|
10.07.2010, 12:36 | #1 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,684
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 4 dni 3 godz 13 min 0
|
Mazury i Warmia - czerwiec 2010
Tegoroczny wyjazd wakacyjny został oparty o doświadczenia z poprzedniego roku, w którym to kilka dni byliśmy z żoną na Mazurach. Doświadczenia te były co najmniej miłe dla oczu, duszy i ciała. W związku z tym zapragnęliśmy w tym roku zbadać dogłębniej tą krainę tysiąca jezior. Badawczość ta miała polegać na zwiedzaniu i urzekaniu się widokami. W tym roku nie było za bardzo mowy o obijaniu się. Wyjazd zaplanowany był na wczesny poranek 14 czerwca 2010r. Jadę ja i żona. Wyjeżdżamy we dwoje, a potem jeździmy we troje. Pewnie niektórzy pomyślą, że dziecko w drodze , ale nie….. to kolega JuIo dzwoni do nas dzień wcześniej, że jego wyprawa na Krym się właśnie rozpadła i czy nie może do nas dołączyć, bo się oparł gdzieś na wschodzie Polski i nie bardzo wie co zrobić z dwoma tygodniami urlopu. No co nie jak tak, co dwie Afryki to nie jedna. Dobra koniec bajania, przechodzimy do konkretów.
Ostatnio edytowane przez Wegrzyn : 10.07.2010 o 12:38 |
10.07.2010, 12:48 | #2 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,684
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 4 dni 3 godz 13 min 0
|
Dzień 1 (14.06.2010r)
Jako, że dzień wcześniej była piękna pogoda, to nastawiłem budzik na 5 rano. Faktem jest, że niewiele spałem, bo jak można spać ze świadomością, że za kilka godzin przygoda się zacznie. No więc wstaje o tej 5 i coś dziwnie ciemno jest…. Hmmm czyżby to moje oczy takie zmęczone czy jak? Jednak to nie zmęczenie, całe niebo w gęstych i ciemnych chmurach. Deszcz leje jak z cebra. Patrzę przez okno, Afryka stoi i tak jakoś dziwnie zachęca mnie swoimi oczkami, żeby jednak na nią wskoczyć i pognać przed siebie. DSCF0001.jpg DSCF0003.jpg Decydujemy z żoną, że jednak jedziemy, w końcu kolega gdzieś tam na drugim krańcu kraju szykuje się do wyjazdu i spotkania w umówionym miejscu. Trochę się przejaśnia, my już spakowani wsiadamy na moto i jedziemy zatankować. Żeby jednak nie było za różowo, zaraz po zatankowaniu ruszamy w pięknej gęstej ulewie. Gdzieś w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego zjeżdżamy, żeby wypić coś ciepłego i założyć membrany do butów działające tylko w jedną stronę (czytaj reklamówki jednorazowe). Wchodzimy do baru i nagle wszystkie panie za ladą zatrzymują się w bezruchu dziwnie na nas spoglądając. Co jest, myślę sobie? Patrzę na żonę i wszystko jasne… Weszliśmy w strojach przeciwdeszczowych moro i kominiarkach na głowach. DSCF0014.jpg Szczerze powiedziawszy mieliśmy z tego niezły ubaw, a i kelnerki miały ciekawszy dzień ;-) Po gorącej kawie poszedłem do toalety założyć „membrany” do butów. Najpierw jednak musiałem ostrożnie wyciągnąć stopę i wylać zawartość buta do wc. Okazało się, że buty są wodoszczelne, tzn jak złapią wodę to już nie wypuszczą. Z poprawionymi znacznie humorami wsiadamy na Afrykę i dzida w kierunku Płońska (tam umówiliśmy się na spotkanie). Droga była trochę męcząca, bo momentami deszcz tak lał, że trzeba było jechać 60km/h. W końcu docieramy na miejsce, ale musimy czekać na JuIo, bo złapała go po drodze burza i musiał zjechać i przeczekać. Znajdujemy jakiś zajazd i jemy pyszny żurek i pijemy kawę. Druga Afryka dociera niebawem, pogoda zaczyna się poprawiać i planujemy, że po drodze do Olsztyna wjedziemy zdobyć Grunwald. Po dotarciu na miejsce już przestało padać. Grunwald jest wioską, na terenach której odbyła się bitwa z krzyżakami. Na miejscu jest pomnik upamiętniający tamte wydarzenia oraz układ sił ułożony z kamiennych bloczków obrazujący rozmieszczenie wojsk. DSCF0019.jpg DSCF0024.jpg DSCF0026.jpg DSCF0030.jpg DSCF0031.jpg DSCF0036.jpg Po zdobyciu Grunwaldu, jako że jest już popołudnie zaczynamy szukać noclegu. Na mapie rzuca nam się w oczy miejscowość Pluski. Wbijam w nawigację i lecimy. Po drodze ustawiam ścieżkę rowerową i tym sposobem docieramy do Plusek przez lasy. Na miejscu jemy obiad w bardzo klimatycznej restauracji. Jest tylko jedna, także łatwo trafić. W środku można się poczuć jak w domu sprzed 50 lat. Poszukiwanie noclegu spełza na niczym, ale dostajemy namiary na miejscowość Dorotowo i to jest strzał w dziesiątkę. Niewielka miejscowość, a miejsc noclegowych do wyboru dużo. JuIo upiera się, że koniecznie chce pokój z widokiem na jezioro i taki znajdujemy u sołtysa J Wszyscy mamy widok na jezioro Wulpińskie, które zaczyna się na podwórku. Fajnie jest mieć swój kawałek dużej wody z pomostem. DSCF0046.jpg DSCF0051.jpg DSCF0054.jpg DSCF0059.jpg Wieczorem rozpalamy ognisko, pieczemy kiełbaski i pijemy to i owo ;-) Tak kończymy pierwszy dzień. Ostatnio edytowane przez Wegrzyn : 10.07.2010 o 13:14 |
10.07.2010, 19:06 | #3 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,684
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 4 dni 3 godz 13 min 0
|
Dzień 2 (15.06.2010)
Rano wstajemy i żeby wyjazd nie był do końca normalny postanawiamy jechać do Malborka, przecież to raptem 150km i "prawie" na Mazurach. Pogoda nas nie rozpieszcza, cały czas chmury i przelotne opady deszczu. W nawigacji wbijamy omijanie dróg ekspresowych itp. i dzięki temu jedziemy przez malownicze wioski krętymi i wąskimi drogami. Większość tych dróg to kostka brukowa, sucha jeszcze ok, ale po deszczu bardzo śliska. W końcu docieramy na miejsce. Pierwszy rzut oka z parkingu pod zamkiem i jakiś taki mały ten zamek… DSCF0060.jpg Idziemy po bilety i na miejscu mamy do wyboru przewodnika lub przewodnik audio. My wybraliśmy audio, zakładamy słuchawki na uszy i punkt po punkcie zwiedzamy i odsłuchujemy kolejne kawałki historii i ciekawostki dotyczące zamku. Okazuje się, że zamek jest ogromny i zarazem bardzo ciekawy. DSCF0064.jpg DSCF0080.jpg DSCF0082.jpg DSCF0125.jpg DSCF0128.jpg DSCF0136.jpg DSCF0148.jpg DSCF0165.jpg Na nas Malbork zrobił ogromne wrażenie. Jeśli ktoś nie był, a będzie miał możliwość to szczerze polecam! Trzeba poświęcić kilka godzin, ale naprawdę warto. DSCF0173.jpg DSCF0187.jpg Ostatnio edytowane przez Wegrzyn : 10.07.2010 o 19:38 |
10.07.2010, 19:41 | #4 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,684
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 4 dni 3 godz 13 min 0
|
Dzień 3 (16.06.2010)
Po śniadaniu decydujemy, że dziś zwiedzimy Olsztyn, Dobre Miasto, Lidzbark Warmiński i na koniec Jeziorany. Plan ambitny, ale możliwy do zrealizowania. Wreszcie jest dzień w pełni słoneczny i ciepły, więc zostawiamy przeciwdeszczówki w domu. Z Dorotowa w którym mamy nocleg jest rzut beretem do Olsztyna. Docieramy tam przed południem, zwiedzamy sobie całkiem fajną starówkę z dużą ilością gastronomii i idziemy na kawę. DSCF0199.jpg DSCF0201.jpg DSCF0202.jpg DSCF0208.jpg DSCF0212.jpg Kawa jest super! Tzn. kawa może taka dość normalna, ale kelnerzy którzy nas obsługiwali przeszli sami siebie. Początek tradycyjny: co podać itd. JuIo zamawia kawę i szarlotkę na ciepło, my tylko kawę i jakieś małe ciastko. Po chwili przynoszą wszystko i okazuje się, że szarlotka jest zimna, ale to przecież drobnostka. Po jakimś czasie podchodzi kelner i pyta, czy wszystko ok, no więc mówimy mu, że szarlotka miała być ciepła. On zdziwiony, że niby jaka była – no zimna była, ale ok mamy wakacje i pełny luz. Prosimy o rachunek i grzecznie czekamy, aż nam go przyniosą. 10 minut – nic, 15 minut – nic, w końcu przychodzi w radosnych podrygach drugi kelner i daje nam na tacy zapalniczkę. Co jest kur…..cze ? Dziękujemy za gratisową zapalniczkę i przypominamy, że prosiliśmy wcześniej rachunek. Ten w szoku, zabiera zapalniczkę mówiąc, że to jego prywatna i że myślał, że chcemy zapalić. No i się zaczęło, śmiejemy się na maksa, a sympatyczny kolega idzie po rachunek. Wraca i żeby nas humor nie opuścił przynosi paragon w czymś przypominającym mały notes z przypaloną połową okładki. DSCF0220.jpg Tym oto sposobem radośni i pełni szczęścia idziemy zwiedzać Muzeum Warmii i Mazur przed którym siedzi sobie Mikołaj Kopernik ze świecącym nosem. Muzeum z dość dużym dziedzińcem i wieżą z której rozciąga się widok na całe miasto. DSCF0222.jpg DSCF0224.jpg DSCF0225.jpg DSCF0283.jpg DSCF0281.jpg Po drodze z Olsztyna do Lidzbarka Warmińskiego jest miejscowość Dobre Miasto. W nim zatrzymujemy się przy baszcie z rycerzem. Moja żona próbuje zabrać mu miecz, ale jakoś nie bardzo jej to idzie ;-) DSCF0293.jpg DSCF0295.jpg DSCF0301.jpg Z Dobrego Miasta lecimy do Lidzbarka Warmińskiego. Po dotarciu do celu, tzn. zamku który chcieliśmy zwiedzić okazuje się, że jego większa część jest w remoncie i niewiele jest udostępnione do zwiedzania. DSCF0305.jpg DSCF0308.jpg DSCF0309.jpg DSCF0338.jpg Nieco zawiedzeni wskakujemy na Afryki i jedziemy na Jeziorany. W Jezioranach jest kościół z bardzo bogatym wnętrzem. Niestety żona i kolega już nie dają rady i zostają przy motocyklach, więc sam idę zbadać teren i pstryknąć kilka fotek. DSCF0345.jpg DSCF0350.jpg DSCF0351.jpg Wieczorem grill i planowanie dnia kolejnego. DSCF0357.jpg Ostatnio edytowane przez Wegrzyn : 10.07.2010 o 20:15 |
10.07.2010, 23:47 | #5 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Biała Podl./Warszawa
Posty: 368
Motocykl: Afryka? Nie, dziękuję. ;)
Przebieg: 60000
Online: 1 tydzień 1 godz 37 min 9 s
|
Pięknie - byłem tam gdzie Ty w zeszłym roku i chętnie bym wrócił
Zamek w Malborku również polecam - kilka godzin zwiedzania, historii i zakamarków. W Olsztynie Stare Miasto również można odwiedzić - dla relasku.
__________________
Yamaha XTZ 800 Super Tenere |
11.07.2010, 12:16 | #6 | |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,684
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 4 dni 3 godz 13 min 0
|
Cytat:
Dobra zbieram myśli, żeby opisać kolejny dzień. |
|
11.07.2010, 12:23 | #7 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,684
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 4 dni 3 godz 13 min 0
|
Dzień 4 (17.06.2010)
Po śniadaniu i pożegnaniu się z naszym sympatycznym gospodarzem udajemy się w stronę Giżycka, bo tam planujemy znaleźć jakieś pole namiotowe na kolejne kilka dni. DSCF0358.jpg Po drodze wjeżdżamy do miejscowości Reszel i tam zwiedzamy zamek biskupów warmińskich, który obecnie jest zamieniony w hotel. Można tylko wejść na dziedziniec i na wieżę, z której jest widok na całe miasto. DSCF0360.jpg DSCF0362.jpg DSCF0378.jpg DSCF0381.jpg Kolejnym etapem podróży jest kościół w Świętej Lipce. Obecnie jest w remoncie, ale cały czas odbywają się koncerty organowe. Czekaliśmy na koncert z 20 minut. Było warto! Organy są ogromne, a ruchome elementy na nich tworzą niesamowity obraz. Dźwięk wydobywający się z nich spowodował u mnie dreszcze i poczucie lekkości ducha. DSCF0395.jpg DSCF0398.jpg DSCF0416.jpg Po nakarmieniu zmysłu słuchu jedziemy szukać noclegu do Rydzewa. Po drodze omijamy stacje benzynowe i na miejscu okazuje się, że w mojej Afri raczej już nie ma paliwa, albo jest go niewiele, a pora jest już prawie wieczorna. Dowiadujemy się, że kilka km dalej jest CPN i z duszą na ramieniu z pełnym załadunkiem jedziemy zatankować. Udaję się dotrzeć na miejsce, na szczęście było otwarte. Wracamy i znajdujemy pole namiotowe tuż obok Baru Pod Czarnym Łabędziem, w którym to jemy pyszną kolację. Rozbijamy się nad samym jeziorem i siedzimy do późna pod gwiaździstym niebem delektując się różnymi trunkami. DSCF0419.jpg Ostatnio edytowane przez Wegrzyn : 11.07.2010 o 13:27 |
11.07.2010, 14:12 | #8 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,684
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 4 dni 3 godz 13 min 0
|
Dzień 5 (18.06.2010)
Jako, że ostatnie kilka dni intensywnego zwiedzania dało nam w kość postanawiamy dzień dzisiejszy spędzić na nie robieniu niczego ;-) DSCF0465.jpg DSCF0466.jpg DSCF0476.jpg W pewnym momencie widzę, że JuIo niesie wędkę i jest bojowo nastawiony na łapanie ryb. W sumie niezła przygoda by była, tak nałapać ryb i je potem upiec. Zastanawiam się czy będą w ogóle brały i jakież jest moje zdziwienie, kiedy po jakichś dwóch minutach wyciągamy pierwszą poważną sztukę ;-) Podjarani na maksa szykujemy garnek, pierwszy raz w życiu patroszę rybę i z pełnym utęsknieniem czekam na kolejne dorodne sztuki… Niestety chyba ta jedna została podesłana przez inne rybki na ofiarę, bo żadna potem nie chciała się skusić na wspaniałe robaki, które JuIo znajdywał w jakichś dziwnych miejscach. DSCF0479.jpg DSCF0480.jpg DSCF0473.jpg DSCF0486.jpg Tym oto sposobem zostaliśmy z jedną rybką w garnku i stwierdziliśmy, że nie warto się z nią męczyć. Jeść jednak coś trzeba. Padło na żurek z kiełbaskami. Ja gotowałem żurek, a JuIo kiełbaski. Żona była zdziwiona i zadowolona, że będę ja gotował. Nikt mi jednak nie powiedział, że do takiego małego garnka wsypuje się jedną torebkę, więc wsypałem dwie. Jakież było moje zdziwienie, gdy żurek zaczął bez ostrzeżenia wychodzić z garnka… Ale szybka akcja, troszkę wylądowało na trawie, a resztę o konsystencji pasty czy czegoś podobnego podzieliliśmy i tak wyglądał nasz obiad. DSCF0489.jpg Ogólne ochłodzenie przez ostatnie dni miało swoje zalety, otóż dzisiaj było gorąco, więc pić ciepłe piwo to byłaby katorga, ale chłodna woda jeziora była super chłodziarką. Tak cały dzień minął na nie robieniu niczego… DSCF0493.jpg DSCF0496.jpg Ostatnio edytowane przez Wegrzyn : 11.07.2010 o 14:48 |
12.07.2010, 18:58 | #9 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,684
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 4 dni 3 godz 13 min 0
|
Dzień 6 (19.06.2010)
Jako, że ostatnie kilka dni była piękna pogoda, to oczywiście nie mogło to za długo trwać. Budzę się coś około 5 rano, a tu dziwne dźwięki słyszę na namiocie. No tak, leje deszcz! Tak cały czas do około 8.00. Momentami był tak intensywny, że zastanawiałem się, czy aby przypadkiem nie pada grad. Szczerze powiedziawszy był to pierwszy nocleg już od kilku lat pod namiotem, a i był to świeżo kupiony namiot, więc na początku miałem trochę obaw. Jednak zakup tego namiotu okazał się strzałem w dziesiątkę. Przestało padać, postanawiamy coś zjeść i jedziemy szukać noclegu niekoniecznie pod namiotem. Zatrzymujemy się w Giżycku w przypadkowo napotkanej restauracji. Mamy szczęście, bo jest ona tuż obok mostu. Nie jest to zwykły most zwodzony jakich większość. Prawdopodobnie jest to już jedyny czynny most uchylny, tzn. nie podnosi się do góry, ale przekręca się siłą mięśni na bok i dopiero wtedy łodzie itp. mogą pod nim przepłynąć. Ciekawostką jest to, że most waży coś około 19 ton, a jest obracany siłą mięśni jednego człowieka. DSCF0506.jpg DSCF0510.jpg DSCF0515.jpg Popijamy kawę i nagle podjeżdża do nas koleś i pyta czy nasze te motorki (motorki – ha ha dobre). Przedstawia się i wypytuje po co i na co. Pytamy go czy jeździ też motocyklem, a on na to, że nie, ale ma zajebiaszczy rowerek i nim sobie jeździ. Tak oto poznaliśmy Maćka z zajebiaszczym rowerkiem Miła pani kelnerka mówi nam, że w miejscowości Wilkasy można znaleźć dobre i tanie noclegi. Rzeczywiście dość szybko znaleźliśmy nocleg, a że było jeszcze dość wcześnie szybko postanawiamy, że jedziemy do Gierłoży. Droga do Gierłoży była niekoniecznie normalną drogą, jaką pojechalibyśmy kierując się mapą. Używając nawigacji wystarczy ustawić przejazd ścieżką rowerową i przygoda gwarantowana. Dzięki temu jedziemy lasami, jak się potem okazało częścią trzeciej strefy, która oficjalnie nie jest udostępniona do zwiedzania. Mijamy po drodze zniszczone budynki, bunkry itp. DSCF0516.jpg DSCF0521.jpg W pewnym momencie ścieżki w nawigacji się kończą i zaczynam się zastanawiać co dalej. Mamy jednak szczęście i spotykamy pojazd wojskowy na żółtych tablicach. Jest to wycieczka, która wyrusza z Wilczego Szańca w Gierłoży i wozi turystów po tej strefie. Tłumaczę jednemu z tego wozu, że ta zła i niegrzeczna nawigacja nas tak poprowadziła w te lasy i nie wiemy, gdzie dalej jechać. Każą nam jechać za nimi, tylko wolno, bo to bardzo wolny pojazd. Zapomniał dodać, że oprócz tego, że wolny to jeszcze wyrzuca z siebie takie ilości dymu, które wzrokiem ciężko ogarnąć ;-) DSCF0519.jpg DSCF0528.jpg DSCF0529.jpg DSCF0532.jpg DSCF0533.jpg Docieramy szczęśliwi, ale lekko podduszeni dymem na miejsce. Po dotarciu zostawiamy maszyny i idziemy do punktu, w którym można wziąć przewodnika. Trafia nam się naprawdę dobry przewodnik z ogromną ilością wiedzy i ewidentną chęcią jej przekazania – po prostu odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Zwiedzamy kawałek po kawałku i słuchamy niesamowicie ciekawej historii tego miejsca. Mamy to szczęście, że jesteśmy ostatnią grupą tego dnia i nasz przewodnik oprowadza nas najdłuższą ścieżką zwiedzania i prawie dwukrotnie dłużej niż normalnie. Na koniec to on nam dziękuje, bo jak to powiedział nie często trafia się grupa, w której ludzie mają wiedzę i chcą również słuchać. Wrzucam tylko zdjęcia, bo jeśli ktoś chce naprawdę poznać to miejsce to musi to zrobić sam i koniecznie z przewodnikiem. DSCF0547.jpg DSCF0550.jpg DSCF0558.jpg DSCF0569.jpg DSCF0570.jpg DSCF0589.jpg DSCF0592.jpg DSCF0594.jpg DSCF0608.jpg DSCF0613.jpg Na koniec jesteśmy już zupełnie padnięci i wracamy na nocleg. Ostatnio edytowane przez Wegrzyn : 12.07.2010 o 19:46 |
12.07.2010, 20:50 | #10 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Biała Podl./Warszawa
Posty: 368
Motocykl: Afryka? Nie, dziękuję. ;)
Przebieg: 60000
Online: 1 tydzień 1 godz 37 min 9 s
|
Normalnie czacha dymi
__________________
Yamaha XTZ 800 Super Tenere |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Warmia i Mazury - co, gdzie, jak ? | Wegrzyn | Przygotowania do wyjazdów | 32 | 10.03.2017 11:46 |
Stonehenge [Czerwiec 2010] | myku | Umawianie i propozycje wyjazdów | 58 | 23.09.2010 17:27 |
Moje spojrzenie na Rumunię [czerwiec 2010] | Neno | Trochę dalej | 13 | 30.06.2010 16:09 |
Rosja/Karelia - w stronę Kolskiego, Czerwiec-Lipiec 2010. | newrom | Umawianie i propozycje wyjazdów | 11 | 05.02.2010 01:15 |