Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24.12.2009, 00:21   #58
Misza
22.10.2006, DTN :)
 
Misza's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kąty Wrocławskie
Posty: 3,767
Motocykl: RD07
Przebieg: IIszlif
Galeria: Zdjęcia
Misza jest na dystyngowanej drodze
Online: 7 miesiące 3 tygodni 2 dni 15 godz 53 min 10 s
Domyślnie

Dzień 10. Cz 2 - ta fajniejsza


Wyjeżdżamy z Petry kierując się na południe, nadal King`s Highway. Szczerze mówiąc, mam już dość asfaltów. Wystarczy tego... Tymczasem trzeba jakoś dojechać

Zaczyna już być WadiRumowo:



Przy skrzyżowaniu z drogą wiodącą do wioski Rum, tankujemy do fula i w kanistry na stacji benz (taka info dla przyszłych wypadowiczów). Można się tam też zaopatrzyć w wodę, butelkowana woda leży tam ułożona z palet tejże w wielkioe góry - chyba popularny towar w tych rejonach .

Krajobraz wokół jest już zupełnie taki jaki znamy ze zdjęć, to właśnie główne miejsce (jeśli chodzi o mnie) które zdecydowało o tym że tu jedziemy. Dojeżdżamy do wioski Rum, to tu jest teoretyczny punkt wylotu na pustynię.... Jest jednak nie tak słodko, dowiadujemy się, że wjazd na pustynie "OK, tak oczywiście ale 2 dinary. Można wjechać dwa kilometry w głąb do 'miasteczka turystycznego" i tam przesiąść się na 4x4 żeby pozwiedzać. NIE MA możliwości wjazdu własnym sprzętem. Jest to teren zamknięty, poruszać się po nim mogą jedynie pojazdy oznaczone. No tak... obracamy się szybko i dzida. Nie po to przyjechaliśmy taki kawał, żeby nie móc pojeździć po pustyni. Dokładnie dowiaduję się od obsługi jak szeroko rozciąga się ten "obszar chroniony". Jedziemy do wioski na końcu drogi... w kierunku Arabii Saudyjskiej. Dalej jest już tylko pustynia, nie ma miast wiosek. Później dowiadujemy się, że jednak są.... farmy rolnicze : i droga wiodąca do Arabii. No to jedziemy do tej ostatniej wioski, trochę szalejemy po okolicznych piachach. Na razie jest dość twardo i zero kłopotów


Dojeżdżamy do wiochy i zjeżdżamy w głąb pustyni . Twardy grunt szybko się kończy. Pierwsze spostrzeżenia co do podłoża... EEeeeee piach ok da się przedzidować bez żadnych problemów, może przydałoby się troche spuścić ciśnienia w oponach... Jednak kolejne kilometry przynoszą kolejne spostrzeżenia miejscami piach 'zwykły' zamienia się w łachy 'specjalnego' Nazywają to chyba fesz-fesz, obciążonym motocyklem, bez zmniejszenia ciśnienia... nie ma szans






Bez obniżenia ciśnienia nie da rady... Rafał z Tomkiem którzy mają to już za sobą dzidują dalej, my się wykaraskujemy z tego i dalej... Hubert jedzie z uszkodzoną ręką, nie może używać sprzęgła za często z powodu bólu. No łatwo chłop nie ma.


Taki niby łatwy moment... a jednak nie Zasada: zwalniasz - giniesz, działa tu wyjątkowo mocno .




Decydujemy się znaleźć wkrętne miejsce na nocleg, Rafał z Tomkiem jadą przodem i znajdują świetną skałę z potężną łachą piachu do podjechania... tam się zatrzymujemy.

Paweł: dalej XTek nie wjedzie




To taka fotka: Leżi i kwiczy




Wjeżdżam na górę i zostawiam bajka, Hubert został w pewnym momencie i chcę podejść do niego pomóc mu... Nie wygląda na to, żeby był daleko... w koncu jechałem stamtad i raczej szybko poszło... No więc idę ... Tomek w okolicach napiera na pełnej pecie po piachu, no masakra jaki świr Ale to trzeba widzieć... Rozchełstana kurtka, ta biedna pokiereszowana czarna afra i grzmot Remusa (najlepsze brzmienie wg wielu spośród przelotówek). Afra daje radę... ... idę... słysze ciągle ten grzmot... idę idę idę... no kurna nie wydawało się tak daleko Kolejne spostrzeżenie - postrzeganie odległości może nie działać tak skutecznie W końcu Rafał podjeżdża i zabiera mnie dalej... wyciągamy Huberta z opresji i wracamy...












Rozbijamy się i tak dalej... Od polski wlekliśmy ze sobą torby makaronu Jakoś dziwnie stwierdziliśmy przygotwując się przed wyjazdem, że będzie to dobre żarcie - nie zzepsuje się i w miarę zapychające. Ja mam jeszcze sos do spaghetti w proszku. W petrze kupiliśmy mięso mielone w puszcze (taaaaa, raczej to jakiś pasztet był ) i sos pomidorowy (przynajmniej tu trafiliśmy ). Pasztet przysmażony na menażkach , dodany sos pomidorowy i sos w proszku... do tego ugotowany makaron i jest spaghetii jak sie patrzy...

Nooo może nie jak się patrzy, bo lepiej an to nie patrzeć, w smaku na pewno było dobre Wpierdzielaliśmy jak głupi - niebo w gębie



Noc na pustynii... Piach, wokół czarne góry, księżyc nadal dawał sporo światła. Klimat niesamowity.

CDN... odcinek następny: dzida pustynna na pałe
__________________
Real adventure starts where road ends...

-AT RD07 Big Bore 'Troll Bagnisty, ziejący ogniem z regulatora Diabeł Pustynny'


http://www.youtube.com/user/Miszapoland
Misza jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem