08.12.2012, 18:18 | #141 |
Zwykły przechodzień...
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
|
...chyba samsung też sponsorem
"...Jeszcze w sprawie telefonów. Dziękuje za rady. Dzwoniłem już na te numery i oba są wyłączone. Oba aparaty do Samsungi. Jeden to S8300 Ultra Otuch wart jakieś 200-300 zł a drugi to Galaxy S II, cóż - droższy. Ale gorsze jest to, że w telefonie była polska karta SIM. A za pomocą tej karty SIM dostawałem się do pieniędzy na internetowym koncie bankowym. Bank tam przysyłam mi hasła do przelewów. Teraz nie mogę płacić przez Internet a na odległość operator nie wyda mi duplikatu karty...."
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
|
08.12.2012, 21:40 | #142 |
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Popapracie!
Posty: 6,940
Motocykl: RD04
Online: 5 miesiące 1 tydzień 15 godz 27 min 43 s
|
Koles odwalil numer zycia - ja bym wlasnie skakal przez plot jakiejs ambasady...
__________________
buziaki |
09.12.2012, 10:15 | #143 |
Zarejestrowany: Jun 2008
Miasto: Poznań
Posty: 5,596
Motocykl: 690 Enduro
Online: 4 miesiące 2 tygodni 15 godz 46 min 29 s
|
To prawda. W Ułan Bator spędziłem tylko jeden dzień i spotkało mnie tam trochę nieprzyjemności które mogły się skończyć bardzo nieprzyjemnie. To duże i brzydkie miasto pełne cwaniaczków. Zupełnie inne niż reszta Mongolii. Następnym razem ominę wielkim łukiem.
__________________
"A jeśli nie znajde w swej głowie rozumu to paszport odnajde w szufladzie..." |
09.12.2012, 10:45 | #144 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,763
Motocykl: RD07a
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 5 godz 51 min 11 s
|
Byłem w Ułan Bator w 1988 roku..co drugi w okolicach dworca pytał się "Ciomasz" ..Nasi ich przeszkolili :-))) Juz wtedy było niebezpiecznie. Tylko ,ze wtedy niebezpieczenstwo było ze strony bezpieki, krojącej nieostroznych w imię socjalizmu.
|
09.12.2012, 10:48 | #145 |
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Popapracie!
Posty: 6,940
Motocykl: RD04
Online: 5 miesiące 1 tydzień 15 godz 27 min 43 s
|
dla Tych co nie maja FB:
Rano poszedłem na policję. Nie mam złudzeń, że policja odzyska moje telefony komórkowe, ale chcę złożyć oficjalne zeznania by policja wpisała numery IMEI aparató w do bazy danych skradzionych telefonów. Może to przekona złodzieja by mi oddał telefony bo używać nich już nie będzie. Już wczoraj znalazłem policjanta który mówi po rosyjsku. Musiałem mu tylko dać pieniądze „na taksówkę” by mógł dojechać do pracy i zająć się moją sprawą. W pierwszej kolejności trzeba napisać wstępne zawiadomienie. Nie robi tego ani policjant, ani ja. Wychodzimy do poczekalni i policjant bierze jakiegoś przypadkowego człowieka i każde mu pisać, dodatkowo znajduję kolejną petentkę mówiącą po rosyjsku by tłumaczyła to co ja mówię. Po jakiś 15 minutach obcy ludzie napisali za mnie zawiadomienie i mogę wracać do policjanta mówiącego po rosyjsku. Teraz muszę spokojnie poczekać jakąś godzinę na swoją kolej. Mam więc czas by się przypatrzyć profesjonalnej pracy mongolskiej policji. Muszę powiedzieć że jestem w lekkim szoku. W pokoju jest ok. 5-6 policjantów oraz 4 podejrzanych i petentów. Policja w takim pokoju prowadzi również przesłuchania, a w czasie przesłuchań bez żadnego zażenowania bije podejrzanych po głowie i twarzy, wrzeszczy i popycha. Nie bardzo wiem jak się zachować więc udaję że nic nie widzę. Kolejna technika przesłuchania jest bardziej wyrafinowana. Policja każe głaska się podejrzanemu jedną ręką po brzuchu a druga po głowie. Ruch dłoni musi być w przeciwną stronę a po kilku minutach zmiana kierunku głaskania, najpierw jednej reki a później drugiej. Gdy mózg dostaje kręciołka i policjanci wtedy zadają pytania podejrzanemu. Próbowałem takiego ruchu rąk i mózg (przynajmniej mój) zaczyna świrować. W końcu przychodzi moja kolej. Na komisariacie są komputery (to lepiej niż u nas w Polsce) i przesłuchanie idzie dość sprawnie. Policjant sam spisuje to co mu wcześniej opisałem. Tu plus dla Mongolskiej policji. O 12.30 zaczyna się przerwa obiadowa. Policjant wychodzi więc coś zjeść. Po kilku minutach podchodzi do mnie jakiś zupełnie inny policjant i mówi, że jedziemy. Nie bardzo wiem ko to jest, pierwszy raz go widzę i nie wiem gdzie chce ze mną jechać? Z wielkim trudem wyciągam od niego jakieś informacje. Ten policjant to chyba przełożony pierwszego policjanta i On chce pojechać do domu Khasbaatara na przeszukanie. Nie wiem tylko co tam chce zrobić w 1 osobę. Do przesłuchania tak dużego domu potrzebne są minimum 3-4 osoby. Ktoś musi pilnować Khasbaatara, rodziny i pracowników a reszta dopiero może przeszukiwać dom. Policjant jednak twierdzi, że sobie poradzi. Na posesji są 2 budynki, nie ma najmniejszych szans by 1 policjant przeszukał jednocześnie 2 domy i jednocześnie pilnować ludzi by skradzionego telefony nie zniknął z domu. Łącznie mieszka tu 9 osób (Khasbaatar, żona, jeden syn, drugi syn, 3 pracowników, córka, mąż córki). No cóż, nic nie poradzę, nie jestem w stanie przekonać policjanta. Gdy wchodzimy do domu, gospodarz jest lekko zdziwiony. Policjant nie wiele mu mówi, więc ja wyjaśniam, że gdy wczoraj poszedłem do supermarketu obejrzeć zapis z monitoringu to mu powiedziałem, że tam niczego nie widać. Prawda była taka, że było wszystko widać i że w supermarkecie używałem mojego telefonu i że to jest uwiecznione na filmie, później schowałem aparat do plecaka, plecach zapiąłem i przez cały czas był zapięty. Przy kasach NIKT nie podchodził do mnie tak blisko by w ogóle dotknąć plecak. Skoro telefon był w supermarkecie a z niego przyjechałem prosto do domu to znaczy że telefon zginął w domu. W dodatku zniknął również drugi telefon którego NIGDY nie wynosiłem nawet na podwórko. Khasbaatar twierdzi, że o niczym nie wie. Policjant prosi bym Ja pokazał mu pokój w którym mieszkałem i gdzie telefony zniknęły. Prosi by jeszcze raz sprawdzić czy gdzieś się nie zawieruszyły. Proszę bardzo, sprawdzałem już 2 razy, mogę sprawdzić i trzeci. Zaczynam wynosić wszystkie rzeczy z pokoju i układać w korytarzu przy policjancie. Khasbaatar idzie w zaparte a policjant dalej zachowuje się jak początkujący smarkacz. Siedzi w pokoju i pozwala Khasbaatarowi swobodnie chodzić po domu i grzebać gdzie chce. Jeśli jeszcze do dziś nie ukrył telefonu to zrobi to właśnie teraz. To żenujące. Policjant zamiast przeszukiwać dom, siedzi i patrzy jak ja przeszukuje własne rzeczy. Przecież to nie ja jestem podejrzany. Po jakieś pół godzinie postanawia zabrać Khasbaatar na komisariat na przesłuchanie. Pytam co ja mam robić. Policjant na to, że jak skończę szukać to mam przyjechać na komisariat. To chyba żart, ja mam tu sam zostać, a jak wrócą jego synowie, robotnicy postanowią mnie zlać, w dodatku gdy jedyny policjant wyjdzie z domu bez przeszukiwania to już na 100% telefon z domu zniknie, jeśli jeszcze gdzieś tu leży. Mało tego, policjant mówi, że mam tu zostawić wszystkie swoje rzeczy i przyjechać taksówką na policję. Nie pomagają prośby i sugestie że to głupota a ja nie zostawię tu swoich rzeczy bez nadzoru. Policjant nie da się przekonać, on przecież wie lepiej. Cóż, jedynym wyjściem jest natychmiastowa wyprowadzka. Miałem nadzieję że będzie to nadzorowała policja, ale najważniejsze, że zabrali gospodarza. Niestety nim zdążyłem się spakować policja odwozi gospodarza z powrotem. Odwieźli go, wypuścili przed domem i nawet nie weszli do środka by mnie ostrzec. Po prostu odjechali. No rzesz kur… mać. Czy ci policjanci są normalni. Jak można wypuścić podejrzanego a mnie zostawić w jego dom? Cóż za niekompetentne debile. jakies pytania do naszego Szerloka Holmsa?
__________________
buziaki |
09.12.2012, 19:45 | #146 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Gdańsk
Posty: 1,155
Motocykl: exc 250 2T :)
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 12 godz 15 min 2 s
|
akcja z policją 100/100 punktów. Ja bym na to nie wpadł.
Najbardziej mnie kolo rozbawił swoim rozczarowaniem całą akcją. lepiej nievh wraca, bo z rządowej kasy będą ho ściągać razem z tym cyrkiem na kołach. |
10.12.2012, 10:43 | #147 |
Zwykły przechodzień...
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: DW
Posty: 1,794
Motocykl: GS12y
Online: 2 miesiące 3 dni 11 godz 45 min 7 s
|
...czym Mnie jeszcze zaskoczy?!
"...Na szczęście Khasbaatar nie jest agresywny, chce tylko 50 000 Togrog za mieszkania. Mówię że mu zapłacę 100 000 Togrog jeśli „pomoże mi odnaleźć telefony”. Ciekawa gra słów: „pomoże odnaleźć”. Oczywiście ja wiem że to on ukradł aparaty i on wie że ja wiem. Niestety nadal idzie w zaparte. Jego wersja to „nic nie wiem” a telefony same sobie poszły sobie z mojego pokoju. Nawet nie pyta synów, czy żony czy coś wiedzą o tej sprawie. Wszystko jest jasne. Jak najszybciej pakuję swoje bagaże na motocykl, nawet się nie żegnam, odpalam i odjeżdżam. Moje dalsze plany względem złodzieja przekażę mu przez telefon. Daleko nie zajechałem. Zaraz za domem jest bardzo stromy podjazd. Gdy wyjeżdżałem z posesji pustym motocyklem podjeżdżałem tam z największym trudem. Podjazd musiał być posypany piaskiem lub popiołem z pieca i również wtedy raz udawało się podjechać a raz dwóch - trzech ludzi musiało mnie popchnąć. Teraz motocykl jest załadowany na maksa i udaje mi się dojechać raptem do 1/3 wysokości górki po czy silnik gaśnie i staczam się tyłem w dół. Biorę kolejny rozpęd i znów próbuje i znów nie daje razy i znów i znów …. i znów. Próbuję różnych sposobów, posypuje drogę popiołem, obniżam ciśnienie w kołach by miały lepszą przyczepność. Nic nie pomaga z takim obciążeniem nie podjadę. Po jaki 2,5 godzinach (DWÓCH i PÓŁ GODZINACH) jeżdżenia w górę i dół zauważam że klamka sprzęgła złożyła się do połowy. Sprzęgło już praktycznie umarło a mi udało się wjechać jedynie do połowy górki. Była tam brama do sąsiadów więc skorzystałem z okazji i tam wjechałem. Mam już mniej do podjechania, ale za to nie ma jak się rozpędzić. Posesja jest bardzo mała. Tu stosuję inną technikę. Pomiędzy dwoma jurtami jeżdżę w kółko tak szybko, że załadowany kosz podnosi się do góry. Gdy już szybciej się nie da, z rozpędu wjeżdżam na podjazd. Niestety i ta technika nie pomaga. Jestem po prostu za ciężki i silnik gaśnie, na półsprzęgle też się nie da, bo sprzęgła prawie już nie ma. Najlepiej by było pójść pieszo do najbliższej drogi i poprosić jakiegoś kierowcę o pomoc. Samochód z napędem 4x4 by sobie poradził. Nie mogę jednak tak zrobić bo nie chcę zostawiać bez opieki całego mojego bagażu. Ku mojemu zdziwieniu Khasbaatar przychodzi posypać drogę popiołem. Czyżby to jakiś sygnał, że chce porozmawiać. Trzeba to sprawdzić. Zostawiam więc motocykli i idę do domu na kolejne negocjacje. Tłumaczę mu po raz kolejny że jemu telefony do niczego się nie przydadzą bo są zablokowane a mi są bardzo potrzebne bo bez nich nie mam dostępu do konta bankowego i nie będę miał jak zapłacić za bilety lotnicze we Władywostoku. Pytam ile chce pieniędzy za „pomoc” w odzyskaniu telefonów. Wygląda że zaczyna mięknąć, ustalamy że zadzwonię do niego o 22.00 a on „porozmawia z pracownikami”. No dobrze, tu już nic więcej nie zdziałam, dzwonie więc do znajomych Mongołów i proszę by przyjechali po mnie samochodem. Miałem to już ustalone dzień wcześniej gdy zdecydowałem że zgłoszę sprawę na policję. Po pół godzinie znajomi przyjeżdżają i zaczynamy wyciąganie motocykla. Nie wnikając w szczegóły: udało się. Tylko trwało to jakieś 40 minut, raz zerwaliśmy linę holowniczą i ostatecznie również trzeba było jechać połączonymi pojazdami z rozpędu. Z miejsca również z pomocą samochodu nie dało się ruszyć. Wieczór spędziłem już w prawdziwym domu. W domu gdzie było ogrzewanie, bieżąca woda i uwaga: CIEPŁA woda również. Już dawno odwykłem od takich luksusów. Wykąpałem się, zjadłem i o 22.00 zadzwoniłem do Khasbaatara czy „odnalazł” telefony. Tu bez zmian. Mówię więc, że jak się bardziej nie postara to opisze całą ta sytuacje na Naszej Klasie (to taki rosyjski Facebook) i wyślę tą informację do wszystkich jego znajomych. Ten krok też miałem wcześniej przemyślany. Nawet wczoraj poprosiłem Khasbaatara by pomógł mi założyć konto na Naszej Klasie i dopisał się do moich znajomych. No teraz to Khasbaatar się solidnie wkurzył. Zaczął mi wygrażać że mnie zabije, że droga przede mną daleka a u niego jest wielu znajomych Buriatów którzy mnie zabiją za butelkę wódki. Cóż, temat telefonów należy uznać za zakończony. Zgodnie z sugestiami nie napiszę gdzie się przeprowadziłem bo mój gospodarz również czyta tego bloga. Tłumaczenie google w internecie ma nie tylko zalety...."
__________________
-- Nie wzywaj imienia Pana bOrzepa nadaremno-- -- Trudno jest powiedzieć NIE, gdy wszyscy mówią TAK --
|
10.12.2012, 11:37 | #148 |
z tą naszą klasą to każdy by się wkurzył
__________________
Niepuszczone bąki wędrują do mózgu i tak rodzą się posrane pomysły. |
|
10.12.2012, 13:45 | #149 |
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Popapracie!
Posty: 6,940
Motocykl: RD04
Online: 5 miesiące 1 tydzień 15 godz 27 min 43 s
|
no z nasza klasa przesadzil... ;]
__________________
buziaki |
10.12.2012, 13:55 | #150 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Wrocław / Grenoble
Posty: 1,188
Motocykl: RD07a
Przebieg: ~60kkm
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 9 godz 45 min 18 s
|
Faktycznie istnieje rosyjski facebook, ale nazywa się "w kontakcie", a nie nasza-klasa
http://vk.com/
__________________
Jeśli coś warte jest zrobienia, warto to zrobić, choćby źle. Gilbert K. Chesterton |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Wycieczka dookola jeziora Turawskiego. | igi | Polska | 18 | 04.12.2012 16:53 |