30.10.2024, 06:35 | #21 |
Zakonserwowany
|
Opowiadaj, smaczny dodatek do porannego caffe’.
__________________
Proszę siadać, się nie wychylać, się nie opowiadać I łaskawie i po cichu i bez szumu i bez iskier Wypierdalać. |
30.10.2024, 15:51 | #22 |
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: ? nie Wieś kole Bełchatowa
Posty: 513
Motocykl: RD07a
Przebieg: 50500
Online: 2 miesiące 2 dni 17 godz 45 min 14 s
|
Nieee noo super Noo i kolega Korek mega pozytywna osóbka , ale ... posiwiał , kurcze ale ja chyba jeszcze bardziej .
|
30.10.2024, 18:37 | #23 |
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 231
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 4 dni 2 godz 57 min 41 s
|
I o to chodzi
Wyszedłem sobie na krótki spacer w Elazig. Jakoś tak się złożyło, że nasza miejscówka jest tuż przy meczecie. Jesteśmy na bieżąco z godzinami modłów. Muezin bardzo dba o to swoim śpiewem. Teraz to już leci z taśmy. Kiedyś wdrapywał się na minaret pięć razy na dobę i oprócz donośnego głosu musiał mieś jeszcze ważna była jeszcze kondycja. A tymczasem nadszedł czas technologii i zmienił wszystko. Aczkolwiek myślę sobie, że w innych krajach może być jeszcze po staremu. Może w Afganistanie? I tak sobie wędrowałem przez to miasto. Klasyka w Turcji i pewnie nie tylko tu to herbaciarnie. Miejsce spotkań i rozmów towarzyskich. Przy herbacie. "Można się bawić?". 🙂 No to się też przyłączyłem do tej zabawy. "Herbata raz, poproszę". A co mi tam. Jak szaleć to szaleć. "Z cukrem". Będzie na grubo. I rzeczywiście. Zabawa się rozkręciła. Sąsiedzi zaczęli zagadywać klasyką: "Skąd, dokąd, Fenerbahçe czy Galatasaray, jak Ci się podoba w Turcji?". Podoba mi się. Właśnie w takich miejscach i klimacie. Nawet jeśli dogadać się jest trudno to i tak czuje się życzliwość ludzi. Podobno karma wraca. 🙂 🙂 Taki żarcik. Wiadomo, że to nie o mnie.\ Było miło. Czas już był na mnie. Poproszę o rachunek. "Oj nie! Jesteś naszym gościem". Jeszcze moment walczyłem, ale to był daremny trud. Zostawiłem tylko napiwek chłopakom od herbaty. Poszliśmy jeszcze wcześniej do knajpy z chłopakami. Nareszcie jest normalnie. Lokalna kuchnia. Lokalne ceny. Lokalni ludzie. Wszystko smakuje lokalnie i dobrze. Właściciel baru uśmiechnięty. Nikt nic nie rozumie. To nic. Ręce, miny i naśladownictwo idzie w ruch. Polacy za granicą. "Co to jest? Patrz mi na usta. Czy to muuuuuu? Nie? Acha beeeee.". Wszystko jasne. Już wiemy co nas zaserwuje Inga. Yyy...nie Inaga. Szef baru. I to było bardzo pycha. Kwintesencja
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
30.10.2024, 18:46 | #24 |
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 231
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 4 dni 2 godz 57 min 41 s
|
Ci Panowie ze stolikiem
Rano klasyka. Zbieramy się. Trochę dłużej niż potrzeba - Taki we mnie się odzywa "terror-KO". Skoro tak, to jest czas na turecką kawę. Pił ktoś? To taki mazut w małej filiżance. Bardzo aromatyczna i dobra. Oj bardzo! Ja chyba jestem od niej uzależniony. Zapytałem na ulicy, czy ktoś ma taką? Jeden Pan nie miał, ale zaprowadził mnie do kogoś kto może ma. Nie miał, ale powiedział, że zaprowadzi mnie do kogoś kto ma. Ten też nie miał, ale...W końcu jest inny Pan i rzeczywiście kawę miał. Tylko, że trochę z dala od motocykli. Został tam kask, kurtka i chyba kluczyki. Zapytałem czy przyniesie mi tam kawę, Było ok. Coś wspomniał o Nescafe. A może mi się przesłyszało. Mówię: "Chcę turecką. Taka klasyczną". Była też. Pytam się o rachunek a tymczasem odzywa się jakiś człowiek, którego przedtem nie zauważyłem. Szef mówi, że nic nie płacę. Jak to? Niewidzialny człowiek stwierdził, że zapłaci za mnie. Zrobiłem minę jak znak zapytania. Chodzi o to, że upomniałem się o kawę turecką. I to mu się na tyle spodobało, żeby mi ja sprezentować. No po prostu przemiłe to jest. Ciekawe. Jakbym dostał mandat i upierał się, że ma być w klasycznej tureckiej lirze, czy policjant by powiedział: "Spoks, ja zapłacę". Poszedłem sobie do motka. Coś tam robię i za kilkanaście minut pojawia się Pan z dwiema filiżankami na tacy. To dla nas. Pięknie. Postawiliśmy kawy na chodniku, bo nie było innej opcji. Zobaczyli to Panowie z restauracji obok. I właśnie Ci Panowie pojawili sie ze stolikiem. Toć się nie godzi, żeby taka przednia kawa stała na chodniku. No bosko jest po prostu. I jak tu nie wierzyć w ludzką życzliwość. Ostatecznie wylądowaliśmy dzisiaj w Gevas. I co? I nic. Do baru na żarcie ruszyliśmy. Oj miło!
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
30.10.2024, 19:00 | #25 |
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 231
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 4 dni 2 godz 57 min 41 s
|
VPN i inne sprawki…
No właśnie. Wracając do wątku. Myślałem, że Internetu nie będę miał przez kilka dni. Sprawdzałem nawet u operatora sieci w PL ile za GB?. Wycenili mi na około 11 tysięcy. Serio. Tyle właśnie miałbym zapłacić za korzystanie. Dziękuję zatem. Przecież można żyć bez FB, Insta i innych takich tematów. Bez używek też. Bo przecież w Iranie alko zabronione. Nie ma, oj nie ma nigdzie i nikt nie wprowadza do ciała. Allek patrzy 😊 Taaa… Jasne. Później o tym. Towarzyszem tej podróży jest mistrz Korek. I wszystko jasne. Trochę o granicy w Esendere, czyli wjazd z Turcji do Iranu. Prowadzimy sobie takie filozoficzne rozmowy z Korkiem. Między innymi co się komu przytrafia i jak to się dzieje, że ktoś ma cały czas jakieś niemiłe przygody a ten drugi jakoś mniej. Puenta wyszła następująca: „Eeee tam. Gadanie”. Jesteśmy na granicy. Kontrola xray. Kogo biorą? Zgadnijcie😊 Podpowiedź. Ja raczej jestem z natury optymistą. To było po stronie tureckiej. Po stronie irańskiej wszystko na spoko. Odprawa bardzo miło i szybko. Ktoś mógłby sobie wyobrażać, że czekają tutaj wozy pancerne i wojsko uzbrojone po zęby. Nic z tego. To łatwa granica do przekroczenia. A w Iranie? Zapytałem o kartę SIM. Jest. Internet? Jest. Padło pytanie o to czy mam VPN. Nie mam. „My mamy. Nie ma problemu”. Niesamowite jak do jednego systemu tworzą się kontrsystemy. Tak było w komunie kiedyś przecież. Zajechaliśmy do hotelu w Urmai. Ci ludzie tutaj są obłędni, genialni i fantastyczni. Właśnie tam zapytałem o to, czy mogę załatwić SIM’kę? To było przy śniadaniu w restauracji na pierwszym piętrze. Zszedłem na parter do recepcji po paszport a tam mi mówią, że gość już pobiegł po kartę dla mnie. Kiedy? Jak? Co? Za 15 min wpada człowiek z kartą. Pytanie: „Ile chcesz GB?” Mówię: „Może 2GB?” „Czemu tak mało? 12GB może być?” „A za ile?” Wyszło, o ile dobrze pamiętam, trzy miliony. Tak. Trzy miliony riali. Czyli jakieś pięć USD. Wgrali mi VPN. Z lokalizacją w Kabulu. Fajnie. To po drodze przecież. Wszystko działa. Nie zamula. Miło. Ten rial też jest niezły. Miliony. A ceny tutaj. Dobry hotel kosztuje około 20 USD. Kebap 5 USD. Paliwo. Cena za JEDEN LITR. Nie 100 ml. Po przeliczeniu 0,20 zł. Tak. 20 groszy. Uff rozpisałem się. To już ostatni wątek. Parkowanie motocykla. Gdzie najlepiej, żeby był na widoku i strzeżony non stop? To oczywiste przecież. Przy recepcji hotelu. Najbardziej strzeżone miejsce w mieście, Tak właśnie zrobiliśmy. Dwa motocykle przytulnie sobie przenocowały. Iran to cudowne miejsce. Nic się nie zmieniło odkąd byłem tam pierwszy raz 11 lat temu. Chociaż? Zmieniło się. W sklepach widać modę kobiecą. Normalne spodnie, bluzki. Dziewczyny chodzą bez chust na głowach albo z lekko przesłoniętymi chustą włosami. Według mnie obyczaje się poluzowały. Mnóstwo ludzi do nas zagaduje. Są przemili. Tak szczerze. Zwyczajnie. Po prostu. O rany! Tyle już tekstu. A ja mam jeszcze opór do opowiedzenia.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
30.10.2024, 19:12 | #27 |
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 231
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 4 dni 2 godz 57 min 41 s
|
Jest banan 😊
Ruszyliśmy z Urumia w stronę Morza Kaspijskiego. Tam nas jeszcze nie było. Ale to był strzał. Szczególnie odcinek z Zandjean do Manjil. Taka trasa Transfogarska połączona z Transalpiną razy czterdzieści. Piękne góry i widoki. Pogoda fantastyczna na moto. Słońce i jakieś 20 stopni. Najlepsze co może być. I te agrafki i winkle. Non stop. Genialna jazda. Po drodze zatrzymali się lokalesi i nam po swojemu różne rzeczy opowiadają. Chyba nawet chcieli nas do siebie zaprosić. Dojechaliśmy do Manjil i tu pierwsza niespodzianka. Hotel. Miał być i go nie było. Zaczęło wiać i zanosiło się na burzę. A wiało na poważnie. Moto znosiło od lewej do prawej byłem bardzo czujny zwłaszcza kiedy obok pojawiała się ciężarówka. Tutaj ścinanie zakrętów czy wjazd na przeciwny pas to normalka. Nikt się nie przejmuje. Zalazłem coś w innym miejscu. Zaczęło padać i zrobiło się ciemno. Oj, jak ja tego nie lubię. Jechałem za światłami ciężarówki przede mną. Nie było tu wymalowanych pasów a czarny asfalt zlewał się z ciemnościami. I dojechaliśmy do hotelu. Tylko, że…hotelu nie ma. I oczywiście na Irańczyków można liczyć. Od razu ruszyli z pomysłami i poszukiwaniami jakiejś opcji. Pół godziny później byliśmy już na miejscu. Niestety. Nie ma szansy, żeby z zewnątrz wypatrzy nazwę „Hotel”. Piszą po swojemu i niestety. No nie ma jak i już. I nastał wieczór. Allek nie widzi co tam porabiają wierni. Korek o tym wie. Jakby Lucjan wkroczył na świętą ziemię. Zaczęło się tropienie. Już pisałem o kontrsystemach. Tutaj, jak za komuny. W domach ludzie pędzą. Po prostu. Nie wiem z czego, natomiast wystarczy pójść na bazarek i chwilę sobie postać. Raczej młodzi, sami podejdą i zapytają, czy może jesteś podróżniku spragniony? Piszę tak ogólnie, bo jeszcze tu jestem kilka dni. I nie wiadomo, kto to będzie czytał z tutejszych. I znowu, odnośnie przyciągania i przeznaczenia. Na mnie tylko popatrzyli. Przyszedł Korek. I wszystko jasne. Ale…odmówił im. Tak. Też spojrzałem na niego zdziwiony. W oczach tylko ? Korek: „Zanim tu „przyszłem, bo miałem blisko”, już załatwiłem.” No miszcz przecież.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
30.10.2024, 19:25 | #28 |
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 231
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 4 dni 2 godz 57 min 41 s
|
Taki to kurort
Taki jak w Krymie, Albanii i innych podobnych miejscach. Jesteśmy w Babolsar. Czy warto tu przyjechać na wakacje z rodziną? Jeśli ktoś chce poznawać klimaty Iranu to jasne, że tak. Ale jeśli to mają być wakacje w jakimś bardzo fajnym miejscu to są inne. Chyba bardziej atrakcyjne niż Babol…sar. Aczkolwiek. My się nie nudzimy. Oj nie! A to dlatego, że spędziliśmy wieczór z irańska rodziną. Zdjęć nie wrzucam. Może mogliby mieć jakieś nieprzyjemności i się tłumaczyć. A co z nami robią? A czemu w rozpuszczonych włosach? A co tam jest w kubkach? Bo właśnie tak było. Muhammed działa w IT jako spec od softwerów. Elena jest jego żoną i jeszcze studiuje. Roya pracuje jako pielęgniarka. Było wesoło. Chociaż angielski taki sobie. Ogólnie, wydostać się z Iranu to jakieś bardzo trudne przedsięwzięcie. Po obu stronach. Irańskiej i kraju, który miałby gościć Irańczyków. Papiery, zaświadczenia, zapewnienia. Jakaś masakra. Myślę sobie też o embargu Iranu. W sklepie Coca Cola. Na drogach Toyota, Peugeot, KIA. Embargo, czy nie biznes musi się kręcić. Dzisiaj z rana lało. Dlatego zostaliśmy jeszcze jedną noc. Na sucho sobie pojedziemy jutro.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
30.10.2024, 19:46 | #29 |
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 231
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 4 dni 2 godz 57 min 41 s
|
Sam się sobie dziwię 😊
Do Mashad było niecałe 800 km. Dożo? Nie dużo? Pojęcie względne. W takich podróżach czasami trudno jest coś zaplanować na sztywno. Aczkolwiek byłoby miło. Mashad to jedno z najświętszych miejsc dla Szyitów. I tutaj kilka słów odnośnie wojny chyba większej niż z chrześcijanami i innymi niewiernymi. A jest to niemożliwy spór do rozwiązania od wieków. Mianowicie kto jest prawowitym następcą Mahometa. Czy jest to Abu Bakr, ojciec ukochanej żony Mahometa – Aiszy. Czy może jednak Ali ibn Talib, jego kuzyn i zięć, związany z nim więzami krwi. Zatem tematem był kalifat, czyli kto ma być zwierzchnikiem powstającego państwa islamskiego Zwyciężył Abu Bakr, ale emocje nie wygasły. Zwolennicy Alego ani on sam nie mogli się zrazu pogodzić, że to nie on został kalifem. Tak zrodził się szyicki odłam islamu. Słowo szyici pochodzi z arabskiego wyrażenia szi’at Ali, stronnictwo Alego. Ogromną większość muzułmanów stanowią jednak sunnici. Nazwa pochodzi od arabskiego słowa sunna, oznaczającego nauki Mahometa i przykłady z jego życia. W tej części świata toczy się niepisana polityczna walka o przywództwo w świecie Islamu. Tak naprawdę dotyczy to głównie dwóch krajów. Iran i Arabia Saudyjska. Po co ten wstęp? Ano po to, że Sunnici podążają na pielgrzymki do Mekki. Szyicie pewnie też. Przecież to miejsce narodzin Mahometa. Aczkolwiek, dla Szyitów miejscem również świętym jest Mashad i wybudowane tu Sanktuarium Imama Rezy. I właśnie po to tu jechaliśmy. Żeby zobaczyć to miejsce. W internetach piszą, że niewierni nie mogą zwiedzać tego miejsca. Hmmm….zobaczymy jeszcze 😊 Sama trasa była dość męcząca. Pierwsze 100 km przejechaliśmy w dwie i pół godziny. Lało cały czas i nieciekawie się jechało. Potem mocny boczny wiatr. Też słabo. Pomyślałem sobie, że jakieś „magiczne siły” nas powstrzymują przed wjazdem do świętego miasta. Coś jednak kliknęło. Nie wiem dokładnie jak. Kliknęło i pomimo wszystko dojechaliśmy na miejsce. I taka klasyka. Miasto, kolacja, spotkania z ludźmi. Ogólnie na wesoło i rozrywkowo. Chociaż? Przy hotelu natknęliśmy się na miejscowych cwaniaczków. Wypisz wymaluj Poland minione lata i chłopaki „czendż many”. Jeden w szczególności zamulał. Jakiś taki nad pobudzony. Coś nie tak z nim było. Ok. Jasne. Hasz. Naćpał się po prostu. Systemy i kontrsystemy. Zakazy i obejścia. Pisałem już o tym wcześniej. Zawszy istnieje jakaś druga rzeczywistość pomimo zakazów i obostrzeń. I widać też, że stroje kobiet się zmieniły. Już nie chodzą w rozpuszczonych włosach. Królują klasyczne stroje. Aczkolwiek pojawia się pytanie. Co robią w sklepie ze strojami kąpielowymi. Może tak być, że w domu już czarnych szat nie noszą. Jutro sanktuarium. Jestem bardzo ciekaw.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
30.10.2024, 20:11 | #30 |
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Piastów
Posty: 231
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 4 dni 2 godz 57 min 41 s
|
Sanktuarium Imama Rezy
Nie wiadomo jak się ubrać. Długie spodnie to jasne. T-shirt wystarczy? Może coś z długim rękawem? Na wszelki wypadek biorę. I pytanie. Wejdziemy tam jako, że jesteśmy „niewierni”, czy może nic z tego? Nie miałem pojęcia. Pewne jest natomiast to, że byliśmy z Korkiem jedynymi nietutejszymi. Zero turysty. Nic. Nie ma nikogo. Zastanawiałem się czy to coś znaczy? Czasami za dużo myślenia nic nie wnosi. Idziemy. Rozpoznanie bojem. Ruszyliśmy z Korkiem. Tłum ludzi przed nami zmierzał do Sanktuarium. Rozglądałem się raz jeszcze, czy może jacyś obcy, jak my się pojawią? Nic. Poszliśmy więc za wszystkimi. Centralnie w stronę bramek i ochrony. Kontakt wzrokowy ze strażnikiem i…”Welcome”. Jest uśmiech i zaproszenie do środka. Na wejściu oczywiście jeszcze kontrola. Myślałem, że może ktoś będzie się czepiał o telefony i nic. Na spoks przeszliśmy przez wszystko i byliśmy już w środku. Niepewnie wyjąłem telefon do robienia zdjęć i filmików. Nic się nie wydarzyło. Ludzie jacyś tacy spokojni. Wchodziliśmy w różne miejsca. Pełna dostępność. Miejsce robi wrażenie. Może się tu modlić jednocześnie ponad 100 tys. osób. Znajduje się to 8 placów modlitewnych. I tak ogólnie. Podobają mi się te klimaty. Na razie wystarczy. Ruszyliśmy na bazar imienia…Rezy. Jest wszystko, czego przeciętny Irańczyk potrzebuje, Od przypraw do różnych świecidełek. Cały czas ktoś chce nas wciągnąć do swojego sklepu. Trochę poczułem się jak w Hurgadzie. Choć jednak tutejsi handlarze nie są specjalnie natrętni. Po prostu, chcą coś sprzedać a człowiek z Europy oznacza dla nich chodzący bankomat. Tak po prostu jest. Wieczorem zrobiliśmy drugie podejście do Sanktuarium. Tym razem poszliśmy już na pewniaka. Idziemy twardo do bramek i kontroli i nagle STOP! Co jest? „Czy jesteście muzułmanami?” My zgodnie: „Nie” „To nie możecie wejść” WTF? A rano mogliśmy? Odesłali nas do strażników. „Skąd jesteście?” Wiadomo skąd: „Lachystan”. Tak, właśnie z tego „stanu”. I kazali nam czekać. Po chwili zadzwonił do strażników gość. Zacząłem z nim rozmawiać i usłyszałem: „Zaczekajcie tam gdzie jesteście”. Po kilkunastu minutach pojawił się jakiś człowiek w uniformie i mówi płynnym angielskim. „Miło mi was widzieć. Będę waszym przewodnikiem”. Obcokrajowcy mogą wchodzić tutaj wyłącznie z przewodnikiem. Aha…!? Czyli rano byliśmy tu „nielegalnie”. Teraz jest legitnie. I super, że ten przewodnik się pojawił. Starszy Pan. Na emeryturze. Przychodzi raz w tygodniu na wolontariat w ramach tutejszej NGO. Oprowadzał nas wszędzie i opowiadał o powstaniu tego miejsca. Okazuje się, że w takiej formule powstało dopiero po rewolucji islamskiej z 1979 roku. Owszem, najstarsze części Sanktuarium maja nawet 700 lat. Jednak całe miejsce jest dość „młode”. Staliśmy się atrakcja turystyczną. Kilkanaście osób zrobiło z nami zdjęcia. Non stop ktoś podchodził i zagadywał. Przez dłuższą chwilę strażnik rozmawiał z naszym przewodnikiem. Może jakiś kwas wyszedł? Cały czas filmowałem i robiłem zdjęcia. Tymczasem nasz przewodnik przetłumaczył strażnika. Chodziło o to, że była bardzo szczęśliwy i dumny z tego, że zechcieliśmy odwiedzić Sanktuarium Jeżeli tylko może służyć pomocą to prosi, żeby mu to powiedzieć. I jeszcze raz chce powiedzieć, jak bardzo się cieszy, że tu przyjechaliśmy. Niedawno byłem w muzeum w Wilanowie. Było przed szesnastą, Aaaa…już odpuszczę tym strażnikom. Czułem, że warto było tu przyjechać. Bardzo warto.
__________________
http://myaforadventure.blogspot.com/ |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Albania - droga przez Cerem do Czarnogóry | Marioo | Przygotowania do wyjazdów | 5 | 19.06.2015 22:41 |
przejazd przez Kaukaz Kwiecien/Maj - Gruzinska Droga Wojenna | ACUPS | Przygotowania do wyjazdów | 7 | 15.12.2012 17:21 |
Czy Chorwacja jest droga? | Grzesiek33 | Przygotowania do wyjazdów | 19 | 18.08.2008 00:50 |