|
15.04.2020, 14:22 | #1 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
Z Polski do Indii - 2019 lipiec - wrzesień.
Korzystając z koronawirusowych przymusowych wakacji/bezrobocia postanowiłem podzielić się z Wami kawałkiem nowego dla mnie świata. Będzie dużo literek i chyba mało obrazków. Dlatego, że już mało mnie obchodzi ile z Was to przeczyta. Postanowiłem sprawdzić czy chce mi się jeszcze pisać i w tym celu wybrałem macierzyste forum motocyklowe.
Myślałem o Pakistanie od dawna, ale jakoś nam się nie składało. Byłem na moto pewnie z kilkadziesiąt razy w okolicy: w Kirgistanie, Tadżykistanie, Afganistanie, Chinach, Indiach, ale Pakistan jakoś bardzo mi nie pasował. A to były problemy z wizą, a to zrobiło się niespokojnie, a to Karakorum Highway się zawaliło i w jego miejscu pojawiło się jezioro. Jednak Karakorum wciąż kusiło, i nawet kilka razy w ramach mojej roboty przejechałem się chińskim kawałkiem tej drogi aż do granicy w Khunjarab. I było bardzo, bardzo obiecująco. Było ognisko nad jeziorem Karakul, trochę pijackie skakanie na derce nad ogniskiem no i był poranny widok na siedmioipółtysięczną Muztagh Atę - to pozostanie w mojej pamięci aż do późnego Alzheimera. Kręciłem się też po drugiej stronie - od lat robiłem komercyjne wyprawy po indyjskim Ladakhu i Spiti. Kilka razy jechałem ze Srinagaru do Leh, i ten Pakistan wciąż był na wyciągniecie ręki. Był tuż. Za przełęczą, za górą, za rzeką. Ale zawsze za granicą. Rok temu klamka zapadła, jedziemy. Trochę wariacki, ale wszyscy potrafią sikać z wiatrem. Pomysł sam w sobie był dość prosty: zorganizuję wyprawę z Kirgistanu przez Chiny, Pakistan do Indii. Wysyłanie motorków do Kirgistanu mam jakby opanowane, w Chinach kilka razy już byłem i papierologia jest do przejścia, o pakistańskie wizy jakby łatwiej, w Indiach mam kumpli co mi powinni resztę ogarnąć. Z Indii wysyłałem już kontener z motocyklami już w 2007 roku, nie wspominam tego wprawdzie szczególnie ciepło, ale wiem, że dam radę. Ekipa zebrała się szybko. Uprzedzając pytania - to był najdroższy wyjazd w historii mojej firmy. Wyszło mi że nie chcę tego zrobić krócej niż w trzy tygodnie, pewnie by i się dało szybciej, ale kosztem tego co moim zdaniem było niepomijalne. Ponieważ wyjazd był drogi to i ekipa była specyficzna. Same beemki, jeden tygrys 1200, i jedna Huśka 701. Ekipa międzynarodowa, większość Polaków, ale para Anglików, Litwinów i jeden gość ze Słowenii. Większość znałem z poprzednich wyjazdów i nie spodziewałem się problemów. Myliłem się. *** Rozejrzałem się po moim garażu i wyszło mi, że nie dysponuję rozsądnym sprzętem, którym mógłbym pojechać. Miałem trochę różnych singli hondy, kateemy, kawasaki, suzuki, nawet enfield... Z dwucylindrowych tylko Afrykę z 2000 roku, którą w dodatku zostawiłem poprzedniego roku w Kirgistanie. Wyjazd zaczynał się w sierpniu, startowaliśmy z Biszkeku i trzeba było najpóźniej w lipcu coś włożyć do ciężarówki. Nigdy nie sądziłem, że napiszę coś takiego na tym forum: kupiłem GS1200. Akurat zostałem dziadkiem i stało się - kumpel z Niemiec sprzedawał. Sprzedawał wszystko co miał, lekarz zabronił mu jeździć. Więc płakał jak sprzedawał - kupiłem takie coś wymuskane, ociekające Touratechem i Wunderlichem. Miał nawet wszystkie osłony na osłony, kuferki, duperelki, podwyższenia, kufry, nawigacje, regulacje, deflektory, amory i amortyzatory, zmodyfikowane siedzenia etc. Na zachętę kumpel dołożył nowy silnik i stało się. Mam wała (nota bene ukręcił się dwa miesiące temu w Ameryce Południowej, ale to inna historia). W paszporcie zaczęły pojawiać się wizy, z jednej strony było upierdliwie, bo nie możesz po prostu pójść do tych ambasad i poprosić o wizę, z drugiej jednak są biura, które dość sprawnie to robią. Oczywiście nie możesz im powiedzieć, że chcesz wjechać motocyklem do Chińskiej Republiki Ludowej, musisz odwalić tę całą ściemę: zarezerwować bez sensu drogi bilet lotniczy (najważniejsze żeby dało się bezpłatnie odwołać!), zarezerwować jakiś nocleg (na tej samej zasadzie) i z takimi papierami możesz wystartować po wizę. I ani mru mru o motocyklu. To samo z Indiami - tam jest oczywiście wiza on arrival, którą dostaniesz na lotnisku, ale Ty musisz się wystarać o normalną, wklejaną, bo nie dostaniesz takiej on arrival na granicy lądowej. Doszło mi jednak jeszcze kilka innych wiz. Postanowiłem, że na kołach dojadę z Polski do Indii więc musiałem wystarać się jeszcze o wizę rosyjską. I znowu decyzja które kłamstwo będzie najlepsze: powinienem dostać normalną tanzytową, ale tej nie chcą wydać. Może więc biznesową? W końcu jakby jadę do pracy⌠Poszła normalna turystyczna, ze ściemą z hotelami. Chyba bez biletów lotniczych, ale tego już nie pamiętam. Postanowiłem też przełamać klątwę Uzbekistanu z którym mam penitencjarne wspomnienia i za radą znajomych dyplomatołków zdecydowałem poszerzyć przygodę o ten kraj. *** W zeszłym roku obchodziłem urodziny, w zasadzie co roku obchodzę jakieś, ale te były szczególne. Moi synowie kończyli 100 lat. Cóż życie miałem jak dotąd dość niespokojne więc urodziny świętowałem sam i nie jestem nawet teraz pewien czy synowie są świadomi ile lat w sumie mają. Najmłodszy rok temu miał ich 14 i mieszkał w Wiedniu. Co roku na moich wyjazdach motocyklowych trafia mi się ojciec z synem. Zawsze z politowaniem patrzyłem na próby naprawienia w dwa tygodnie tego co było psute przez lat 10. Trochę to jest pokraczne na początku, ale po kilku dniach ojciec z synem się poznają lepiej i coś tam zaczyna się pojawiać. Jakaś nić zrozumienia, żeby nie powiedzieć że przyjaźni. Alek ma teraz 15 lat, od pięciu lat mieszka w Austrii, a wcześniej kilka lat mieszkał w Paryżu. Mówi płynnie po niemiecku, francusku, angielsku. Oczywiście też po polsku, i nieco słabiej po hiszpańsku. A jak tam z rosyjskim? Ano pozhiviom, uvidim... Ostatnio na dłuższym tripie byliśmy razem 7 lat wcześniej - pojechaliśmy z Kirgistanu do Chin i powrotem. Fajne trzy tygodnie, ale już dawno wywietrzały mi z głowy, a jemu pewnie tym bardziej - miał wówczas 7 lat⌠Negocjacje z matką były trudne i zakończyły się kompromisem. Mamy trzy tygodnie i możemy pojechać autem. Beemka do ciężarówki, a my do Hila. W Biszkeku mam włożyć młodego do jakiegoś samolotu, z którego odbierze go matka. Bezpośrednich lotów do Wiednia stamtąd nie ma więc uzgadniamy, że wsadzę go do samolotu tylko wówczas jeśli ona będzie już na docelowym lotnisku. Pozostaje jeszcze PZMot i załatwienie karnetu (Carnet de passage). Na Pakistan i Indie kosztował prawie 800 zł no i bagatela - kaucja. Na starą 10 letnią beemkę wyliczyli 15000 zł). Z dokumentem pani Ewa uwinęła się w tydzień. Trzy tygodnie to całkiem dużo jak na dojazd do Biszkeku. Młody był już ze mną w Pamirze więc nie będę go tam ciągnął, zresztą niech sam wybiera. Dałem mu wytyczne i kazałem poczytać, pozastanawiać się i wybrać trasę. No i wybrał. Przez Petersburg.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. Ostatnio edytowane przez sambor1965 : 07.10.2020 o 16:28 |
15.04.2020, 14:52 | #4 |
Samborze Twoje relacje czyta się chętnie
|
|
15.04.2020, 15:55 | #5 | |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,729
Motocykl: AT RD07a; XR600R
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 11 godz 31 min 26 s
|
Cytat:
|
|
15.04.2020, 16:34 | #6 |
Kiedyś R.T70
Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Częstochowa
Posty: 1,422
Motocykl: Była RD04
Przebieg: 120000+
Online: 3 miesiące 2 tygodni 5 dni 7 godz 47 min 6 s
|
Super. Czytamy!
__________________
Serdecznie pozdrawiam. Romek T. |
15.04.2020, 16:44 | #7 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 35 min 38 s
|
Widzę że kwarantanna nastraja do ojcowskich opowieści. Właśnie też się zabierałem za moje wywody.
PS: Ale kilka zdjęć Panie literacie by nie zaszkodziło |
15.04.2020, 22:16 | #9 | |
Cytat:
Polecam również Kosmolot i Czółno. A Wy, Samborski, piszcie! M
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
||
15.04.2020, 23:25 | #10 |
Zarejestrowany: Nov 2012
Miasto: Ze wsi jestem w ZMY
Posty: 2,743
Motocykl: Hunter Cub
Online: 7 miesiące 2 dni 19 godz 34 min 4 s
|
"...ani takiego przytulić, ani wziąć na piwo..."
Kurka wodna. Znam to uczucie. |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Górny Karabach by Trolik and Woytek (wrzesień- październik 2019) | trolik1 | Trochę dalej | 86 | 16.11.2020 09:54 |
Liberec, lipiec 2019 | ZmotocyklemnaTy | Trochę dalej | 24 | 10.12.2019 13:22 |
Bośniacki TET z plusem - wrzesień 2019 | fiecia | Trochę dalej | 3 | 10.11.2019 09:39 |
Gruzja 2019 wrzesień | Darek CRF | Umawianie i propozycje wyjazdów | 60 | 11.03.2019 18:47 |
Transport moto do Malagi wrzesień 2019 | Rychu72 | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 28.12.2018 08:34 |