Każde wyrwanie się na motocyklu na kilka dni z domowego kieratu jest w zasadzie spełnieniem marzenia, a z konkretnych to marzy mi się Gruzja i Kazachstan, a także przebycie trasy pierwszej krucjaty (i paru kolejnych też). O ile pamiętam, to zrobił to niedawno Lewar i fajnie opisał...