21.11.2008, 08:27 | #221 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: okolice Wrocławia na wschód bardziej
Posty: 416
Motocykl: RD03, RD04, 2xRD07, RD07A
Przebieg: okrutny
Online: 1 dzień 1 godz 20 min 51 s
|
Greton z tego co przez mgłę widziałem (chyba widziałem) to latarnia była biało czerwona. A Panoramio czy inne internety to pamiętaj że kłamią jak my wszyscy
__________________
Robert "Izi" Africa |
21.11.2008, 09:05 | #222 | |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,668
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 5 godz 18 min 56 s
|
Cytat:
Sambor PS. Moze sie dogadamy z OPEC i jako forum zaczniemy kupowac bezposrednio od nich? |
|
21.11.2008, 11:02 | #223 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: okolice Wrocławia na wschód bardziej
Posty: 416
Motocykl: RD03, RD04, 2xRD07, RD07A
Przebieg: okrutny
Online: 1 dzień 1 godz 20 min 51 s
|
Sambor może być ciężko, bo tym z OPEC to religia zabrania konsumować trunki wyskokowe i w ogóle dużo zabrania ale ludzie przyjaźni
__________________
Robert "Izi" Africa |
21.11.2008, 12:09 | #224 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 344
Motocykl: RD04
Online: 5 dni 4 godz 26 min 0
|
Teraz w dzienniku pojawiły się dwa wpisy, pierwszy Iziego, krótki, ale pokazujący co czuł Izi
Wstajemy o 4.00 o kurna jest źle. Robert musi mnie ubierać ( o tym aby nie jechać jakoś nikt nie pomyślał) sadzają mnie we dwóch z Saszą na Africę, Kris przynosi kawę, wcieram jakąś maśćod rybaka w spuchnięte kolano, spodnie ledwo dają się założyć, rybak przynosi jeszcze jakieś tabletki, zżeram całe opakowanie (może ból minie) popijam kawą, wypalam gandzie, biorę amfę, przywiązują mi sznurek do dzwigni zmiany biegów, wbijają jedynkę i jadę. Za pazuchę schowali jeszcze flaszkę wódki i kazali pić jakby napierdalało bo boli już teraz. Do kieszeni schowali mi dwa opakowania gazu pieprzowego podarowanego przez Łysola, jakbym sięwywalił, złapał gumę i lub coś innego to tylko będę mógł sięwywalić z motocyklem i czekać aż do mnie dojadą do tego czasu mam sam się bronić przed niedźwiedziami. Startujemy 4.00-4.30 ciemno jak w dupie, światła świecą mi za wsysoko, jadę grawiejką, prędkość 110-120, dziury, noc, mgła, noga, tajga, niedźwiedzie, fajne rzeczy wtedy umysł podpowiadaa i niezłe siez psychą dzieją. Umysł podpowiada że te świecące oczy na granicy światła z africy i nicy kamczackiej to mogą być tylko niedźwiedzie ja próbuję mu wytłumaczyć że to na pewno susły bagienne lub inne ale mniejsze cholera. Chyba już wiem jak czuje się zawodnik rajdu Paryż – Dakar ze złamaną lub skręconą noga. Drę się na maksa aby ból zagłuszyć, łzy ciekną chociaż nie chcę, wznoszę modły do Pana Wulkan co by cało chociaż do Miłkowa dojechać (tam 30km asfaltu, tankowanie i mam czekać na Roberta a to 2/5 trasy dopiero). Co mnie zdziwiło to to że jasno dopiero zaczeło sierobić po 8.15. Szcześliwie dojeźdżam staję pod dystrybutorem o dziwo nie przewracam się powoli tankuję 5,10,15,20, min Roberta nie ma musiało coś się stać ale mamy jeszcze 15min zapasu bo nadrobiliśmy na trasie wmawiam sobie będzie dobrze. Długo by jeszcze opowiadać co się działo Dzień 18. Punktualność. 3 rano pobudka. Jakaś kawa, Izi nie może chodzić. Prawie wynosimy go cysterny w której spaliśmy. Widać po jego minie, że nie jest dobrze. Wsadzamy go więc na moto, wrzucamy jedynkę i w drogę. Izi pierwszy, ja drugi, Sasza na końcu. Przed wyjazdem jeszcze pytanie o stan paliwa, bo najbliższa stacje w Miłkowie. Izi ma zbiornik 35 litrów, ja 24. Myślę, że powinno bez problemu starczyć. Ok., spotykamy się na stacji. Sasza mówi żebyśmy jechali i nie czekali na niego. Izi znika w ciemnościach. W miejscu gdzie trochę wiatr rozpędza kurz, widać tylne światło Iziego moto. Ciemno jak w dupie, nie wiem czy to mgła, czy kurz, czy brudne gogle, bo jakoś kiepsko widać. Rozwidnia się, światełka Iziego ni ma… Kurzu po nim też. Mijać go nie mijałem więc pewnie jedt sporo przede mną. Ja dzida za nim po kilku godzinach patrze na GPS do cpn-u w Miłkach jeszcze jakieś 20 km. Izi musi tam na mnie czekać bo trzeba tankować. Nagle silnik staje. Co jest k….a, klema się poluzowała, prąd jest. Chodzę oglądam i się wkurwiam, że czas leci a ja stoję na środku Kamczatki jak pipa. Nagle coś mnie tknęło. Okazało się że jak skręcałem moto nie podpiąłem kostek od kontrolek rezerwy. Klnę jak szewc. Gdybym jechał z Izim szybkie spuszczenie kilku litrów załatwiło by sprawę. Nic nie jedzie, czas ucieka. Nagle z za zakrętu wyłania się Kraz zatrzymuję profilaktycznie czy nie ma benzyny. Ni chuja tylko ON. Podjeżdza Łada. Zatrzymuję i mówię w czym rzecz. 3 dziadków wyskakuje do bagażnika. Wężyk, butelka, spuszczamy, okazuje się że kierowca łady urodził się w Użgorodzie. Daje mi 3 litry benzyny. Grzebię po kieszeni Dojeżdżam daję chłopu te 100 rubli które dostałem na przeprawie promowej. Nie chcą, ale doszedłem do wniosku, że ta kasa chyba była właśnie po to. Dojeźdżam do Iziego na CPN. Izi zrobił śniadanie z resztek chleba, pomidorów i kawałka kiełbasy. Tankuję jemy. Iziego sadzam na moto jeden w dół i poszedł. Cały czas 120-130 km/h. Zastanawiam się jak mogę tyle zapitalać, skoro jeszcze 2 dni temu myślałem że 70 – 80 km/h to maks. Co 100km przerwa na szczocha i papierosa bo zimno, podziwiamy nasze opony, że dają tak świetnie radę. 80km przed PKC pojawia się asfalt. Dolewamy 5 litrów benzyny, co by znów siary nie było. Nagle rogatkach PKC zatrzymuje mnie milicja. Izi jakoś przemknął, a mnie zatrzymali. Jest 10.40. Młody szczyl bierze papiery. Łapy mu się trzęsą jak mi po tygodniowym piciu, pierwszy raz widzi chyba obcokrajowca. Jak się okazuje poźniej nie wie co z nimi robić. Tłumaczę mu żeby się pospieszył, bo za niecałe 1,5 godziny mamy statek do Władywostoku a muszę być godzinę przed wypłynięciem aby się załadować jeszcze, czyli zostało mi 20 minut. Idzie z papierami do starszego. Ten mnie woła do budki. K..... będą się czepiać. A po co, a do kogo, a dlaczego, a jak. Poprzeglądał kwity, oddał i jedziemy. W PKC pod domem Saszy jesteśmy punkt 10.55 załadunek ma być w porcie po przeciwnej stronie ulicy czyżby się udało mamy tam być o 11.00. W tym momencie Locha wystawia swoje lico przez okno i gada. Rebiata nada pakuszac i popić jest czas. Ręce mi opadły. Sasza przyjechał później od nas o 6 godzin, powiedział że rekord pobiliśmy i może za 50 lat ktoś go poprawi jak asfalt położą. Locha mówi że jednak statek dopiero we wtorek po południu będzie i mamy jeszcze czas. Najważniejsze że dojechaliśmy cało. Ściągam Iziego z dryndy i odbieram gaz pieprzowy, co dostał na wypadek wyjebki co by się misie odstraszyć. Powoli idziemy odpocząć. Spokojnie zaczynamy się pakować, urządzamy pranie. Po kąpieli jedziemy z Izim i Maksem do portu do kapitana statku Fortuna, żeby się dogadać co jak i za ile. Kapitan wita nas w swojej kajucie oczywiście wódką, obo siedzi jakaś dziwka. Jestem tak zjebany, że wydaje mi się że po wypiciu 100ml zejdę ale co się nie robi dla dobra sprawy. Pijemy. Gadamy o cenie. On mówi że za człowieka tyle, za ładunek tyle a w ogóle to się dogadamy już na statku. Jutro o 8.00 kazał nam przyjechać z moto. Wracamy do domu. Izi pilnował motocykli w porcie dosłownie jak pies z kulawą nogą bo się nigdzie ruszyć nie mógł. Jako że prom dopiero jutro to robimy porządki, pierzemy rzeczy usuwamy usterki. Walimy się na drzemkę. I oczywiście nagle o 18.00 telefon do Lochy: rebiata prom dzisiaj o 24.00 odpływa. Zbierać zabawki i do portu. No k...a Rosja. Chłopaki zbierają nasze ciuchy po całym domu brudne, mokre, szukamy aparatów, baterii, pendrajwów i innych dupereli. Lecimy do garażu po moto, opony. Do gararzu przyjeżdża Kola ten co był z nami na Oceanie Spokojnym. Niesie reklamówkę z piwem no cóż najebka. Z garażu wyjeżdżamy o 21.00 jadąc, po drodze wpadamy do sklepu (w końcu przez tydzień mamy pływać po morzach i oceanach). W sklepie zakupy wóda, fajki i wóda. W porcie jesteśmy o 22.00. Statek „FORTUNA”, ładnie brzmi. To mały kontenerowiec, ze stoczni niemieckiej. Kiedyś pływał po Bałtyku. Chłopaki rozkładają trap szerokości 50cm, bez barierek na wysokości 5m wjeżdżać pada hasło wjazd!! Nie będę pisał, co potem się działo, najważniejsze że dryndy znalazły się na statku, my też. Kierownikiem akcji załadunkowej jest Kola, który już przerabiał ten temat jadę dwa lata temu na Goblin Show. Motocykle mocujemy linami, podkładamy opony żeby się nie poobijały. Kajutę mamy po kimś z obsługi. Koleś zbiera swoje rzeczy Kierunek się wyprowadza do kajuty obok. Żegnamy się z Lochą, Szaszą, Krystyną, Dimą, Kolą no i samą Kamczatką…. Z jednej strony się cieszymy że jeden etap podróży jest już za nami, z drugiej strony trochę przykro wyjeżdżać. Dobrze, że motocykle przywiązane i nie będą nas wozić. Iziego noga ma szansę się poskładać. Kierunek Władywostok!!! Odbijamy równo o 24.00 (czasu PKC) są punktualni jak nigdy. |
21.11.2008, 12:28 | #225 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,763
Motocykl: RD07a
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 5 godz 51 min 11 s
|
Kurna , rozkrecacie sie coraz bardziej... trudno sie oderwać...
|
21.11.2008, 12:37 | #226 |
no... może trochę niezdecydowany
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: koło Mszczonowa
Posty: 588
Motocykl: już nie Afri, R1200GS + Franza DRZta
Przebieg: rosnący
Online: 2 tygodni 12 godz 37 min 22 s
|
Nooo... Ło kurna...
__________________
Prowadź motocykl tak, jakbyś chciał żeby to robiły Twoje dzieci... |
21.11.2008, 13:50 | #227 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 614
Motocykl: jeszcze będę jeździł XRV...
Online: 5 dni 4 godz 22 min 55 s
|
Dawać dawać więcej...
Z roboty pewnie niedługo wylecę bo ciągle czytam te wasze opowiadanka
__________________
Jednakowoż wybrałem prawidłowo...Afryczkę na Królową |
21.11.2008, 14:31 | #228 |
Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Kraków
Posty: 3,988
Motocykl: RD07a
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 tygodni 6 dni 14 godz 28 min 34 s
|
ale czad! super!
__________________
pozdrawiam, podos AT2003, RD07A ------------------ Moje dogmaty 0. O chorobach Afryki: (klik) 1. O Mikuni: Wywal to. 2. O zębatce: Wypustem na zewnątrz!!! 3. O goretexie: Tylko GORE-TEX 4. O podróżach: Jak solo to bez kufrów 5. O łańcuszkach rozrządu: nie zabieram głosu. 6. Lista im. podoska Załącznik 10655 7. O BMW: nie miałem, nie znam się, nie interesuję się, zarobiony jestem. 8. O KN: Wywal to. 9. O nowej Afripedii: (klik) |
21.11.2008, 14:47 | #229 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 344
Motocykl: RD04
Online: 5 dni 4 godz 26 min 0
|
|
21.11.2008, 14:51 | #230 |
Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Kraków
Posty: 3,988
Motocykl: RD07a
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 tygodni 6 dni 14 godz 28 min 34 s
|
za co znowu?
__________________
pozdrawiam, podos AT2003, RD07A ------------------ Moje dogmaty 0. O chorobach Afryki: (klik) 1. O Mikuni: Wywal to. 2. O zębatce: Wypustem na zewnątrz!!! 3. O goretexie: Tylko GORE-TEX 4. O podróżach: Jak solo to bez kufrów 5. O łańcuszkach rozrządu: nie zabieram głosu. 6. Lista im. podoska Załącznik 10655 7. O BMW: nie miałem, nie znam się, nie interesuję się, zarobiony jestem. 8. O KN: Wywal to. 9. O nowej Afripedii: (klik) |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Jedź nad morze mówili, będzie fajnie mówili xD | xVampear | Polska | 2 | 30.08.2020 20:00 |
Xinjiang 2008 czyli dlaczego nie zobaczymy olimpiady... | sambor1965 | Trochę dalej | 400 | 23.02.2009 17:44 |