|
17.11.2011, 20:37 | #1 |
Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Bielsko-Biała
Posty: 26
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 dzień 7 godz 37 min 28 s
|
Mongolia samotnie czerwiec/lipiec 2011
Nie myślcie, że to konkurencyjna opowieść dla Sebola. To forum było dla mnie jedną z inspiracji do podróży, więc głupio było by tej historii tutaj nie opowiedzieć. tą samą relację przedstawiam tez na ADV, ale przecież nie wszyscy tam zaglądają. Sporo informacji jest też na mojej stronie www.mongolia2011.pl, są tam między innymi relacje telefoniczne dla radia z każdego dnia.
tak to było... Pierwsze relacje do radia… Wyjechałem w towarzystwie przyjaciół Sławka i Agnieszki, którzy z Bielska-Białej dojechali ze mną aż do Charkowa na Ukrainie, a potem pojechali się pobyczyć na Krym. Po drodze zaprzyjaźniamy się z miejscową milicją. Pierwszy nocleg u gościnnych Ukraińców z polskimi, jak się okazało, korzeniami. Gdzieś pod Żytomirem na ulicy Mickiewicza! Doświadczenie kulinarne : mleko i ser własnej produkcji, truskawki o niezwykłym smaku i czarna herbata… Nocowaliśmy między innymi u siostry Leny przy klasztorze w Charkowie. Gdzie wymienialiśmy doświadczenia z księdzem Witalijem, zapalonym motocyklistą. z Charkowa już samotnie wyruszyłem w kierunku Rosji. Jechałem na Rostov nad Donem, skąd mam zamiar jechać nad morze Kaspijskie. Po drodze poznaję ludzi i … jem ryby… oraz spotykam się z głowami Lenina a także innymi pomnikami przy okazji ogarnia mnie motoryzacyjna nostalgia Architektura też czasem powoduje chwilę przerwy w drodze W Rosji, którą mnie tak straszono, doznaję też słowiańskiej gościnności , kolacja, bania i małżeńskie łóżko, w zamian za opowieści o kapitalistycznym świecie. Wyjeżdżam z Boliszajej Martynowki o świcie, po obfitym śniadaniu… Kilka godzin później, jeszcze przed granicą z Kazachstanem, spotykam wyyysokiego Fina z żoną którzy z Kazachstanu wracają… sympatyczne spotkanie zakurzonych ludzi… Także jeszcze przed Astrachaniem na mój motocykl lecą dziewczyny i rozdaję pierwsze autografy. Ach te Rosjanki… W końcu musiał nadejść także ten moment… przekroczenie prędkości… i oczywiście się wymigałem. Zaatakowały także szarańcze… było ich na drodze tak dużo, że czułem jak chrzęszczą pod kołami. W końcu docieram do Astrachania i pojawiają się pierwsze problemy techniczne. Blokuje się sprzęgło. Dzięki wsparciu lokalnych fanów motocyklizmu wychodzę z opresji, tylko po to by skręcić kolano po tym jak czarna wołga wymusza pierwszeństwo na skrzyżowaniu… Z bolącym jak cholera kolanem wjeżdżam do Kazachstanu… jeszcze wiele przede mną….
__________________
jaaaazdaaaa.... www.gambia2010.com www.mongolia2011.pl |
17.11.2011, 21:27 | #2 |
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Wlkp
Posty: 1,164
Motocykl: Prawdziwa przygoda XRV 750
Przebieg: od nowa
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 3 godz 2 min 34 s
|
Konkurencji nie ma. Chętnie poczytam o Twojej przygodzie i spostrzeżeniach .
__________________
Możesz utracić wszystko,ale nikt nie zabierze ci tego co w życiu zobaczyłeś i przeżyłeś |
18.11.2011, 10:10 | #3 |
wondering soul
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 2,364
Motocykl: KTM 690 enduro, Sherco 300i
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 23 godz 11 min 8 s
|
Nie no, nie traktujcie tego w kategoriach "konkurencji". Wasze opowieści na pewno będą inspiracją dla kolejnych osób szukających przygód w tamtych stronach. Także super, że będziemy mieć spojrzenie na sprawę "z różnych stron"
__________________
Ola |
18.11.2011, 10:17 | #4 |
Zarejestrowany: Mar 2005
Miasto: Wrocław
Posty: 7,450
Motocykl: Nie mam już Afryki
Online: 4 miesiące 2 dni 2 godz 39 min 26 s
|
O fajne foty i opis
PS: tylko pewnej naklejki coś nie widać |
18.11.2011, 13:36 | #5 |
Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Nysa/Reykjavik
Posty: 405
Motocykl: CRF1000
Online: 3 miesiące 1 tydzień 10 godz 38 min 31 s
|
Witaj Doktorku,słyszałem o Twojej wyprawie od Sławka i Agnieszki(pozdrowienia od ekipy Trampków z Nysy) spotkanych w drodze na Krym.Czekam na ciąg dalszy i za samotny wyjazd!
|
18.11.2011, 15:07 | #6 |
Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Bielsko-Biała
Posty: 26
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 dzień 7 godz 37 min 28 s
|
Rambo wszystkie naklejki które dostałem od Ciebie, były naklejone na motocyklu. Po powrocie wszystkie naklejki były totalnie zmatowione, jak zresztą cały motocykl...
I przede wszystkim jeszcze raz dzięki za super mapy na mojego Garmina! ciąg dalszy relacji niebawem.
__________________
jaaaazdaaaa.... www.gambia2010.com www.mongolia2011.pl |
18.11.2011, 19:20 | #7 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Reszel
Posty: 79
Motocykl: Varadero 1000 & TA 650? 700 Magadan Edition & Yamaha gryzzli
Online: 3 dni 2 godz 31 min 26 s
|
W sumie to u ks. Andrzeja minęliśmy się na milimetry. Troszkę szkoda. Miałem sporo części zapasowych( w razie potrzeby). Przed wyjazdem śledziliśmy gdzie jesteś i jak "To wygląda". Niestety kiedy ruszyliśmy skończył się dostęp do internetu. W kontekście naszej podruży to myślę,że Mongolia samotnie na motocyklu jest niezwykle niebezpieczna. Po mojej glebie(a mogło być mocniej przecież) sam bym już nie podniósł motocykla. Kto by mnie i kiedy znalazł?
|
20.11.2011, 11:37 | #8 | |
Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Bielsko-Biała
Posty: 26
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 dzień 7 godz 37 min 28 s
|
Cytat:
Też zdaje sobie sprawę, że jazda w pojedynkę to proszenie się o kłopoty. Z drugiej jednak strony ma to też swoje plusy. Ja nie zajechałem tak daleko jak wy i tak daleko jak pierwotnie planowałem, między innymi, że jechałem sam, a uszkodzenia w motocyklu były już na tyle duże, że miałem wątpliwości, czy uda mi się wrócić na kołach do Polski. O tym jednak dalej, na tym etapie opowieści dopiero wjeżdżam do Kazachstanu i na razie mam tylko! spuchnięte kolano... Wjazd do Kazachstanu był całkiem bezproblemowy. Kilka papierków, co chwilę zadziwieni tambylcy i ciągłe pytania „sam jedziesz? Niemożliwe!” . Pierwszy nocleg w stepie gdzieś niedaleko morza Kaspijskiego… Wyobraźcie sobie, że ten gość wyrósł jak spod ziemi, przyprowadził ze sobą 3 konie, poprosił o papierosy. Pokazałem mu mapę i po raz kolejny przekonałem się, że bez sensu jest pytanie ludzi o drogę, bo oni kompletnie nie potrafią odnaleźć się w przestrzeni. Trochę „pogadaliśmy” , odwróciłem się na chwile i … gość znikł, wydaje mi się, że zobaczyłem go gdzieś na horyzoncie, ale może mi się tylko wydawało… o świcie ruszam dalej. Spuchnięte kolano utrudnia założenie motocyklowych spodni i zmianę biegów ale nic to, zmiana biegów jest dla mięczaków … jadę w Kierunku Atyrau (ponoć najbogatsze miejsce w Kazachstanie, gdzie mieszkają Ci którzy czerpią miliardowe zyski z Kaspijskiej ropy, a nie chcę rzucać się w oczy w stolicy), a potem według wcześniejszego planu, chcę się kierować na północ przez Dossor, Shubarkuduk na Aktobe. Na mapie piękna czerwona droga, nawigacja też uspokajająco pokazuje „jedź dalej” i jest git… w Atyrau robię zapasy wody i żarcia puszkowego… Przy tej okazji zaczepiea mnie gość pytając czy nie mam czasem monety jednokopiejkowej… nei mam ale zaciekawiony znajduję polską groszówkę, jest wniebowzięty. Okazuje się, że jest kierowcą, jeździ Kamazem i potrzebuje monety do naprawy przewodu hamulcowego… i tym sposobem nasza groszówka podróżuje teraz gdzieś po Azji . A ja zyskuje kumpli z którymi wypijamy ciaj … Później jadę piękną dwupasmową drogą… tylko czemu ta droga taka pusta? Po kilku kilometrach asfaltu zaczynają się jakieś drogowe remonty i… asfalt znika… pojawia się za ponad 700 km… a koniec drogi wygląda tak : opony terenowe oczywiście mam ze sobą … tyle, że niezałożone… efekty nie trudno przewidzieć, tym bardziej ,że dzień wcześniej przechodziły tędy burze i w wielu miejscach jest ciut ślisko… cierpliwie połykam kolejne kilometry, robi się coraz cieplej, i coraz więcej piachu na stepie… dobrze, że mam zapas paliwa w kanistrach, bo jakoś przestaję wierzyć w to, że znajdę stacje benzynową . Wody jednak kupiłem zbyt mało, więc zaczynam ją sobie racjonować. Jest gorąco. Ale jest też pięknie, co chwile widzę tabuny koni galopujących po stepie i jastrzębie startujące niemal spod kół motocykla. Niezwykłe uczucie kiedy pędzisz (60 km/h he he) po stepie, a obok ciebie , na wysokości jakichś 2 metrów, leci jastrząb… Ani żywej duszy… tylko ja i step i … kurde czarna wołga… W Polsce jest 10.15 czyli czas relacji do radia, zatrzymuję się, uruchamiam telefon i gapię się na tą czarna wołgę … albo oszalałem, albo fatamorgana … W trakcie relacji zza wołgi wychodzą ludzie i nim kończę radiowe opowieści są już przy mnie z kobylim mlekiem w plastikowej butelce. Pić mi się chce bardzo, więc zaraz po sakramentalnym radiowym „do usłyszenia” zaprzyjaźniam się z tubylcami i kobylim mlekiem. W myślach kiełkuje pomysł by zrobić pamiątkowe zdjęcie z czarną wołgą po środku stepu. Nie jest prosto wytłumaczyć Kazachowi jak zrobić zdjęcie… ale się udaje… Po krótkiej konwersacji ruszam dalej, z zapasem kobylego mleka, którym mi się zresztą odbija , więc pod kaskiem panuje nieciekawa atmosfera… I tak kolejne kilometry, jeden za drugim, w kurzu ale z optymizmem, bo już nawet podnoszenie motocykla przychodzi mi coraz lepiej…. Nawierzchnia bardzo różna : od piachu, przez błocko, aż do twardej nawierzchni z drobnych kamyków. W końcu po jakichś 12, może 13 godzinach jazdy postanawiam się przespać… wcześniej oczywiście oględziny i lekki serwis motocykla. w czasie tego dnia udało mi się uszkodzić olejarkę i osłonę łańcucha… zatrzymuje się w pobliżu kazachskich zabudowań i od razu dostaje zaproszenie na małe co nieco… do jedzenia dostaję kotlety (chyba z koniny) raczej dość surowe i do picia mleko … na pierwszy rzut oka mieszanka wybuchowa, ale zapijam wszystko czarną herbatą i odrobiną wódeczki zabezpieczając się przed sensacjami żołądkowymi. czas upływa na rozmowach o Kazachstanie, a że trafiłem na nacjonalistów że ho ho, to zachwycamy się wielkością kraju, jego ogromnym wpływem na politykę światową, i stolicą (której jeszcze nie widziałem)… urocze rozmowy kończę zdrowym beknięciem i idę spać. Rano musze ruszać dalej…
__________________
jaaaazdaaaa.... www.gambia2010.com www.mongolia2011.pl |
|
20.11.2011, 20:44 | #9 |
świeżym warto być:)
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 58 min 39 s
|
Ja to już o kilka dobrych centymetrów, ale na tyle blisko, że Andrzej miał jeszcze świeżo w pamięci Twoją osobę. Tak na marginesie, to bardzo przyjazne miejsce, do którego bym nie trafił gdyby nie spotkanie z ekipą Sebola w Irkucku. Zrobiłem sobie tam dwa dni bani...dosłownie i w przenośni
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz |
21.11.2011, 08:06 | #10 |
Zarejestrowany: May 2011
Miasto: Bielsko-Biała
Posty: 26
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 dzień 7 godz 37 min 28 s
|
Jeśli chodzi o sprzęgło to zablokowało się skubane na pierwszym biegu i ani w jedną ani w drugą nie chciało działać. Stało się to na jakimś moście, w upale, w korku... po ostudzeniu wróciło do normy.
Bijsk i ksiądz Andrzej to osobna historia. Niezwykły gość, zresztą w pewnym sensie kolega po fachu, bo pracował kiedyś w radiu. Co więcej musieliśmy się mijać o milimetry, bo pracował we Wrocławiu i jak się okazało, mamy wspólnych radiowych znajomych... ech ten świat mały jest
__________________
jaaaazdaaaa.... www.gambia2010.com www.mongolia2011.pl |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Korytarz Wakhański - Azja Centralna czerwiec-lipiec | Piast | Umawianie i propozycje wyjazdów | 51 | 12.01.2013 13:43 |
Kawkaz - czerwiec/lipiec 2012 | Sub | Przygotowania do wyjazdów | 17 | 22.05.2012 10:29 |
Mongolia 2011 | sebol | Umawianie i propozycje wyjazdów | 121 | 01.06.2011 22:27 |
Mongolia,lipiec 2010 | barman | Umawianie i propozycje wyjazdów | 4 | 03.03.2010 14:11 |
Rosja/Karelia - w stronę Kolskiego, Czerwiec-Lipiec 2010. | newrom | Umawianie i propozycje wyjazdów | 11 | 05.02.2010 01:15 |