Dzień 17
Wstajemy wcześnie, poranna kupa i dzida. Na stacji w Sofii wysyłam sms do Pawła, on już jest za Budapesztem

.
Za granicą Bułgarsko-Serbsko paredziesiąt kilometrów fajnej drogi, masa tuneli. Przyjemnie się jedzie
Postanawiamy nie tracić czasu i jechać płatną drogą do Belgradu. Szukamy dzikiego zjazdu ale nic nie zauważamy.. Później Paweł mówił, że on znalazł... i to w nocy

.
Za Belgradem mamy już obczajoną z drogi w drugą stronę trasę darmową... No, prawie nam się udaje... bo wbijamy na płatną dzikim ale... wjazdem

hehe, no i 8 euro psu w dupe.. nic to.
Dzida dalej, 100km przed granicą dopada nas znowu burza. Jedziemy tak aż na Węgry, przed Budapesztem musimy niestety się znowu zatrzymać. Rafał nosi okulary i w deszczu w nocy nic nie widzi. Rozbijamy sie namiotami na stacji benz. Kima.... znowu w przemoczonych ubraniach. Tej nocy o godz 2 Paweł dociera do domu

.
CDN...