obozowisko1.jpg
Jak zapewne wszyscy się domyślają, pół nocy zajęło nam rozważanie przewagi urody Lubelanki nad Chełmianką i odwrotnie, a drugie pół to żal, żal, że żadna nie chciała z nami jechać.
Żal, żal za dziewczyną to taki Kresowy obowiązek, więc żałowaliśmy, że hej!
Ale od tego żalu, żalu wielkiego! wcale nie było cieplej. Wiatr robił z płachtą namiotu co chciał, pomimo motocykla ustawionego przed nim jako parawan.
Rankiem zrobiło się cieplej i… zaczął padać deszcz!
jeleń.jpg
Nie przeszkodził w codziennych obozowych obowiązkach: trzeba było rozstawić masz na flagę, przygotować pomnik, iść po wodę do źródła i postarać się o drzewo. Do tego, co zwykle doszło zrobienie krzyża ala partyzancki, co akurat w tamtym miejscu było najmniejszym problemem.
Materiałowo, byłem przygotowany do naprawy kamiennych pomników na cmentarzu, co było marzeniem Józwa. Smutny był widok zwłaszcza Świętej Rodziny koczującej od zeszłego roku na ziemi, pod cokołem. Niestety, tak musi pozostać do najbliższego tam wyjazdu – deszcz i 3st.C wykluczały jakiekolwiek klejenie i łatanie ubytków. Surowe warunki robią swoje. Czas zaciera te wzniosłe i poetyckie sentencje w jakie najbliżsi wyposażali zmarłego na drogę ku wieczności. Kamień zawodzi a co dopiero ludzka pamięć?
Wizyta na cmentarzu to wysłuchana kolejny raz opowieść Józwa, jak to z Ojcem odnaleźli ten cmentarz i wraz z innymi rodzinami wydzierali go zieloności. Nagrobne figury odnowiono w 2008.
rodzina.jpg
kapliczka.jpg
Idąc z cmentarza odnaleźliśmy ze Zbyszkiem stara drogę i przy niej kapliczkę, o której w swojej książce „Kainowa zbrodnia” wspomina Ryszard Kobylański. Obok miał stać jego rodzinny dom. Jakby na potwierdzenie, Zbyszek odnalazł starą cegłę. być może właśnie pochodzącą z domu autora
cegła.jpg
Uroczystość przewidywała Mszę w intencji pomordowanych, Drogę Krzyżową i Apel Poległych przygotowany przez młodzież z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży.
Coraz mniej młodych widać na obchodach i nie jest to problem tylko Huty Pieniackiej.
Czasami samo współczucie to zbyt mało. Nic nie zastąpi fizycznej obecności.
Stowarzyszenie Huta Pieniacka i jego Pani Prezes zawiesiła na czas wojny jakiekolwiek przyjazdy na Hutę tłumacząc względami bezpieczeństwa. Józef robi to prywatnie, tłumacząc wypełnieniem woli zmarłego Ojca.
Huta Pieniacka nie przywykła do takich obchodów. Oprócz modlitewnego wspomnienia były banery, race, okrzyki w stylu kibicowskim. Podbijały przekaz i jednocześnie zbyt mocno były w kontraście ze smutkiem w miejscu pustej wsi. To nie jest moja forma wyrazu. Stowarzyszenie Kocham Polskę zdominowało tegoroczne upamiętnienie bez jakiegokolwiek uzgodnienia.
dymy.jpg
dymy2.jpg
dymy3.jpg
pamiętamy.jpg
Ustał deszcz i wiatr, wszyscy odjechali. Na niebie pokazały się gwiazdy. Na Hutę powróciła cisza i druga noc upłynęła spokojnie.