określonych religijnie i kulturowo bytów, gdzie troska o powszedni dzień uśpiła czujność. Niewidoczne na co dzień różnice podbite i chytrze wykorzystane doprowadziły do tragedii. Na wsi, tym najmniejszym skupisku ludzkim, gdzie sąsiedzkie, a często rodzinne relacje mieszały się, okrucieństwo było widoczne podwójnie.
To nie była wojenna, bezimienna śmierć na odległość, armatni pocisk wymierzony gdzieś tam, jak granat w okop, ale zabijał najbliższy sąsiad, często pijący wodę z tej samej studni. Zabijał uważnie, w sposób przemyślany, żeby nie zabrudzić krwią upatrzonych wcześniej pantofli, czy kożucha. Bohatersko, z narażeniem swojego życia ratował z palącej się polskiej chaty dębową szafę, którą zawsze podziwiał, której dobrze spasowane drzwi nigdy nie skrzypiały.
Instynkt uśpiony przez pokolenia odżył i napasał niewinną krwią. Już nie musiał spłacać zaciągniętego u Żyda długu, nie martwił się o blachę na swoją strzechę, miał zadbaną krowę i konia, którym mógł orać tam, gdzie marzył jego ojciec i dziadek, hen aż pod las. Las od wieków zwany polskim, ale wnuki już tego nie będą pamiętać.
Ot, niby zwykła, chłopska zapobiegliwość, ale ta krew! ten trup sąsiada wystający z ziemi przy każdym ulewnym deszczu, bo płytko zakopany!
Bandycka solidarność stworzy przepisy prawa chroniące nowe historyczne dziedzictwo i zwyczajny wstyd po mordercach zamieni w ich gloryfikację
kryj.jpg
kryj muz.jpg
Za kolejne kilka km znajdujemy w lesie „muzeum UPA” jak czytamy na banerach.
Bywałem tu sam, ale ciekawiła mnie reakcja towarzyszy wyjazdu na tak bezpośrednie miejsce
Klimatyczna ścieżka dydaktyczna
1.jpg
2.jpg
3.jpg
tabl.jpg
zby.jpg
wszystko.jpg
noc.jpg
Jest wszystko, co trzeba. Ciekawe, czy byłaby tu opcja spędzenia nocy?
Ostatecznie pomysł upadł, bo chłopaki zaczęli grymasić, że nad pryczą woleliby zdjęcie gołej baby, zamiast zdjęcia młodzieńca itp. Mnie z kolei niepokojem napawał wiszący na ścianie obraz w stylu „Czarne oko odbytu”. Aż strach pomyśleć o czyje oko mogło artyście chodzić
oko.jpg
Tak więc jedziemy dalej