27.08.2013, 12:39 | #41 |
Podlasie jest Suuuper ale i Mazowiecka strona tez jest warta zobaczenia, poza Tym mieliscie jechać wzdłuż Buga... Topiło i białowieża troche na połnoc :P No nic czekam aż wrócicie na właściwe tory i bedziecie jechać moimi nadbużańskimi rejonami
__________________
AFRICA TWIN FOREVER!!!! |
|
27.08.2013, 21:51 | #42 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Odcinek 6, czyli tylko krowa nie zmienia poglądów i choć już czwartek, jedziemy dalej
Rano budzi nas słońce wchodzące do namiotu i nieustannie podwyższające jego wewnętrzną temperaturę, mimo otwartych na oścież wszelkich możliwych wywietrzników. Raf jak zwykle wstaje koło 7 i czeka. Bo Jagny nie mają w zwyczaju wstawać przed 9, no ewentualnie przed 8.30 Ale Rafowe czekanie nie jest takie bezproduktywne obie DRki mają dokładnie i precyzyjnie wysmarowane pędzelkiem łańcuchy moja chyba nigdy nie była tak zadbana W końcu Jagna też wstaje, poranna toaleta w luksusowych wręcz łazienkach (tu kolejna „wschodnio – zachodnia” dygresja: zastanawiamy się, gdzie można jeszcze kupić taki szorstki, szary, makulaturowy papier toaletowy, który króluje w tutejszych toaletach). Jagna niechcący zostawia rolkę Rafowego papieru w toalecie, i potem przez trzy dni będzie wysłuchiwać „ale taki ładny był! pachnący! i w kwiatki!”… Ruszamy do pierwszego napotkanego sklepu i wcinamy na ławeczce śniadanie. Raf już szczęśliwszy, bo ma swoje ukochane śledzie Mamy już czwartek, czyli powinniśmy być już w drodze powrotnej. Ale jakoś nie chce nam się wracać ani trochę więc zatwierdzamy korektę planów – jedziemy do Kruszynian zobaczyć meczet, potem do Krynek zobaczyć rondo z 11 wyjazdami a potem jedziemy do Podlasiaków do Bielska. Trzeba zobaczyć jak sobie para młoda radzi po ślubie Pod sklepem odbywamy jeszcze bardzo ciekawą rozmowę z lokalesem (to jest to, co oboje w podróżach lubimy), który zawile i socjologicznie tłumaczy nam „bezludność” ośrodka kempingowego, na którym spaliśmy. I suniemy dalej na północ szutrami. Szybkimi szutrami. Autostradoszutrami! W Jałówce naszą uwagę przyciąga nowoczesna cerkiew: a my uwagę pogranicznika: (zdjęcie ze specjalną dedykacją dla Mygosi) trochę plotkujemy o ktm, tkc, itp. itd. W końcu pada hasło „a pokazać wam kilka fajnych rzeczy?” No ba! Pilnie strzeżona granica białoruska: Ruiny kościoła w Jałówce: poza adekwatna do miejsca I znów szutry, plus kocie łby we wsiach… Jestem zachwycona wsiami. Jest po prostu sielsko. Nie znajduję lepszego słowa do opisu… Cicho, spokojnie, czysto, bajkowo, zadbanie, skromnie, drewniane domki, kwitnące kwiaty, dziadkowie na ławeczkach pod płotem…Dublany, Mostowlany, Świsłoczany… Czas tu chyba płynie inaczej… (...)
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
28.08.2013, 22:47 | #43 |
Zarejestrowany: Jan 2012
Miasto: gubin
Posty: 559
Motocykl: RD04
Przebieg: 70000
Online: 2 tygodni 5 dni 11 godz 51 min 5 s
|
Me bystre oko wyłapało drugą fotę Jagny z kolanami w trawie
|
02.09.2013, 16:52 | #44 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Delektujemy się widokami podlaskich wsi, suniemy powoli na północ, do Kruszynian.
Nachodzi mnie refleksja, że postrzeganie „ściany wschodniej” przez ludzi z moich okolic (czyli „ściany zachodniej” jest totalnie błędne. I niesprawiedliwe. Obiegowa opinia to „bida z nędzą”, a tymczasem… Może faktycznie za bogato nie jest, ale pięknie, czysto i zadbanie. I mówię tu tylko o tym, co widać oczyma, bo o charakterze Podlasiaków to można by pewnie książkę napisać Oj, zmieniłam i ja swoje poglądy Szuterkami dobijamy do Kruszynian, gdzie z koreańską wycieczką oglądamy cmentarz, bardzo klimatyczny: (gdzie BTW pojawia się często jedne z forumowych nazwisk) a następnie z wycieczką brytyjską meczet: litujemy się nad wycieczką i nasze buty zostawiamy na zewnątrz, a nie w korytarzu puścili nas w skarpetkach Po meczecie oprowadza lokalny Tatar, trafiła nam się przemowa po angielsku, a raczej czymś co miało chyba być angielskim W Kruszynianach nie ma już na stałe imama, zostały zdaje się tylko 2 rodziny tatarskie… Po zwiedzaniu lądujemy vis a vis w „Tatarskiej jurcie”, gdzie co prawda tanio nie jest, ale dobrze karmią zupełnie nieznanymi mi rzeczami… Szkoda tylko , że nie ma baraniny ani jagnięciny… w jurcie: Po bardzo sytym obiedzie nie bardzo chce nam się ruszyć, siedzimy, pijemy fantastyczny domowy kompot z porzeczek i Raf wypala „Wiesz Jagna, nie sądziłem, że zajedziemy tak daleko”. Bo to już prawie końcowy punkt wyjazdu. Zaraz trzeba zacząć wracać… Jest czwartek, a sobota wieczór musimy być w Lubaczowie po auto. Ale na razie jeszcze trochę na północ, do Krynek, gdzie Raf koniecznie chce mieć fotkę na drugim największym rondzie w Europie. To jedziemy: Jest cudnie! W Krynkach chcemy zatankować, znaczy Raf musi, ja chcę. Ale gdzie? W końcu za pomocą lokalesów odnajdujemy niewielką stacyjkę, dystrybutory są, ale nikogo nie ma… jest nawet otwarta kasa! W końcu z budynku obok wychodzi jakiś człowiek i nas kasuje. I na nasze zdziwienie odpowiada: no przecież jest numer telefonu na ścianie wymalowany, jakby co! No i słynne rondo: 11 wyjazdów! Z Krynek kierujemy się na Puszczę Knyszyńską, gdzie przejazd zabiera nam nieco więcej czasu, niż zamierzaliśmy, bo jest miejscami trochę błotniście. Jagna uparcie (oraz z bananem na twarzy) bierze wszystkie kałuże środkiem, Raf wymija Jedna z kałuż okazuje się nieco głębsza niż to wyglądało, a wyjazd z niej dość stromy i w dodatku na środku sterczy sobie wielki korzeń. Jagna wykonuje swój tradycyjny manewr, czyli się wystrasza i odejmuje gazu, zamiast dodać, no i koło nie wskakuje na korzeń tylko klinuje się przed nim. DR leci sobie powolutku, powolutku na lewy bok, a Jagna usiłuje ratować sytuację, czyli podpiera się lewą nogą. No cóż, niezbyt jest miło, kiedy błoto wlewa się do wysokiego buta od góry… Upadek DR chwilowo powstrzymany, jednak kąt nachylenia niebezpiecznie zbliża się do 45 stopni, a w głowie Jagny jedna myśl „Jeśli on teraz wyciągnie aparat zamiast szybko podbiec, to ja….” Ale podbiegł Reszta kałuż została pokonana bez większych problemów Zajechaliśmy do monastyru w Supraślu: jest właśnie remontowany, warto! Sam Supraśl też przyjemny: Z Supraśla nie do końca wyjechaliśmy tak jak chcieliśmy, ale było ładnie: Ominęliśmy Białystok jakimiś szutrami i dalej już głównym asfaltem na Bielsk Podlaski, bo się późno zrobiło No i zawitaliśmy u Podlasiaków: A na honorowym miejscu stał weselny prezent od ekipy „Slunskiej Rajzy do Rusyje” cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
02.09.2013, 18:43 | #45 |
covax
Zarejestrowany: Apr 2010
Miasto: Podlaska wioska
Posty: 1,045
Motocykl: MZ ETZ 250 i coś jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Online: 3 tygodni 1 dzień 13 godz 58 min 5 s
|
Nooo masz Ty szczęście,że zmieniłaś zdanie o Podlasiakach . Piękne to nasze Podlasie w Twoim wydaniu!!!
__________________
Подумаешь что жизнь короткая и выпить захочется…. |
02.09.2013, 23:26 | #46 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Podlasie po prostu jest piękne !
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
02.09.2013, 23:42 | #47 |
rolkie takie szare to wezne i przywieze na zlot dla Cie. jeśli organoleptycznie ocenisz, że to 'ta sama jakość' to skieruj swoje kroki w kierunku biedronki
matjas
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
05.09.2013, 01:11 | #48 |
|
|
06.09.2013, 19:32 | #49 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: kraków
Posty: 75
Motocykl: XT 600E, DR 350SE
Online: 3 dni 9 godz 22 min 59 s
|
Jagna mamy coś wspolnego ze soba - w sytuacjach podbramko-motocyklowych robie dokladnie odwrotnie niz powinnam. Zamist dodac gazu, odejmuje, zamiast odjac gaz - dodaje i jakims dziwnym trafem i DR i ja jestesmy cali
Super sie czyta i czekam na c.d.opowiesci.
__________________
Pozdrawiam Cleo ------------------------------------------------------------ "... Wolna wypowiem to co myslę, Tam gdzie złożę swoja głowę Gdziekolwiek pójdę... Gdziekolwiek powędruję... Gdziekolwiek pójdę I zmienię swój los... Będzie mój DOM... " |
10.09.2013, 00:13 | #50 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 17 godz 9 min 57 s
|
Odcinek 7, czyli ponownie przekraczamy Bug, choć nieco inaczej...
Podlasiaki nas nakarmiły, napoiły i przespały. Aż się jechać dalej nie chciało! Posileni jajecznicą ruszamy jednak na południe. Szybko zjeżdżamy z asfaltu: Na wschód od Siemiatycz: Jedziemy na skróty do Grabarki, czyli „prawosławnej Częstochowy”. W okolicy mieściny o ciekawej nazwie „Nurzec Stacja” wszystkie leśne ścieżką są wybrukowane, i żadna nie jest zgodna z mapą. Jedziemy więc na azymut: zgodnie z zasadą: jeśli raz będę skręcać w lewo, a raz w prawo, to w końcu dojadę na wprost chyba co 100 m zmieniamy kierunek jazdy! Bruk miejscami jest tak zarośnięty, że kulimy się pod gałęziami, i zamykam kask po tym jak dostałam pokrzywą w policzek Do samej Grabarki są już szutry: Dookoła samej cerkwi jest las krzyży wotywnych: niektóre w podziękowaniu, niektóre po prośbie… Z Grabarki jedziemy znów na południe: dojeżdżamy szutrami do Mielnika, gdzie jest kopalnia kredy: Dla tych, co lubią wiedzieć : W Mielniku jest przeprawa promowa na drugą stronę Bugu, chcemy się na nią zaokrętować. Niestety, trafiamy właśnie na dwugodzinną przerwę. Hm, nie będziemy tyle czekać, jedziemy do Gnojna na inny prom. Ale zatrzymuje nas lokalny pijaczek i z pewnym trudem tłumaczy, że nie ma sensu jechać bo się prom w Gnojnie przedwczoraj zepsuł i nie wiadomo kiedy naprawią. No szlag! Jedziemy zatem na most , jakieś 15 km na zachód. Ale pojedziemy sobie wzdłuż Bugu Przejeżdżamy przez tory i widzimy z daleka most kolejowy, na dość szerokim nasypie. A jakby tak? po takim czymś lajtowo przejedziemy ! zdziwiłam się nieco na końcu, gdzie był konkretny uskok między dechami a tłuczniem … Amortyzator skończył się ze dwa dni wcześniej, więc było to dość bolesne Po drugiej stronie polna ścieżka prowadzi do wsi. Postanawiamy nadgonić trochę asfaltem , bo mamy do celu 500 km, a mamy tam być jutro wieczór Jedziemy więc do Białej Podlaskiej, a dalej odbijamy na lokalne drogi w stronę Poleskiego Parku Narodowego. Widzimy na mapie szarą linię przecinającą park i chcemy spróbować. W Jamnikach odbijamy na wschód i mamy całkiem fajną ścieżkę: całkiem głębokie błota. Ale ścieżka jest coraz bardziej zarośnięta i coraz bardziej błotnista. W końcu robi się nieprzejezdnie i musimy się wycofać (jeden jedyny raz na tym wyjeździe!). Przy zawracaniu proszę nieśmiało o pomoc…. A po błocie mamy piasek: Objeżdżamy park dookoła, chcemy „zaparkować” nad jeziorem. Jezioro jest, ale mało kąpielne ale jest ładnie, więc rozbijamy się na łączce. Raf dokonuje autorskich poprawek w mojej płycie bagażnikowej: Przy okazji odkrywam, że z torby narzędziowej Rafa, która jest w moim worku, wystawał brzeszczot. I zawdzięczam mu kolejną dziurę w dnie torby!!! Zestaw kolacyjny mamy dość oryginalny (wino się nie załapało na fotę): I kontemplujemy zachód słońca: Jutro ostatni dzień wycieczki… cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Drang nach Westen, czyli tym razem wschód jedzie na zachód! | jagna | Trochę dalej | 71 | 09.07.2015 00:52 |
Siedem mórz … ? Prezentacja zdjęć i filmu w Klub Podróżnik Warszawa | Głazio | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 13 | 09.12.2013 21:05 |
Biała 2012 - Mecz piłkarski AT Wschód - AT Zachód | mirek | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 60 | 23.05.2012 03:18 |