29.10.2008, 20:10 | #112 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 787
Motocykl: RD03
Online: 2 tygodni 3 dni 3 godz 35 min 10 s
|
Lewar, dawaj dalej, ja też czytam, choć liczę po cichu na opowieść przy piwku.
|
29.10.2008, 23:22 | #114 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,763
Motocykl: RD07a
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 5 godz 51 min 11 s
|
No to sie zanosi na konkurs jakis...Proponuje na koniec opowiadań zrobic ankiete z głosowaniem za zwyciezca najlepszych wspomnien..Ze swojej strony stawiam lytra.Moze będa inne jeszcze nagrody? A wiec Lewar, Podos ,Izi i inni ...do boju... My tylko na tym skorzystamy...
|
30.10.2008, 11:19 | #116 |
Zarejestrowany: Mar 2005
Miasto: Wrocław
Posty: 7,450
Motocykl: Nie mam już Afryki
Online: 4 miesiące 2 dni 2 godz 39 min 26 s
|
kurde, jak bym tak jeździł i był humanistą też bym pisał
|
30.10.2008, 22:08 | #117 |
Niepozorny
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Wiocha na Jurze, bliżej Krakowa niż Częstochowy
Posty: 565
Motocykl: Bardzo stara Teresa
Online: 4 tygodni 1 dzień 1 godz 31 min 6 s
|
8 września po dwóch dniach intensywnego zwiedzania opuszczamy Aleppo i udajemy się do nieodległej Świątyni Szymona Słupnika . Tu zegnamy się z Marcinem, który niestety musi wracać do domu.
Bazylika w miejscowości Kala’at Sem’an została wybudowana na wzgórzu, w miejscu, gdzie słynny asceta chrześcijański Szymon Słupnik przesiedział na kolumnie ostatnie 44 lata swojego życia. Obecnie w miejscu tej kolumny, pociętej na kawałki i zabranej na pamiątki przez wiernych, leży tylko wielki wapienny głaz Załącznik 1826 Następnie trochę błąkając się po źle oznakowanych drogach zaliczamy fascynującą Cytadelę Saladyna . Saladyn to urodzony w 1138 wódz i polityk pochodzenia kurdyjskiego, władca imperium obejmującego dzisiejsze tereny Sudanu, Egiptu, Jemen, Półwysep Arabski, Irak i część Turcji, uważany przez wyznawców Allacha za największego i wielce szlachetnego przywódcę świata muzułmańskiego. Zamek jest pięknie położony wśród zieleni na trudnym do zdobycia wzgórzu a dotrzeć do niego można po wąskiej, wijącej się serpentynami drodze. Załącznik 1827 Po południu docieramy do Latakii i śpimy w dość obskurnym ale niedrogim ( 900 SYP za pokój ) hoteliku nieopodal portu. Załącznik 1828 Latakia to największe portowe miasto Syrii, bardzo nowoczesne i bardzo odmienne od tradycyjnego, zachowującego stare muzułmańskie zwyczaje Aleppo. Kobiety rzadko zakrywają swoje twarze a kierowcy jeżdżą w bardziej cywilizowany sposób i czasami używają nawet migaczy. Rano opuszczamy Latakię i kierujemy się na Krak de Chevalier. Nie wiem ki diabeł podkusił mnie aby zamiast jechać główna drogą na Homs, skręcić w boczną drogę i jechać na skróty przez Safitę. W efekcie błąkamy się po nie oznakowanych górskich dróżkach rozdwajających się a czasem roztrajających. Zdarza się, że nie ma nawet kogo zapytać o kierunek a często indagowany nie zna żadnego ludzkiego języka i bywa,że stukając się w prawą rękę mówi, że trzeba skręcić w „left „ I bądź tu człowieku mądry. To właśnie na tej drodze obiecuję Piotrowi, że jeśli jeszcze raz podjedzie do jakiegoś bezzębnego, starego poganiacza mułów i zapyta go –„ parle wu franse „ to zaduszę go własnymi tłustymi łapskami bo jak dotąd to każdy atakowany takim pytaniem wybałuszał na nas ze zdziwieniem swoje bezrozumne ślepia. I kiedy przy następnym pytanym przez Piotra o znajomość francuskiego osobniku, mam zamiar swoją groźbę zrealizować, to nagle okazuje się, że gość mieszkający na tym syryjskim pustkowiu zna świetnie francuski, angielski i cholera wie jaki jeszcze język. Jest emerytowanym inżynierem projektującym niegdyś turbiny dla elektrowni i zaprasza nas na kawę oraz tłumaczy dość jasno jak dojechać do Kraka. Załącznik 1829 Krak de Chevalier – budowana przez krzyżowców przez 100 lat twierdza nie do zdobycia, nie tak wielka jak nasz Malbork ale posadowiona na szczycie wielkiego wzgórza i majestatycznie panująca nad okolicznymi dolinami wywiera na nas olbrzymie wrażenie. Załącznik 1830 Wynajmujemy pokój w leżącym nieopodal hoteliku z oknami wychodzącymi na wzgórze i zamek. Poznajemy sympatycznego Koreańczyka, który na swojej jednocylindrowej Suzuki DR 600 pokonuje trasę z Korei ( tej bogatszej oczywiście ) do Cape Town. Jest weterynarzem z Seulu ale ponieważ ta profesja nieco go znużyła to sprzedał swoją klinikę i wyruszył w świat.. Załącznik 1831 Jest prawdziwym twardzielem ale nie ma jeszcze kobitki i pyta nas czy w Polsce są ładne dziewczyny. Zapewniamy go, że najładniejsze na świecie i gościu zapala się do podróży do naszego jakże egzotycznego kraju. Na zachętę dajemy mu polską naklejkę na kufer i nasze namiary. Spotkamy go jeszcze później w Palmirze bo przecież ten nasz świat jest bardzo mały. Załącznik 1832 Przy zawodzeniu muezinów rozlewającym się z kilku meczetów usytuowanych w dolinie i radosnym porykiwaniu osiołków, których tutaj jest bez liku, zasypiamy, nie posiłkując się ich liczeniem – osiołków ani muezinów oczywiście. Kraka zwiedzamy z przemiłym przewodnikiem, który za wynagrodzenie – co łaska, barwnie i z humorem opowiada o dziejach zamku. W jednej z kaplic daje pokaz swoich operowych, wokalnych możliwości a nawet demonstruje jak średniowieczni rycerze załatwiali swoje naturalne potrzeby. Załącznik 1833 Po południu udajemy się do Hamy aby obejrzeć Nurie, czyli olbrzymie, drewniane koła wodne, które niegdyś przenosiły wodę z rzeki do położonych wyżej akweduktów. Niestety poziom rzeki jest o tej porze roku na tyle niski, że koła nie mogły się obracać Załącznik 1834 Załącznik 1835
__________________
Moja jest tylko racja bo to Święta Racja. A nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza bo moja racja jest najmojsza i tylko ja ją mam. ( Dzień Świra ) Kocham Łódź Ostatnio edytowane przez Lewar : 09.01.2009 o 20:26 |
30.10.2008, 22:34 | #118 | |
Piast Kołodziej
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Toruń
Posty: 1,892
Motocykl: RD03
Online: 2 tygodni 17 godz 44 min 37 s
|
Cytat:
Respect - i dla nich, i dla Was oczywiscie |
|
30.10.2008, 22:58 | #120 |
Niepozorny
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Wiocha na Jurze, bliżej Krakowa niż Częstochowy
Posty: 565
Motocykl: Bardzo stara Teresa
Online: 4 tygodni 1 dzień 1 godz 31 min 6 s
|
Następnie drogą, na której przez 120 km przez pustynię prawie nie było zakrętów osiągamy Palmyrę.
Załącznik 1836 Bierzemy dwupokojowy olbrzymi apartament ze śniadaniem i miłą rodzinną atmosferą w cenie w pierwszym hoteliku przy wjeździe do miasta. Palmyra to sztandarowy zabytek w Syrii i niestety nieco komercyjny ale na pewno wart zobaczenia. Po krótkiej chwili wahania, zwiedzamy go motocyklami ośmieleni widokiem tubylców przemykających pośród antycznych kolumn swoimi pierdzipędami. Załącznik 1837 Załącznik 1838 Załącznik 1839 Palmyra, początkowo niewielka oaza, w 3 wieku n.e. pod rządami Królowej Zenobii, wykorzystując słabość Rzymu, stała się wielką potęgą i opanowała cały Bliski Wschód. Dopiero legiony cesarza Aureliana pokonały armię Palmyry, Zenobię wzięły do niewoli a samo miasto spaliły. Podziwiamy to co zostało ze wspaniałego miasta a po południu kierujemy się w stronę Damaszku. Załącznik 1840 Po drodze wstępujemy do kawiarni na środku pustyni o szumnej nazwie Bagdad Cafe gdzie właściciel pokazuje nam jak mieszkają Beduini i ubiera mnie w tradycyjny arabski strój. Załącznik 1841 Załącznik 1842 Załącznik 1845 Przed Damaszkiem wstępujemy do chrześcijańskiego miasteczka Malula o ciekawej zabudowie przypominającej nieco pueblo a mieszkańcy posługują się ponoć językiem staroaramejskim. Nam język ten próbowały zademonstrować dzieciaki ale ponieważ chciały za to pieniądze więc zostały pogonione kijami. Załącznik 1843 Załącznik 1844 Mnie w z Maluli w pamięci najbardziej utkwiła budka z wszelakiej maści alkoholami – rzecz to niezwykła w kraju muzułmańskim a szczególnie w czasie ramadanu. Ucieszyłem się niepomiernie z widoku tej oazy albowiem z niewielką pomocą towarzyszy podróży zapasy najepki uległy całkowitemu wysuszeniu. Tak więc, ponieważ budka nie była na szczęście pustynnym mirażem, skwapliwie nabyłem drogą kupna flaszkę poczciwego Johny Walkera. Potem okazało się, że miał smak i zapach pomadki starej i upadłej kobiety – mam nadzieję, że potraficie sobie to wyobrazić i piliśmy ją w skrajnej potrzebie i tylko leczniczo przez cały następny tydzień. Aha, żeby była jasność, to Piotr nie wypił z tego nawet łyczka bo…wiadomo. Damaszek chcieliśmy ominąć wielkim łukiem ale się nie udało i na jednej z ulic po której szaleli syryjscy kierowcy – wariaci, Piotr zostaje stuknięty przez jednego z pomylonych poganiaczy wielbłądów, któremu zachciało się zostać kierowcą taksówki. Na szczęście oprócz wygiętej tablicy rejestracyjnej nic się nie stało i blady ze strachu kierowca starej Dacii odzyskuje naturalną barwę twarzy. Późnym wieczorem docieramy do Bosry z perspektywą wynajęcia jakiegoś hoteliku i porannego zwiedzenia bazaltowego amfiteatru. Niestety w mieście egzystował tylko jeden mega wypasiony hotel i jako monopolista podyktował takie ceny ( jak pamiętam było to 150 Euro za pokój ) , że pomimo zmęczenia uśmialiśmy się z Piotrem serdecznie. Władca Recepcji zadzwonił jeszcze łaskawie do jakiegoś Big Bossa i ten obniżył cenę do 130 Euro i to miała być cena ostateczna i nie negocjowalna. W związku z tym, że hotel świecił pustkami – pożyczyliśmy obsłudze i bossom powodzenia w biznesie i udaliśmy się na granicę syryjsko – jordańską w celu poszukania tańszego lokum. I rzeczywiście śpimy w hoteliku na granicy za 27$ za pokój z widokiem na zasyfione nieużytki. I tu uwaga natury ogólnej. Syryjczycy ( jeśli nie siadają za kierownicę ) to bardzo mili uczynni i uprzejmi ludzie a przy tym bardzo domyci i chodzący w nienagannie czystych galabijach lub europejskich ubiorach. Niestety jeśli nie zaczną sprzątać swojego otoczenia to za 10 lat będą poruszać się niezłymi asfaltami w tunelach pośród śmieci, których większość to torby foliowe, niestety.
__________________
Moja jest tylko racja bo to Święta Racja. A nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza bo moja racja jest najmojsza i tylko ja ją mam. ( Dzień Świra ) Kocham Łódź Ostatnio edytowane przez Lewar : 09.01.2009 o 20:26 |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Łuny w Bieszczadach - czyli w 3 godziny śladem książki | czosnek | Polska | 12 | 14.04.2010 11:44 |