26.08.2019, 00:50 | #21 |
Zarejestrowany: Jun 2015
Miasto: Chocznia koło Wadowic
Posty: 131
Motocykl: RD07, DL1000, TwinSport 350
Przebieg: 67000
Online: 4 tygodni 1 dzień 21 godz 29 min 3 s
|
15-17 sierpnia 2019 r. - kolejny rok, kolejny udany wyjazd w Bieszczady.
1. Ruszam ze szwagrem na Afryce 15 sierpnia wczesnym rankiem, o 5 w Suchej Beskidzkiej czeka na nas Daro na Cbf 1000. Jest zimno i mgliście. Kulminacja mgieł w okolicach Nowego Sącza, lusterka ciągle zaparowane. W końcu w Komańczy na zamkniętej jeszcze stacji paliw ładnie, grzejemy się. Na miejscu w Cisnej mój kumpel Charlie Magoo z Kasią suszą rzeczy. Przyjechali tu na Zephyrze 750 we wtorek wieczorem w burzy i deszczu, a po rozlożeniu w tych warunkach namiotu dostali nawet brawa. 2. Po rozbiciu namiotów w Cisnej i zjedzeniu schabowego przerzucamy się do Smereka (trochę zakręcona logistyczna akcja, jeden z kasków musiał z nami wędrować) i ruszamy czerwonym szlakiem na Fereczatą. Sporo ludzi na szlaku. Postój na granicy, Słowacja w tle. 3. Na szlaku, maszerujemy w kierunku Dużego i Małego Jasła. Widoki wspaniałe! 4. Już prawie zeszliśmy do Cisnej. Obok szlaku obelisk w miejscu katastrofy śmigłowca policyjnego z 1991 r. Jeszcze parę lat temu przy obelisku były małe fragmenty z wraku śmigłowca, teraz już nic nie widziałem. Ze szlaku schodzimy w Cisnej prosto ma Trampa. Daro rzuca mnie do Smereka po Afrykę, wieczorem na piwo do Siekierezady - było fajnie, bez tłoku. 5. Następnego dnia ruszamy na wędrówki piesze bez szlaku. Przerwa na fotkę na serpentynach w Brzegach Górnych. 6. Jedziemy w stronę Mucznego, po drodze zgłaszamy cel naszej wędrówki w placówce Straży Granicznej - nadgraniczne tereny wsi Dydiowa w zakolu Sanu. Po drodze oglądamy fajną plenerową wystawę dotyczącą wypału drewna, gdzie można zobaczyć retorty oraz wcześniejszy mielerz. 7. Kawałek dalej zagroda pokazowa żubrów. 8. Główny cel dzisiejszego dnia - tereny Dydiowej. Szukamy kanału ścinającego fragment zakola Sanu - młynówki naprowadzającej ponad 70 lat temu wodę do młyna. Przez mój nawigacyjny błąd schodziliśmy cały teren, od podmokłych łąk po 1,5 m trawo - pokrzywiska. W dole płynie San, a lasy z tyłu to już Ukraina. Żywej duszy brak. Choć kto to wie... 9. Najpierw trafiliśmy na młynówkę, a u jej wylotu do Sanu ruiny młyna ukryte za pokrzywami. 10. Powrót z Dydiowej - ostatni, najbardziej "cywilizowany", szutrowy odcinek. 11. Wracamy do Stuposian, jemy obiad i przejeżdżamy do Sękowca obok Zatwarnicy. Drugim celem naszego dnia były ruiny młyna w Hulskiem. Po niecałej godzinie marszu docieramy na miejsce, gdzie potok Hulski wpada leniwie i szeroko płynącego Sanu. 12. Piękne ruiny młyna z charakterystycznym okienkiem. Po powrocie do "bazy" relaks, ognisko po wiatą, Siekierezada na chwilę. 13. Sobota to niestety dzień powrotu. Daro jedzie jeszcze pozwiedzać Sanok, a my lecimy w stronę Wadowic. Od Komańczy jedziemy chwilę w towarzystwie załogi na Super Tenerce 750 na podlaskich blachach. Pomiędzy Wisłokiem Wielkim a Moszczańcem odbijam w bok, bo widzę chyba jakieś ruiny - a był to obelisk Św. Huberta. 14. Na koniec Szwagier ma awarię kasku (połamana szybka), na szczęście po zdmuchnięciu jej udaje się ją znaleźć w trawie na poboczu. Podsumowując... Wyjazd bardzo udany, o dziwo nawet nas nie pokropiło. Nie było upału, noce zimne. Atmosfera wspaniała, spory ruch na szlakach i drogach. Niech zdjęcia powiedzą resztę. Bieszczady, do zobaczenia za rok!
__________________
All you need is love. And motorcycles. Ostatnio edytowane przez Norton : 26.08.2019 o 00:57 |
26.08.2019, 22:49 | #22 |
Zarejestrowany: Jul 2018
Miasto: Kraków
Posty: 19
Motocykl: XT660Z
Online: 1 tydzień 14 godz 21 min 21 s
|
Masz może jakieś zdjęcia chatki w Dydiowej?
Ponoć spłonęła... Prawda to? |
27.08.2019, 10:02 | #23 |
Zarejestrowany: Jun 2015
Miasto: Chocznia koło Wadowic
Posty: 131
Motocykl: RD07, DL1000, TwinSport 350
Przebieg: 67000
Online: 4 tygodni 1 dzień 21 godz 29 min 3 s
|
Przechodziłem tylko obok tej drugiej, prywatnej.
__________________
All you need is love. And motorcycles. |
03.09.2019, 22:44 | #24 |
Zarejestrowany: Sep 2015
Miasto: Jarosław
Posty: 10
Motocykl: TA 650
Online: 2 tygodni 1 dzień 18 godz 13 min 27 s
|
Nie tak dawno jadąc w Bieszczady najadłem się niemałego strachu. Wyjechałem o 3 w nocy z Jarosławia, bo nie lubię tłumów w górach. Mam jakieś niespotykane wręcz szczęście do wyskakującej zwierzyny. No i tak. Zaraz za Przemyślem w lesie wyszedł dzik na pobocze, jak się zatrzymałem koło niego to uciekł, 1 km dalej chmara jeleni stała na lewym poboczu, zauważyłem ją szybciej, bo oczy się świeciły, kilka razy po klaksonie i zaczęły przeskakiwać przede mną. Jadę dalej na luzaka, z myślą, że na dzisiaj limit wykorzystałem. Za 10 minut na lewym pasie minąłem jelenia byka, nawet nie zdążyłem złapać za hamulec. Wisienką na torcie było spotkanie na serpentynach na Tyrawie Wołoskiej, gdzie 20 m przede mną zaczęła przechodzić łania z cielakiem. I wszystko w ciągu dwóch godzin. Dopóki się nie rozjaśniło jechałem 50km/h
Także uważajcie na siebie Już kiedyś miałem zderzenie z sarną i było 1:0 dla Trampka. Kumple co mnie znają to nawet się ze mnie śmiali ostatnio jak stopka mi się wbiła w ziemię i spadł motocykl, że jakiś kret musiał podkop w tym miejscu zrobić... I wcale bym się nie zdziwił xD A co do szlaków w górach to jest złota zasada, nie chcesz tłumów to trzeba wyjść jak najwcześniej. Równo o 06:00 byłem na starcie, na pętli Wołosate, Rozsypaniec, Halicz, Krzemień, Tarnica, Wołosate. Do Tarnicy spotkałem 4 osoby Dopiero na zejściu zaczęły mnie mijać wycieczki, ale to mi już nie przeszkadzało |
27.10.2019, 16:25 | #25 |
Zarejestrowany: Jun 2015
Miasto: Chocznia koło Wadowic
Posty: 131
Motocykl: RD07, DL1000, TwinSport 350
Przebieg: 67000
Online: 4 tygodni 1 dzień 21 godz 29 min 3 s
|
A może cofnąć się trochę w czasie?
Piękna końcówka października przypomniała mi, że parę lat temu, w 2011 r. odwiedziłem Biesy o tej porze roku. Problemy w robocie przesunęły mi urlop na ten właśnie czas. Czekając, aż ustąpią rano przymrozki, postanowiłem odwiedzić kochane już wtedy Bieszczady. 1. Bieszczady już na wyciągnięcie ręki. 2. Cisna. Siekierezada w starej formie, do jakiej już nie wróci. Ile razy siedziało się przy stolikach na zewnątrz, gdzie obecnie jest duża sala m. in. na koncerty. Podjeżdżam dalej, do Wetliny, do hoteliku PTTK. 3. Od Wetliny kieruję się w stronę Zatwarnicy, odbijając w Brzegach Górnych. Po drodze zima już się przypomina. 4. Podjeżdżam szutrami w stronę Hulskiego i Krywego, po drodze nieszkodliwie kładąc Varadero podczas mijanki z terenówką. Odwiedzam malownicze ruiny cerkwi w Krywem na wzgórzu. 5. Szybki powrót, bo słońce dość szybko znika. Już w ciemnościach wracam Hondą do Wetliny. Tam dochodzę do siebie telepiąc się z zimna i zjadam obiado-kolację. 6. Poranek wita mnie przymrozkiem, Bialutkie Varadero turlam na pobliską łączkę, gdzie pierwsze słoneczne promienie roztapiają szron. Potem było trochę problemów, żeby po zmrożonej trawie wrócić. . 7. Drogę powrotną zmodyfikowałem tak, zęby zahaczyć jeszcze o parę miejsc, m. in.zobaczyłem po raz pierwszy rynek i kirkut w Baligrodzie. Na zdjęciu powyżej brody w starej formie na odcinku Wołkowyja - Baligród. Posłowie Gdy myślałem, że to był ostatni gwizdek na odwiedziny Bieszczadów, mój Przyjaciel Charlie Magoo pojechał tam w święto niepodległości. Oto treść wiadomości, jaką później dostałem: "Żelazo nie klęka" Łącznie 740 kilo. spotkanie ze Strażą Graniczną: "Brakło jajek cytryn i pomidorów na schronisku. Jedynym środkiem transportu był zefir. Jak temperatura sięgnęła zawrotnych +10 st C w słońcu po zapełnieniu 20 litrowego garnka cebulami na cebulową wyruszyłem z misją od Bog..Gazdy Michała żeby uzupełnić zapasy. Siadłem na Zefira i wyruszyłem przed siebie na spotkanie rzeczywistości. Dotarłem do Cisnej. I jest oaza....stacja benzynowa, bo oczywiście wracałem od kumpla z Ustrzyk Dolnych i dojechałem na rezerwie ledwo. W zimnym więcej pali :/ Turlam się z Cisnej z zakupami, max 40 km/h w tankbagu kilo cytryn, 2 kg pomidorów 6 paczek fajek 4 masła i 60 sztuk jajek w kartonikach Mija mnie SG i łapa z lizakiem Co panie kierowco co tak wolno? coś się piło? Nie. jajka wiozę. Jakie jajka No na Jaworzcu pomagam na schronisku i się zapasy skończyły to jajka wiozę Pokaż pan. Na to otworzyłem tank baga wyciągnąłem kilo cytryn dwa kilo pomidorów i pokazuje 6 kartoników w torbie, Popatrzył na mnie i stwierdził z uśmiechem ićpan f chooj"... Trzy dni zapieprzałem na schronisku. Myłem gary i kible, użerałem się ze studentami darmozjadami. Prawie odmroziłem łapy, widziałem łącznie 6 motocykli z czego 1 eLkę."
__________________
All you need is love. And motorcycles. Ostatnio edytowane przez Norton : 12.11.2019 o 23:01 Powód: Końcówka tekstu - 4 zdjęcia. Powinno być ok. |
27.10.2019, 18:52 | #26 |
Zarejestrowany: Sep 2018
Miasto: Słocina
Posty: 1,206
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 18 godz 25 min 52 s
|
Po tym "ićpan f chooj" wcięło zdjęcia...
|
17.05.2021, 23:21 | #27 |
Zarejestrowany: Jun 2015
Miasto: Chocznia koło Wadowic
Posty: 131
Motocykl: RD07, DL1000, TwinSport 350
Przebieg: 67000
Online: 4 tygodni 1 dzień 21 godz 29 min 3 s
|
Bieszczady 2021
Sezon 2020 pozostawił lukę w mojej paroletniej bieszczadzkiej relacji. Nie udało mi się zrealizować kolejnego motocyklowego wypadu, choć byłem tam autem z rodziną. W tym roku postanowiłem pojechać w Bieszczady w maju, gdy wegetacja roślin nie ruszyła jeszcze na dobre. Śledząc pogodę udało mi się je odwiedzić 10-11 maja (sobotę odpuściłem z uwagi na niskie temperatury). Mój przyjaciel Waldek "Doug" postanowił mnie kawałek odprowadzić na swoim Savage, umówiliśmy się na 5:30 na Zakopiance w okolicach Myślenic (On spod Krakowa, ja spod Wadowic). Temperatura była bardzo niska, ok. 4-5 stopni, podniosła się dopiero za Nowym Sączem. Podczas przerwy w okolicach Tymbarku postanawiamy się zmienić sprzętami, bo Doug nie może złapać temperatury (jak to określił: morsuje na sucho) Ubieram przeciwdeszczówkę i lecimy dalej. Zimno, oszronione okoliczne trawy, słońce nie może się rozkręcić. Wielki singiel daje niezłą frajdę. Doug planuje odnaleźć filmowy "Dom zły" pod Gorlicami. To połowa drogi w Biesy. W Gorlicach na światłach: - Norton, a jak dalej lecisz? - Na Duklę przez Kryg. - To jadę dalej. W Nowym Żmigrodzie Doug nieszkodliwie kładzie Afrę na stopie. Lekko skostniali z zimna dźwigamy Królową i robimy krótką przerwę. Po około 200 km Savage przechodzi na rezerwę, ale dolatujemy na stację w Komańczy. Parę samochodów czeka, bo pracownik stacji właśnie ją otwiera. Savage przy marszowym 80-90 km/h łyknął 4,3 l/100 km. W Cisnej wjeżdżamy na Trampa ok. 10, przygotowania do Biegu rzeźnika trwają. "Major" daje mi przyczepę, żegnam sie z Dougiem, który jedzie jeszcze coś zjeść przed powrotem. Ja po przebraniu pakuję do plecaka prowiant i ruszam na pieszą wyprawę. Z Cisnej kieruję się na wschodnie górskie pasmo (Łopiennik, Durna, Woronikówka), by zejść do Jabłonek. Powrót do Cisnej zachodnim pasmem od Kołonic (Jaworne, Wołosań, Hon). Przed Łopiennikiem odbijam na szczyt Horodka, by obejrzeć ruiny schroniska. Kawałek dalej, na samym szczycie Horodka, pozostałości wieży obserwacyjnej. Zejście z Łopiennika, od północy trochę śniegu. Dużo błota i wody. Na drzewach brak liści. Na zejściu do Jabłonek naciągam pachwinę, gdy noga ześlizguje mi się z błotnistej ścieżki. Po wejściu na szosę w kierunku Baligrodu oglądam miejsce po pomniku gen. Świerczewskiego. Idąc przez Kołonice można zobaczyć cerkwisko i stary cmentarz na łące obok drogi. Miejscowi na wypale ostrzegają przez niedźwiedziem. Ostatni piękny widok zanim wejdę w las. Zaczyna się dla mnie droga przez mękę, noga zaczyna bardzo boleć, ratują mnie dwa prowizoryczne kijki z grubych gałęzi. Dochodzę do czerwonego szlaku i podchodzę jeszcze na Jaworne, gdzie widać ślady okopów. Wiatr bardzo mocno wieje przez szczytowe grzbiety, a ja mozolnie, z przerwami, osiągam Wołosań, Osinę a na końcu Hon z ostrym zejściem do Cisnej (kawałek nawet wzdłuż wyciągu narciarskiego). Docieram kulejąc na Trampa o 22 po ciemku, blisko dwie godziny później niż planowałem. Ciepła herbata na miejscu smakowała wyjątkowo dobrze. W poniedziałek, z uwagi na kontuzję, rezygnuję z chodzenia, więc w planie jeżdżenie na Afryce po Bieszczadach. Plan wspaniały! Spakowany Afryka obok mojej przyczepy, w tle ostatni szczyt, z którego schodziłem wieczorem. Ruszam na pętle Bieszczadzką! Za Przełęczą Wyżnią pojawiła się zatoczka parkingowa. W tle Połonina Caryńska. Odbijam na Nasiczne i Dwernik. Dociągam do Lutowisk na punkt widokowy. Wracam się kawałek i jadę szutrami przeplatanymi asfaltem przez Skorodne w kierunku Polany. W Skorodnem widać podmurówki po zabudowaniach dawnego PGR-u. Podjeżdżam nad Solinę. Norton pozdrawia! Woda jeszcze pozimowa, taka zielonkawa. Na straganach kupuję zabawki dla dzieci. Jadę na Myczkowce. Po drodze tankowanie - spalanie 5/100 na zestawie afrykańskim. Z innych moto - ciekawostek: połowa mijanych motocykli to GS-y 1200 i 1250. W Myczkowcach zerkam na stadninę koni oraz widok z platformy widokowej. Następnie przez Terkę i Buk wracam do Cisnej, gdzie czekam w Szynku na Zamościu na otwarcie. Zjadam na tyłach obiad, a Żonie biorę na wynos pyrochy. O 14 ruszam w drogę powrotną, do Gorlic w miarę pusto, a potem ruch gęstnieje. O 19 dociągam do domu. Bieszczady, dziękuję!
__________________
All you need is love. And motorcycles. |
18.05.2021, 00:05 | #28 |
Zarejestrowany: Jul 2017
Miasto: Ostrowiec Św.
Posty: 480
Motocykl: KTM 640, NAT
Online: 3 miesiące 5 dni 20 godz 48 min 30 s
|
Dzięki za relację! Ja ruszam jutro, zapisałem sobie parę miejsc do odwiedzenia
|
18.05.2021, 07:44 | #29 |
A znalezliscie ten dom?
Będę w Gorlicach w lipcu to też bym zobaczył |
|
18.05.2021, 09:40 | #30 |
Zarejestrowany: Aug 2016
Miasto: Zakopane
Posty: 393
Motocykl: NAT
Online: 1 tydzień 6 dni 1 godz 47 min 25 s
|
Norton gdzies Cię tam mijałem po drodze , byłem w tym czasie w tamtych rejonach na NAT , za mną CB500 X . Łapa
__________________
Taniej kupię, drożej sprzedam |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Bieszczady | bartol44 | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 4 | 03.06.2015 00:26 |
Bieszczady 04-06.06.2010 | jacoo | Polska | 3 | 10.07.2010 23:11 |