|
Umawianie i propozycje wyjazdów Masz już plan? Nie masz? A może szukasz kompana w podróży? Brak Ci koncepcji na długi weekend, wakacje? Szukasz plecaczka? Nikt nie chce jechać na Elefanta? Tu szukaj bratniej duszy... |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
07.04.2019, 14:09 | #1 |
Zarejestrowany: Aug 2017
Miasto: Zgierz
Posty: 868
Motocykl: EXC 250 TPI
Przebieg: galanty
Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 1 min 27 s
|
UA - LIBUCHORA 2019 - 1 - 5 Maj
Jeżeli ktoś ma ochotę dołączyć to zapraszam:
1 Maja - spotykamy się o 9 rano w Ustrzykach Dolnych na rynku w centrum (ja będę spał w Ustrzykach - 30 kwietnia dojadę wieczorem) Ogarniamy granicę i jedziemy do Libuchory 2.05 - zwiedzamy okolice, jeździmy tu i tam, jakieś ognisko etc. 3.05 - atakujemy Pikuja 4.05 - możemy skoczyć na połoninę Równą, albo gdzieś indziej to do ustalenia. 5.05 - rano po śniadaniu - około 8 - 9 ruszamy do domu śpimy u gospodarzy, koszt 300zeta w tym, mamy śniadanie, obiad i kolację (kartoszki, kartoszki i na koniec dnia kartoszki z bimbrem) Na ten moment jest nas czterech: 1. Luki88 2. Marcinn6 3. PIO5559 4. Dafik Jest to wyjazd który dwa razy do roku organizuje Henry z trampkowego, ale że ma kontuzję, to niestety nie może jechać. No ale szkoda, rezygnować bo miejsce urokliwe - więc jedziemy, tutaj jest kilka wątków jak to mniej więcej wygląda, jakby ktoś nie wiedział: http://forum.transalpclub.pl/viewtop...lit=+libuchora http://forum.transalpclub.pl/viewtop...lit=+libuchora Ostatnio edytowane przez Marcinnn6 : 13.04.2019 o 22:53 |
15.04.2019, 08:31 | #2 |
Zarejestrowany: Aug 2017
Miasto: Zgierz
Posty: 868
Motocykl: EXC 250 TPI
Przebieg: galanty
Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 1 min 27 s
|
updejt listy:
Lista: 1. luki88 - 1-5 Maj 2. marcinn6 -1-5 Maj 3. PIO5559 - 1-5 Maj 4. Troll - 1-5 Maj 5. Dafik 27.04 - 5.05 6. Wojcio 27.04 - |
29.05.2019, 01:34 | #3 |
Zarejestrowany: Aug 2017
Miasto: Zgierz
Posty: 868
Motocykl: EXC 250 TPI
Przebieg: galanty
Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 1 min 27 s
|
To tak w skrócie:
Podczas całego wyjazdu przyświecała nam idea "na lajcie" : Wyjazd po raz pierwszy bez generalnego organizatora. Ale Heniu zachęca do wyjazdu, chociaż sam przeżywa ciężkie chwile. Ja podejmuje temat, ale w zasadzie skład się wysypał - w sumie razem ze mną. W pierwotnym terminie, niestety nie dał bym rady. Ale, próbuję przełożyć wyjazd i zebrać chętnych. Ci się znajdują, więc jedziemy. Ja z Piotrkiem ruszamy na przyczepce z planem przekimania u Obcego i zostawieniem tam auta. Tak, też robimy: Podczas jazdy jestem w kontakcie z chłopakami. Z Trollem jesteśmy umówieni u Obcego, żeby razem się przekimać i rano ruszyć na UA. Michał i Łukasz mają spać gdzieś w Ustrzykach, a Dafik jest już na miejscu. Dojeżdżamy do Myczkowianki, Trollu już na nas czeka, ale sprzedaje nam smutną wiadomość: do Libuchory nie jedzie. Parę godzin wcześniej stracił prawko za prędkość 107 w zabudowanym. Niefart, miejsce ulubione przez panów niebieskich, tuż za tabliczką teren zabudowany ale w krzakach praktycznie... No cóż, chwila nieuwagi i po prawku. Tak więc rano (1 Maj) lecimy na granicę, spotykamy się z Łukaszem i Michałem i już w czwórkę ruszamy w stronę Libuchory, a Trollu wraca do domu. Na lajcie... Granicę przejeżdżamy szybciutko, i około 14 jesteśmy na miejscu w Libuchorze. Oczywiście zapodajemy klasyczną fotkę: Na miejscu spotykamy się z Dafikiem, który już na nas czeka... Godzina jeszcze wczesna, decydujemy, że pojedziemy jeszcze trochę pojeździć - rozruszać kości, potrenować. Więc jedziemy na połoninę Pikuja, wjeżdżamy przez lasek na końcu wsi. Generalnie jest mokro, dużo błota i warunki są dużo trudniejsze niż rok temu. Są pierwsze gleby, pchania itp. atrakcje: Wdrapujemy się w końcu przez lasek na połoninę i latamy sobie troszkę tu, troszkę tam. Spędzamy tam jakiś czasu i wracamy do wioski tą samą drogą co wjeżdżaliśmy. Mamy jeszcze chwilę czasu do zachodu słońca więc wskakujemy na górki biegnące za chałupami. Wieczorem ustalamy plan: jeżeli będzie rano w miarę pogoda, to atakujemy Pikuja. Bo w zasadzie przez cały nasz pobyt miało padać, prognozy się nie sprawdziły, deszcz wytrzymał do dnia wyjazdu a pojawiające się delikatne opady nie popsuły nam humorów. Rano jest spoko, lecimy na Pikuja. Po drodze lasek który chłopaki zdążyli poznać dzień wcześniej: Gramolimy się na ścieżkę i powoli przesuwamy się w stronę naszego celu. Na połoninach mokro, ścieżka mocno nasiąknięta z kałużami, staramy się jechać bokiem po trawie szukając przyczepności. trochę walki, pchania w końcu osiągamy cel: Dalej zjazd w dół, oczywiście do miejscowego sklepu w celu opicia sukcesu Tam, spotykamy miejscową ekipę na moturach i lokalnych fanów samoogonu Kolejny dzień ma być oczywiście już na lajcie. Plan jest taki aby przejechać na drugą stronę połoniny Pikuj, oczywiście jadąc przez góry i zjechać do miejscowości Żdaniewo. Jako, że chłopakom znudził się już lasek prowadzący na połoninę szukamy alternatywnej drogi. Ilja - gospodarz, podczas kolacji - tłumaczy, że jest droga prowadząca na połoniny nad wioską. Tak więc rano lecimy tą drużką, a jako że jest cały czas mokro to wcale nie jest na lajcie :lol: - w końcu wyskakujemy na połoninę. Wyjeżdżając na połoninę mieliśmy jechać w lewo, ale spróbowaliśmy szukać zjazdu kierując się w prawo :haha: Jechaliśmy połoniną w stronę miejscowości Użok. Raczej plan dotarcia tego dnia do Żdaniewa coraz bardziej się oddalał, to jednak Michał który chyba był największym optymistom z nas wszystkich, cały czas wierzył, że się uda. Do czasu. Dróżka robiła się mocno błotnista, na tym zdjęciu nie bardzo to widać, ale w tym miejscu był zjazd z koleiną na pół motocykla i było to miejsce w zasadzie już bez odwrotu: Kałuże robiły się coraz większe a błoto wydawało się nie kończyć : Morale spadało... W końcu dojechaliśmy do miejsca gdzie możliwy był odwrót z połoniny w stronę wsi Karpackie. Piotrek i Łukasz, raczej optowali za zjazdem, optymistyczny Michał chciał przeć dalej a ja skłaniałem się ku tej opcji. Postanowiliśmy z Michałem jechać na zwiady. Chłopaki czekali a my pojechaliśmy sprawdzić co się czai za zakrętem No niby było wszystko spoko, ale dojechaliśmy znowu do miejsca gdzie z powrotem było by ciężko wrócić. Ale do miejscowości Użok i do końca połoniny było już naprawdę niedaleko. Spróbowałem zadzwonić do Piotra, żeby jechali w naszą stronę bo jest lajt :haha: i że tylko trzeba zjechać w jednym miejscu takim dosyć kamienistym zjazdem pod który już nie podjedziemy z powrotem :smile: i będzie cywilizacja. no i się nie dodzwoniłem... To jedziemy po chłopaków i raz dwa wrócimy w to samo miejsce. Rozochoceni, z planem w głowie "gnamy" przed siebie. Ja jadę pierwszy za mną Michał. Spoglądam co jakiś czas w lusterko i w pewnym momencie widzę jak Michał praktycznie znika w kałuży razem motocyklem. Staję i biegnę w jego stronę, z kałuży wystaje pół Michała i ogon motocykla. Cała reszta pod wodą. Wiem, że było by pewnie fajne zdjęcie ale trza było ratować sprzęt. Jedną nogą wskakuję do kałuży, wody jest powyżej pasa, razem udaje nam się postawić motocykl do pionu i wygrzebać się z tego bajora. No jest słabo, woda jest w zasadzie wszędzie: w wydechu, w airboxie, w filtrze powietrza, w lampie i pod zegarami... Michał zaczyna rozkładać po kolei maszynę w celu osuszenia... Pod przepustnicą woda. Zaczynam się martwić: Woda we wtrysku, niżej też, trzeba motur postawić do pionu żeby wylać ten cały syf. We dwóch nie damy rady. Jadę po chłopaków. Piotrek już przeczuwa jakąś lipę po pali fajkę od fajki Naświetlam sytuację i wracamy do Michała. We czterech stawiamy sprzęta w pionie i wylewamy wodę. Humor powoli wraca Po wylaniu wody, Michał zabiera się za składanie. Pogania go w tym burza która powoli zmierza w naszą stronę. Lekkie poddenerwowanie, próba odpalenia... BMW odpala !!! Radość w ekipie, maszyna jeszcze wypluwa z wydechu resztę wody, ale działa normalnie. Teraz już tylko szybki powrót i ucieczka przed zbliżającym się deszczem, zjeżdżamy w Karpackim, przeskakujemy przez górkę i jesteśmy w Libuchorze Na lajcie oczywiście. Kończymy dzień w dobrych humorach, eksperymentując z miejscowymi przysmakami alkoholowymi. Kolejny dzień, już ostatni postanawiamy dojechać do Żdaniewa, tym razem już grzecznie na około zrobić przejażdżkę trochę asfaltem potem szuterkiem w stronę Użok i z powrotem do Libuchory. Już, naprawdę na lajcie. Na wylocie z Użok, zatrzymuje nas Policja. Że, niby nie zatrzymaliśmy się na stopie. Ok, myślę sobie, taki folklor, dogadamy się Po czym po chwili okazuje się, że Michał nie ma przy sobie dokumentów -żadnych. Zostawił w Libuchorze. Zaczynają się negocjację i trochę nerwówka. Po uiszczeniu sowitego myta (publicznie ominiemy kwestę ile) ruszam dalej już bez większych przygód do Libuchory. Aaa, po drodze jeszcze Piotrek urywa ramkę z rejestracją i tylną lampę, ale Ilia na lajcie ogrania temat. W niedzielę, już wyjazd. Pada dosyć mocno... Ruszamy we trzech, Michał zostaje i rusza dalej dopiero po południu ... Dzięki za super wyjazd na lajcie, za przygody i do zobaczenia. Fotki z których korzystałem, to w większości dzieła Michała plus kilka moich. |
29.05.2019, 12:54 | #4 |
Zarejestrowany: Dec 2012
Miasto: RLU
Posty: 959
Motocykl: RD04
Przebieg: niski;)
Online: 2 miesiące 3 tygodni 5 dni 23 godz 45 min 5 s
|
Nie ma to jak lajtowe wyjazdy
|
29.05.2019, 22:13 | #5 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Łódź
Posty: 39
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 tydzień 4 dni 12 godz 1 min 53 s
|
Brawo! Tym razem bez Henia :/ ale z wigorem i bez miękkiej gry. Zazdraszczam
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
2019 | RAVkopytko | Wszystko dla Afrykańczyka | 15 | 03.01.2019 23:28 |
Libuchora wrzesień 2018 | henry | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 07.09.2018 21:46 |
Libuchora - majówka 2018 | Emek | Trochę dalej | 20 | 27.06.2018 01:54 |
Libuchora | henry | Umawianie i propozycje wyjazdów | 8 | 29.09.2012 22:55 |