Dzień 2
Wstajemy rano z mocnym postanowieniem dojazdu do Stambułu. (TAaaaaaa

). 'Zorientuwywujemy' się, że spaliśmy właściwie u kogoś na podwórku. Wszystko jest pięknie zgrane, niektórzy robią żarcie, inni poranną kupę, jeden sprząta pobojowisko.
Wyruszamy bocznymi drogami. Prawie wszyscy w ekipie biedni to trza zaoszczędzić na płatnych autostradach. Tu nadal niewiele się dzieje, oprócz różnych spotykanych po drodze na stacjach benzynowych ludzi którzy robią wielkie oczy na odpowiedź na pytanie: "Gdzie my właściwie jedziemy?".
Aha... żeby nie było w Belgradzie znowu zaczyna lać a my na wylotówce boczną drogą przez góry

. Fotek brak bo wiadomo czemu. Nici ze Stambułu. Noclegu szukamy już tradycyjnie w nocy, już na szczęście na sucho za granicą Bułgarską. Straszny wypizdówek, zakłócany pobliską linią kolejową i ekspresówką.
(Zdjęcie z rana następnego dnia)
CDN... (w odcinku następnym już może coś się zacznie dziać, a jak!!!

)