Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16.02.2025, 15:54   #56
Dredd


Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 374
Motocykl: Tenere 700
Dredd jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 11 godz 33 min 52 s
Domyślnie

Dzień 19 – środa 3 sierpnia - Kaszan

Dzisiaj dzień błogiego lenistwa. Nie jedziemy nigdzie. Dlatego wstajemy późno i śniadanie jemy dopiero o 9:00. Skwapliwie korzystamy z dobrodziejstw naszego hoteliku i uruchamiamy pralkę. Ponieważ na zewnątrz jest 45 stopni wywieszone na sznurku schnie w momencie.
Leniwie uderzamy w miasto.


504.jpg


505.jpg


Podziwiamy wytwory irańskiej motoryzacji. Jeżdżą tu naprawdę różne: przesadnie zadbane, zwykłe, nie kwalifikujące się nawet na złom. Zasadniczo oprócz Peugeotów, same egzotyczne dla nas marki.


503.jpg


506.jpg


507.jpg


509.jpg


Miasto przystrojone z okazji święta.


508.jpg


510.jpg


Szukamy poczty, aby wysłać kartki pocztowe, ale jest siesta i nieczynne. Generalnie wszystko zamknięte, nawet przydrożne stragany. Wobec tego wracamy do pokoju i też idziemy spać.


511.jpg


512.jpg


513.jpg


514.jpg


Niby wstaliśmy późno, ale skwar wyssał z nas energię i śpi się zadziwiająco dobrze. Po przebudzeniu zaś należałoby coś zjeść
Szykujemy sobie jedzenie w kuchni i gadamy chwilę z Amirem. Sprząta po nas i wygania nas na bazar.
Wobec tego lecimy.
Irański bazar to nie to samo co nasze targowisko. Tu toczy się życie lokalnej społeczności. Oprócz sklepików jest tutaj masa maleńkich warsztacików, w których pracują mistrzowie rzemiosła w swoim fachu. Miło jest popatrzeć na takich artystów. Bez problemu pozwalają zrobić zdjęcie. Sam bazar zaś to kryta dachem plątanina maleńkich uliczek z wewnętrznymi dziedzińcami, fontannami, meczetami, oświetlona nieraz przepięknymi świetlikami.


516.jpg


515.jpg


517.jpg


521.jpg


522.jpg


523.jpg


524.jpg


Nagle: ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę! Wyłączyli prąd. Jedyne źródła światła to okrągłe świetliki w dachu oraz komórki. Szkoda, akurat trafiamy w coraz to ciekawsze, bardziej autentyczne zakątki. Ma to o tyle znaczenie, że bazar jest ogromny i drugi raz może nie uda się tu dotrzeć. Przysiadamy na chwilę, lecz awaria chyba jest poważniejsza i trochę potrwa jej usunięcie.
Próbujemy jakoś na czuja wydostać się na otwartą przestrzeń.


518.jpg


519.jpg


520.jpg


Gdzieś daleko przed nami robi się coraz większy rwetes. Słychać jednostajne, głuche odgłosy bębna, jakieś śpiewy, czy recytacje. Okazuje się, że z przeciwka wali tłum mężczyzn, którzy uderzają się rękami w klatki piersiowe i śpiewają. Wyjaśniło się skąd dochodził głuchy odgłos bębna Tłum zagęszcza się na tyle, że nie bardzo możemy się przedostać dalej. Ktoś przeprowadza nas przez cukiernię i wypuszcza przez zaplecze na zewnątrz.


525.jpg


Jesteśmy kawał drogi od hotelu, a na domiar złego w tej części miasta nie ma prądu. Potykając się co chwila i uważając przy tym, aby nie zostać rozjechanym, obieramy azymut na hotel.
Nie idziemy jednak spać, lecz uderzamy do polecanej przez Amira knajpy o nazwie Bam. Miejsce okazuje się bardzo klimatyczne, a zajmuje dach budynku. Co ciekawe dach o konstrukcji kopułowej, więc „podłoga” w nim to także kopuły.


526.jpg


527.jpg


Jest jednak dość późno, więc pijemy coca - colę (prawdziwą!) i wracamy. Miasto także opustoszało.


528.jpg


W hotelu czeka na nas Amir z herbatą. Chwilę gadamy. Przy okazji dowiadujemy się, że wjazd na pustynię Maranjab możliwy jest ze specjalnym przewodnikiem i kosztuje w przeliczeniu ok. 150 Euro. Być może o to chodziło…

Dziś nie pokonaliśmy ani jednego kilometra.
Dredd jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem