26.10.2012, 21:45 | #71 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Czas chyba powoli kończyć
Chwilowo, po przejechaniu SH 36, czujemy się offowo spełnieni i postanawiamy spędzić dzień asfaltowo, a Bliźniak dodatkowo mruczy coś o Adriatyku, plaży i ogólnym wypoczynku. No jak plaża, bo bądźmy jak 100% turyści Namawiam go do zwiedzenia jednego z najważniejszych zabytków albańskich, czyli zamku w Kruje, na północ od Tirany. To jedziemy w kierunku zachodnim, ku autostradzie: Droga wiedzie zboczem wąwozu i jest na co popatrzeć. Później wbijamy się w albańską autostradę, na której jednak panują nieco inne warunki niż w innych europejskich krajach. Nie dziwi mercedes 124 jadący pod prąd (trzeba mu jednak oddać sprawiedliwość, jechał pasem awaryjnym), babcie handlujące arbuzami, czy wałęsające się bydło. Oczywiście na drogowskaz wskazujący zjazd na najważniejszy zamek w kraju brak i przez moment się zastanawiamy, czy też nie skorzystać z okazji i pojeździć sobie autobaną pod prąd Droga SH28 z autostrady do Kruje ma pod koniec całkiem miłe serpentynki Kruje to jedno z większych albańskich miast, zachwyca średnio… Ale jego starówka, położona na samym szczycie, to już turystyka w pełnym wydaniu… Zamek Skanderberga, średniowiecznego wodza albańskiego i bohatera, jest mocno zrekonstruowany: W środku typowe muzeum z gablotkami: Siadamy chwilę na kawie, oglądamy typowe albańskie pamiątki-durnostojki półkowe: bunkier-popielniczka oraz kubek z Enverem Hodżą… Ja zaliczam (po raz pierwszy w życiu, w końcu jak długo mogło się udawać…) podróżne dolegliwości żołądkowe, które wiążę z wypiciem wody z kranu (no cóż, trochę w nocy suszyło ) Jednym słowem, nie bardzo nadajemy się do dłuższej jazdy i postanawiamy spróbować tej bliźniakowej adriatyckiej plaży. Po drodze robimy zakupy i dostaję w prezencie 8 rolek papieru toaletowego (ach, ta męska , subtelna dusza…) które dowiozę aż do Polski Kierujemy się na polecaną plażę w okolicy Lezhe. Do plaży prowadzi droga z moją ulubioną nawierzchnią, czy tzw. kopnymi kamieniami. Jakoś się rozpędzam, wrzucam dwójkę i dobijam na ubity plażowy piach. W ten mniej ubity wolę nie wjeżdżać… Jest późne popołudnie i plaża pustoszeje: Na plaży funkcjonuje bar, gdzie Bliźniak konsumuje adriatycką rybkę i nie odrywa wzroku od kilku córek właścicieli. Ja wyruszam na plażowy spacer w poszukiwaniu oryginalnych muszli (znalazłam przepiękne, niestety nie zauważyłam, że były jeszcze z wkładką i później równie pięknie śmierdziały). Po pięciu minutach dopada mnie albańska rodzina, częściowo władająca angielskim i zaczyna się „przesłuchanie”, tradycyjnie pierwsze pytanie dotyczy męża. Zgodnie z wytycznymi Bliźniaka zaczynam konfabulację, zastanawiając się, na ile nasze zeznania będą spójne, choćby w ilości posiadanego potomstwa Na wiadomość, że zamierzamy spędzić noc na plaży, oczy otwierają się ze zdumienia. Ale jak to tak? A jak zabiją? Zgwałcą? Okradną? Na co ja odpowiadam „ale kto?” i oczywiście nie dostaję odpowiedzi. W oczach albańskiej rodziny jesteśmy z Bliźniakiem postrzegani jako Wielcy Podróżnicy. Aż głupio słuchać westchnień nastolatek „naprawdę byłaś w Paryżu? I w Berlinie? Ach…” Oj, chyba czasem nie umiemy docenić, tego co mamy… W końcu tata zgarnia młode Albani do domu i mamy całą plaże dla nas: Kąpiel o zachodzie słońca w cieplutkim Adriatyku, mmm… Na wieczór Bliźniak upiera się, że motocykle MUSZĄ stać przy namiocie, choć wiąże się to z przejazdem przez kopny, plażowy piach. No jak się upiera, to niech przeprowadzi sobie obie maszyny Z AT jest pewien problem, w skrócie można go nazwać „E-e” BMW jedzie bez problemu Wieczorem Bliźniak usiłuje wyleczyć mój żołądek rakiją, ale dla mnie to takie paskudztwo, że nawet w takiej sytuacji nie umiem się przemóc... na szczęście przez noc żołądek wraca do siebie
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
26.10.2012, 23:51 | #72 |
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Koło
Posty: 253
Motocykl: XTZ 660 3YF
Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 54 min 52 s
|
I ten uśmiech Bliźniaka. Bezcenne . Aaaa i jeszcze chciałem powiedzieć, że mój ulubiony fylm to " Pierwszy przystanek w Albanii" . Bliźniak gromkie brawa za narrację . Ostatnio edytowane przez Paluch : 27.10.2012 o 00:09 |
28.10.2012, 18:53 | #73 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Łódź
Posty: 603
Motocykl: Ansfaltowy pedał
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 10 godz 51 min 0
|
No wreszcie znów się zaczęło....
|
29.10.2012, 23:05 | #74 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
W nocy nie jesteśmy pewni, czy namiot z nami w środku nie odfrunie i nie poniesie nas np. na Korfu
a rano… rano trzeba znów wyprowadzić motocykle na twarde. BMW bezproblematycznie, ale afrykańska krowa? Daję upust wszystkim możliwym złośliwościom „jak sam tu pojechałeś, to wyjedź też sam” „ooo, Afryczka nie daje rady?” i inne takie, ale w końcu się lituję i pomagam pchać. W końcu jesteśmy na asfalcie i zastanawiamy, co robić dalej. Czas powoli nam się kończy… Postanawiamy podjechać do żelaznego punktu offowych wypraw albańskich, czyli doliny Theth. Jedni piszą, że to koszmar, inni , że lajcik i sami widzieli, jak Honda Shadow wjechała… Więc nie ma wyjścia, trzeba przekonać się samemu. Jedziemy SH 1 na północ i w Koplik odbijamy na wschód. W zasadzie sam (nowiutki) asfalt z Koplik w stronę gór (SH 21) jest wystarczająco piękny i warty odwiedzenia: Widoki (jak dla mnie) alpejskie… Asfalt wiedzie do ostatnich zabudowań (chyba wieś Bogë), a potem zaczyna się szuter z ostrymi kamieniami: Niby nie jest źle, ale czasem spore nagromadzenia kamieni do przeskakiwania… No i po kilku km zaczynają się serpentyny … w sumie, nie jest trudniej niż na poprzednich odcinkach, ale… jadę sobie takim płytkim wąwozikiem pod górę i łapię poślizg. Niby nic nowego, zaciskam zęby, dodaję gazu i liczę , że moto się uspokoi. Przednie koło lata prawo lewo i w końcu będąc w skręcie trafia na skałę wystającą z drogi. Wybija mnie zupełnie w prawo, wjeżdżam dość efektownie na skarpę i lecę na bok. Cóż, gdybym miała potrzebę demontażu osłony silnika, to byłoby jak znalazł. A w ogóle to gdzie do cholery jest Bliźniak? Siadam sobie pod krzaczkiem w cieniu i czekam. Patrząc na terenówki, które mozolnie wspinają się serpentynami do góry… Mam chwilowo dość… Słyszę w końcu jakieś nawoływania: - Jagna, jedziesz? - nie! - nie słyszę! - nie jadę ! - nieee słyyyszęęę! - NIE JADĘ ! - nieee słyyyszęęę! - NIEEE JAAAADEEEEEE!!!! - aaaa, to leżysz !! Ale oczywiście, nim zjedzie, musi nagrać krótki filmik: Po czym dokonuje manewru zawracania krowy na wąskiej ścieżce i wraca. I oczywiście kolejny filmik: Ponosimy moto, które zasadniczo jest całe, tylko kufer prawie wywinięty na drugą stronę… Nadal mam dość i jak patrzę na terenówki, które nadal nie przedarły się na przełęcz, to coraz mniej mam ochotę iść w ich ślady. Podpieramy się zepsutym amortyzatorem w afryce i zrządzamy odwrót. Znaczy ja głównie zarządzam (po powrocie do domu popatrzyłam na Google Maps. Zostały do końca te 4 nieszczęsne serpentyny…) Ale właśnie załączyła mi się blokada. Nie zjadę na tych kamieniach w dół i już. Trzeba dodać gazu, żeby wskoczyć na kamienie i tego nie mogę. W końcu Bliźniak traci cierpliwość i zjeżdża mi krytyczne 100 m w dół i przez zakręt. Potem powoli jadę sama… Dojeżdżamy do zabudowań. Jestem cała mokra z wrażenia, zmęczenia i temperatury. Jest jakaś knajpka, siadamy na posiłek… Dochodzę powoli do siebie… i wracamy na asfalt: Chwilowo Theth – Jagna 1:0. Ale ja jeszcze tam wrócę… Wracamy zatem do SH1 , jesteśmy właściwie na granicy z Czarnogórą. Albański plan w zasadzie już odrobiony, więc chyba z czystym sumieniem możemy kolejnego noclegu szukać w Montenegro… Kiedy stoję w kolejce przed okienkiem celnika, podchodzi chłopak i wita się słowami -o, z Polski! Mogę ci zdjęcie zrobić? Bo ja też jeżdżę! -o, a czym? -Africa Twin! -o, a ja jestem Jagna! -o, to ja cię czytam! I tak poznaliśmy forumowego Michasso noc spędzamy w przyzwoitym, niedrogim hotelu w Czarnogórze, motki parkują w holu: Nasz chytry plan zahaczenia o Durmitor niestety spala (w sensie dosłownym) na panewce z powodu pożarów – policja nie chce przepuścić i już. Nie zostaje nam nic innego, jak wracać do domu… Po drodze jakby Malediwy, ale jednak Serbia: szybki namiotowy nocleg na Węgrzech i lądujemy u Wilczycy w BB. Oczywiście ojczyzna, jak to zwykle bywa, przywitała nas solidnym deszczem. I tak oto dobrnęliśmy wszyscy do końca tej powiastki Dziękujemy za wspólnie spędzony czas i polecamy się na przyszłość! Jagna (tekst) & Bliźniak (film) P.S. Jagna to ta z lewej...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 29.10.2012 o 23:10 |
29.10.2012, 23:18 | #75 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 45 min 49 s
|
Wielkie dzieki!!!!!!!
|
30.10.2012, 05:01 | #76 |
Zarejestrowany: Oct 2012
Miasto: Zamość
Posty: 84
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 1 tydzień 5 godz 29 min 55 s
|
Fajnie się czytało i oglądało. Super wyprawa. Super relacja.
|
30.10.2012, 11:30 | #77 |
Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Wrocław
Posty: 194
Motocykl: RD07a
Przebieg: 59000
Online: 6 dni 17 godz 6 min 23 s
|
Super zdjęcia z super pogodą u mnie było pełno dymu:P. Teth jest piękna.... przejechałem ją całą - zrobiłem pętlę z Peshkopi i jak zobaczyłem ponownie asfalt to mi się zrobiło smutno
|
30.10.2012, 12:06 | #78 |
Zarejestrowany: Mar 2011
Miasto: Koło
Posty: 253
Motocykl: XTZ 660 3YF
Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 54 min 52 s
|
Również dzięki za tą przygodę . I wiem, że już następna w kolejce . Pozdrawiam Paluch.
|
30.10.2012, 12:46 | #79 |
świeżym warto być:)
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 58 min 39 s
|
Należy Wam się po medalu z ziemniaka...Tobie za pisanie, a Bliźniakowi za podnoszenie
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz |
30.10.2012, 12:50 | #80 |
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: Monschau / Radoszewice
Posty: 1,684
Motocykl: RD07
Przebieg: 42000
Online: 2 miesiące 2 tygodni 4 dni 4 godz 21 min 40 s
|
Super wyjazd Gratuluję i dziękuję za całokształt
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
[RO'2013] Weekend w Tokaju czyli tydzień w Transylwanii | sowizdrzal | Trochę dalej | 21 | 05.08.2013 11:43 |
Bardzo Bliski Wschód 2012 (Roztocze i Bieszczady) | kamilltee | Polska | 10 | 20.06.2012 17:30 |
Góry Przeklęte - Albania 2010 | paku | Trochę dalej | 30 | 17.06.2010 13:01 |
Startujemy w Góry Przeklęte - Albania 2010 | paku | Kwestie różne, ale podróżne. | 12 | 18.05.2010 00:36 |