22.06.2011, 06:15 | #71 |
lamer miesiąca
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wa-wa
Posty: 683
Motocykl: RD07
Online: 1 miesiąc 6 dni 21 min 23 s
|
Darien Gap
Dzięki wszystkim za troskę i niepokój, przyznam się, że trudno myśleć o relacjach w tak pięknych okolicznościach przyrody i niepowtarzalnej. Ale kontynuując:
Z Bocas del Toro w strugach deszczu udaliśmy się w kierunku Panamy. 01.JPG W mieście David jako dwójka rumuńskich podróżników zostaliśmy zaproszeni przez lokalną grupę motocyklistów o swojsko brzmiacej nazwie 'Orły ze stali' na wycieczkę w stronę malowniczego wulkanu. Herszt bandy przewodząc zbieraninie różnej maści sprzętów poruszał się dziwnie znajomo wyglądającym motocyklem. 01a.JPG 02.jpg 03.jpg 04.JPG Jak gdzieś zdążył zauważyć kol. Wieczny za wąski jestem w klacie w związku z czym nie podjęliśmy próby bezpośredniego ataku na Darien Gap. Postanowiliśmy opłynąć Darien z lewej strony. Z Panama City dojechaliśmy piękną choć niestety od niedawna wyasfaltowana droga do Carti skąd łódką dopłynęliśmy do pobliskiej wyspy Sugdup zamieszkanej przez indian z plemienia Kuna. 05.JPG 06.JPG 07.JPG 08.JPG 09.JPG 10.JPG Poczuliśmy się trochę jak w kosmosie. Kuna to plemię zamieszkujące kilkanaście spośród około czterystu niewiekich i niezwykłej urody wysp rozsianych wzdłuż wybrzeża panamskiego, tworzących archipelag San Blas. Podczas oczekiwania na statek, który mógłby zabrać nas do Kolumbii uczestniczyliśmy w życiu plemienia. Podział ról jest tu bardzo prosty, gdy mężczyźni zajmują się łowiectwem, kobiety pilnują domowego ogniska. W wolnych chwilach robiliśmy wypady do pobliskich, niezamieszkanych wysepek. Czasami naszą chatę odwiedzał szaman z powodu ciężarnej. 12.JPG 12a.JPG 13.JPG 14.JPG 15.JPG 16.JPG 17.JPG Po trzech dniach oczekiwania, w mojej głowie zaczęły rodzić się alternatywne pomysły. Znalazłem odpowiedniej wielkości dłubankę i silnik, który wymagał naprawy. 18.JPG 19.JPG Niestety dłubanka okazała się przeciekać a zanim zabraliśmy się do naprawy przypłynął statek kapitana Sierry który zgodził się naz zabrać do Puerto Obaldia - ostatniego portu w Panamie. Jak tylko odpaliłem Kata zbiegły się dzieci z całej wyspy. Widok motocykla jest dla nich raczej niecodzienny więc przewiozłem kilkoro z nich, co okazało się niedozwolone. Ulka stanęła przed radą starszych co skończyło się naszczęście tylko pouczeniem. 20.JPG 21.JPG Statki krążące po San Blas to zazwyczaj małe sklepy, które zajmują się handlem wymiennym. Kokosy są wymieniane przez indian na ryż, cukier i coca-colę. Statek kapitana Sierry okazał się połączeniem Castoramy z RTV-AGD. Mieliśmy na pokładzie, cement, pustaki, drut i inne mat. budowlane oraz lodówki, pralki, klimatyzatory i telewizory plazmowe. Płynąć od wyspy do wyspy Sierra realizował wcześniejsze zamówienia a my penetrowaliśmy kulturę Kuna. 22.JPG 23.JPG 24.JPG 25.JPG 26.JPG 26a.JPG 27.JPG 29.JPG 30.JPG Po trzech dniach rejsu, jakże by inaczej, urwał się ster i dopłynięcie do brzegów Kolumbii stanęło pod znakiem zapytania. Zaradni jednak marynarze wezwali na pomoc małą łódkę, która naprowadzała nas na kurs. 31.JPG 32.JPG 33.JPG Po dopłynięciu do Puerto Obaldia zostaliśmy przesadzeni na małą łódkę, która dowioza nas do brzegu (Puerto Obaldia nie ma pomostu dla dużych statków). Tu odprawiliśmy się po stronie panamskiej. Tą samą łódką dopłynęliśmy do odległej o 20 minut kolumbijskiej Capurgany, skąd nic prostszego, statkiem towarowym o wdzięcznej nazwie "Nie ma to jak bóg" nadaliśmy motor, żeby odebrać go na drugi dzień w Turbo - pierwszym kolumbijskim mieście do którego można dojechać drogą lądową. 34.JPG 35.JPG 36.JPG Aktualnie przemierzamy Kolumbię od której niesamowicie pięknych widoków robi mi się niedobrze. 37.JPG Wracając do pomysłu na przepłynięcie San Blas dłubanką, uważam, że to jeden z lepszych pomysłów. Woda o tej porze roku jest tu spokojna prawie jak na jeziorze. W zasięgu wzroku zawsze jest brzeg i kilka przepięknych wysp na których można nocować, żywiąc się kokosami. Co jakiś czas zdarzają się zamieszkane wyspy na których można uzupełnić zapasy. Mam nadzieję wrócić tam jeszcze kiedyś choćby z dmuchanym kajakiem! Do następnego!
__________________
Życie jest podróżą. Ostatnio edytowane przez Zazigi : 22.06.2011 o 06:21 |
22.06.2011, 09:40 | #72 |
wondering soul
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 2,364
Motocykl: KTM 690 enduro, Sherco 300i
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 2 tygodni 3 dni 23 godz 11 min 8 s
|
Pięknie Zazigi, pięknie . Pomysł dłubanki bardzo mi się podoba. A w ogóle to zazdroszczę Ci (tak pozytywnie oczywiście) tego bliskiego spotkania z plemieniem Kuna, no i tej pięknej Kolumbii.
Trzmam kciuki - niezmiennie i bawcie się tam dobrze.
__________________
Ola |
22.06.2011, 11:48 | #73 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,684
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 4 dni 3 godz 13 min 0
|
Po prostu rewelacja. Miły przerywnik w pracy
|
22.06.2011, 12:35 | #74 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Białystok
Posty: 180
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 2 tygodni 3 dni 23 godz 14 min 40 s
|
A ja siedzę w pracy... Pięknie!
|
24.06.2011, 20:47 | #75 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Właśnie odlatuję. Trzymaj się Brachu!
|
24.06.2011, 21:37 | #76 |
lamer miesiąca
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wa-wa
Posty: 683
Motocykl: RD07
Online: 1 miesiąc 6 dni 21 min 23 s
|
Dzięki Elwood! Strasznie się cieszę, że napisałeś. Czytam właśnie o Twoich przygodach korzystając z przymusowej przerwy technicznej.
__________________
Życie jest podróżą. |
26.06.2011, 01:56 | #77 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 511
Motocykl: SH 150, Dominator 250
Online: 1 tydzień 3 dni 22 godz 52 min 45 s
|
Zazigi, przepiękna przygoda... czyta się prawie jak Cejrowskiego tylko trochę mniej tekstu a więcej zdjęc... jestem pod ogromnym wrażeniem to jest fantastyczne, że ludzie, których się zna, mogą "dotknąc" takiego skrawka ziemi i podzielic się z nami swoimi przeżyciami chylę czoła, gratuluję i tak jak Ola pozytywnie zazdroszczę
__________________
"Z Kobietą żyć trudno ale i zastrzelić szkoda... " |
29.06.2011, 00:25 | #78 |
lamer miesiąca
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wa-wa
Posty: 683
Motocykl: RD07
Online: 1 miesiąc 6 dni 21 min 23 s
|
piñones=zębatki
Piszę mało bo niezbyt mi to wychodzi. Ale...
Dzień zapowiadał się piękny, słoneczny, mieliśmy dojechać do Bogoty, jakieś 300km od Manizales. Wyskoczyliśmy rano szybko po awokado i bułki na ostatnie śniadanie dla siebie i znajomych z Couchsurfing u których zatrzymaliśmy się dość przypadkowo. Nieoczekiwanie obok spożywczego udało się kupić filtr oleju do KTMa, którego szukałem przez ostatni tydzień (podchodzą filtry od John Deere ale mają różne oznaczenia i trudno znaleźć właściwy). W czasie ostatniego wypadu w wysokie góry parku Los Nevados (4500m) musiałem robić kilka razy przerwę na ostudzenie silnika bo przy gorącym oleju sprzęgło ślizgało się niemiłosiernie. Bachio u którego nocujemy ma Yamahę WR 450 i warsztat w którym przygotowuje motory do startów w zawodach crossowych nie było więc lepszych okoliczności do zmiany oleju. Odkręciłem jeden korek a na magnesie choinka z opiłków. Odkręciłem drugi, z olejem popłyneły kawałki metalu. Wszyscy popatrzyli na mnie ze współczuciem - nie ma jazdy. Dramatyzują, nic szczególnego nie słychać w silniku, czasem tylko skacze na sprzęgle, zmienię olej, pojedziemy. Pomyślałem, że zrzucę jeszcze dekiel sprzęgła, upewnię się że to nic takiego skoro olej już spuszczony a to tylko kilka śrub. Zrzucam dekiel a tam kawałki zmielonego plastiku i fragmenty plastikowej zębatki. Szukam w manualu, okazuje się że to zębatka pompy olejowej, której nie widać spod sprzęgła. Na szczęście jak wynika z papierów pompy są dwie. Jedna od smarowania wału i tłoka, druga od olejenia trybów czwartego i piątego biegu. Ucieszyłem się i wszyscy się zgodziliśmy, że musiała się rozsypać zębatka od olejenia biegów bo chrupnięcie słyszałem wyjeżdzając z Turbo, jakieś 1000km wcześniej, więc bez olejenia wału na pewno byśmy tu nie dojechali, o Los Nevados nie wspominając. Zbieram się do składania wszystkiego do kupy, lejemy olej i jedziemy, w Bogocie dowiem się o nową zębatkę. Ale skoro już i tak mam sprzęgło na wierzchu to może sprawdzę dlaczego się ta zębatka rozsypała? Zaczynam zdejmować sprzęgło, to nietrudne, sześć kolejnych śrubek ale czuję, że wałek sprzęgła ma duży luz. Już chyba wiem ale jeszcze się nie przyznaję nawet przed sobą. Zdejmuję kosz sprzęgła. Kuuuuuurrrrrrrwwwwwaaaa. Obie zębatki zjedzone. Wszyscy się patrzą na mnie jak na idiotę. Przecież bez olejenia nie miałem szans na jazdę już dawno dawno temu. Cud jakiś czy co? Wałek sprzęgła lata lużno jak żyd po pustym sklepie - rozsypał się wianek trzymający kulki w łożysku, wszystko zostało zmielone przez tryby i spłynęło z olejem. Luźny wałek rozwalił współpracujące plastikowe tryby napędu pomp olejowych. 01.JPG 02.jpg Patrzę na łożysko i płąkać mi się chce bo żeby go wyjąć potrzeba rozpołowić silnik rozebrać go do pojedynczych śrubek, nie wyobrażam sobie tego. Bachio nawet nie wiem kiedy zadzwonił do KTM do Bogoty i mówi, że kółka będą najwcześniej za miesiąc. Gordo (Gruby), niezwykle sympatyczny gość, już zdjął kółka i się nimi bawi jak dziecko. W pewnym momencie niewiele mówiąc bierze kółka w kieszeń wsiada na swojego komarka i odjeżdza. Wraca za 20 min i mówi, że ma złą wiadomość, w trzech zaprzyjaźnionych frezarniach nie mają tego modułu żeby zrobić nowe kółka na CNC. Ale trzymając nas chwilę w niepewności mówi, że ma też jedną dobrą wiadomość. Czwarta frezarnia zrobi nam to na pojutrze ale będzie nas to kosztować bagatela 60 tysięcy Pesos za obie sztuki! Na szczęście Kolumbia jest wciąż przed denominacją i wychodzi to około 60PLN. Cieszymy się. Hellou ale co z łożyskiem? Stojący z boku, zawsze cichy i wycofany spawacz Jorge potocznie zwany Dżordż odzywa się i mówi że przyspawa ściągacz argonem i wyciągnie łożysko bez odkręcania jednej śrubki. Odwraca się i odchodzi. Po godzinie zaprasza mnie z motorm do warsztatu gdzie czeka ze spawarką i koromysłem 03.JPG 04.JPG Zdjęcie łożyska z niewielką pomocą Gordiego zajmuje mu 15 minut. Wygląda na to że jesteśmy uratowani poza jednym ale. Łożysko nie jest uniwersalne i nie można go znaleźć w żadnym sklepie. Wymyślam żeby rozwiercić łożysko nominalne etc ale jest już kolejny dzień i Bachio pojechał na obronę dyplomu swojego brata do Medellin, drugiego co do wielkości miasta w Kolumbii (2,5 mln.). Obiecał, że tam poszuka łożyska. Nie odzywa się do wieczora i jesteśmy w kropce ale w końcu dzwoni, że ma to łożysko. Wraca nazajutrz rano, Gordi w południe przywozi koła zębate 05.JPG Czyszczę wszystko i składam, Ula zaangażowana całkowicie w sprawę od samego początku skręca sprzęgło 06.JPG zakładamy dekiel, lejemy olej i przychodzi chwila prawdy... odpalamy... działa! Wszyscy są szczęśliwi, brawa szampan i kurtyna. 07.JPG Nazajutrz ruszamy dalej, do Bogoty z nadziją, że się wszystko dotrze i już będzie dobrze. Osobiście całe to zajście traktuję w kategoriach cudu, żeśmy nie zatarli silnika, żeśmy się znaleźli akurat tu i teraz i że spotkaliśmy ludzi którzy zupełnie bezinteresownie dali nam dach i naprawili motor, bo co tu się oszukiwać ja właściwie tylko patrzyłem stojąc z boku. ________________________ Do Bogoty nazajutrz nie dojechaliśmy. Jechałem tego dnia z duszą na ramieniu, Wsłuchując się, wwąchując i wwczuwając w każdy takt silnika. Myślałem nerwowo jak to możliwe, że przejechaliśmy tyle bez smarowania? Przez miesiąc od zakupu KTM szukałem kontrolki ciśnienia oleju dopóki nie dostałem maila od Dandiego, że w LC4 coś takiego nie występuje (nie pamiętam już dlaczego). Na ch..j mi te pompy oleju, myślałem skoro KTM nawet nie zatroszczył się abym pilnował ciśnienia smarowania? Może po prostu są praktycznie zbędne i to żaden cud tylko technika? Pogrążony w rozmyślaniach nad tym dylematem nie zauważyłem, że ruch na drodze pnącej się coraz bardziej w górę praktycznie zanikł. Dopiero gdy dojechaliśmy do rozkopanego urwiska zrozumiałem, że musiałem przeoczyć jakąś informację o zamkniętej drodze. Może, mimo że to jedna z ważniejszych dróg w Kolumbii, po prostu jej nie było? p1.jpg p2.JPG Na szczęście dało się przejechać przez plac budowy motocyklem, a niedaleko znajdował się punkt widokowy na piękną dolinę, zatrzymaliśmy się, zrobiło się ciemno i poszliśmy spać. p2a.jpg Następnego dnia czyli wczoraj, kolejna niespodzianka. Sporo w Kolumbii walczącej partyzantki i nie dziwni nas już wojsko rozstawione przy drodze co kilkanaście kilometrów, ale takich przebierańców jeszcze nie widzieliśmy. Po krótkim namyśle postanowiliśmy zawrócić i przejechać jeszcze raz przez checkpoint robiąć zdjęcia w biegu. p3.JPG Za zakrętem kolejny nawrót i jedziemy z powrotem w kierunku Bogoty, gdy nagle uzbrojony żołnierz wychodzi na środek drogi zmuszając nas do zatrzymania. Stajemy z nadzieją, że może zadowolą się aparatem puszczając nas żywcem. Niestety zołnierze szybko pozbawili nas wszelkiej nadziei i zaczęli strzelać do nas ze wszystkich swoich aparatów zmuszając też do robienia sobie zdjęć z nimi. Co wiecej gdy już chcieliśmy odjeźdzać zatrzymli nas siłą i kazali czekać na przyjazd telewizji. Nie mielismy wyjscia, musielismy udzielic wywiadu. p4.JPG p6.JPG p5.JPG I jeszcze kilka zdjęć z wypadu w chmury do parku Los Nevados: l1.JPG l2.JPG l3.JPG l4.JPG l5.JPG l6.JPG l7.JPG l8.JPG l9.JPG więcej na naszym mikroblogu http://laodyssey.pl/zona-cafetera Napiszcie jak to jest ze smarowaniem kata! Z góry dzięki! ps. a Wieczny jak zwykle wykrakał, że przesiądziemy się na chińczyki...
__________________
Życie jest podróżą. Ostatnio edytowane przez Zazigi : 29.06.2011 o 04:14 |
29.06.2011, 00:52 | #79 |
księgowy...
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Radom/Rzeszów
Posty: 1,479
Motocykl: KTM LC8 990 Adv.S 08' E-bike CUBE Fox full
Online: 4 miesiące 3 tygodni 5 dni 6 godz 18 min 12 s
|
Aaale odlot Zazigi
Myslałem że to totalna czarna dupa, ale nie jest tak źle, naprawili Ci pomarańczowgo powodzenia |
29.06.2011, 01:09 | #80 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,763
Motocykl: RD07a
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 5 godz 51 min 11 s
|
Afri mu się nie psuła...
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Ameryka Południowa | juri bmw adv | Przygotowania do wyjazdów | 15 | 27.02.2013 18:45 |
[Ameryka Południowa - Styczeń 2010] www.motoamerica2010.pl | Big_Brother | Trochę dalej | 66 | 13.05.2010 00:04 |
motoamerica.pl (Ameryka pd. 2010) | Big_Brother | Przygotowania do wyjazdów | 10 | 13.11.2009 11:39 |
Ameryka Południowa 2010 | Pretor | Umawianie i propozycje wyjazdów | 10 | 31.03.2009 18:02 |