Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17.12.2009, 11:58   #9
Misza
22.10.2006, DTN :)
 
Misza's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kąty Wrocławskie
Posty: 3,767
Motocykl: RD07
Przebieg: IIszlif
Galeria: Zdjęcia
Misza jest na dystyngowanej drodze
Online: 7 miesiące 3 tygodni 2 dni 15 godz 53 min 10 s
Domyślnie

Dzień 4

Choć człowiek zmęczony to sen długo nie trwa. Już o godz 7.00 słońce zaczyna razić i porządnie grzać. Szczególnie mocny zapach okolicznych krzewów (tamaryszki?) nadaje klimat bliskiej egzotyki.



Wstajemy byle szybko znaleźć się w drodze, niezmiernie ciekawi tego co się wydarzyć jeszcze może . Szybkie ognisko by usmażyć niby-kiełbaski bułgarskie. Podczas zbierania drewna takie coś się objawiło:



Nie piszę co to, może sami się dopatrzycie

Krążownik, stacja ładownicza aparatury elektronicznej:




Tu wyjaśniam, do nawigacji służy nam 60CSx z mega dokładną i wypełnioną informacjami mapą bazową całego świata oraz 3 mapy papierowe: "Zachodniego wybrzeża Turcji", Syrii i Jordanii. Później zostało to skwitowane przez pewne osoby skrajnie nieodpowiedzialnym podejściem do tematu. Bo przecież takim jest poruszanie się po świecie bez nawigacji w stylu 'za 200 m w prawo zjedź na postój na odlanie się'.

Bo dłuższym zastanawianiu się gdzie jesteśmy, wyszło na to że... poza mapą. Ale jadąć na zachód powinniśmy dojechać do ekspresówki wiodącej na południe. Rzeczywiście jadąc na kompas docieramy do niej.



Jest już przyjemnie ciepło i w końcu mamy nadzieję na koniec deszczów (jak będzie widać później, nie można za bardzo wiary pokładać w nadziei ).

Beztrosko walimy sobie kilometry, asfalt mają świetny.



Czasem jak dupa zaboli wystarczy parę kilometrów przejechać na stojąco.



W końcu docieramy w miejsce objęte juz naszą mapą i zjeżdżamy z ekspresówy na skrót. Skróty wiadomo jakie są... na pewno nie skracają drogi.



Jednak przyjemność z jazdy na krętej drodze przez wyżynę, wysokość ciągle oscyluje 1500-2500m jest znacznie większa.

Plan szybkiego dojazdu do Syrii już dawno upadł, więc spotkane jeziorko zostało natychmiast spacyfikowane. Na zewnątrz gorąco a woda zimna jak szlag.









Ruszamy dalej przez swojsko brzmiące miasto Bilecik. Trafiamy z powrotem na szybką drogę, już na zachód w kierunku Ankary i trasy na południe.

Jedziemy spokojnie 80kmh, z oddali widać zwężenie drogi i jakieś roboty. Jadę pierwszy prawym pasem, za mną wiem że jedzie samochód lewym i reszta ekipy. Zbliżamy się do zwężenia i coś mi nie pasuje, że samochód nie zjeżdża na prawy pas a ni nie zwalnia. Nagle słyszę.... JEB!!!@! i kątem oka widzę barierkę lecącą wysoko w powietrzu wprost na mnie, barierka uderza w mój kufer i przestawia mi motocykl na pobocze. Pan turek w samochodzie, który teraz nie ma już maski, reflektorów i tablicy spokojnie macha łapką z uśmiechem pod wąsami "sorry, mate" i nawet nie zwalnia. Kufer made by Randal okazuje się wszech mocny i tylko wypina się z mocowań, prostowanie kamieniem tychże i wio dalej.


O taka barierka: (dobrze, że nie zebrałem w część mego jestestwa, mogłoby być gorzej)



Turcja jest naprawdę ogromna i odległości widziane na mapie są złudne. Postanawiamy dzisiaj wcześniej zjechać na nocleg i porelaksować się.

Zjeżdżamy do miasta ulokowanego pod niesamowitą formacją skalną. Pośród niemal płaskiego wyżynnego stepu wyrastają czarne, ostre około 200metrowe skały. W mieście szukamy żarcia, trafiamy do kilku sklepów. Dziewczyny z jednego mówią, że w jednym takim na wyżej znajdziemy piwko spod lady (co jest raczej trudne w okresie Ramadanu). Podjeżdżamy tam i nasz wyslannik, wybiega z przeogromnym usmiechem na ryju: "Chlopaki! Mają wódę!" Bierzemy, ten arbuzowy , trunek i okazuje się że ten smak będzie nam towarzyszył juz na sam dół Jordanii .



Generalnie mieszkańcy zwęszyli jakąś sensację i zbiegają się zaciekawieni. Uśmiechają się, dzieciaki "ujeżdżają" afryczki i jest dobrze . Hmm, moja nie wiem czemu nie była zbyt popularna... a taka piękna . Wyjeżdżamy z miasta w kierunku skałek, objeżdżamy to szutrami

parenascie kilometrów dookoła i trafiamy na ruiny wioski położonej i samych stóp tychże. Obczajamy temat i okazuje się że to świetne miejsce na rozbicie się.



Wioska składa się głównie z ruin murów do wyskości 1.0-1.5m ale jest parę domków w lepszyms tanie, widać że pasterze mają tam swoje czasowe schronienie.








Rozpalamy ognisko, bezchmurne niebo, fasolka Baked Beans Heinza skwierczy w puszce podgrzewana z wolna. Piwko, arbuzowa wódeczka, widok na dolinę i klimat jak z westernu. Takie wieczory na długo zapadają w pamięć a na tym wypadzie będzie jeszcze takich wiele .

CDN...
__________________
Real adventure starts where road ends...

-AT RD07 Big Bore 'Troll Bagnisty, ziejący ogniem z regulatora Diabeł Pustynny'


http://www.youtube.com/user/Miszapoland

Ostatnio edytowane przez Misza : 17.12.2009 o 12:01
Misza jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem