|
02.05.2012, 18:28 | #1 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
W hołdzie Iziemu. Na 3 kółkach bez silnika. [Lipiec 2011]
Wyprawa w hołdzie dla Roberta Iziego Gałki. To był najlepszy sposób by uczcić jego pamięc.
Izi zginął podczas mojego pobytu na Islandii, dowiedziałem się smsem. Już wtedy postanowiłem sobie dotrzeć w Pamir i zasalutować Mu w afgańskim Wakhanie który zdobył razem z ekipą. Wypadałoby jechać na AT, ale ten motocykl wybitnie mi nie leży więc go nie mam, GS jeszcze się nie nadawał na tyle tysięcy km... padło na najlepszy i najzdrowszy sposób podróżowania. No i najbardziej męczący, 3 kółka, 40kg bagażu i niestety bez silnika. Przełęcz Ak Baital. Wygrana walka z samym sobą. Pobiłem swój rekord i odhaczyłem jeden z wielu celów które jeszcze chce podjechać. "Nasi tu byli". Pozdrowienia dla Elwooda. Pełna relacja wkrótce..... Ostatnio edytowane przez JARU : 28.12.2012 o 17:46 Powód: dodaję termin wyjazdu |
02.05.2012, 18:36 | #2 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
Krótko o sprzęcie.
Focus Black Falls, osprzęt XT, hamulce hydrauliczne Magura. Tylna obręcz wymieniona na Accenta - wytrzymała Islandie, powinna dac radę. Tym razem na koła 28 nałozyłem opony 29 cali. W efekcie ciężej sie jedzie, ale mam większe balony, powinno dłuzej wytrzymać. Na przednich lagach dodatkowo dwie butle na wode bądź jakies trunki inaksiejsze: Cały ciężar bagazu pójdzie na przyczepke... Nie ma różnicy w jeździe, sprzęt jest tak samo stabilny a jest dodatkowo jedna opona która sie nie zuzywa i stanowi zapas. Gorzej sie hamuje, ale to pryszcz. Na bank bede myslał o czyms takim do motocykla na jakas dłuzsza wyprawę. Za zadzie bagażnik gdzie pójdą sakwy Crosso. Tam będzie lekki bagaż by nie katować tylnego koła i ramy. Śpiwory, jedzenie, jakies ciuchy, wsjo. Sprzęt gotowy na Pamir Extreme 2011 :!: |
02.05.2012, 19:27 | #3 |
Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 23 godz 37 min 58 s
|
Z przyjemnością będę czytał! Dawaj Kolego!
|
02.05.2012, 19:56 | #4 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,425
Motocykl: Husqvarna 701 Enduro
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 15 godz 23 min 25 s
|
Szacun...
|
02.05.2012, 20:52 | #5 |
Zarejestrowany: Sep 2009
Miasto: Kuźnica Kiedrzyńska /Czestochowa
Posty: 370
Motocykl: ADV 990, SXF 250
Online: 4 tygodni 1 dzień 2 godz 49 min 49 s
|
Ma Polska rycerzy ma.
__________________
Cała nuta trwa dwa razy dłużej niż półnuta, ta z kolei dwa razy dłużej niż ćwierćnuta itd. |
02.05.2012, 21:01 | #6 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
12 lipca godzina 13:30. Okęcie.
Na lotnisku obyło się bez zbędnej afery z żółwiami o kuchenke benzynową bo poszedłem bagaż nadać z rowerem do działu bagazu nadwymiarowego i pogadałem z ludźmi jak trzeba. Zaprykowałem dupsko do jakiegoś Kukuryżnika z 2 śmigłami i przeflancowałem sie do Rygi. Oczekiwanie trwało 4 godziny, zeżarłem wypiłem i udałem sie w punkt wyznaczony. Lot do Dushanbe zaczał sie około 20:00, wylądowałem 5:00 tamtejszego czasu. Na miejscu w konsulacie odebrałem 2krotną wizę, poskładałem se rower bo tak se to wszystko wymysliłem aby składać i rozkładać w pare minut 13lipca. 7:00, wyjeżdzam na Dushanbe - gorąco, a to ledwo ranek. Udaje sie do TajikSafari, tam wkleili mi pozwolenie na GBAO które wczesniej przygotowali. Ogólnie papierkologia poszła sprawnie. Wyprawe postanowiłem zacząć w Khorogu ze względu na brak czasu. Po zasięgnięciu porady jak tu sie dostać do Khorogu - jeepem.... udałem sie na Avtostoyanke, był człowiek gotowy jechać ale nie miał kompletu ludzi. Kiblowałem pół dnia w 50st upale, w koncu kierowca zgromadził ekipe i mówi że pojedziem nastepnego dnia z ranca. Zostawiłem rower w samochodzie, poszlismy do niego sie kimnąć. 14lipca. Jedziem do Khorogu. Ekipa w składzie przedstawionym: Wypilismy pół litra tadżyckiej wódki (dwóch tylko piło, ja i zgadnijcie kto jeszcze :lol: ) Podjechalismy na przełęcz Haburabhat, dobrze ze w tym upale i kurzu nie musiałem tego walczyć na rowerku. Tam Stolovaya, żeśmy pakuszali, wypilismy kolejne pół litra. Strasznie słaba przejżystość powietrza i dziwne światło, zdjęcia nie powychodziły dobrze. Uchodzące powietrze to absolutna norma. Pajero dawał radę... Dojechalim do Khorogu bardzo późno. Gość co jechał z nami zaprosił mnie domu, rano poczęstował śniadankiem. Jego brat studiuje kulture wschodu, chce jechać na Kavkaz. Pokazałem mu swoje filmy i zdjęcia... chyba go bardziej zachęciłem. Jedź chłopie jedź! 15 lipca. Khorog: Wyspałem sie porządnie, polazłem do afganskiego poselstwa po wize. Konsul zaprosił na rozmowe, był piątek. Mówi z wiza w poniedziałek będzie. Zaczałem skomleć Ojejejejej tak długo? Ja musze jechać, nie mam czasu. 2 dni, oj dużo... ojejejejejejej. Konsul popatrzył jak na pajaca, dali kwitek do zapłacenia w banku, pobrykałem grzecznie, wypełniłem wnioski. Drukneli wize w jakieś 15 minut. W koncu mogłem pojeździć na rowerze. Od razu rura na Ishkashim. A tu Piandz w przewężeniu. Tak bliziutko do Afganistanu... Ciekawe czy kiedys jakiś dzięcioł próbował tam raftingu. JEsli tak to zapewne jego flaki jeszcze wiszą na tych skałach. Kruca fuks, wiatr w morde, pod górkę.... strasznie ciężko szły kilometry. Zaczeło sie sciemniać, odbiłem na Garmchashma, podjechałem podjazd. A tam kurde oświetlone hotele, komercha... Gdzie ja kuchwa jestem :? : Już mnie jakiś dzięcioł łapie za ręke i siłą gdzieś ciągnie, krzyczy Guesthouse guesthouse :!: W morde koguta, jeszcze rower sie nie zdążył zatrzymać a ten juz mnie do spania ciągnie. Natręctwo paskudne. Pytam go ile ta przyjemność. 20$ :!: Jak mu grzecznie powiedzieć ***** sie człowieku"...? Jak juz przestał mi pitolić i ciągać gdzieś za winkiel grzecznie łopatologicznie mu nakresliłem że mając cały swój dom w sakwach nie bede płacił za spanie, zwłaszcza ze było tak ciepło ze głupi by namiot rozkładał. Szukam miejsca do kimania, cuś ciężko. Podjeżdzam pod jakis hotel, wyszła kobitka. Ni kuta nie gadała po rusku, cos tam bąkała tylko. Tadżyk nie znający rosyjskiego? Chyba ten reżim ich za slabo dotknął, powinni taką sztrafować. Pyta sie mnie - "A pa tadzycki paciemu nie znajesz?" .......... troche zakłopotany nie wiedząc co odpowiedzieć żeby nie palnąć głupoty rozkładam ręce :? Pytam sie czy moge tu na trawniczku sie przespać pod drzewkiem. 'Da, 10 somoni" Co za pazerność.... jeszcze nie płaciłem za spanie pod krzakiem w śpiworze. O 5 rano stwierdziłem ze to miejsce niegodne mojej uwagi. Ewakuacja nastąpiła błyskawicznie, nie szukałem Malika którego Elwood nakreślił, chciałem tylko sie wydostać z tego terenu. Pytanie sie nasuneło - po jaki grzyb sie katowałem 1,5 godziny pod górkę :? : Ale kto wiedział.... cdn. |
02.05.2012, 21:03 | #7 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
16 lipca.
Wstawszy wcześnie postanowiłem dać dyla z Garmchashma bo jeszcze by kazali płacić za oddychanie ichniejszym powietrzem. Przyjemny zjazd w dół, rzeczka... Jakieś konstrukcje niewiadomego zastosowania: I śmiechowy mostek. Czekałem aż któraś wpadnie do wody, ale jak na zlość przeszły. Rura na Ishkashim. Sobota, granica otwarta do 16. Dojechałem na most lekko po 15:00, kuchwa zamknięte.... chyba se zrobili święto lasu. W morde, trza kiblować do poniedziałku. 1,5 dnia w plecy. Bardzo źle. Pojechałem na bazar coś pakuszać, spotkałem gościa co lekko nawijał po angielsku, powiedział że mieszka w Dasht i moge u niego sie zatrzymać. Pojechałem do wioski gdzie czekali jego rodzice. Ten mały łepek na zdjęciu to pamirski huligan jego hobby to torturowanie kota, ale o nim w nastepnej części :lol: |
02.05.2012, 21:05 | #8 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
17 lipca.
Niedziela, granica zamknięta, kibluje w Dasht 8km za Ishkashim. Nudno, nic sie nie dzieje. Włócze sie troche po wiosce bo juz jajo mozna było znieść. Charakterystyczne budownictwo w Pamirze, z gliny i kamienia: Na wiosce jest dawny sowiecki kołchoz i wiele śladów dawnego rolnictwa. Kołchoz został wykupiony przez miejscowych, zakładają tam pticfabrikę i będą wyciskać z kur jajka na masową skalę. Pamirskie domy z gliny z oknem na dachu. Przy każdym obowiązkowo antena satelitarna. W środku wygladają mniej wiecej tak: Babooshka z wnukiem: Mały huligan którego ulubiona zabawa to sadystyczne znęcanie sie nad kotem. "Kici kici ******** :!: " "Chodź koteczku, sprawdzimy ostrza w nowej kosiarce :!: " W koncu zostawił półprzytopnego zwierzaka, poszedł obczajać rower. A ja czekam jak ta bidna sirota zarzygana na otwarcie afganskiej granicy. |
02.05.2012, 21:07 | #9 |
Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
|
18 lipca.
Rura na most. Tadżyckie pograniczniki poczęstowali mnie herbatą, a afgańce przetrzepali mi sakwy. Jade na Ishkashim.... .... jade jade, cuś droga nie tędy, otoczaki jak świnie. Zaczał sie podjazd, stromo, kamienie, kuchwa, jak tak dalej bedzie to już widze swoją jazde.... niestety było Wpadam do Ishkashim, próbuje zapytać miejscowych gdzie jest budynek władz. Nikt angielskiego nie rozumie. Zawołali jakiegoś piśmiennego, przybiegł, całkiem ładnym angielskim wladał. Zaprowadził mnie. Załatwiamy permity na Wakhan. 5 kopii paszportu.... Gościu pisał długopisem na zwykłym papierze wątpliwej jakości i to był dokument. Otrzymawszy permity które zatwierdził burmistrz zawiozłem po jednej kopii do policji i strazy granicznej. Jeszcze tego samego dnia wieczorem mogłem pojeździć rowerem. Zakupy na bazaże: I lecimy wesoło wzdłuż Piandżu na razie po całkiem zdrowej drodze. Udało sie dojechać do Quazideh. Tam zaczepił mnie gość i zaprosił do domu. Zauwazyłem tam ciekawy patent wykorzystania rzeczki na produkcje prądu, bo światło to oni widzą.... po tadzyckiej stronie. A tu kto umny ciełowiek i nie palcem robiony to da rade. Człowiek poczęstował jedzonkiem, po czym zapadłem w głęboki sen. |
02.05.2012, 21:50 | #10 |
Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Gdynia teraz
Posty: 3,429
Motocykl: kryzys.
Przebieg: 48 lat
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 miesiące 2 tygodni 8 godz 52 min 33 s
|
Dzięki situ. Jesteś wariat. U mnie też wojna dwóch pedałów z dwoma cylindrami - i zawsze jakoś remis a i tak wybieram rower
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Cel A to Å , cel B to B**** i tak aż do G, do punktu G :) [Lipiec 2011] | Neno | Trochę dalej | 45 | 03.05.2013 17:28 |
Mongolia samotnie czerwiec/lipiec 2011 | doktorek | Trochę dalej | 44 | 14.02.2012 20:08 |
Made In Poland Galery Lipiec 2011 | NaczelnyFilozof | Polska | 95 | 12.01.2012 14:43 |
Skandynawia - lipiec 2011 | TDM900 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 10 | 31.03.2011 14:17 |