12.02.2014, 22:24 | #21 |
Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 532
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 dni 9 godz 34 min 32 s
|
To się czyta! Czosnek, dej no jeszcze parę linijek od siebie.
__________________
"one for joy and one for sorrow" |
13.02.2014, 21:42 | #22 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 45 min 49 s
|
Dobra to ja w pierwszy dzień widziałem to tak.
Pakowanie-kwestie ilości sprzętu fotograficznego, który usilnie chciałem zabrać pominę gdyż nie zdjęcia są ważne na wyjeździe tylko ludzie! Połowa z moich siedmiuset obiektywów została na chacie u Asparanoiksa i jego małżonki Dobrominy. Koniec końców okazało się ,że i tak Numernabis zrobił najlepsze foty używając swego Pneumatiksa Pentaxa. Ograniczenia ,które wprowadziłem ze względu na wersję low-cost nie pozwoliły również na zabranie odpowiedniej ilości życiodajnej ambrozji. Dodatkowo Bajrasz jako Panoramix mógł przygotować magiczny napój w stężeniu dla dzieci czyli nie przekraczający 60%. Za bardziej wzbogaconą mieszankę moglibyśmy wylądować w lochach Cezara a tego Obelix Calgonus by nie zniósł. W związku z tym ,że magiczny napój rozpakowaliśmy w dniu Księżyca to kurwa już w dzień Jowisza latałem o suchym pysku kupując z ukochaną Panoramixa bliżej nie sprawdzone mikstury. No, ale cóż było robić? O tym dalej. Gdy wreszcie podniebny ptak wystartował wezbrały we mnie emocje. Wszystko się trzęsło i skrzypiało.Moje obawy podzielała ukochana Panoramixa z którą wypiłem zakupiony dodatkowo magiczny napój w strefie wolnej od rzymskich podatków. Moich lęków i przymusu znieczulenia nie podzielała jednak piękna Marika obsługujaca maski tlenowe,kamizelki a po godzinach pewnie stewarda Arnoldasa. Generalnie dostałem w łeb od mojej Falbali a Marika zajebała nam flaszkę! Są Polacy jest skandal, tylko klaskania brakowało. Na pierwszy przystanek wybraliśmy koło podbiegunowe.Jako ,że Obelix już tam był to stwierdził ,że nie będzie łaził po nocy w 18 stopniowym mrozie. Ciemno jak w dupie i nawet żywej duszy dookoła.Nakryłem się kurtką i ułożyłem w rydwanie aby doczekać do rana, co w warunkach nocy polarnej nie jest zbyt oczywiste.Do snu przygrywała płyta Asparanoiksa, która posiadała trzy utwory i jako żywo przypominała" kasetę uwodzącą kobiety" ,które można było kupić w latach 90!
__________________
Agent 0,7 Ostatnio edytowane przez bajrasz : 17.02.2014 o 05:17 |
14.02.2014, 01:14 | #23 |
Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: Wrocław
Posty: 152
Motocykl: Ryszard Dominator
Online: 1 tydzień 5 dni 11 godz 20 min 39 s
|
Yeah!
|
16.02.2014, 23:17 | #24 |
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Kraków/Brzozów/Gdańsk/Zabrze
Posty: 2,967
Motocykl: RD07a/1190r
Online: 11 miesiące 6 dni 11 godz 37 min 10 s
|
Skoro pozostali nie kwapią się do przelania na ekran swoich złotych myśli to niestety jeszcze chwilę poprzynudzam.
Jak było wspomniane ekipa podzieliła się na dwa dziewięcioosobowe busy. Bus pierwszy, z ojcem dyrektorem za kierownicą i śmietanką towarzyską na pozostałych miejscach jeszcze przed wyjazdem ochrzcił siebie mianem busa wesołego. Pozostali, my mętna piana towarzyskich odmętów skupiliśmy się pokornie w busie numer dwa i ruszyliśmy śladem blasku busa prowadzącego. Podczas gdy naszym smutnym pojeździe prowadziliśmy rozmowy popijając Ropuchowe i Bajraszowe napoje, w busie prowadzącym odbywała się prawdziwa orgia radości i najwyższej próby humoru, że wymienię tylko zabawę w "kto puścił tego jadowitego" i wspomnienia ojca dyrektora o radości jaką sprawiło mu pierwsze objazdowe kino. W tych wesołych a w naszym przypadku smutnych nastrojach dotarliśmy do granicy północnej Norwegii. a po pewnym czasie do granicy koła polarnego, gdzie jak sugeruje nazwa było zimno jak... no rześko było. Dalsza część podróży minęła w spokoju, jedynym urozmaiceniem w smutnym busie była wizyta pasażera busa wesołego i jego magicznej modułowej mp3-lampy, która jeszcze na lotnisku wywołała chwilową panikę u oficera celnego będącego przekonanym, że jeden z pasażerów wyciągnął z kieszeni 2 miny przeciwpiechotne, z którymi zamierza wparadować na pokład samolotu. Bladym świtem czyli ok 10 dojechaliśmy na miejsce noclegu, zaczynając tym samym pierwszy pełny dzień na norweskiej ziemi. Ostatnio edytowane przez bajrasz : 17.02.2014 o 05:17 |
17.02.2014, 05:06 | #25 |
świeżym warto być:)
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 58 min 39 s
|
Czosnek już jest "w to właściwe jutro", ale wrócę jeszcze do początku w słowach kilku. Pewnego październikowego wieczoru pojawił się mniej więcej taki wpis: -...A może ZORZA? Nie jesteśmy narodem, dla którego skandynawskie stawki pobytowe są akceptowalne, więc odzew był raczej marny...,ale zaraz potem pojawiła się kolejna informacja: -...bilet do Trodhaim i na zad, to koszt około 100pln⌠I tu nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Nawet w gangach dochodzi do wielostronicowego przepychania się z rzeczywistością. Było jakoś tak: C:...Nigdy nie skończymy tego remontu kurwaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa Tak więc przystąpiliśmy do poszukiwania środka transportu, i szybko znaleźliśmy coś na miarę naszych potrzeb:To w temacie rozterek: czy wyjazd, czy kafelki R:...Śledzę wontek !!!! Byłoby zajebiście zamknąć się w tałzenie i przy okazji.... schudnąć. To w temacie ceny hamburgera w Norwegi...tak 100 do 200NOK i problemów z żoną AG:... A ciepłe majtki i futrzaną czapę to już macie? To w temacie chyba oczywistym, w końcu...jedziemy na koniec. JB:... Czy tam jest zimno ? Nienawidzę zimna! To w temacie malkontenctwa...tak na marginesie właściciel BMW AG:... Jeśli zabieracie emerytów to mohery też chcą To nie wiem w jakim temacie, ale Andrzej już tak ma. G:...Sami wiecie jak to się skończy. Nocleg na lotnisku a potem norweskie sanie lub PKS. To w temacie wizjonerstwa AG:...A moze powiem nieśmiało - byłby możliwy Camper lub 2...? Co o tym sadzicie To już klimat fantasy T:...Jest zgoda A to po mundurowemu Ale niestety nie mieli nic podobnego...więc wzięliśmy co było, ale za to dużo taniej. Nie lada problemem okazało się pakowanie o czym wspominał Czosnek. Jak przemycić ten sprzęt fotograficzny warty tyle co sam samolot, ale który nie mieścił się w bagażu podręcznym. Pomysłów mieliśmy mnóstwo i każdy jeden, był bardziej durny od poprzedniego. Tu jeden z nich: Idzie sobie Pasza, a za nim przechodzi jego 17-to osobowy harem w zaawansowanej ciąży-no miał moc i tak mu wyszło - jak nic byśmy trafili na czołówkę lokalnych gazet. Pomysł upadł, bo nie każdy chciał mieć dzieci podobne do Paszy...ale przymiarki były: Ogólnie z pakowaniem był cyrk, ale to co najważniejsze dotarło do celu, a torba typu "Sylwiaâ" i bagaż Andrzeja - "kontener", na pewno podniosła ciśnienie chłopakom od załadunku. Dzień pierwszy o którym wspomina Czosnek, był długi...i był długi. Cała noc w trasie po przylocie. Krąg Polarny i inne atrakcje w nocy nas strasznie wymęczyły. Dzień zapowiadał się ciekawie, a wieczór bardzo rozrywkowo. Jak było w rzeczywistości? Chyba nikt tego nie opisze. Osobiście pamiętam, że zrobiłem zdjęcie, z którego wtedy byłem bardzo dumny...następnego dnia bolała mnie głowa...pewnie od tego zimna i wilgoci: a kilku z nas miało jeszcze moc i chęć, żeby niczym Amundsen, odkrywać nieznane obszary północy nie wiem czy warto było, bo kosztowało nas to 50% surwiwalowych racji .
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz Ostatnio edytowane przez bajrasz : 17.02.2014 o 05:24 |
24.02.2014, 23:51 | #26 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 787
Motocykl: RD03
Online: 2 tygodni 3 dni 3 godz 35 min 10 s
|
Ponieważ ekipa jakoś nie kwapi sie z pisaniem pozwolę sobie wtrącić parę zdań dla zyskania na czasie.
Zacznę od pierwszego dnia. Po przylocie nocnym i nocnej podróży na pierwszy nocleg dojechalismy za dnia. Było jakieś -15 (tyle pokazywał termometr na budynku recepcji). Komandir wszedł do recepcji i po chwili wyszedł z pękiem kluczy. Stanął na srodku niczego, a trzódka skupiła się wokół. - "Losujemy" - padło z ust Komandira W moje ręce trafił kluczyk z nr 9. Rozejrzałem sie po polu. W oddali, jakieś 30 m od nas stały drewniane budki, sporo mniejsze od budy dla psa Janukowycza. - "Na cztery osoby" - padło od Komandira... Jeszcze raz spojrzałem w kierunku budy... Hmmm... pomyslałem, to pewnie kwestia perspektywy, jak podejdę bliżej wyda się wieksza... Podszedłem. Nie zrobiła się wieksza. Włozyłem kluczyk do dziurki i przekreciłem. Nacisnąłem na klamkę - drzwi nie pusciły... - Jołki, połki - zamarzło? Naparłem całym ciałem - nic. Cholera, nie w ta strona, trzeba pociagnać - to Bajrasz z Azja podszedł z pomocą. Szarpnąłem, puściło. Uchyliłem ostrożnie drzwi z wewnatrz nie buchnęło ciepło ogrzanego powietrza... Buda składała się z dwóch pokojów - sypiania miała jakieś 4 m2 po 1 na kazdego, na szczęście łlózka były pietrowe, bo inaczej trzeba by było spać na stojaco, a to niewygodnie, lub na zmianę raz Ja z Wieską, potem Bajrasz z Azją, ale to też słabo - bo krótko. Drugie pomieszczenie to kuchnia - razem jakies 3m2, miescił się stolik i dwa krzesła, oraz szafka z kuchenka dwupalnikową. Stolik stał w rogu i dobrze bo jak go przesunąłem to się okazałlo ze nózki słabe i się kiwa. Ponownie stanął w rogu, również dlatego że jak go przesunać nie można było przejść do sypialni. Trzeba było ustalić - Bajrasz z Azją idzie do sypialni, to my siadamy do stołu... A potem zmiana. No i teraz problem. Co zrobić z moją torbą. W kuchni - nie mieści się - stół za mały, na szafce kuchenka, a jak postawiłem na podłodze, to przejść nie idzie... Zostawić w aucie pomyslałem... Ale k...a zmarzną mi pomidory, szparagi, serki owocowe i jogurty się zwarzą... nie... nie mozna. Znalazłem miejsce, akurat, aczkolwiek z trudem zmiesciała się pod łóżkiem. Nastepnie zająłem się ogrzewaniem. Budka miała grzejnik w części kuchennej (600W jak przeczytałem). Był ciepły. Drzwi nie na darmo nie chciały się otwierać, bo szpara jaka była pomiędzy futryna a drzwiami była na dwa palce i nad ranem znów był problem z otwarciem , tym razem jednak wystaeczyło naprzeć ciałem i puszczały. W drodze dyskusji i glosowania ustalilismy że skupiamy się na ogrzaniu sypialni. Przesliśmy kuchenkę do sypialni i włączyliśmy obie fajerki. Teraz bylismy szcześliwi że buda ma 4m2 - juz z wieczora można byłlo zdjąć puchówki i przestało parowac z pyska. Tak oto rozgoscilismy się na naszym pierwszym noclegu. Moje narzekania na jakość apartementu Komandir skwitował: - Ale Andrzeju - nie zabijaj przygody A Calgon dodał - Tu jest Norwegia - tu sie oddycha.... Ostatnio edytowane przez Andrzej_Gdynia : 25.02.2014 o 00:00 |
24.02.2014, 23:57 | #27 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 45 min 49 s
|
Mina Azji bezcenna!!!
__________________
Agent 0,7 |
25.02.2014, 00:00 | #28 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 787
Motocykl: RD03
Online: 2 tygodni 3 dni 3 godz 35 min 10 s
|
Dodam, że zdjecia robione były obiektywem "rybie oko" co wydatnie poprawia wrażenie wielkosci budki. Ostatnie zdjecie potwierdza moje słowa - budka była szeroka na 2 szrokosci naszego "smutnego" busa
|
25.02.2014, 12:48 | #29 |
Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Piotrków Trybunalski
Posty: 1,104
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 80800
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 1 tydzień 1 dzień 3 godz 18 min 17 s
|
Hmm.....ja natomiast pierwszy dzień widziałem mniej więcej tak:
Od razu zaznaczam, że nie mam daru do pisania jak moi poprzednicy ale zostałem zmuszony do popełnienia kilku zdań "okiem ropucha" w dodatku nie mogłem być do końca sobą, bo.....byłem z żoną Trochę trzęsło przy lądowaniu to fakt ale napój na odwagę dodał odwagi i jakoś poszło - lotnisko jak lotnisko - dupy nie urywało taka średnia europejska coś na wzór łódzkiego Z tego całego zamieszania ominęliśmy bezcłówkę gdzie jak się okazało w drodze powrotnej można było spokojnie porobić zapasy na cały pobyt w cenach poniżej marketowych z PL - serce krwawiło Podróż w smutnym busie w I klasie była fajna tak do 1 w nocy..... później dupa odmawiała już współpracy - co ja się nastękałem to wie już tylko Azja, bo siedziała obok - no i moja dupa Jajebie ile to trza jeszcze naginać na północ jadąc zgodnie z przepisami, gdzie średnio co godzinę cała ekipa musiała opróżniać pęcherze IMG_0040.jpg Brygada rozprostowała kości przy przekraczaniu koła polarnego jeno temperatura odczuwalna po busie to jakieś -30 !!! FAK jak wtedy było zimno......ale widoki księżycowe Zdjęć nie wklejam, bo Czosnka mówią same za siebie !!! Zaczęło świtać tak koło 7 rano - taka jasna łuna na horyzoncie ale pies srał tę noc polarną, bo podobnie było koło 9....ok 10.30 zaczęło się robić w końcu normalnie...ech te widoki...zobaczyć to więcej jak 1000 słów....kontrasty przy tej pogodzie są nie do opisania !!!! W końcu Dżordżo Armani zalogował nas na letnim campingu - zimą Miny mieliśmy jak srający kot na pustyni ale Dżordż starał się dozować emocje i potem było już tylko lepiej. Dozowanie wspomnianych emocji sprawiało mu wiele radości choć ukrywał to jak mógł Calgon nazwał go "celebrytą w supermarkecie" IMG_0387.jpg IMG_0386.jpg Wylądowałem z Calgonami w hyccie jeszcze mniejszej niż opisuje Andrzej ale daliśmy radę jeszcze z zapasem IMG_0061.jpg IMG_0097.jpg IMG_0092.jpg Żeby nie zalać pały przed 12 w południe zdecydowaliśmy się na treking - krótkie rozglądnięcie po okolicy, chwila zastanowienia i padło: niech będzie ta górka, widok z góry będzie w pytę I tak właśnie było IMG_0094.jpg Obiadokolacja zaczęła się niewinnie, trochę wody już poszło...później było już tak wesoło, że nie potrafię tego opisać....opowieści dziwnej treści i takie tam - najlepiej opowie to i streści Deptul, bo był tego wieczoru miszczem pierwszego planu Zapadła ciemnośc tak koło 17 - można pogubić rachubę cyklu dnia i nocy...w końcu nas złamało i poszliśmy do wyra coby na wcześniej wydanym rozkazie pojawić się na porannej odprawie......gdzieś koło 2 w nocy Calgon stwierdził, że zawór nie trzyma i trza go opróżnić....wyszedł.....wraca po kilku minutach i mówi tak: "słuchajcie, możecie mi nie wierzyć ale za domkiem jest zorza" - myślę sobie, że gościa jeszcze trzyma i pierdoli od rzeczy żeby rozgrzać atmosferę ale nie wytrzymałem....idę za domek, wystawiam zawór i patrzę w niebo...Hmm....no niby zielono jest ale jakoś tak nie wyraźnie....na YouTube wyglądało to ładniej.....mówię: E Calgon, chujowa ta zorza, jutro będzie ładniejsza"....i co....i była....ale o tym później Zanim zalogowałem się do wyra trochę zeszło, a jajca zdążyły się skurczyć na zew - ciepło nie było.... zamykam wrota naszej chaty a tam szpara na co najmniej 3cm....FAK ocokaman.....zamykanie trwało dobre 5 min i wymagało ingerencji noża kuchennego, bośmy tyle pary wychuchali, że trudno w to uwierzyć, a ta odłożyła się na futrynie i progu - trza-było skuwać O nocnej zorzy opowiadamy rano reszcie ekipy - nikt nie uwierzył...same podśmiechujki ale spoko, my tam wiemy swoje....Gosia i Ania też widziały ale ponoć nie były wiarygodne Wsiadamy do smutnego busa - nie zabijamy przygody - teraz będzie już tylko ładniej...... Dzień 2 |
25.02.2014, 13:18 | #30 |
Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Piotrków Trybunalski
Posty: 1,104
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: 80800
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 1 tydzień 1 dzień 3 godz 18 min 17 s
|
Elwood Brachu: chyba w skali do 10
Macie jeszcze jedną fotę (autor Czosnek - w ogóle te najładniejsze są jego - naprawdę ogarnia ten sprzęt); Tyszce czytaj Calgonowi też się tak wydaje ale sporo jeszcze musi poćwiczyć To tak na zachętę byście Wszyscy z wątku nie rezygnowali ale zakładam, że w takim tempie dzień 7 będzie opowiadany gdzieś kole lipca Tyszka znając życie pewnie w znowu delegacji - taki to pożyje/pozazdrościć _IGP9268.JPG Może jakiś mądrzejszy powie mi jak wyprostować tę suchą sosnę z linka powyżej ? Ostatnio edytowane przez Ropuch : 25.02.2014 o 13:20 |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Tankbag - czyli właściwie co? | koszi | Kwestie różne, ale podróżne. | 11 | 28.05.2013 10:20 |
tłumik Polak potrafi | randal 76 | Wszystko dla Afryki | 28 | 06.03.2009 00:17 |