Dopisałem coś do poprzedniego postu.
Czarny, też mi ostatnio ta myślę weszła. Lata 90, Polska. Kupiliśmy w ostatnim momencie naszego merca 123 (do dzisiaj w rodzinie) bez cła. Później wchodzi cło, bo trzeba ratować fiata, żuka z drewnianą podłogą i fabrykę stara 200. Ku chwale socjalistycznej antymysli samochodowej.
Mimo ceł, idą składaki, rozbiórki samochodów przed granicą polska w niemieckim lesie, warsztaty przygraniczne w NRD, dziwiace się na huj rozbierać dobre auto. Pamiętam że silnik i karoseria nie mogą jechać na jednej lawecie, więc znowu cyrki z zamiana lawet przed granicą z przypadkowym kolesiem napotkanym na parkingu. Wymiana lawet, jak sobie pomyślę co to za chore czasy na granicy były.
Mija 30 lat. Wchodzą cła na lepsze auta z chin, i Niemcy ( nie tylko) kupują je dalej. Zakładam że następnym krokiem będzie podwyższenie cel, aby ratować europejską (niemiecka) gospodarkę samochodowa (te duże fiaty i maluchy). I znowu wrócimy do momentu, że kupimy sobie samochód w częściach z chin, oni go przyślą dhlem, my sobie poskręcamy i będziemy nim jeździć.
Tak jak w latach 90 w Polsce.
Ps. Już w Polsce nawet piszą
https://tvn24.pl/biznes/moto/niemcy-...koju-st8203913
Myślę czy tam nie pojechać z jakims plakatem. Ja też chcę wiercić dziury w kadłubem tej tonącej lajby. Oby jak najszybciej poszła na dno.