Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06.10.2016, 23:36   #81
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,145
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 21 godz 58 min 31 s
Domyślnie

Wstaję z samego rana z syndromem lekkigo kaca choć wypiliśmy raptem może po 3 browce. Spokojnie robimy śniadanie i zaczynamy ogarniać majdan pakując się.na motocykle. Pojawia się nasz gospodarz, który mieszka w domu za płotem. Mowi że wpadnie jak wypije herbatę to się.rozliczymy i otworzy nam bramę.którą wczoraj zamknął na kłódkę aby nikt przypadkowo nie zainteresował się.naszymi motocyklami. RUszamy na spokojnie po śniadaniu w kierunku Ishkashim. Droga mnie zaskoczyła gdyż w dużej części jest asfaltowa i w miarę przyzwoita. Cały czas jedziemy wzdłuż Piandżu. Mijają nas ładne samochody z kogutami na dachu co oznacza że kolumna rządowa z prezydentem jest gdzieś w pobliżu. Wczoraj przed wjazdem do term chłopaki na posterunku informowaly nas że do Ishkashim nie dojedziemy bowiem przyjeżdża prezydent i droga będzie zablokowana. Uznaliśmy to za żart, ale jednak chyba mówili poważnie. Pomału zbliżamy się do miasta mijając po drodze most graniczny z Afganistanem. czytając relację piasta miałem ogromną ochotę przejechać na drugą stronę.granicy zobaczyć jak świat wygląda po drugiej stronie rzeki. Niestety wiz nie zrobiliśmy i nici z wizyty po drugiej stronie. Szkoda ale pretekst do powrotu w ten rejon będzie bowiem ta szybka penetracja jakiej doświadczamy nie do końca mnie zadowala jednak czas goni i musimy zmieścić się.z powrotem w zakładanym czasie. W końcu pomału docieramy do Ishkashim i już z daleka widzą że chłopcy nie kitowali. Na środku drogi stoi auto z policjantami w środku. Nie pojedziemy dalej. Zatrzymujemy się i rozmawiamy. Za godzinę prezydent wylatuje i będziemy mogli ruszyć dalej.

Godzina luzu więc nie ma co pitolić tylko odpalamy kuchenkę i grzejemy wodę na kawę. W międzyczasie podjeżdżają Tadżycy terenówkami, którzy obwożą po korytarzu wakhańskim ekipę Austriaków. Rozmawiamy z nimi gdyż z Austriakami gadka się nie klei. Ekipa przybyła jakieś 40 minut po nas i policja każe nam czekać godzinę. Hmm to się może przeciągnąć. Bardzo fajni ludzie. Robią za przewodników nieźle czeszą europeczyków za takie tripy choć.dla Niemców czy Ausrtiaków to i tak grosze.. Okazuje się że to ojciec z córką, który przyucza ją do fachu przewodniczki. To ta dziewczyna w turkusie.

Uczy się prowadzić terenówkę po górach, biegle mówi po rosyjsku i angielsku. SIksa lat 17.W rozmowie zapytuję o tą trawę którą wkładają pod język czy to jakiś narkotyk czy co to jest. Odpowiada że tatko to łyka i ma przy sobie. To legalne i do kupienia na każdym bazarze. Proszę aby pokazali mi jak to wygląda i dostaję w prezencie torebkę. Do tej pory nie odważyłem się spróbować po tym jak wytłumaczył mi jak to działa.
W końcu jedzie kolumna samochodów, słyszymy szum śmigłowców. Prezydent odlatuje i zaraz możemy ruszać dalej.

Niezstaty w związku z wisytą władz bazar nieczynny. Trzeba gonić dalej.
MIjamy wojskowe pojazdy z uzbrojeniem jak na wojnę, kolumny terenówek z czarnymi szybami i mnóstwo ludzi z flagami, kwiatami. Do tego dzieciaki w strojach regionalnych. Święto niepodległości.

Lecimy dalej w kierunku Langaru. Chcemy złożyć kwiaty pod tablicą.pamięci Iziego.Mimo że mamy wbite namiary w navi nie udaje nam się.precyzyjnie trafić. Przejeżdżamy i zatrzymujemy się.tuż za mostem. Pojawia się dwóch nastolatków których dopytuję czy wiedzą gdzi eznajduje się.miejsce gdzie zginął IZI. Są świetnie zorientowani bo z miejsca pada pytanie Robert? Tak, Robert. Tuż przed mostem mosimy się trochę.cofnąć i znajdujemy tablicę. Mam świeczki w oczach. Nigdy się nie poznaliśmy, znam człowieka tylko z filmów, zdjęć, opowiadań. Patrzę na drogę - prosta w obu kierunkach, brak mi słów.


Składamy kwiaty na murze gdzie wmurowana jest tablica pamięci Roberta.

Lecimy dalej, po drodze Nynkowe wiadro domaga się paszy i znajdujemy stację.„wiaderkową”.
Nynek tankuje i gaworzymy z tubylcami.


Gonimy dalej lecz wkrótce Michał zaczyna czuć się.słabo. Muli go i nie czuje się dobrze.


Odpalamy ognisko przy wodopoju i uruchamiamy konserwę którą Dominik wydrapał od żołnierzy.


Z Michałem raz lepiej raz gorzej ale niestety raczej słabo.

Pomału jedziemy do przodu ale co chwila przystajemy aby się napić i Miszka trochę odsapnął. Jest upalnie.



Z Michałem jest coraz gorzej. Wymiotuje, traci siły i się odwadnia. Mijamy niebezpieczne odcinki gdzie z twardego szutru wpadamy w kopny piach zaczyna się pustynia, wiatr nanosi piach na drogę i jest niebezpiecznie.

Widoki są przepiękne ale mamy chorego i trzeba coś z tym zrobić.



W końcu wpadamy do wiochy i widzę tablicę Homestay. Zostawiam chłopaków i idę szukać noclegu. Dalej nie pojedziemy. Michał jest ledwo żywy i nie ma siły. Jest twardy ale nie ma opcji abyśmy dalej pociągnęli to byłoby zbyt głupie. Wbijam do pierwszego domu. Zamknięte w kolejnym spotykam młodą dziewczynę. Mówi że tutaj możemy się.zatrzymać. Oglądam lokal i jest super. Wracam po chłopaków i podjeżdżamy pod dom. Wypakowujemy bety z Nynkiem bo Michał ledwie wszedł pod dach to się przewrócił i natychmiast zasnął. Jest dobrze bo już nie wymiotuje i teraz tylko czasu mu trzeba. Pytam Meri naszej gospodyni co dają na wymioty. Zupę. Zrób proszę. Jak Michał wstanie to zupa dobrze mu zrobi. Logujemy się i czekamy aż Meri zrobi nam coś do jedzenia. Michał śpi z godzinę i budzę go na zupę, którą zjada i znów natychmiast zasypia. Śpi do rana. My z Nynkiem jemy ziemniaki, lekko twardawe co prawda ale smaczne.

Nasza baza na dziś.

Po posiłku ja zostaję pilnować Michała a Nynek wali po browar do sklepu. Nie ma go z godzinę, zgubił się we wsi.
Wraca w końcu i okazuje się że wieś jest zdecydowanie większa niż widać z drogi. Pełno zakamarków i ścieżek. Sączymy wieczorem browarki obserwując jak dziewczyny uwijają się w obejściu. Starsza Meri zajmuje się.rocznym dzieckiem a młoda odkąd przyjechaliśmy ok 16-17 prała cały czas do bodaj 22.

Ludzie tutaj nauczeni są roboty. W końcu zmęczeni idziemy spać. Budzę się w nocy opróżnić pęcherz. Wracam po chwili i kładąc się spać zauważam brak Nynka. Kładę się do łóżka ale jego nieobecność nie daje mi spokoju. Przeca się.nie mijaliśmy w drodze do klopa a nigdzie raczej nie poszedł. Idę na rekonesans. Jest coś koło 2 w nocy. Okazuje się.że śpi na podeście przed domem. Uspokojony wracam do wyra i idę spać. WTedy jeszcze myślałem że może chrapałem i uciekł na podwórko lub za gorąco mu było w chałupie choć było dość rześko. Dopiero rano okaże się że jednak się.pomyliłem. I to mocno.



I podsumowanko dzisiejszego dnia skręcone z rana następnego dnia. Michał ożył
Nie dostałem pałą po łbie, ślad na moim czole to od oparzenia od wydechu na postoju przy montażu odpadającej tablicy. Wysokość daje mi w dupę czuję się.mocno średnio, jestem zapuchnięty a głowa niby nie boli ale cały czas jakby ćmi. Jestem przymulony. To ewidentnie nie mój mikroklimat. Za wysoko.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.10.2016, 10:44   #82
bukowski
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

noooo, jest suspens!
  Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.10.2016, 11:02   #83
Nynek
 
Nynek's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Myślenice
Posty: 601
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Nynek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 8 godz 26 min 50 s
Domyślnie

Emek dobrze Ci to wychodzi ... rozkręcasz się bo z każdym odcinkiem lepiej
Te filmy przypominajki to dobry pomysł był.
Nynek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.10.2016, 11:12   #84
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,145
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 21 godz 58 min 31 s
Domyślnie

No Panie, ja to już z górki mam . Nie to co wy młodzież . Jakoś se trzeba radzić.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.10.2016, 14:54   #85
Nynek
 
Nynek's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Myślenice
Posty: 601
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Nynek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 8 godz 26 min 50 s
Domyślnie

Apropo tunelu Anzob

Nynek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.10.2016, 15:22   #86
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,145
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 21 godz 58 min 31 s
Domyślnie

Miszka nagrał cały film z przejazdu tunelem. Ja swój chyba też mam. Ale po naprawie to już nie to samo .
Na deser jeszcze przelot przez Ishkashim tuż.po wizycie głowy państwa.

Ostatnio edytowane przez Emek : 07.10.2016 o 19:00
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 07.10.2016, 19:03   #87
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,145
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 21 godz 58 min 31 s
Domyślnie

I kolejny dzień naszej wyprawy.

Rankiem okazuje się że Nynek pół nocy pilnował muszli w kiblu. Stąd jego nieobecność w pokoju w nocy. Biegunka go dopadła a Michał na szczęscie w zasadzie całkowicie naprawiony. Czuje się dobrze. Po śniadaniu coś czuję że i mnie zaczyna dopadac biegunka. Aplikujemy wszystkie medykamenty jakie Nynek miał ze sobą przywiezione od Turka. Ja czuję się znośnie ale łeb cały czas pobolewa. Przed nami wspinaczka na przełęcz i droga w kierunku Murgabu. Będzie wysoko cały czas 3000 m lub wyżej. Jest naprawdę przepięknie, słońce mocno przygrzewa ale jest chłodno. Trochę źle wjeżdżamy ale szybko orientujemy się że jesteśmy na złej drodze i wkrótce znów wracamy na trakt. Wspinaczka na przełęcz dostarcza niesamowitych widoków.



Aby dostać się z Korytarza Wakhańskiego do M41 pokonujemy wzniesienia. Krajobraz nagle staje się totalnie pustynny, biegają jakieś dziwne zwierzęta (rude wielkości świnki morskiej wydają dziwne piszczące odgłosy( oraz jaszczury umykające po piachu z podniesionym ogonem. Droga jest głównie szutrowa choć zdarzają się przebitki przez kopny piach. Nie lubię jeździć po piachu ale cóż. Jak to się mówi "gaz jest twoim przyjacielem" więc pełen ogień i bez problemów przemykamy po tych łachach piachu naniesionych przez wiatr. Dość mocno wieje. Nynkowe Viaderko prycha i kaszle ale dzielnie jedzie. SPadek mocy i koniecznośc utrzymywania wysokich obrotów aby wogóle jechało powoduje spalanie w okolicach 10l, Afra i Tenerka łykają ok 6l.
Niestety dziś to Nynek czuje się źle, biegunka powoduje odwodnienie a brak snu w nocy jeszcze dobijają gwoździa. Dobrze że to kawał chłopa bo gdyby mnie to dopadło to nie miałbym szans na jazdę w takim terenie.
W końcu dolatujemy do posterunku gdzie chwilę odpoczywamy a żołnierze sprawdzaja nasze dokumenty. Miło i sympatycznie. Krajobraz zajebisty.

Gonimy dalej a droga wciąż wspina się ku niebu. Navi pokazuje ponad 4000 m, czuję lekki spadek mocy w AT ale motocykl jedzie bez problemów. Chłopaki też nie narzekają na sprzęt więc jedziemy pomału do asfaltu. Drogę momentami przeplatają wysokogórskie jeziora. Przyroda wygląda tutaj jak z innej planety. Kilka razy zatrzymujemy się na nawadnianie i chwilę oddechu. Nynek ledwo trzyma się w siodle ale tutaj nie możemy zostać. To żaden odpoczynek, wysokość powoduje u mnie ucisk w czaszce, sprawdzam czy to aby nie podwinęła mi się kominiarka ale wszystko ok. Łeb zaczyna napierdalać tak że momentami nie da się go znieść. W końcu docieramy do czarnego.Znów jestśmy na M41.




Stajemy, robimy foty ale Nynek musi dłużej odpocząć. Postanawiamy zjechać w dół kierując się na Murgab. Po drodze mijamy piękne jeziora oo lazurowaj wodzie ale pejzaż jest marsjański. W końcu przed nami mały rozjazd przy którym położona jest wioska Alichur.

Zatrzymujemy się i Nynek wali się na glebę i uderza w kimę. My z Michałem gotujemy wodę na herbatę.

Piździ jak w kieleckim, wiatr urywa łeb i gotowanie wody trwa wieki. Pojawia się grupa małolatów, którzy zapraszaja nas do domu na herbatę ale mamy ochoty tu zostawać. Trzeba dojechać chociaż do Murgabu i tak zjeść i się trochę ogarnąć. Mamy jakieś 100 km do najwyżej położonego miasteczka w całym ruskim sojuzie. Murgab leży na 3600m. Nynek trochę odpoczął ale dalej czuje się kiepsko. Wsiadamy jednak na motki i gonimy do Murgab.
Po drodze łeb nadupca mnie już strasznie, zostawiam chłopaków i gnam przed siebie aby zjechać jak najniżej. Po drodze mijamy motocyklistów prawdopodobnie z Polski ale nie zatrzymujemy się. Jedyny cel to zjechać w dół. Nie daję jednak rady. Stajemy i aplikuję sobie aspirynę.

Nie mamy juz wody. Nynek ledwie jedzie. Po aspirynie poprawie mi się trochę i jedziemy w miarę spokojnie.
W okolicach 12-13 dostajemy się do miasta. Przed samym miasteczkiem jeszcze jedna kontrola i jesteśmy na miejscu. Szukamy knajpy ale wszystko zamknięte. Jedyna restauracja jest w hotelu Pamir. Stoimy pod sklepem pijąc colę na nasze żołądki. Decydujemy, że musimy tu zostać bo Nynek nie da rady jechać. Musi się kimnąć. Wbijamy się do Hotelu Pamir i bierzemy 3 za 10$. Nynek wali do wyra a my z Michałem idziemy na rekonesans na bazar. To może 500 metrów ale droga tam i z powrotem nas zabija. Zadyszka, brak tlenu. Ledwo udaje nam się wdrapać na lekkie wzniesienie na którym stoi hotel. Wbijamy do knajpy na żarcie i po jedzeniu walimy się do wyrek. Jest 14. Wstajemy dopiero rano.
Przy okazji rada dla tych co ich dopadnie biegunka. 1 węgiel na każde 10 kg masy ciała daje radę.

Tradycyjnie podsumowanie wczorajszego dnia. Bez obróbki i cięć.

Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.10.2016, 15:52   #88
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,145
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 21 godz 58 min 31 s
Domyślnie

Murgab - Osh

Jesteśmy w Murgabie. Nasze dolegliwości ustąpiły i szykujemy się do przelotu do Osh. Mamy jakieś 420 km i 220 do kirgiskiej granicy. Po drodze Ak-Bajtał i jakieś inne przełęcze powyżej 4000 metrów. Pod hotelem Pamir spotykamy kilku rowerzystów w tym bardzo zabawnego Japońca. Koleś pedałuje już kilka tygodni po Pamirze. Pojawia się też Francuz na dużym GSie wyposażonym w caluśki katalog Touratecha i pół Wunderlicha. Lekko gburowaty ale generalnie w porządku. Zbieramy się do wyjazdu. Po drodze jeszcze musimy zatankować. Pierwsza próba nieudana. Jest jeszcze jedna stacja „wiaderkowa” gdzie zalewamy motocykle. Podjeżdża do nas jeszcze jeden kolega na BMW z Holandii. Tankujemy i ruszamy przed siebie w kierunku Sary Tash.

Jedzie się.bardzo dobrze, pogoda wspaniała, lekko chłodno ale słonecznie. Droga biegnie wzdłuż chińskiej granicy.





Zbliżamy się.do przełęczy Ak-Bajtał. Wjeżdża się lajtowo gładkim szutrem. Pokonujemy ją bez najmniejszych problemów.







Na zjeździe zatrzymuje nas grupa rowerzystów gorączkowo machając żebyśmy stanęli. Okazuje się.że chcieli tylko zapytać jak daleko zostało im do przełęczy. Nie wyglądali na ekspertów kolarstwa raczej jakby przyjechali na wycieczkę w której punktem programu był wjazd na przełęcz. Trzy razy musiałem potwierdzać że do przełęczy mają.z 5 kilometrów. Chyba chcieli mieć ją już za sobą to dość długi podjazd od strony kirgiskiej.

Lecimy dalej
Zatrzymujemy się.na chwilę i okazuje się.że w Viaderku odpadł stelaż pod kufry. Częściowo co prawda ale kufry zachowują się.jakby miały odlecieć. Straciły sztywność i mocno się.bujają. Musimy jakoś to zafiksować coby nie odpadły w czasie dalszej podróży. Decydujemy się.spiąć je pasami i mocno ściągnąć aby jako tako dało się.jechać.

Gonimy dalej, pomału zbliżając się.do granicy tadżyckiej. W końcu jesteśmy na granicy.

Spotykamy dwóch rosyjskich motocyklistów. Zajebiste chłopaki.Lecą na azymut na dwóch KLRach. Aleksandr (to ten większy po lewej) wczoraj na zakręcie wpadł w stado owiec. Zaliczył dotkliwoą glebę i mocno się.poobijał. Ale ruskie twarde są. Obwiązał sobie żebra rzepami i gonią dalej. Podróż z Moskwy do tego miejsca zajęła im 3 dni. Nie wiem jak tego dokonali.

Odprawa przez Tadżyków lekko się.wlecze ale po chwili lecimy już pasem ziemi niczyjej w kierunku granicy kirgiskiej.




Na granicy od razu dostaję.zjebę za robienie fotek ale moje tłumaczenie że robię zdjęcia szczytom a nie obiektom strategicznym i pokazaniu moich dokonań gość postanowił się.odstosunkować.
Paszporty i podjeżdżamy do celników na kolejne stpawdzenie papierków. Na miejscu stoją 2 Supertenery i duży GS na francuskich blachach. Chłopaki są.w śroku i załatwiają.formalności choć co chwila któryś z nich wychodzi po coś.do motocykla i po chwili wraca. Czekamy chyba z godzinę a oni nie wychodzą. W końcu moja cierpliwość się.kończy i wchodzę do budynku celników. Siedzi 3 chłopa (Francuzy) i łamaną angielszczyzną próbują dogadać się z niekumającymi nic po ichniemu Kirgizami. Zagaduję po rusku czy aby jakoś nie pomóc? Chłopie z nieba nam spadłeś. Ni chuja z tymi gamoniami nie możemy się.dogadać. Dobra jesteśmy w domu w czym problem. Po wyłuszczeniu francuzom o co biega kirgiskim pogranicznikom idzie już z górki wi szybko i sprawnie udaje nam się odprawić. Przy okazji rozmawiamy z Francuzami i polecamy im „nasz” hotel de luxe w Osh. Na granicę.podjeżdżą również Francuzik spotkany w Murgabie który połączył siły z Holendrem na małym GSie.
Ruszamy dalej. Po drodze musimy zatankować bo w Viaderku już susza. Niestety jest tylko 80 więc ja z Michałem postanawiamy nie tankować a Nynek niestety nie ma wybory i zalewa tym co jest.
Jedziemy ale w brzuchach nam burczy i musimy zastopować w przydrożnym cafe. Do OSh nie jest już tak daleko więc nie spiesząc się jemy obiad i ruszamy w kierunku naszego celu. Plan jest prosty, dojechać do Osh zalogować się.w hotelu, odpocząć, uprać ciuchy, porządnie się.najeść i poleniuchować. Podjeżdżamy do hotelu gdzie spotykamy zadowolonych francuskich znajomych. Dziękują za wskazówki i namiary na hotel. Ich plan jest podobny z tym że jeden ma drobną awarię dyfra w Supertenere z którą planuje uporać się.jutro rano. Kierują się.do Almaty bo jeden (ten na BMW) musi tam oddać moto do serwisu bo ma na gwarancji a BMW nie wyraziło zgody aby sam wymienił sobie olej strasząc utratą gwary. Nowiuśki wodniak musi więc zachaczyć.o Kazachstan do serwisu. Na jutro zaplanowaliśmy dotarcie do Biszkeku zahaczając po drodze jeziorko Toktogul.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.10.2016, 20:24   #89
Emek
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
 
Emek's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Aug 2015
Miasto: Scyzortown
Posty: 11,145
Motocykl: No Afrika anymore
Emek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 rok 6 miesiące 3 tygodni 2 dni 21 godz 58 min 31 s
Domyślnie

Osh - Toktogul

Rano wstajemy i pomału lecimy na śniadanko. Przed hotelem spotykam jednego z Francuzów. Zabiera się za naprawę cieknącego dyfra. Pytam czy pomóc ale gość dziękuje a wygląda na ogarniętego bo robota idzie mu szybko i sprawnie. Lepiej byłoby ruszyć możliwie jak najszybciej bo słońce da nam w dupę ale jakoś.tak się.ślimaczymy że szok. Zanim wyjechaliśmy udało nam się.jeszcze zatankować i pochrzanić drogę w kierunku Dżalalabad i trafiamy na granicę.Uzbecką. Szybka cofka i lecimy już we właściwym kierunku. Jest tak upalnie, że nie da się.wytrzymać to jakiś biegun gorąca. Temperatura z 40 stopni więc stajemy na mały popas w przydrożnym kafe. Zamawiamy szaszłyki, sączymy sok malinowy i kwas. Szaszłyki i napitki przepyszne aż się.nie chce jechać dalej po takim posiłku. No ale jechać trzeba. Rano rozmawiałem z busiarzami, którzy parkowali obok hotelu i powiedzieli że droga z Osh do Biszkeku to 10 godzin jazdy mimo że to tylko ciut ponad 600 km. W takim razie zmieniamy cel i obieramy Toktogul na dzisiejszy biwak. Jedziemy dalej, po drodze jeszcze jedno tankowanie i już.jedziemy wzdłuż rzeki o pięknym turkusowym kolorze. To Naryn , który rozlewa się w pięknych wąskich ale stromych dolinach. Przejeżdżamy przez tunel, droga wije się serpentynami które aż proszą się.o odkręcenie manetki. Jedziemy jednak zachowawczo. Przed nami około 5 tysięcy kilometrów do domu. Nieciekawie byłoby po przejechaniu prawie 10 tysięcy kilometrów zaliczyć glebę na asfaltowej drodze puszczając wodze fantazji.
W końcu dojeżdżamy do szlabanu z poborem opłat. Gość wyciąga do mnie łapki ale mówię mu że motocykle nie płacą i żeby nas przepuścił. Idzie w zaparte że płacą wszyscy i my też.musimy. To pokaż cennik twardo stawiam na swoim. Tam na tablicy wisi. Idę i czytam ale przeca w Kirgistanie motocykle nie jeżdżą i nikt nie pomyślał aby umieścić w cenniku motocykl. Wracam do gościa i mówię że nie ma motocykli w cenniku a skoro tak to ma otworzyć i nas puścić bezpłatnie. Swoją drogą cena jaką nam krzyknął była sporo wyższa niż ta którą.płacili lokalesi. mogło to być związane z pozycją w cenniku (innostrańcy). W końcu gość zrezygnowany macha ręką i mocno wkurwiony otwiera szlaban. Jedziemy za free.
Dzień pomału ma się.ku końcowi w nareszcie widzimy już jezioro. Brzegi są jednak zajebiście strome, nie ma żadnego zjazdu i musimy objechać je wokół aby znaleźć dogoną miejscówkę.na biwak.
Droga i tak prowadzi wokół jeziora więc nic nie tracimy. Wreszcie jesteśmy po drugiej stronie i widzę już że jest droga, która prowadzi do jeziora. Jest dobrze.
W takim razie udajemy się.na shopping. Lepioszki, coś do żarcia, browar. Nie kupiliśmy wody.
Zjeżdżamy z czarnego i pomału kierujemy się.widoczną na navi szutrówką do jeziora. Nijak nie idzie tam dojechać. W końcu drogę wskazuje lokales i gonimy dalej. Słońce już tuż nad horyzontem. Navi wskazuje że jestem już na wodzie a droga prowadzi dalej. Mimo późnej pory jest upał. Dojeżdżamy do końca drogi, która znika pod wodą. Schodzę z motocykla i rzucam dużym głazem. Długo idzie na dno. Fak! Nie mamy ani czasu ani ochoty kręcić się wzdłuż.brzegu w tym skwarze. Skręcamy w prawo w kierunku wody i po kilkuset metrach Nynek znajduje dogodną miejscówkę na biwak. Uratowani. Od razu zdejmujemy ciuchy, rozkładamy namioty aby nie robić tego po ciemku.
Odblokowujemy piwko i odpoczywamy.
Woda jest z wierzchu ciepła ale ponad dnem płynie jakaś rzeka bo woda jest po prostu zimna. Jezioro jest też głębokie. Kilka minut pływania i kolejny browarek. Słońce pomału zachodzi i jesteśmy zjebani.
Zachód słońca nad Toktogul.






Michał ładuje w kimę a ja z Nynkiem jeszcze siedzimy przy nazym ognisku z kanistra z lampką. Nynek w końcu też się.poddaje i zostaję.sam. Mam zamiar zapalić fajkę.i też.się.położyć, gdy nagle podbija do mnie 2 lokalesów. Grzeczni i mili. Rybacy. Mają łódź, sieci i osła, ktory ten burdel napędza. Rozmawiamy kilkanaście minut ale nie mam już siły. Oczy mi się.zamykają więc informuję tubylców że niestety muszę się.położyć bo rano o 5 musimy ruszać dalej w drogę. Grzecznie odchodzą dodając tylko, że będą tutaj całą noc i żebyśmy niczym się.nie martwili. Jesteśmy pod ich ochroną. Wchodzę do namiotu i sam nie wiem co o tym myśleć. Dla spokoju wracam i chowam wszystko co na wierzchu do przedsionka. Wchodzę do śpiwora i już po mnie. Zasypiam natychmiast.
Emek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.10.2016, 21:59   #90
Sławekk
 
Sławekk's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2009
Miasto: Strzelin
Posty: 1,677
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Sławekk jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 9 godz 21 s
Domyślnie

"Nie dostałem pałą po łbie, ślad na moim czole to od oparzenia od wydechu"

Noooooo......... zawsze sprawdzaj pierw językiem
Sławekk jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
"MoToGascar 2016" - motocyklem przez Madagaskar" Sub Trochę dalej 50 09.08.2016 14:20
Slajdowisko "Afrą na Pamir" w Białymstoku 20.02.016 sluza Imprezy forum AT i zloty ogólne 16 24.02.2016 08:15
"Helpfl Staf", czyli technologia rejli w służbie Lejdis ucek Lejdis 25 15.09.2010 21:52


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:07.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.