|
![]() |
#1 |
Niepozorny
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Wiocha na Jurze, bliżej Krakowa niż Częstochowy
Posty: 565
Motocykl: Bardzo stara Teresa
![]() Online: 4 tygodni 1 dzień 2 godz 44 min 22 s
|
![]()
Na Białoruś wybieraliśmy się jak na wojnę.
Dalibóg, nie dlatego, że chcieliśmy zbrojnie wesprzeć tamtejszą opozycję czy też tworzyć oddziały partyzanckie dla przywrócenia polskości tych ziem, ale nasłuchaliśmy się w naszych mediach, że tam w sklepach tylko ocet i ogórki, w miastach ciemno, we wsiach głodno i całe to pionierskie przedsięwzięcie pod nazwą Białoruś, niechybnie i spektakularnie upadnie. Specjalnie utkwiło mi też w pamięci, opowiadanie mojego przyjaciela – rówieśnika, że w czasach ZSRR i organizacji młodzieżowych nazywanych tam Komsomołem, pani nadzorująca piętro w hotelu, czyli w języku dzisiejszych korporacji – Etaże Manager wydawała deskę sedesową jedynie po okazaniu paszportu i skrzętnie nadzorowała jej zwrot, w stanie, jeżeli można tak się wyrazić...schludnym i nie pogorszonym. Z deską ową przytroczoną do motocykla wyglądałbym zapewne nieco ekscentrycznie, ale nie mogłem sobie pozwolić na zwiedzanie tego kraju ze złowrogo pomrukującym żołądkiem. Przeto drogą kupna, wszedłem w posiadanie, około metra aluminiowej rury o średnicy zbliżonej do wymiaru konserw produkowanych w naszym kraju i manualnie wyrzeźbiłem z niej cztery pojemniki, które mieściły ok. 12 ładunków zapewniających minimum kalorii potrzebnych do komfortowego przeżycia czterech dni w warunkach białoruskiej gospodarki ręcznie sterowanej. Przyznać muszę, że moje rękodzieło wywołało niepohamowaną wesołość współtowarzyszy podróży, podróżujących motocyklami BMW, bo przywieszenie takich eksponatów na stelażach tych ich cudów niemieckiej myśli inżynierskiej, spowodowałoby natychmiastowy reset motocyklowych komputerów i wymusiłoby potrzebę sprawnej resuscytacji ich kierowców. Podczas pakowania, po chwili zastanowienia odrzuciłem konserwę z gulaszem angielskim. Z powodu nazwy, być może nieco zbyt dekadenckiej i pro zachodniej dla białoruskich celników a także poręczną siekierkę – ze zrozumiałych względów. Granica w Bobrownikach. Miło i sympatycznie. Z pomocą celników wypełniamy deklaracje wriemiennyj wwoz i inne papiery i po zmitrężeniu dwóch godzin, podróżujemy po pustych i dobrze utrzymanych białoruskich drogach do Grodna. W mieście jest czysto i schludnie a trzygwiazdkowy hotel zadziwia nas nowoczesnością i monitorowanym parkingiem. W przytulnym hotelowym pokoju jest plazmowy telewizor i klimatyzacja a panie w recepcji mówią po angielsku i nie dysponują deską sedesową, bo ta spoczywa na właściwym miejscu w naszej prywatnej łazience. Miasto jest zadbane, sklepy nie porażają może wielkim asortymentem ale jest w nich wszystko co potrzebne. Ceny piwa i innych, podobnych produktów wprowadzają nas w dobry nastrój a w modnej restauracji Karczma ( ul. Sovietskaja 31) trudno o wolny stolik. 0037.JPG Generalnie Białoruś jest krajem płaskim, ale bynajmniej nie nudnym. Miłośnicy historii i zabytków mogą zachwycać się atrakcjami kameralnego Grodna, majestatyczną twierdzą w Mirze, uroczym Pałacem Radziwiłłów w Nieświeżu czy śladami pobytu Adama Mickiewicza w okolicach Nowogródka. 0039.JPG 0102.JPG Myślę jednak, że najciekawszą atrakcją tego kraju są ludzie, którzy tu zamieszkują. My, ze względu na szczupłość czasu jakim dysponowaliśmy nie mogliśmy poznać ich zbyt wielu ale o jednym z nich, warto napisać słów kilka. O Panu Heniu przeczytałem, przygotowując się do wyjazdu, w internetowym wydaniu polonijnego miesięcznika Głos znad Niemna. Już po powrocie, widziałem także krótką migawkę o nim w naszej telewizyjnej Panoramie. Tak więc, mamy tu do czynienia z osobowością medialną. Osobowość owa zasłynęła tym, że mieszkając tuż przy granicy z Polską nad Kanałem Augustowskim w miejscu gdzie kiedyś była wioska Dąbrówka, namalował na budynku gospodarczym w swoim obejściu pięknego, wielkiego i czerwonego orła w koronie, stanowczo i bez żadnych wątpliwości przypominającego o polskości tych ziem. Wioskę już dawno opuścili za lepszym życiem w mieście wszyscy jej mieszkańcy ale została, odrestaurowana w tym miejscu staraniem Prezydenta i Narodu Białorusi, jedna z trzech zabytkowych śluz na kanale po wschodniej stronie granicy. W zamyśle władz, śluza i zabytkowy, wycieczkowy statek pływający po żeglownych wodach kanału miały być wielką atrakcją, przyciągającą turystów miejscowych i zagranicznych, zostawiających wielkie ilości zarówno krajowych rubli, zwanych nieco pogardliwie zajczikami, jak i zagranicznych dewiz, tak potrzebnych młodej białoruskiej demokracji. A tu taki orzeł. Czerwieni się, kłuje w oczy i kpi sobie z planów Prezydenta i Obywateli, przypominając o innym narodzie, który żył tutaj i budował tenże kanał w nieodległych przecież czasach, bo przed sowiecką inwazją. 0061.jpg Postanowiłem sobie, że Pana Henia muszę poznać. I oto jest. Niestety, mój bohater ledwo siedzi na kulawej ławeczce przed domem a kolor jego oczu jest tożsamy z barwą orła bo tęgo popił z koleżkami poprzedniego wieczora. 0060.JPG Ucinamy sobie krótką pogawędkę o tym jakie liczne represje spotykają go za tą malarsko - obywatelską niesubordynację. Zapamiętałem z tego, że oczywiście niesłusznie, zabrano mu prawo jazdy za prowadzenie pojazdów mechanicznych w stanie po użyciu oraz strzelbę – gwintówkę, z którą wałęsał się po okolicznych lasach. Rozmowa jest krótka, bo już oto kolesie indagowanego dają ukradkiem znaki, że wysępili parę groszy od turystów i biesiadę czas kontynuować, bo przecież jak mówią ci co się na tym znają - nie może kac wyprzedzić klina. Okazuje się, że w polonijnej opozycji, to o wiele mocniej działa żona naszego idola i to dla niej zrzucamy się po dziesięć dolców na renowację orła, żywiąc nadzieję, że zdoła uchronić je głęboko w bieliźniarce przed zakusami współtowarzysza życia. Po tym nie do końca udanym spotkaniu, wyruszamy do Starych Wasiliszek, wioski położonej ok. 80 km na wschód od Grodna, do miejsca, w którym urodził się ktoś dla mojego pokolenia bardzo ważny. Obdarzony wielką muzyczną wyobraźnią i niebanalnym głosem – Czesław Niemen, bo o nim jest mowa, spędził tu swoją młodość zanim powrócił do Polski, na ostatniej fali repatriacji z sowieckiego raju, w wieku 19 lat. W swojej twórczości wielokrotnie nawiązywał do wspomnień z dzieciństwa, choć niechętnie przyznawał, że oprócz widoku sielskich pejzaży Ziemi Lidzkiej zabrał także ze sobą, poślubioną ostatniego dnia przed wyjazdem, w tajemnicy przed swoimi rodzicami, wielką młodzieńczą miłość, z którą zresztą rozwiódł się już po krótkim czasie pobytu w Polsce. Mamy nieco szczęścia, bo opiekun małego muzeum, które powstało w domu rodzinnym artysty, właśnie kręci się po swoim obejściu nieopodal i za niewielką opłatą pokazuje nam skromną chatkę oraz barwnie, choć niestety po rosyjsku, opowiada o dziejach rodziny Wydrzyckich ( prawdziwe nazwisko Niemena ). Co ciekawe, w jego mniemaniu Czesław to artysta niewątpliwie białoruski. Cóż, sukces miewa wielu ojców... 0068.JPG W niewielkim i jedynym pokoju zgromadzone są liczne fotografie rodzinne, staroświecki gramofon, jest pierwsza gitara muzyka i inne pamiątki. Mnie jednak najbardziej zafascynowała kuchnia, z charakterystycznym, staroświeckim choć funkcjonalnym piecem, na którym nie tylko można było przyrządzać posiłki i wypiekać chleb, ale który także ogrzewał całe pomieszczenie w czasie chłodów. 0074.JPG Kuchnia, piec i niewielki zestaw stojących na nim garnków, rondli i patelni spowodowały, że myśli moje z poziomu wysokiej kultury poszybowały w dół do zagadnień z obszaru jadłospisu, bo artystą się bywa a jeść trzeba codziennie. Kuchnia białoruska jest prosta i pożywna, stosownie do surowości tutejszych zim i niskiej majętności mieszkańców tych terenów. Jednocześnie jak w zwierciadle, w tutejszym jadłospisie odbijają się nawyki kulinarne narodów, które wielokrotnie najeżdżały i grabiły te obszary ale też wpływy sąsiadów; Polaków, Litwinów czy Rosjan. Zamiłowanie do barszczu, kwaśnej śmietany, żytniego pieczywa na zakwasie czy leśnych grzybów, jest wspólne dla wszystkich tych nacji. Osobiście stwierdziliśmy, że grzybów w lasach jest tu pod dostatkiem, a jeden z okazów poraził nas nawet swoim ogromem. 0111.JPG Szlachta i magnateria, która onegdaj zamieszkiwała te ziemie, przejmowała wiele elementów sztuki kulinarnej uprawianej na dworach francuskich, czy włoskich i przeszczepiała je na rodzimy grunt. Stąd prawdopodobnie białoruskie łazanki to odpowiednik włoskiej lasagni. Jak wszędzie, tak i tutaj kuchnia żydowska odcisnęła swoje piętno. Tradycyjna białoruska babka ziemniaczana, do złudzenia przypomina żydowskiego kugla. Ziemniak w postaci naturalnej i przetworzonej jest tu tak popularny, że z okazji 150 rocznicy jego uprawy na tych ziemiach, doczekał się w Mińsku swojego pomnika. Jeżeli chcecie zaskarbić sobie sympatię Białorusina nie mówcie na ziemniaka z rosyjska „kartofiel” a użyjcie białoruskiego „bulba”. Sprawdziłem, to działa... Najbardziej charakterystyczną potrawą białoruską jest maczanka, w swoich dwóch podstawowych odmianach – mięsnej lub grzybowej. Są to placki ziemniaczane, zwane tutaj często drannikami, podlane sosem na bazie kawałków wieprzowiny i kiełbasy lub grzybów. Sos zagęszczany jest mąką i zabielany śmietaną. Na Białorusi występuje także moja ukochana zupa – soljanka, którą zamawiam w każdej restauracji, barze czy garkuchni na wschód od Bugu o ile tylko jest w karcie dań a często gotuję ją w domu i przepis zamieszczam na końcu artykułu. Zachęcam Was także do szukania po wiejskich targach, miejskich bazarach czy piwnicach gospodarzy, nie tylko na Białorusi, ale na terenach całego dawnego ZSRR, tak wyszukanego specjału jakim jawi się kiszony czosnek. Pozbawiony poprzez proces kiszenia, gryzącego smaku i nieprzyjemnego aromatu jaki dobywa się z ust degustatora, w obszarze zakąsek, bije na głowę osławionego rosyjskiego ogórca. Tak więc, tradycyjnym - na zdrowie, żegna się i jak zwykle życzy smacznego Wasz Lewar Przepisów na soljankę jest tyle ilu kucharzy, którzy ją przygotowują. Ja robię to w sposób następujący. Przysmażam na maśle pokrojoną w kostkę cebulę i czosnek, dodaję do tego obrane ze skóry pomidory lub przecier i duszę pod przykryciem ok. 15min. po czym wlewam całość do wywaru uzyskanego z kawałka wędzonej wieprzowej kości i warzyw z dodatkiem liścia laurowego i ziela angielskiego. Po obgotowaniu, kość dajemy psu, czym zaskarbiamy sobie psią wdzięczność, wywar odcedzamy i dokładamy do niego pokrojone w słupki, wędzoną szynkę i kiszonego ogórka oraz pokrojonych w talarki kilkanaście marynowanych oliwek. Całość gotujemy pod przykryciem ok. 15 min. po czym dodajemy jeszcze nieco oliwek i po plasterku obranej ze skórki cytryny na każdy talerz. Prawie gotową zupę doprawiamy jeszcze pieprzem oraz szczyptą cukru i umiejętnie, aby całość się nie zwarzyła – zabielamy kwaśną śmietaną.
__________________
Moja jest tylko racja bo to Święta Racja. A nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza bo moja racja jest najmojsza i tylko ja ją mam. ( Dzień Świra ) Kocham Łódź Ostatnio edytowane przez JARU : 06.03.2013 o 22:26 Powód: dodaję termin wyjazdu |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,965
Motocykl: RD07a/1190r
![]() Online: 11 miesiące 6 dni 20 godz 1 min 29 s
|
![]()
O tak, soljanką mnie wzruszyłeś. Pięknie
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Katowice
Posty: 1,249
Motocykl: RD07a
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 39 min 57 s
|
![]()
No nareszcie!
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() |
![]()
A ja mam pytanie natury formalnej.
Czy jadąc na Białoruś aby dostać wizę turystyczna trzeba przedstawiać jakiś plan gdzie się będziemy poruszać, będąc na miejscu meldować na milicji lub mieć z góry zarezerwowane noclegi w hotelach ![]() Przy tranzytowej nic takiego nie chcieli ale chciałbym tam zawitać na dłużej i pozwiedzać... |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
Niepozorny
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Wiocha na Jurze, bliżej Krakowa niż Częstochowy
Posty: 565
Motocykl: Bardzo stara Teresa
![]() Online: 4 tygodni 1 dzień 2 godz 44 min 22 s
|
![]() Cytat:
Było to dokładnie sprawdzane przez pogranicznika przy opuszczaniu Białorusi.
__________________
Moja jest tylko racja bo to Święta Racja. A nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza bo moja racja jest najmojsza i tylko ja ją mam. ( Dzień Świra ) Kocham Łódź |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |
![]() Zarejestrowany: Dec 2010
Miasto: Z Nawsi
Posty: 41
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 48tmil
![]() Online: 3 tygodni 6 dni 11 godz 42 min 22 s
|
![]() Cytat:
Ostatnio edytowane przez zgodny : 24.03.2012 o 01:13 Powód: błąd ortograficzy |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 | ||
![]() |
![]() Cytat:
Cytat:
![]() |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |
![]() Zarejestrowany: Dec 2010
Miasto: Z Nawsi
Posty: 41
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 48tmil
![]() Online: 3 tygodni 6 dni 11 godz 42 min 22 s
|
![]() Cytat:
|
|
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Garwolin
Posty: 1,699
Motocykl: RD07A
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 6 miesiące 2 tygodni 2 dni 17 godz 42 min 54 s
|
![]()
No, kolego. Czekał, czekał i sje doczekał.
Zaplanowałem białoruską majówkę i chętnie zweryfikuję, gdzie można się po Tobie pokazać, a co trzeba ominąć szerokim łukiem ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 532
Motocykl: RD07a
![]() Online: 1 miesiąc 2 dni 9 godz 34 min 32 s
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
16. Mazurski Zlot Motocyklowy- Ełk 2012 29.06-01.07.2012 | SzymonBBI | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 26 | 09.07.2012 22:19 |
bike island days 28.06.2012-1.07.2012-Lubieszewo kolo Drawska Pom-zachodniopomorskie | kuras | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 9 | 10.06.2012 22:33 |
25-27.05.2012 Brest Bike Festival 2012 | SzymonBBI | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 1 | 17.05.2012 08:48 |