|
31.05.2016, 15:30 | #1 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Dąbrowa Górnicza
Posty: 521
Motocykl: miałem 10 lat RD07a teraz CRF DCT 1100L
Online: 1 miesiąc 5 godz 29 s
|
Góry, góry i... góry, czyli jak w maju 2016 byłem na Korsyce.
Motocykle.
Africa Twin, GS 800 Miejsce: Korsyka. https://youtu.be/JQNC-2lxC_E Dzień 1 Tradycyjnie plan wyprawy powstał w zimowe wieczory, W styczniu pierwsze realizacje ustalenie sztywnego terminu i rezerwacja biletu na prom, a potem zleciało.. Ruszyliśmy o 11.00 z Katowic. Prognoza nie była zachęcająca od Wiednia pada deszcz przelotne, a od Grazu do Klagenfurtu leje. Prognozy się potwierdziły. Nocleg zaplanowany w Słowenii. Na stronie booking kwatery wyglądały na trochę lepsze schronisko. Na miejscu okazało się, że drzwi zamknięte i wisi kartka z numerem telefonu pod który należy dzwonić. Po telefonie przyjechał po nas gospodarz mówiąc że nie tutaj tylko "noje hotel, noje hotel" i że mamy jechać za nim. Po kilku kilometrach dojechaliśmy do 3* hotelu że wszystkimi udogodnieniami. Kolacja w pokoju. Dzisiaj przejechane 792 km Rano gospodarze ugościli nas śniadaniem wszystko obejmującym. Cena pozostała jak z poprzedniej rezerwacji za PTTK 30 E 20160519_183825.jpg 20160519_214936.jpg 20160520_083941.jpg 20160520_084012.jpg Dzień 2 Do przejechania 650 km.. Włoska autostrada. Dojeżdżamy do bramek i info na drodze motocykle na prawo, jedziemy za znakiem i wyjeżdżamy nie płacąc za autostradę. Zaraz za bramkami stajemy i szybka analiza niemożliwe żeby była bezpłatna i chyba musimy zapłacić. Wszędzie kamery po co nam problemy. Pan w kasie potwierdził trzeba zapłacić. 50€ trochę dużo. Rezerwację biletów na prom mamy na jutro. Podjechalismy do portu z prośbą o zmianę rezerwacji na dzisiaj. Bez szans powiedziała sympatyczna Włoszka. Dzisiaj 300 !!! motocykli na Korsykę płynie i nie ma już miejsc. Trudno. Szkoda bo dzień stracony zamiast jutro rano być na wyspie, to będziemy późnym wieczorem. Jedziemy coś zjeść i szukać miejscówki. Z miejscem pod namiot trochę słabo. Jak płasko to same domy, jak nie ma domów to stok, że nie ma gdzie obozowiska założyć. Co raz później i decyzja trzeba coś znaleźć Za kościołem w prawo, w mniejszą w prawo i... droga się skończyła jesteśmy pod bramą jakiegoś domu. Ale w domu nie ma nikogo okiennice zamknięte i tak namioty rozbiliśmy pod bramą na podjeździe u Włocha. 20160520_205514.jpg 20160520_205530.jpg 20160521_093632.jpg Dzień 3 Dzisiaj zaplanowany prom i nocleg na wyspie. Mamy troche czasu wałęsamy się po Savonie szukając śrubki w rozmiarze 2 rozmawiając o wszystkim i o niczym gdy nagle z boku płynną polszczyzną przywitał nas Włoch stojący w drzwiach restauracji. Zatrzymaliśmy się na chwilę rozmowy. Mają filie restauracji w Warszawie, ma również dziewczynę Polkę. W restauracji pracował też Polak. Przywitanie z Morzem na plaży nic nie robiąc czekamy na prom. Do portu i na prom wjechaliśmy o 13.30, na starcie było już około godziny opóźnienia. Rejs promem przyjemny, trochę drzemki, kawa i rozmowa z Niemcem, który na Korsykę płynie już któryś raz z rzędu. Polecił nam parę miejsc do zobaczenia. Na ląd zeszliśmy po zmroku. Temat ciężki bo trzeba znaleźć miejscówkę na nocleg po ciemku. Okolica nie sprzyja. Jak tylko wyjechaliśmy z miasta to boczne drogi pionowo w dół albo pionowo w górę. Po którejś próbie rozejrzenia się, wiemy, że z miejscem będzie bardzo trudno. I znowu boczna w dół, jest dużo płaskiego, dużo trawy. Decyzja zostajemy. Jest tylko jeden słaby punkt. Jesteśmy u Korsykanina w ogródku. Okiennice pozamykane znaczy nie ma nikogo. Jest 22.30 gdzieś musimy spać, tak czy inaczej zostajemy. Namioty rozbite okazało się później że bieżąca woda jest i stół z krzesłami też. 20160521_101858.jpg 20160521_105943.jpg 20160521_114315.jpg 20160521_135035.jpg 20160521_201627.jpg 20160522_091441.jpg Dzień 4 Przy pobudce dzisiaj nie było dyscypliny. Wypoczęci i wyspani ruszamy w drogę, dzisiaj mamy w planie cap corse. Rzut oka na papierową mapę, wprowadzenie danych w Navi i jesteśmy na genialnej szutrówce w poprzek półwyspu. Dla takich dróg tutaj przyjechaliśmy. Po drodze spotykamy małżeństwo Austriaków jadących Afryczką. Wymiana uprzejmości kilka słów na temat landscape i my wte a Oni wewte. W miasteczku z przewodnika chwila "na ojej, ojej, jak tu pięknie, musimy tu przyjechać jeszcze kiedyś, pijemy kawę i jedziemy się pokręcic po lokalnych drogach. Nie ma odcinków prostych, a za każdym zakrętem może czekać niesamowity widok. Przy drogach jest bardzo duże ujęć wody górskiej. Wybieramy drogi 3 i 4 kategorii na mapie białe i wąskie białe. Od 17.00 rozpoczynamy rozglądać się za miejscówką na nocleg. Dzisiaj śpimy na dzikiej plaży. Kąpiel w morzu, ognisko (okazało się później że było to nasze jedyne ogniskowa Korsyce) Wieczorem zerwał się wiatr. Namioty przytwierdzone wszystkimi szpilkami i odciagami. W nocy sen mocno przerywany miałem nieodparte wrażenie że wichura mnie zaraz porwie razem z namiotem. 20160522_123744.jpg 20160522_132748.jpg 20160522_132845.jpg 20160522_132942.jpg 20160522_152532.jpg 20160522_194107.jpg 20160523_061937.jpg 20160523_062006.jpg Dzień 5 Ranek nie napawał optymizmem. Niebo zaciągnięte burzowymi chmurami, wieje że głowę chce urwać, a podmuchy wiatru przesuwają człowieka. Złożenie namiotu przy takim zefirku to ciekawe doznanie. Plan jeszcze jest, dzisiaj jeździmy po skalistej pustyni Des Agriates. Dojazd drogą wzdłuż wybrzeża. Po lewej pionowa skała w górę po prawej przepaść w dół z niesamowicie niebieskim morzem. Zakręty bardzo trudne do przejechania podmuchy wiatru zza skał potrafią zmienić zaplanowany tor jazdy. Przy podmuchu trzeba pogłębić skręt i nagle tracisz wiatr odpychajacy i znowu balans do pionu i znów ten podmuch. Nie ma odcinka prostej żeby odpocząć tylko wahasz się jak popsute wahadełko, lekko nie jest. W intercomie słyszę: teraz to naprawdę uważaj. Wjeżdżam pomiędzy dwie skały i tylko szczęście że nic nie jechało drugim pasem. Nie przypuszczałem, że wiatr aż tak może rzucać motocyklem Po drodze zatrzymujemy się w wiejskim sklepie na regionalne śniadanie. Sery, pomiodory, wędliny wędzone (przypominam że nadal wieje mocno wiatr jak mocno to przekonaliśmy się za chwilę). Sielankę przerwał nam niespodziewany huk. Wiatr przewrócił nasze zaparkowane załadowane motocykle (sic!) Podnosimy sprzęty liżemy rany, najbardziej oberwała kamera na kasku. Straty wynagrodziły nam dwie rewelacyjne kamieniste drogi na pustyni. Nitki prowadziły do niesamowitych dzikich plaży. Motocykle robiły to co do nich należy zawieszenie ratowało z opresji uginając się na kamieniach i dziurach. Raz ja planowałem przejazd po drodze, raz Afra sama wybierała gdzie chce pojechać i tak sobie jechaliśmy. Przewiozła mnie bez upadku, za co jej dziękuję. Nocleg nad górskim jeziorem. 20160523_062758.jpg 20160523_093303.jpg 20160523_093336.jpg 20160523_105358.jpg 20160523_112000.jpg 20160523_163733.jpg 20160523_173716.jpg 20160523_191601.jpg 20160523_203702.jpg Dzień 6 Dzisiaj rozpoczęło się od międzynarodowej afery. Wstaliśmy jak zwykle o 6.30 poranna toaleta, śniadanie, kawa no dzień jak co dzień. Zwijamy obozowisko i się zaczęło.Przy drodze zatrzymuje się samochód. Podchodzi do nas Zły Pan i krzyczy, ręką macha, palcem wygraża. Jedyne co mu odpowiadamy to OK i pardon. On się drze, a my pardon i OK. Pokrzyczał pokrzyczał i pojechał. Nie wiemy co mu tak przeszkadzało? Miejsca bezmiar, sama zachwaszczona trawa, my się już zbieramy a on aferę robi. Wyrzucić kogoś kto właśnie wychodzi - nielogiczne. Korsykanie mają bardzo duże poczucie własności, gdzie tylko mogą to się odgradzaja płotkami, murkami furtkami.. Na dzisiaj planu już nie mamy. Spojrzenie na mapę gdzie jesteśmy, gdzie w pobliżu widać na mapie białą wąską. Wytyczamy i jedziemy. Po drodze miasteczko z przewodnika kawa, fotka ojej ojej jak tu ładnie i dalej w drogę. Wjeżdżamy w szutrówkę i jedziemy raz ja kieruję Afra raz Afra kieruje mną na GS sytuacja wcale nie wygląda lepiej. Umordowała nas ta dróżka. Na którejś z kolei przerwie rozmawiamy w czwórkę: GS Afra ja i Tomek na mapie jeszcze trzeba 200 metrów w pionie pokonać do przełęczy, potem zjazd tak koło 20 km będzie. Kamienie wielkości kasku leżą na drodze. Droga składa się z luźno porozrzucanych kamiennych ziemniaków, a środkiem rowek taki ze 40 cm głębokości myszkuje to do przepaści to do skały. Na agrafkach nie jest lepiej. Po 1.5 godzinie siłowni wiemy że droga którą przejechalismy nie jest łatwa, ale jest któtsza i w dół. Wracamy.. Na promie wspomniany Niemiec polecił nam miejsce które warto zobaczyć. Droga kończąca się ślepo że szczytami 2500 dookoła. Poszukiwania noclegu zakończone sucesem. Rzeka z bieżącą wodą, duuuuużo płaskiego nieogrodzonego terenu z trawą, wypożyczalnia krzesełek i stołów w pobliżu.tzn nieczynna restauracja z krzesłami na zewnątrz. 20160524_094022.jpg 20160524_101653.jpg 20160524_110121.jpg 20160524_112939.jpg 20160524_113120.jpg 20160524_164117.jpg 20160524_164208.jpg 20160524_204944.jpg 20160525_084541.jpg Dzień 7 Dzisiaj w Planie dzień Europejczyka.. Zwiedzanie, pamiątki,. hotel, clubbing. Zwiedzanie trochę w stylu japońskiego turysty Ajaccio, Bonifacio, Porto Vecchio czyli plan tygodniowej wycieczki zrealizowany w 6 godzin. Ceny hoteli w Bonifacio od 100€. Trochę lepiej wygląda sprawa w Porto Vecchio bo pokój mamy za 82€ co prawda ubikacja wspólna, a prysznic 2 piętra niżej, ale co tam najważniejsze że pod dachem. Był to z resztą dopiero 3.-ci hotel gdzie było miejsce. Na Korsyce tania jest tylko woda mineralna. Tania, bo są źródła przy drodze i można do butelki nabrać. 20160525_111029.jpg 20160525_112004.jpg 20160525_113811.jpg 20160525_115519.jpg 20160525_135209.jpg 20160525_211155.jpg 20160525_182346.jpg 20160525_231559.jpg Dzień 8 Czuć w powietrzu atmosferę końca korsykanskiej włóczęgi.. Kierujemy się na północ w okolice Bastii. Wschodnie wybrzeże zupełnie inne niż interior i zachodnie wybrzeże. Gdyby było dwóch kolegów i jechali z południa na północ jeden wschodnim wybrzeżem a drugi zachodnim powstałyby dwa diametralnie różne obrazy Korsyki.. Jeden by nie mógł zakrętów zliczyć, a drugi na równinie skręciłby z 3 razy. Po kilkudziesięciu km po szerokim równym asfalcie zaczynamy szukać szutrówki. Na mapie mamy znalezioną cienką białą, ale nie ma reguły w oznakowaniu, na mapie raz jest nie do przejechania, a raz dziurawy asfalt. Dziurawy asfalt ale sceneria bajkowa każdy zawijas to nowe obrazy. Opuszczone domy i klasztory. Domy jak forteca wbudowane w skałę, miasteczka jakby przyklejone do skały. To wszystko zrekompensowało brak drogi nieutwardzonej. Dojeżdżamy w okolice Bastii. Jutro musimy wcześniej zwinąć obozowisko żeby zdążyć na prom. Po krótkich nieskutecznych poszukiwaniach miejscówki, dojechaliśmy do kempingu na wybrzeżu 1€ motocykl. 3€ namiot 5€ człowiek 1€podatek. Na kempingu ciepła woda WiFi. (w knajpach na Korsyce nie ma dostępu do WiFi) pizzeria. Sprobowaliśmy kolejnego regionalnego produktu - piwa z domieszką kasztanowca. 20160526_121810.jpg 20160526_123206.jpg 20160526_125750.jpg 20160526_145944.jpg 20160526_153006.jpg 20160526_165347.jpg 20160526_203107.jpg Dzień 9 Budzik na 6.00. Zwijamy obozowisko i w drogę do Bastii. Przed promem kawa, zakupy na drogę. Żegnaj Korsyko.. Na wyspie przejechaliśmy 1000 km Nocleg na kempingu w Edolo przy drodze w kierunku przełęczy. Stelvio. Warunki bardzo OK, WiFi - 10 E moto 20160527_100115.jpg 20160527_112629.jpg 20160527_114229.jpg 20160528_075217.jpg 20160528_084447.jpg Dzień 10 Wjeżdżamy na samą górę na przełęcz, dalej droga w dół jest nieprzejezdna. Po drugiej stronie zeszła lawina i zasypala drogę śniegiem. Wracamy w kierunku Bormio i po chwili skręcamy w prawo w inną dolinę. Powrót autostradą. Koło Insbrucka ulewa z gradem wielkości czereśni. Potem nuda. W nocy jeszcze ulewa i burza przez 120km w Czechach od Brna. Szczęśliwie w domu po 1200 km. 20160528_103435.jpg 20160528_103456.jpg 20160528_104143.jpg 20160528_105231.jpg 20160528_110544.jpg Dni 10, przejechane 4040 km. Ostatnio edytowane przez Pils : 04.06.2016 o 08:09 |
31.05.2016, 16:08 | #2 |
SOmalijczyk
Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: SOsnowiec
Posty: 767
Motocykl: 1090 AdvR
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 godz 15 min 58 s
|
Piotrze, zdjęcia mi się nie wyświetlają. Przynajmniej na androidzie.
|
31.05.2016, 16:21 | #3 |
na kompie też nie
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
31.05.2016, 18:15 | #5 |
Zarejestrowany: May 2012
Miasto: Stalowa Wola
Posty: 293
Motocykl: RD07a
Przebieg: 32000
Online: 3 tygodni 4 dni 13 godz 42 min 6 s
|
w książkach też rzadko spotyka się zdjęcia, a sam tekst pobudza wyobraźnię.
Ostatnio edytowane przez miro&afryka : 31.05.2016 o 18:29 |
01.06.2016, 09:42 | #6 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Dąbrowa Górnicza
Posty: 521
Motocykl: miałem 10 lat RD07a teraz CRF DCT 1100L
Online: 1 miesiąc 5 godz 29 s
|
Zdjęcia wstawione ponownie. Mam nadzieję, że teraz są już widoczne i wyobrażenie literackie potwierdzi obraz.
Nie działało wstawianie poprzez adres zdjęcia w obrazach google. Zmieniłem sposób na wstawianie foto z załącznika |
01.06.2016, 13:40 | #7 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Lubaczów
Posty: 926
Motocykl: RD07A, XR 400
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 6 dni 9 godz 2 min 8 s
|
Pięknie, pięknie
. Się czyta i ogląda . Dochodzić do siebie, po wyprawie i planować Ukrainę mi proszę , choć pewnie szybko Was nic nie zauroczy po tej wyprawie. Piękne tereny i plan na przyszłość dla innych.
__________________
Jeśli Cię nie szanują, niech się Ciebie boją. |
01.06.2016, 17:19 | #9 |
SOmalijczyk
Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: SOsnowiec
Posty: 767
Motocykl: 1090 AdvR
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 godz 15 min 58 s
|
Piękna wycieczka i widoczki niczego sobie.
|
01.06.2016, 18:23 | #10 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 45 min 49 s
|
Super
__________________
Agent 0,7 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Od Bieszczad po Góry Sowie, czyli 11 dni w polskich górach | ferdek | Polska | 50 | 19.08.2013 11:50 |
Góry Przeklęte dla początkujących, czyli jak bardzo można poobijać się w tydzień… [2012] | jagna | Trochę dalej | 89 | 10.05.2013 23:03 |
Do góry do góry | randal 76 | Wszystko dla Afryki | 26 | 26.01.2009 12:50 |