To ja dorzucę swoje dwa grosze.
Nie chodzi mi o to czy wozić dziecko motocyklem czy nie. Tylko o sposób ich wożenia. Uznałem sposób Puntka (wożenie przed sobą) za nieodpowiedzialny i tyle. Jeśli trafi się dobry patent na zabezpieczenie dzieciaka, to sam będę je woził. A to, czy mnie ktoś trafi kiedy będę jechał, mogę odnieść do tego samego jak to, czy w tej chwili nie spadnie mi sufit na głowę, albo czy komputer w tej chwili nie wybuchnie.
Nie wybuchł...
|