02.09.2021, 21:45 | #351 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Bardzo dziękuję za dobre słowo.
|
02.09.2021, 22:13 | #352 |
Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Kiełczygłów
Posty: 1,860
Motocykl: RD07a
Przebieg: 00000
Online: 4 miesiące 1 dzień 20 godz 46 min 53 s
|
Przeczytane. Dzięki
|
02.09.2021, 22:15 | #353 |
Ajde Jano
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,233
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
Online: 9 miesiące 6 dni 4 godz 20 min 14 s
|
Dzięki, można było się na chwilę oddalić od rzeczywistości.
__________________
BMW Club Praha 001 1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem. 2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. |
02.09.2021, 23:06 | #354 |
Bardzo ładnie.Dobrze że są ludzie którym chce się pisać.Super foty.
Za taki numer z wiadomością to żona oberwała by mi cohones. Wielkie dzięki. |
|
02.09.2021, 23:13 | #355 |
Banned
Zarejestrowany: Jul 2021
Miasto: Świat równoległy
Posty: 766
Motocykl: Wrublin 300KM
Online: 3 tygodni 2 dni 9 godz 32 min 12 s
|
Elegancko fchuj!.
|
03.09.2021, 09:45 | #356 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Epilog.
Kolejny dzień spędzamy na zakupach padarków. Po ponad 3 tygodniach w siodle trzeba troszkę poruszac nogami. Udajemy się więc z buta na Osz bazar coby zanabyć trochę herbaty i przypraw dla znajomych. Wyprawa z buta na bazar trochę jest karkołomna bo temperatury w Biszkeku sięgają 40 stopni i pot leje się po dupie. Bazar jak to bazar. Tłum, upał. Leczymy odwodnienie kwasem i robimy zakupy. Nic szczególnego. Szykujemy też motocykle a w zasadzie toboły do zapakowania do wysyłki. W sumie to dobrze że się tym zajęliśmy bo oczywiście Pirania sobie pojechał ale torbę zostawił w kontenerze o czym Deniar nie miał zbyt wielkiego pojęcia. Zabieramy ten szpej coby odjechał z motocyklem a nie został w Biszkeku do następnego transportu. Tak sobie siedzimy pod obiektem popołudniu, wpierdzielamy arbuza i ogólnie nudzimy się jak mopsy. Dołącza do nas Deniar i proponuje wycieczkę krajoznawczą. Chce odwiedzić swojego syna, który pracuje na budowie kilkanaście kilosów za miastem. Z chęcią korzystamy z zaproszenia. Najpierw jednak lecimy zabrać drugiego syna Deniara i jeszcze jednego młodzieniaszka, w zasadzie dziecko. Wspólnie udajemy się do wiochy w górach. Tam starszy syn Deniara buduje a w zasadzie wykańcza dom jakiegoś możnego. Zresztą bardzo spoko ten możny, produkuje ciastka czy coś w tym stylu. Gruby jak beka i mega sympatyczny. To ten domek. Oglądamy obejście a następnie zgarniamy starszego syna Deniara z młodym i lecimy do niego na bazę w innej miejscowości. Niestety fotek nie mam bo dotarliśmy tam już po zmroku. Sama posesja jest tuż nad rzeką, klimat zajebisty bo zdecydowanie chłodniej a o tej porze wręcz rześko. To stary dom Deniara, który podarował (to dość dziwne stwierdzenie bowiem jak wyszło w praniu synek spłaca ten dom Deniarowi własną pracą na terenie hotelu). W tym domu garował Izi z Samborem jak lata temu przyjeżdżali do Kirgistanu. Tak przynajmniej zeznał Deniar. Sambor będzie wiedział lepiej. Wracamy dość późno, po 23. Chwilę gawędzimy z gośćmi hotelowymi pod obiektem i planujemy jutrzejszy dzień. Mamy już ogarnięte wszystko, pozostaje rzucić torby na moto. Tak więc zaplanowaliśmy że ruszymy na poszukiwania jakiejś wody i kąpiel. Nie bardzo mieliśmy ochotę na bajoro i taplanie się w zupie więc wpadliśmy na pomysł że pójdziemy na basen. Tych o dziwo w Biszkeku nie brakuje. Dość powiedzieć że obok hotelu jest drugi hotel i ten basen na zewnątrz ma ale nam chodzi o pływacki żeby woda była chłodna. Po prostu chcemy popływać a nie siedzieć w zupie. No to dla potomności basen jest w zasięg buta od Saluta. Tutaj https://www.google.com/maps/place/Ro...TFEY0hOQlJSQUI Obiekt nazywa się royal sport i nazwa jest myląca. Z Royal to może ma tyle wspólnego że są sztywne reguły. Po pierwsze, bez czepka i klapków nie wejdziesz. Czepek wolno zdjąć, klapek nie wolno jeśli poruszamy się po niecce. Po wtóre basen na dworze jest tylko dla dzieci i nie wolno do niego wchodzić dorosłym. Po trzecie obowiązuje całkowity zakaz palenia na zewnątrz a palą wszyscy. Kosztuje w ciul bo bodaj 500 SOM za cały dzień czyli jakieś 22 ziko. Ale przy takim stanie temperatury powietrza. Uznaliśmy go za wybawienie. To był dobry ruch. Wieczorem spotykamy się na piwku z dwoma Finami i Włoszką, którzy częściowo podróżowali razem po KRG. Potem Włoszka odłączyła się i latała sama a chłopcy pociągnęli dalej. Zgadujemy się że mamy ten sam lot więc ogarniemy transport na lotnisko wspólnie. Znaczy ja ogarnę. Ogarniam. Zamawiam też śniadanie na jakąś chorą godzinę i rano ruszamy wspólnie na lotnisko. Tam pełno ufoludków w kombinezonach ale tylko na wejściu. Dalej już wsio normalna , knajpy potwieranie i pełen luz. Spotykamy ekipę Azja Tour Motul. To grupa naszych co wygrała wyjazd do KRG w jakimś konkursie Motula. Generalnie świeżaki, część nigdy nie była w terenie bo lata na ścigach czy innych plastikach i była to dla nich przygoda życia. Jarali się nimiłosiernie. Lot do Stambułu jakoś szybko zleciał choć jest dłuższy niż ten ze Stambułu do Wawy. Do Wawy było dramatycznie. Zajebiste turbulencje po drodze. Trzepało jak w betoniarce ale to jeszcze nic. Lądowanie w Warszawie było traumatyczne. Trafiliśmy na burzę i to taką jebut. Jak się ogląda na filmach jak samolot buja na boki w zakresie absurdalnym przy lądowaniu to było właśnie tak. Ja nie znosze samolotów, zawsze mi się zdaje że ta suszarka jebnie, ciśnieniuję się i zdecydowanie wolę wszystko inne niż samolot. Niestety wyjścia nie było. Najlepsze było to że ja to byłem posrany ale Michał, który jest oazą spokoju i nigdy nie panikuje też dostał mocno po nerwach. Trzymaliśmy się ręcami i nogami wszystkiego co się dało a jakaś mameja z boku szydziła z nas z gębą uśmiechniętą od ucha do ucha. Nie było to miłe. A samo lądowanie najgorsze jakie w życiu przeżyłem. Marzyłem o powrocie na Terek Pass gdzie dostaliśmy wpierdol na maxa ale przynajmniej na ziemi. Turkowi udało się jednak sprawnie przyziemić. Jak się da na kołach, jest czas jechac na kołach to kuwa jechac na kołach. |
03.09.2021, 10:15 | #357 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
|
03.09.2021, 10:58 | #358 |
Banned
Zarejestrowany: Jul 2021
Miasto: Świat równoległy
Posty: 766
Motocykl: Wrublin 300KM
Online: 3 tygodni 2 dni 9 godz 32 min 12 s
|
I powiem Ci Emek, że to najlepszy odcinek z całej wyrypy.
Nareszcie powiało (jak przystało na turbulencję) emocjami a podsumowanie na koniec epickie. Gdyby nie ten finał, napisałbym - elegancko. To w moim systemie kodów "złośliwa" pochwała. Ma oczywista pozytywne zabarwienie. Co do zasad kompozycji - epilogiem jest sama końcówka! Odkryłeś swój mega potencjał, którego trudno doszukać się w całej relacji. Śmieszą mnie te pochwały kolegów, ale oddają one podziw dla wyrypy w całości, choć dla mnie tam za dużo hoteli Mam nadzieję, że przyjdzie Ci zrobić ten Ural lub Ałtaj (teraz wiem) na kołach i w siodle a nie będziesz podpierał się kulawym transportem! Tak, traktuj ten mój komentarz jako opierdol. Nie ma więcej miziania się po jajkach. Co innego Korbol... To weteran. On już sobie może po hotelach. Piranię też rozumiem, bo widzę, że kolega urzędniczych rozmiarów, co w tamtych rejonach ma kluczowe znaczenie. Zabrałbym się z Pirania na taką wyrypę i byłby szefem od trudnych spraw. Tak, że ten... Epilog (właściwy) E P I C K I! |
03.09.2021, 15:07 | #359 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Pochwały dla kolegów są wyrazem mego szacunku dla tychże a nie głaskaniem po główkach grzecznych dzieci.
Nie raz już się szwędałem w różnym towarzystwie (czy to na moto, autem czy butem) i wiem jak ważni są na wyprawie ludzie, co nie dają dupy, nie marudzą , znają sztukę kompromisu i nie są hamulcowymi. A tacy Panowie są. Za to im chciałem podziękować. Nie mój problem czy to Cię śmieszy czy nie a złośliwości możemy powymieniać w bardziej komfortowych warunkach u kastra nad Pilicą (dajta pineskę jak już dotrzecie) bo tu nie miejsce na to. Co do transportu to tu masz rację ale nie było opcji wyjazdu na kołach, który byłyby na tyle interesujący, żeby się pokusić. Dobre było to jeszcze z innego powodu. Teraz już mam(y) przekonanie, że nie chodzi o to aby króliczka złapać tylko aby go gonić. W każdym razie zabrakło mi (a w zasadzie nam) jednego. Uczucia stanu bycia w podróży. Jak cholera zabrakło. Wyjazd tego typu nijak się ma do wyjazdu na kołach z mojej perspektywy. Korbol też zgłosił ten mankament i tutaj się zgadzamy. To się da naprawić. Ałtaj czeka tak samo jak czekał Kaukaz i mam nadzieję że się doczeka. Wbrew temu co mówi Sambor uważam że Rosja się nie otworzy w 2022 i świadomie przesunęliśmy plan o rok wstawiając w to miejsce plan alternatywny. |
03.09.2021, 17:38 | #360 |
Banned
Zarejestrowany: Jul 2021
Miasto: Świat równoległy
Posty: 766
Motocykl: Wrublin 300KM
Online: 3 tygodni 2 dni 9 godz 32 min 12 s
|
Źle mnie zrozumiałeś. Nie Twoi kompani mnie śmieszą. Tylko kibice
|