|
01.08.2019, 13:11 | #1 |
Mauretania 2019, czyli w oczach piach, w zębach piach, w stringach piach
Wstępniak
Jak w tytule będzie monotematycznie, bo piach i piach i piach. Piasek był wszędzie przez cały wyjazd. W jedzeniu, w śpiworze, we włosach, w airboxie .... nie było miejsca bez piasku. Po tygodniu już mi nie przeszkadzał. Najważniejsze, żeby się nie dostał do paliwa, a reszta się nie liczyła. Na tym wyjeździe chciałem poczuć namiastkę, tego, co czuli startujący w dawnym afrykańskim Dakarze, a Mauretania była duży sitem dla uczestników. Chciałem też sprawdzić jak sobie poradzę w takim terenie, bo od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie Africa Eco Race, International Rally lub jakiś inny wyjazd grupowy od morza śródziemnego do Dakaru. Rok wcześniej, po obejrzeniu filmiku na YT, rozmawiałem z jednym z uczestników wyjazdu pod tytułem "Śladami Rajdu Paryż-Dakar" organizowane przez tutejszego forumowego Neno. Opowiadał o wyjeździe, o tym jak ich wojsko ściągało z pustyni, bo nie mieli paliwa i wielu innych epizodach. O tym jak było ciężko, bardzo ciężko. Pomyślałem, że może trochę przesadza, bo jeździłem już po marokańskiej Saharze i było fajnie. Jednak jak się później okazało 20-30 km zrobionych po piasku ma się nijak do ponad tysiąca. Jako, że bliżej mi do pięćdziesiątki niż do czterdziestki to pomyślałem, że to chyba ostatni dzwonek na taką imprezę. A, że lubię wyrypy to po rozmowie z Neno wpisałem się na listę chętnych. Organizator założył grupę na FB i tam instruował nas przez niecały rok, co do różnych tematów dotyczących wyjazdu. Przez grupę przewinęło się parę osób, które po początkowej deklaracji wyjazdu rezygnowali z sobie znanych powodów. Był moment, że już zwątpiłem, czy w ogóle odbędzie się impreza, bo na grupie była cisza. Tylko ja z Wojtkiem i Łukaszem coś pisaliśmy, a reszta tylko czytała. W końcu wyszło, że pojawiły się całkiem nowe osoby, które zamknęły grupę. Huuurrra Jadą ludzie z całej Polski. Niektórzy się znają, inni, jak ja, nikogo. Jedynie z Wojtkiem zamieniłem parę słów przez telefon. Jak dla mnie nie wróży to nic dobrego przy tak dużej grupie. Uzbierało nas się 8 osób i na bank będą zgrzyty. Zwykle preferuję małe grupki max do 4 osób, bo przemieszczanie jest o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze. Tu niestety musiałem się pogodzić z wielkością grupy, ale ...... nie na długo. Wyjazd nie zaczyna się dobrze, bo po 3 dniach i przykrych sytuacjach trzech z nas wraca do domu. Inni dwaj wracają po około dwóch tygodniach (tak planowali jeszcze przed wyjazdem). Tak więc do końcowego terminu dociera grupa marzeń, czyli trzech. Planujemy z Neno na grupie FB, jakie trasy chcemy przejechać. Ambitnie podchodzimy do tematu i z 14 dni robi nam się 18 na miejscu plus loty (dwa dni w jedną stronę). Nikt nie protestuje, bo jeszcze nikt nie wie, co nas czeka. Będziemy robić odcinki, gdzie nie ma dostępu do czegokolwiek, a zwłaszcza do benzyny i tankowanie będzie z pickupa organizatora. Nawet nie spodziewamy się jaki będzie apetyt rumaków na wachę podając Neno zasięgi na baku i planując jakie wziąć dodatkowe rotopaxy. Niektórzy mogą wlać do baku 14, a inni 28 litrów. Ci ostatni mają najwygodniej i nie muszą się obwieszać dodatkowym paliwem, co u niektórych powoduje połamanie subframu. Wyjazd ten był najbardziej hardcorowy z wszystkich dotychczasowych i początkowo mocno mnie przerósł. Miałem podczas niego kilka etapów podczas których ewaluowałem w skrajne doznania i doświadczenia. W pierwszym etapie byłem super hero, nie wyjeżdżonym po zimie, który jedzie podbić Saharę. Szybki strzał między oczy od pani pustyni i padłem na kolana. Realia były jak dla mnie nie do ogarnięcia. Po dwóch dniach nie mogłem uwierzyć, że tak będzie jeszcze dwa ponad tygodnie. Drugi etap to wystraszony chłopczyk chce do domu. Po tygodniu nie wiedziałem, czy jeszcze żyję, albo jak długo pożyję. Trzeci etap to powolne godzenie się z wszystkimi niedogodnościami przemieszczania się po permanentnie niestabilnym podłożu, gdzie każdy kilometr jest walką. Etap nabierania doświadczenia jazdy po piasku i dostosowywania się do warunków, a nie walki z nimi. Na sam koniec już nie walczyłem, a wiedziałem co robię i miałem dużą radochę z jazdy. Po tym wyjeździe coś mi się przestawiało i kolejne krajowe wyjazdy przestały mnie kręcić. Totalnie brak emocji i radochy. Nie wiem, czy za łatwo, a przez to za nudno. Może nie te widoczki dookoła. Może jakiś przesyt w myśl powiedzenia: Co za dużo to i świnia nie zje. Mam nadzieję, że kiedyś to przejdzie. Jakby komuś fotki nie wystarczyły to do każdego dnia dodam trochę ruchomych obrazków, które nie będą wybitnym dziełem sztuki filmowej, bo z kamerki sportowej trudno coś ciekawego stworzyć bez planowania i pozowania. Pokażą trochę okolicę i traskę. Jakby ktoś chciał doznać efektów termicznych, jakie mieliśmy na miejscu to czytając relację proszę podgrzać pomieszczenie do 45-50 stopni..... ewentualnie usiąść na olejaku. Grupa na początku Grupa na końcu Ostatnio edytowane przez Rychu72 : 01.08.2019 o 14:43 |
|
01.08.2019, 14:06 | #2 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Ach te duże grupy na wyjeździe
A będzie fota tych stringów?
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
01.08.2019, 14:12 | #3 |
Obawiam się, że nie dostrzeżesz ich między dużymi i mięsistymi pośladkami
|
|
01.08.2019, 14:22 | #4 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Daj mi szansę
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
01.08.2019, 14:19 | #5 |
Powinieneś był zatem napisać o piachu w... tej no...
Czyta się
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
01.08.2019, 14:24 | #6 |
Jak znajdę to wrzucę fotkę .... tej no
|
|
26.08.2019, 20:35 | #7 | |
Zarejestrowany: Jan 2013
Miasto: Złotów
Posty: 436
Motocykl: DR 650 SE
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 3 dni 1 godz 38 min 40 s
|
Czytam z zapartym tchem i sentymentem do tej starej Japonii. Od pierwszego postu zastanawiam się jak babcia DR dawała sobie radę w tych warunkach, w głębokim piachu, całe dnie z gazem odkręconym na max cisnąc na dwójce czy trójce. Znam ten motocykl na wylot, sprawdzony praktycznie w każdych warunkach i wiem, że nie powala mocą i orka w piachu daję mu w kość. Jak dla mnie to idealny osioł podróżniczy i kocham go za to, nic więcej od świata już nie potrzebuję ale jazda piachami Sahary to nie jest dla niego idealne środowisko.
Jednak mam jedno pytanie bo chyba nie znam DR jeszcze w 100%... Cytat:
|
|
27.08.2019, 09:09 | #8 | |
Cytat:
Ostatnio dużo rowerem pomykam i coś mi się pokręciło. Co do DRki to jak wiesz ma trzy sposoby chłodzenia i widocznie do jazdy powiedzmy "turystycznej" w tamtych warunkach starczało. Miałem zamontowany na świecy czujnik temperatury głowicy. W Trailtechu ustawiłem pierwszy alarm na 190 stopni, a drugi na 220. Nigdy temperatura nie wskoczyła na 190, bo już przy 180 czuć było olej i stawałem na studzenie. Zdarzyło się to z 2-3 razy w korytach rzeki, gdzie był najbardziej miałki piasek. Poza tym to temperatury trzymały się w ganicach 160-170 stopni. Gdy stawaliśmy to czasami obesrwowałem termometr na liczniku i widać było, że moto szybko stygnie. Różnica między temperaturą otoczenia, a silnika wynosiła ok. 130 stopni, więc nie było problemu i szybko można było jechać dalej. Co do mocy to brak jej w DRce była sprzymierzeńcem przy jeździe po piachu. Łatwiej było się zakopać mocniejszym sprzętom przy mało delikatnym traktowaniu manetki. Do jazdy w granicach 60-100 w zupełności starczało. Reszta to technika kierownika. Przez cały wyjazd silnik miał co robić i miałem wrażenie, że w końcu zaraz coś pierdolnie i będzie na tyle jazdy po pustyni. Ale nie i jak widać legenda o bezawaryjności DRki nie wzięła się z czapki. Obie przejechały bez większych problemów. Nie jest to moto idealne i wg mnie to co najlepsze to prosty i trwały silnik, a reszta do poprawki jak chce się mieć wygodne i wiarygodne moto. Many Bugs Filmu już nie chce mi się przerabiać, ale poszukam surowizny z tego fragmentu drogi i wrzucę. W następnym filmie z kolejnego dnia spróbuję spełnić Twoje życzenie. Ostatnio edytowane przez Rychu72 : 27.08.2019 o 09:57 |
||
01.08.2019, 14:45 | #9 |
Zarejestrowany: Aug 2016
Miasto: Zakopane
Posty: 393
Motocykl: NAT
Online: 1 tydzień 6 dni 1 godz 47 min 25 s
|
Szkoda ze dla niektórych ten wyjazd tak szybko się skończył... Pozdro dla Wojtka i czekamy na relacje.
__________________
Taniej kupię, drożej sprzedam |
01.08.2019, 14:52 | #10 | |
Cytat:
Przez niego bym złamał giczałę pierwszego dnia (jechałem w adidaskach, po skalisto piaskowym podłożu i mi przednie koło uślizgneło się), bo się zapatrzyłem na to jakie figury robi na swoim kacie. Gdyby dalej pojechał to napewno by niejednego sporo nauczył. Wojtek mimo prawie 50 lat jest aktywnym zawodnikiem trialowym. |
||
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Mauretania | Rychu72 | Przygotowania do wyjazdów | 9 | 03.01.2019 08:12 |
Mauretania - krótki klip. | Neno | Trochę dalej | 15 | 17.07.2017 10:48 |
Opony dla początkującego - asfalt, szuter, piach | plakiet | Hamulce, kola, opony | 539 | 01.12.2015 22:40 |
Mauretania Senagal - grudzien 2015 | QrczaQ | Umawianie i propozycje wyjazdów | 9 | 03.07.2015 11:22 |