Fajny temat, podejrzewam że posypią się tutaj pomysły na temat mega hardkorowych wyjazdów w miejsca gdzie ludzie nie znają jeszcze ognia nawet. A ja ma takie marzenie objechania kilku miejsc.... w Stanach

tylko tych Zjednoczonych Ameryki. Góry czarne, skaliste, Floryda przede wszystkim. Pustynie Mojave i Moab - to już południe i byc dalej w kierunku Meksyku. No i tu właśnie miałem pisać, że dalej na południe tez bym się wybrał... a to by pociągneło dalej opowieść, że do Australii już niedaleko. A skoro Australia to i Oceania

a że stamtąd bliżej do domu przez Azje...

Moim marzeniem jest przede wszystkim podróżować, niekoniecznie z jakimś celem ale czuć że nie muszę być następnego dnia w tym samym miejscu w którym jestem obecnie
Ot moja filozofia