Halo halo, to może i ja coś skrobnę... Jako takiej relacji miało nie być ALE... też chcę być sławny








mam chwilę to popiszę

. Wycieczka była chyba we wrześniu, w założeniach miało się odbyć to tak że lecimy do Syrii totalnie bez litości, śpiąc w rowach waląc potężne ilości kilometrów


(ekipa z Kątów -wiadomo twarde sztuki), żreć cokolwiek

( Bear Grylls może się od nas uczyć). Wyszło jak zawsze



.
Przygotowania przebiegły tak, że z grubsza każdy i z grubsza wiedział gdzie jedziemy. Wizy załatwione dzięki pomocy Pana Rambo (o dzięki Ci Panie

). Regulator pożyczony (noooo dobra, uratował nas a tu dziękuje panu Sławkkkowi), systemy pakowania powymyślane... Wio!!
(Uwaga uwaga, wyjazd karygodnie słabo udokumentowany fotograficznie - proszę się nie wściekać na małą ilość i marną jakość

)
Dzień 1
Właściwie to noc bo wyjazd planowany był na północ, ale kolega dojechał o tej rzeczonej północy i trza było opone z tyłu przerzucić na bardziej szosową. Padł oczywiście również regulator więc taśma mcgyvera poszła w ruch <-ten okres niedukomentowany w ogóle gdyż nikt w tym momencie nie pamiętał że ma aparat w kieszeni.
Jazda A4 w kierunku Bielska-Białej to walka z zaśnięciem za kierą (kto wymyślił ten wyjazd o północy?!?!?), po drodze jakieś objazdy i na miejscu jesteśmy o świcie. W Bielsku czekamu na ziomala, Tomka forumowego Sambe 23.

Tutaj jeszcze mamy piękne myśli i nadzieję na szybki dojazd

Debile... hehe
Zgodnie decydujemy się jechać do Tomka trochę przekimać bo właśnie zaczęło kropić, chcemy to przeczekać. A i niektórzy musza jeszcze siano na $$ wymienić i takie tam z rana. Śpimy 2 godziny (to będzie norma na najbliższe 3 dni :P). Do rana zdążyło się rozpadać nieźle, załatwiamy formalności finansowe, naprawiamy drugą awarię prądu i ruszamy....
Z tej części też nie ma fotek gdyż zorientowaliśmy się, że u Tomka został zapasik napojów 97%. @#$%@#$%^, cały wyjazd zje... eee trochę niespecjalnie się zrobiło :P.
Jedziemy przez Słowację, Węgry. Cały czas leje. Zero przyjemności, wszyscy jadą na E09 więc wiadomo - średnia prędkość nie przekracza 40kmh. Dopiero za Budapesztem uciekawy chmurom i dzidaaaaa
Nadzieja wstąpiła w serca niestrudzonych podróżników:
Jadymy dalej i docieramy na pierwszy nocleg pare km za granicą Serbską. Była dzida po zaoranym pasie przygranicznym, klimatyczny nocleg w kukurydzy
Tu niestety wyszła na jaw natura ekipy - po prostu napoje lecznicze 40% które miały być trzymane na niepewne warunki żywieniowe u arabów zostały wchłonięte. Tyle, wszyscy się narąbali i poszli spać. Nuuuuda
CDN...