08.04.2018, 10:48 | #71 |
Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Lisków
Posty: 250
Motocykl: TransAlp PD06/PD10
Online: 6 dni 19 min 58 s
|
Mirek, bo ja działałem w kuluarach..
Tak Aśka, to był szatański wieczór. A teraz kilka słów dalszych, bo niedługo zapomnę, gdzie właściwie byłem Gęstniejące chmury przerwały moje zasiadanie na przełęczy. Silnik wystygł zupełnie, ale teraz to z górki; przynajmniej chwilowo. Niechcący uciekło mi dużo czasu; zresztą dlaczego zaraz uciekło? Wszak jestem na wakacjach, moc maszyny nie pozwala na harce, więc szybko dostosowuję się do nowej sytuacji. Odpuszczam ambitne 500+ na dzień i skupiam na widokach. A tych nie brakuje. Dojechałem do drogi M41, na skrzyżowaniu harmider, znienacka ruch drogowy wzrósł znacząco. Oczywiście stado sprzedających wszystko, co potrzebne podróżnikowi. Kozy i barany obok wykładzin i dywanów to podstawa ;-) . Kierunek Biszkek odpuściłem, byłem w tych stronach dwa lata wcześniej więc pozostało jechać w prawo. Grubo przed zmrokiem (niesamowite), znalazłem jakieś sympatyczne, spokojne miejsce na nocleg. Coś na odkażenie i na ząb, sms, że żyję i że tu jest ekstra ( jakby odbierający o tym nie wiedzieli ). Próbowałem wydzwonić Gila, bo wiedziałem, że kręci się gdzieś w pobliżu, ale wyłączył telefon. Gilu, do tablicy! Kolejny dzień to snucie się po okolicach, gdzie osią była droga M41 w kierunku Toktogul i Osh, ale i bardziej nieśpieszne zaglądanie w boczne drogi, skoczyłem w kierunku Toluk i Kyzył-Oi. Starałem się nie mieć bliskich spotkań ze złymi wilkami pasterskimi, ale to nie zawsze się udawało. Jeden z nich capnął mnie za nogę i oderwał kawałek podeszwy. Pokleiłem kapcia powertaśmą, ale po powrocie buty poszły na złom. Nie zajmowałem się zdobywaniem kolejnych przełęczy, gdy w Elce jęczało sprzęgło, po prostu odpuszczałem. Postój, wychłodzenie mechanizmów- miałem świadomość, że jeszcze kawałek drogi powrotnej przed nami. Dużą burzę i ulewę napotkałem w okolicach Uch- Terek. Podczas tego wypadu, zweryfikowałem moje dotychczasowe (skromne) postrzeganie Kirgistanu jako miejsca, gdzie zawsze świeci słońce. Tym razem otrzymałem sporą dawkę deszczu, a zwłaszcza na przełęczach. Zresztą wyścigi i unikanie ulew na podjazdach, to osobna historia. Jeśli, szanowny czytelniku, w tamtych rejonach świata dosiadłbyś narowistego ogra o mocy 10-12 KM, zrozumiesz o czym piszę. Kilka albo i więcej km pod górę pod górę na jedynce, a i tak zdarzało mi się wyprzedzać jeszcze wolniejsze ciężarówki. Nie liczę tych, które stały przegrzane na poboczach. Niełatwo znaleźć w tych warunkach kawałek prostej, aby łyknąć Elką coś jeszcze wolniejszego i nie być zjedzonym przez szybszych i osobliwie dużo trąbiących, użyszkodników. |
08.04.2018, 11:04 | #72 |
"Cóż może być piękniejszego, niż słoneczny poranek w motocyklowej podróży?
Cóż może być, do cholery, za zakrętem? Jeszcze piękniejsze zakręty:-) " pięknie napisane
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... |
|
08.04.2018, 18:16 | #73 |
Zarejestrowany: Jun 2013
Posty: 79
Motocykl: DL650, XT660Z
Online: 1 tydzień 1 dzień 21 godz 12 min 41 s
|
Piękna sprawa!
Czytam z podziwem i zazdrością. Wysłane z mojego SM-J530F przy użyciu Tapatalka |
13.04.2018, 23:21 | #74 |
Sylwester ten nienormowany czas pracy...zazdroszczę!
__________________
RD 03 TO NAJSTARSZA AFRYKA... MOTOR MARKA XRV 650 THE LAST TRUE DUAL SPORT BIKE ON EARTH http://www.youtube.com/watch?v=fnEHAjt_XPw |
|
17.05.2018, 00:18 | #75 | |
Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Lisków
Posty: 250
Motocykl: TransAlp PD06/PD10
Online: 6 dni 19 min 58 s
|
Cytat:
Po dłuższej przerwie, nazwijmy ją techniczną, wracamy na drogę. Stwierdziłem, że snucie się bez napinki na zdobywanie kolejnych punktów na trasie, najlepiej nam wyjdzie na zdrowie- jednym słowem: czoperowanie po Kirgistanie . Więc oganiam się od wilków złych, oglądam zmieniające plenery i nieśpiesznie konsumuję. 500+ definitywnie odpuściłem (przynajmniej natenczas), podobnie jak i Tadżykistan. Z perspektywy czasu wiem, że rąbnąłbym te kilka km więcej, najwyżej pchając Elkę na stromiznach, ale przestało mnie rajcować zaliczanie dystansu. Najmłodszy nie jestem, trochę podróży już w życiu odbyłem. Pewnie łatwiej byłoby zawieźć zabytek na lawecie i śmigać świeżą maszyną na miejscu. W tyle głowy miałem ilość km do przejechania w drodze powrotnej i fakt, że na dobrą sprawę, dopiero poznawaliśmy się z SHL. Może to wstęp do czegoś większego? A, tu dygresja. Przypomniałem sobie, gdy mając 21 lat, rankiem zabierałem się za składanie silnika AWO Sporta, by już po południu, w ramach docierania, gnać na zlot do Nysy i do Czech. Niechybnie, za 20 lat, podobnie wspominał będę ten wypadzik do Azji. Tylko realia bogatsze, bo i zapasowe części, waszyngtony w kieszeni i wiedza, a przede wszystkim pewność siebie, większa. A wtedy? Zamontowane najbardziej pewne z wątpliwych: regulator i prądnica, parę kluczy i płaski tłok z pierścieniami od Skody setki w plecak i dużo wiary, że się uda. Z reguły tak było . Ale wracamy do Kirgistanu. Pojechałem odwiedzić bielika. Ciągle bez korony, czyli jakby nie nasz;-) i kibice również inną czcionką się podpisują . Nieśpieszne rozmowy z miejscowymi (nieśmiertelne kuda, atkuda? na początek) ,rozglądanie się za miejscem na nocleg, wieczorne piwo i ... samotność. Bliskość technicznego porozumiewania się, a intuicyjnie dużej, i powiększającej się, odległości. Wtedy nieokreślonej, a dziś zrozumiałej i ciągle jeszcze boleśnie odbijającej we wspomnieniach. Niespecjalnie wychodzi mi fotografowanie ludzi, a i z tego wypadu mam ich maleńko. Jest za to trochę gór i przestrzeni, oceńcie sami. |
|
17.05.2018, 00:33 | #76 | |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Cytat:
Sent from my G8441 using Tapatalk |
|
17.05.2018, 00:51 | #77 |
Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Lisków
Posty: 250
Motocykl: TransAlp PD06/PD10
Online: 6 dni 19 min 58 s
|
Proszę, sneer :-).
Zazwyczaj podróżuję sam. Przywykłem do samotności i dawno ją, na swój sposób, zaakceptowałem, a nawet- polubiłem. Niemniej, tu konkretnie chodziło mi o powiększający się dystans między dwojgiem ludzi. Tylko skąd, po moich enigmatycznych słowach, mogłeś o tym wiedzieć . |
17.05.2018, 07:52 | #78 |
Zarejestrowany: Sep 2011
Miasto: Białystok
Posty: 530
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 miesiąc 19 godz 6 min 28 s
|
Klękajcie narody, piękna historia i piękna wyprawa na zacnej maszynie!!
|
24.05.2018, 01:48 | #79 |
Zarejestrowany: Feb 2013
Miasto: Lisków
Posty: 250
Motocykl: TransAlp PD06/PD10
Online: 6 dni 19 min 58 s
|
Już jestem,jestem, choć pora to mocno śpiąca i piszę dalej.
Wracamy. Teraz już (czasem) z górki. Choć niektórzy wzięli to zbyt dosłownie, staram się trzymać fason. Dostojnie, na pierwszym biegu, pomykam na północ, jednakowoż zdaję sobie sprawę, że dla niektórych, może to wyglądać jak odwrót pewnego, nikczemnego wzrostu Francuza, względnie, niedointernowanego i niespełnionego austriackiego malarza sztalugowego- spod Moskwy. Chwilę pobył i już wraca ;-) Choć widzę różnice- na pewno było cieplej i nie odnotowano strat w ludności i sprzęcie . Na kolejnym, deszczowym, stromym podjeździe, spotykam grupę motocykli na polskich numerach, jadących z naprzeciwka. Podniosłem rękę, ale gdzie by tam beemiarze spojrzeli na SHL ;-) Odwinęli manety, dymka puściła jadąca za nimi Delica, a ja zadumałem się nad marnością moich mechanicznych habet. Czas zmienić motocykl na prawilny i wdzianka na jakieś bardziej nowoczesne, szaro-popielate-odblaskowe, bo człek uschnie z samotności w stadzie, hy,hy. Pod tym względem, humor poprawiło mi dopiero spotkanie z miejscowymi bikerami w Tałasie. Przestałem martwić się notorycznym brakiem kufrów aluminiowych na wyposażeniu moich rumaków;-) Kolejne kilometry nie byłyby warte wzmianki,; lawirowanie wśród chmur i deszczu i wreszcie jest! AWARIA! Pierwsze lekkie spuchnięcie tłoka na długim podjeździe, i ostatnie zarazem . Zjechałem na pobocze i dojrzałem solidny wyciek benzyny z gaźnika. Poluzowała się nakrętka od komory pływaka, kilka zwojów dzieliło ją od lotu, gdzieś w kamienie na poboczu. Tu nieśmiała rada: jeśli będziecie wybierać się dalej motocyklem zasilanym Pegazem, zabierzcie taki gadget w kieszeń, gwint 6x0,75 niezbyt często jest spotykany u innych pojazdów. Po kilkunastu minutach, pomknąłem dalej. Wracając, znów zatrzymałem się chwilę na Otmoku, przymocowałem moją naklejkę na tablicy. W dolinach gorąco i parówa, burze krążyły w pobliżu, ale nie zmokłem. Zajechałem na nocleg w pobliże gospodarstwa. Chwila rozmowy z rodziną, dałem dzieciakom drobne rzeczy z moich skromnych zasobów, otrzymałem pomidory, chleb. Miły czas. Kolejnego dnia, poszedłem się pożegnać, a tu zaproszenie na śniadanie. Lepioszka, czaj, ser, warzywa, ajran. Skromnie, acz treściwie. Dłuższa chwila pogaduch, doładowałem baterię telefonu i rozstaliśmy się. Pojechałem w kierunku Chanach, pokręciłem po okolicy. Na skrzyżowaniu w Kyzył-Adyr spotkałem policjantów w zdezelowanym radiowozie. Trochę późno pomachali, ale nawróciłem i tradycyjne zdziwienie: z Polszy, na takim motocyklu? Podchwytliwe pytanie, ile mam euro;-) , tego udałem ,że nie rozumiem . Jeden chciał coś uszczknąć z mej kieszeni bogatego westmana, ale ostatecznie chłopaki dostali na pamiątkę po 20 gr, bo akurat takie miałem w dwu egzemplarzach. Sprawiedliwie musi być. Znów zbiornik im. Kirowa,znów granica i Kazachstan. Chwila krążenia po Dżambule i jestem na dworcu. W kasie nie bardzo mogłem się dogadać, ale jak spod ziemi, znienacka, pojawiła się elokwentna starsza pani, która znała rosyjski, angielski, możliwe, że trochę niemiecki, bo i w tym języku, pytająco wypowiedziała kilka słów. Oprowadziła mnie po budynku, wyszukała dogodne połączenie, objaśniła nieco leniwym kasjerkom sprawę biletu na Elkę. Ledwo zdążyłem podziękować, zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Cicho i dyskretnie. Ponieważ zrobiło się późne popołudnie, odnalazłem leniwą Bardzo Ważną Kierownik działu bagażowego. -Sylwester, szybko objechałeś; już wracasz? Co się stało? -Maszyna słaba, nie rabotajet w wysokich górach. -A, fakt maleńka ona i stareńka. -Ano stareńka, nie da się ukryć. Skolko za bilet? -A 8000 tenge. O, to ciekawostka. W Aktobe zapłaciłem około 18 tys. tenge. Oficjalnie, z kwitancją. Nie wnikałem w szczegóły, już miałem się oddalić, ale: -Sylwester, ale benzyny niet w maszinie? Wrrr, cholera, jak na złość, sporo. -Musisz wylać. Dobra, tylko gdzie? Na szczęście, w zasobach pani kierownik, znalazły się puste butelki. Spuściłem dla spokojności klika litrów, tylko co zrobić z paliwem? I na to jest sposób, a konkretnie tajemna szafka na różne souveniry kolejowe Cdn. |
24.05.2018, 07:18 | #80 |
Zarejestrowany: Jul 2008
Miasto: Sanok
Posty: 2,027
Motocykl: EXC, ST 1300
Przebieg: rośnie
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 21 godz 59 min 53 s
|
Czyta sie 😉
Wysłane z mojego E2303 przy użyciu Tapatalka
__________________
Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Kirgistan 2016 | klanol | Trochę dalej | 39 | 16.10.2019 23:32 |
Kirgistan do poprawki | Gilu | Umawianie i propozycje wyjazdów | 22 | 26.08.2017 14:50 |
Kirgistan 3.08 - 15.09 | soli | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 18.06.2015 10:09 |
Kirgistan-Uzbekistan | kajman | Przygotowania do wyjazdów | 3 | 20.03.2014 08:39 |
Kirgistan | Adam | Kwestie różne, ale podróżne. | 81 | 22.03.2009 00:12 |