|
15.09.2018, 21:40 | #1 |
Tezla w Albanii albo z trumną przez świat ;)
Tak wiem trzeba być osobą wyjątkowo nieodpowiedzialną żeby zdecydować się na taki wyjazd przygotowany po łebkach a właściwie w stylu wziąć moto i gdzieś jechać
Ja/My ludzie nieodpowiedzialni musimy gdzieś się tej odpowiedzialności nauczyć; że nie damy się ponieść emocjom, że po wielu godzinach jazdy skrajem przepaści będziemy w stanie dalej panować nad maszyną gdy ta wpadnie w poślizg, że uda się naprawić motocykl, czy możemy zaufać samemu sobie gdy na tym właśnie jest oparty cały wyjazd? Ja/My ludzie nieodpowiedzialni jeszcze tego nie wiemy. Była chęć jazdy w jakieś góry, ciekawość tej całej Albanii bo najdalej do tej pory zapuściłem się na południe do Rumunii i tylko w grupie 7 lat temu, okno czasowe mam od czwartku 9.08 przed południem do piątku 17.08 czyli osiem dni i to powinno wystarczyć. Dla lepszej zabawy nie tworze listy miejsc do zobaczenia poza paroma nazwami w głowie które gdzieś tam w okolicy są, wgrywam jednak ślad z TET. W pierwszy dzień leniwo posuwam się zakorkowaną zakopianką, Słowacją, na Camping na Węgrzech spóźniam się o 20 minut ale obok jest parking na rowery, jest trawa - wszystko w temacie. 520km W drugi dzień dojazdu przekraczam Serbię pod jej koniec dobrze bawię się na krętych przełęczach gdzie przegrzewam płyn w tylnym hamulcu, przytapia się też przewód co później zapowietrzy mi układ. Granicę Czarnogóra- Albania przekraczam prawie o 22 po czym stwierdzam że jednak był jakiś plan i jeżeli jutro rano nie znajdę się na południu kraju to on się rozsypie, jadę więc dalej dokąd dam radę dojechać... to przecież tylko 400km... Tymczasem w środku kraju zaczyna się robić ciekawie Odechciewa się spać Te wszystkie kręte dróżki całe dla mnie Tak się nakręcam jazdą że gdy osiągam wymyślony punkt nad morzem to szkoda mi że już koniec Punkt okazuje się dzielnicą hotelową, jest 3:45 skręcam w dróżkę ze znakiem namiotu lecz wcześniej odnajduję mój hotel który na mnie czeka, wszystko na mnie przygotowane muszę tylko wziąć na górę karimatę i śpiwór 1100km O 8 rano słońce tak praży że nie da się spać Udałem się więc do łazienki... wyglądała na męską I w drogę bo jestem ciekawy tracka a po wczorajszej nocnej jeździe chcę więcej Kawałek asfaltem.. I zaczynają się kamieniste dróżki na których BMW wierzga jak na rodeo ale jest na to rada wystarczy mocno chwycić go za rogi tzn kierę i rozkazać mu "tam masz jechać" ponownie trafia się plaża Ślad raz biegnie nawet po ścieżkach Dużo jest rzadko uczęszczanych szutrów na których z telepeleterem można pojechać co najwyżej 20km/h. To była ładna droga kamienie tak luźne że na każdym brodzie koło mieliło aż miło Na stacji postanawiam sprawdzić TPS bo nie podoba mi się praca silnika przy wychodzeniu z wolnych obrotów i przy próbach zrywam linkę gazu :shock: Mam zapasowy wkład linki ale naprawa tak żeby o tym zapomnieć i nie musieć robić synchro zajmuje godzinę. 220km Tym razem śpię na dziko przy rzece Tomorrica gdzie zaprowadził mnie ten TET Rano z mostu spoglądam na rzekę, jeszcze wtedy nie wiedziałem że przez 20km ślad leci wzdłuż/tą rzeką... Wjeżdżam w to błocko i przyziemiam motocykl, niezbyt dobrze się zapowiada pierwsza gleba na tym wyjeździe, morale spada pocieszam się że jeszcze przecież śniadania nie zjadłem i mogę być zaspany. Opis rozwiązły bo więcej przewrotek nie będzie TET przewiduje objazd tego odcinka w razie wysokiego stanu wody, sprawdziłem - droga kończy się wjazdem na pole a przed nim jest ułożona zapora z kamieni i gałęzi Tędy wygląda najbardziej przyjaźnie. Często zostawiam motocykl i robię zwiady piesze. Miejscowi poruszają się tą trasą w 4x4 albo konno, przejazd dla terenówek jest ciągle zmieniany bo rzeka nie jest w żaden sposób uregulowana. główny nurt muszę przekraczać kilkanaście razy ale wody jest tylko do cylindrów czyli bez ekstremów Kiedy na GPSie już widziałem jak ślad opuszcza rzekę a w zasięgu wzroku spostrzegłem pracującą koparko-ładowarkę, no cóż włączył mi się tryb "jakoś to będzie" i pojechałem na wprost... Niezbyt daleko dojechałem... Ale wybrnąłem z sytuacji kładąc motocykl i wrzucając kamienie pod tylne koło, pomogło też zapewne wykopanie rowka z przodu. To była ostatnia wyimaginowana przeszkoda tego odcinka hmm... 20km i 3 godziny niezbyt chwalebne ale jestem mimo wszystko zadowolony a właściwie to już teraz wyjazd mógłby się skończyć, dostałem to czego chciałem czyli dostałem w... dupę Żółwie zabieram z drogi Tak wiem, powinienem był założyć na tę wyprawę nową kostkę bo jazda po kamieniach zjada szybciej niż asfalt no ale nie żałuję bo stara daje więcej satysfakcji z jazdy no i na powrocie przestała wyć Mam teraz chwilę na zastanowienie co dalej, wszak jak pisałem wszystko co od tej pory będzie bonusem wyprawy Może teraz zrobić coś lajtowego może to "Tet" co gdzieś tu jest? Albo Durmitor? Durmitor znajduje co prawda w innym kraju ale zaliczę na powrocie. Teth nie mogę znaleźć, piszę SMS do Lewara pewnie wie... Kurcze ten TET mi tak siedział w głowie że nie wpisałem Theth ops: a więc wszystko już jasne pojadę jeszcze 80km (przez omyłkę omijam 15) śladem do Elbasan żeby mnie wyprowadził z tej dziczy i dalej asfaltem do Shkoder i w góry do wioski Theth. Tymczasem objawia się dodatkowy problem przegrzebuję części zapasowe no i niestety brak zapasowych klocków :| Jadę przez te góry myśląc jak się z tego wyratować (jakby ktoś był w podobnej sytuacji to potrzebujemy warsztatu skuterowego i zlecenie żeby do naszych pustych blach przyspawano na płasko klocki ze skutra) wtem z na przeciwka nadjeżdża Holender na R1150 ADV, nie jedzie całej trasy ale ostrzegam go przed odcinkiem rzecznym co jednak nie robi na nim wrażenia. Nie próbuję go przekonywać bo jakby mi ktoś coś takiego mówił też bym się nie przejął, niech się sam zdziwi Strasznie podoba mu się mój snorkel bardzo potrzebny w naszych motocyklach, bardzo poleca mi też Park Biogradzka Gora w Czarnogórze no i mam kolejny punkt do odwiedzenia A oprócz tego co robi jedyny dzisiaj napotkany motocyklista w terenie? Otwiera schowek i daje mi swoje stare klocki które pasują do mojego 1100 i dojadą aż do Polski 230km Dzień piąty, w nocy dotarłem na Camping przed Shkoder zaczynam od codziennego rytułału mocowania wkładu lampy która nie nadaje się do jazdy off-roadem bo dobijanie przedniego zawieszenia odrywa wnętrze od regulatorów/mocowań :| (po powrocie dołożyłem kolejną sprężynę) poprawiam też nasmarowanie tulejki prędkościomierza bo wczoraj się zatarł i musiałem nawet ściągnąć ślimak bo ścięło te plastikowe łapki no ale wszystko już działa Wjeżdżam na drogę do Theth i ciągle kogoś spotykam, najczęściej 4x4 z polski ale na początku zjeżdżającego wystrachanego Niemca na R100GS który bardzo ostrzega przed tą drogą. W moją stronę natomiast jedzie Holender na Afryce 750 ale nie dajemy rady razem jechać, w końcu mnie dogania na postoju, twarz ma czerwoną jak burak i mówi że ja piję za dużo RedBulla No ale fakt że po tym co przeżyłem na południu kraju to podjazd do Theth wydaje mi się dziecinnym skakaniem z kamyka na kamyk Bliżej góry spotykam też polską parę na Tenere 1200 i DL650 ale zjazd im się nie udaje, pani po przewrotce musi niestety wrócić autem do wioski. to już skrót po stronie północnej czyli tej z tym słynnym "kawałek nam wyasfaltowali" Tego samego dnia jestem w Czarnogórze (na granicy zielony Żuk, też wraca z Theth ). ] 270km Pod wieczór spotkałem dwóch Polaków, zaprowadziłem ich na przełęcz Tresnjevik gdzie rozbiliśmy namioty, otwarliśmy piwo i ciekawie pogadaliśmy, no tego się na samotnej wyprawie nie spodziewałem Oni lecą do domu ja jeszcze się tu pokręcę Odnajduję ten p.Biogradska Gora i ładuję się w odnogi. No to śniadanie na tej górze na horyzoncie a co tam Robię podjazd...koło tak buksuje na trawie że muszę odejmować gazu szukając przyczepności i w końcu staję na 1900m n.p.m., no to trudno reszta pieszo Po śniadaniu wracam na drogę "Holendra". W sumie też ładna i widokowa, warto Następny punkt to Park Durmitor w którym jednak nie zobaczę za wiele bo rozpętuję się burza i widzę w tej ulewie tylko to co pod kołami, próbuje na wszelki wypadek włączyć ABS ale spalił się przedni czujnik i dupa nie działa, trudno. Przemoczony wjeżdżam do Bośni, tutaj raz leje raz nie, nawigacja karze jechać szutrami (na granicy Polonezy i 125P jadą do Sarajewa ). Pod koniec dnia leje jeszcze mocniej to chyba jakaś ulewa monsunowa :wink: jadę i szukam na noc czegoś pod dachem najlepiej z garażem bo silnik w tej wodzie przestał wchodzić na obroty, patrzę na lewo i znowu mam szczęście... 290km Trafiły mi się ruiny tutejszego PGRu (na dachówce był rok 1995), rano atakuje mnie w nos pszczoła ale odtrącam ją w porę i nie zdąża zostawić żądła jedynie nakłuwa. Winę za nieprawidłowość pracy silnika ponosi wtyczka na szybko dołożonej przed wyjazdem sondy Lambda (żeby mniej palił), sonda chińska i nie zapewniła szczelności ale w 1100 przestawienie komputera na pracę wg potencjometru to tylko zmiana zworki pod siedzeniem. Potem był bajkowy świat szutrów w Bośni. Mostar i dom w którym urodził się Nicola Tesla (Smiljan dzisiejsza Chorwacja wtedy Serbia), mogłem tu doświadczyć prezentacji cewki Tesli która powoduje zaświecenie świetlówki trzymanej w ręku. Nocą rozkładam się na Chorwackim wybrzeżu. 460km po niezbyt dalekiej przejażdżce wybrzeżem z autostrad zjeżdżam dopiero w Budapeszcie i docieram już prosto do Krakowa. 1000km Wyjazd jeden z moich najlepszych między innymi dzięki temu że odważyłem się ograniczyć plan do minimum bo wtedy każdy dzień staje się niespodzianką a w czasach gps to banalne ślad PS. Jakby ktoś chciał to mam namiary na hotel w Albanii
__________________
Honda XL 600 RM 86' Honda XL 600 LM 86' Honda XRV650 Africa Twin 88' Honda XLV 750 R 83' BMW R1100GS ABS 95' Ostatnio edytowane przez Tezla : 15.09.2018 o 22:55 |
|
15.09.2018, 21:53 | #2 |
Łowcy z Łopola
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: O! Pole...
Posty: 1,233
Motocykl: Szwenduro
Online: 2 miesiące 2 tygodni 11 godz 33 min 50 s
|
Tezla jak zwykle na slickach. Pamiętam jak przyjechałeś tak na tor do Brennej
Zacna wycieczka |
16.09.2018, 00:31 | #4 |
Zarejestrowany: Jun 2018
Posty: 266
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 5 dni 3 godz 35 min 33 s
|
No,no szacun bracie
|
16.09.2018, 00:35 | #5 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,729
Motocykl: AT RD07a; XR600R
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 11 godz 34 min 57 s
|
|
17.09.2018, 02:02 | #6 | |
Der Weg führt entlang des Flusses. Es ist schwierig z naciskiem na gestykulację
Cytat:
__________________
Honda XL 600 RM 86' Honda XL 600 LM 86' Honda XRV650 Africa Twin 88' Honda XLV 750 R 83' BMW R1100GS ABS 95' |
||
17.09.2018, 07:40 | #7 | |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Łódź
Posty: 1,290
Motocykl: RD01
Online: 2 miesiące 3 dni 12 godz 40 min 15 s
|
Cytat:
atak z ciekawości też Zuk to ze złombomu możne wracał Fajny kondensat ADV |
|
17.09.2018, 19:48 | #8 | ||
Pisząc relację wybieram minimalną ilość zdjęć i tekstu też nie za dużo bo takie jest zapotrzebowanie standardowego czytelnika, im więcej tego wszystkiego to tym więcej scrollowania
To nie tak, GS bez kufrów lub pasażera traci sens istnienia/ Cytat:
To był samotny Żuk z rodziną w środku. Cytat:
Przecież to daje nieśmiertelność
__________________
Honda XL 600 RM 86' Honda XL 600 LM 86' Honda XRV650 Africa Twin 88' Honda XLV 750 R 83' BMW R1100GS ABS 95' |
|||
16.09.2018, 01:32 | #9 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
|
16.09.2018, 01:41 | #10 |
Tezla,Przedstawiłes się w Smiljan ?
Szacun
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... |
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Mały Afrykanin i duży GSowiec [przez BiH i MNE do Albanii - 2013] | mikelos | Trochę dalej | 70 | 02.12.2013 09:14 |
Pieszo przez świat ... od 30 lat :) | maryjan | Kwestie różne, ale podróżne. | 1 | 22.06.2012 01:42 |
36h w Albanii [2011] | Neno | Trochę dalej | 18 | 30.11.2011 15:21 |