17.12.2014, 21:07 | #81 |
Po ciężkiej nocy (stres, że nas zaleje) budzimy się jednak w zajebistych nastrojach.
Namiot, motocykl, niepewność, "turystyczna" na śniadanie a dookoła przestrzeń - tak wg nas smakuje przygoda. Pójście "za pobliską górkę piachu" cieszy zupełnie jak by się siadało gdzieś na biegunie na podgrzewaną deskę. Aj... co ja tu będę opowiadał. Jest nam tak błogo, że aż nie chce się jechać dalej. Marudzimy. Nawet nie gadamy ze sobą. Każdy zajęty swoimi myślami podziwia otaczającą nas przestrzeń. Chwilo - TRWAJ! W końcu ruszamy. Wizytę w Mhamid odpuszczamy, trzeba gonić pozostałą część ekipy. Do asfaltu dojeżdżamy na przełaj. Cel: woda, paliwo, jakiś prowiant i znów zjechać jak najdalej od cywilizacji. jako, że mam najmniejszy zbiornik, zabieram jeszcze 2.25L benzyny w butelkę po Coli. Zawsze to 50km mniej pchania Kierunek Merzouga! Robimy zakupy i próbujemy ruszyć dalej. Drogi zalane ;( Kluczymy po miasteczku. Kilka km dziwnymi dróżkami, potem chwila asfaltu i zjeżdżamy w boczną drogę. Szlaban, checkpoint, kontrola paszportów, pytania, odpowiedzi, zdjęcia... Jazda! Nim dotrzemy do pustynnych odcinków musimy pokonać kilka takich "łańcuchów" górskich. Droga do najprostszych nie należy, cieszy jednak, że jakaś w ogóle jest! W końcu mamy ten etap za sobą. Kolejna, pustynna część zaczyna się kolejnym checkpointem.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
18.12.2014, 17:55 | #82 |
Popołudnie, twarde kamieniste ścieżki w górach ostro dają w kość. Nie tylko nam, EnJoy prawie gubi narzędziówkę.
Dziś wiem, że to wina odkręconej od wibracji śruby - akurat tam nie dałem kleju na gwint. Trytki w ruch i można jechać dalej. Co chwilę jednak postój i kontrola. Zostaję w tyle jednak nauka nie poszła w las! Chłopaki czekają na mnie, Dominik wręcz nie odpuszcza mnie na krok! Z jednej strony cieszę się, z drugiej jestem wkurzony na siebie, że opóźniam ekipę. Gdzieś na skraju gór i pustyni jest takie miejsce, gdzie Darek rozmarzył się... A, że człowiek nie świnia i czasem się umyć musi... Tak naprawdę ową wodą myjemy zachlapane błotem chłodnice naszych motocykli i ruszamy dalej. Z tego popołudnia, z dalszej drogi pamiętam jedynie przestrzeń, wysoką temperaturę, shimę przy 130km/h, która nieomal wysadziła mnie "z fotela" i wspaniałe widoki. Aaaaa i jedno drzewo, nawet z cieniem. Zaczyna się robić płasko. 5ty bieg, łycha. Jedziemy jeden obok drugiego by sobie w oczy nie kurzyć, na tyle daleko by w razie gleby jeden nie zrobił krzywdy drugiemu. cały czas kontrola. Jakieś 2h przed zmierzchem dojeżdżamy do kempingu, tam podejmujemy decyzję, że na dziś wystarczy. Nie mamy się gdzie spieszyć bowiem ekipa asfaltowa odpuściła jednak wydmy, ku którym podążamy. Schodzi z nas ciśnienie - zwalniamy tempo.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
18.12.2014, 18:41 | #83 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,763
Motocykl: RD07a
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 5 godz 51 min 11 s
|
Ten płaskowyż między Zagorą a Merzougą jest niesamowity... Uwielbiam go...Niestety pojechaliście na skróty koło studni , droga przez Tagounite wzdłuż granicy jest trochę dłuższa ,ale tamte przestrzenie robią wrażenie.
W październiku 2010 zakopaliśmy z Samborem i ekipą , koło studni butelkę wiskacza... Ale chyba nie udało się go wam znaleźć Czyli śpicie na kempingu Dinosaur ..tam gdzie schodzą się drogi z Zagory.. .a czasem się też rozchodzą hihhih..... bo pył na horyzoncie łatwo pomylić... A potem potłuczone nogi,żebra i zegary w BMW oraz kupiona dętka za 100 EUR |
19.12.2014, 02:59 | #84 |
No tam przed tym płaskowyżem była burza myśli, chcieliśmy pojechać, znaczy ja chciałem, ta dłuższą drogą, tam gdzie Ty byłeś - mniej więcej. Znów było 2:1
O wiskaczu kurde nie wiedzieliśmy a w tym momencie już nic z % nie mieliśmy więc coś czuję, że ziemia w koło studni została by użyźniona W jak dyżym promieniu od studni należy go szukać ? Bo może by tak następnym razem zabrać "szpadelek" Oczywiście my też coś zakopiemy, żeby nie było...
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
20.12.2014, 02:43 | #85 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Sexu i biznesu
Posty: 1,563
Motocykl: CRF1000, R80G/S PD, DR650SE
Online: 2 tygodni 5 dni 3 godz 3 min 52 s
|
Fajny opis.
Mozesz jakas mape objazdu skombinowac?
__________________
__ Golodupiec bez Afryki |
20.12.2014, 03:10 | #86 |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,763
Motocykl: RD07a
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 5 godz 51 min 11 s
|
Ślad Neno to ten pogrubiony niebieski.
Mozna jechac jeszcze dalej na południe i wzdłuz granicy pomykac-ślad zielony a potem czerwony . |
20.12.2014, 05:29 | #87 |
Dzięki Puszku!
Oszczędzasz mi robotę! A czasu jakoś tak mało ostatnio na wszystko...
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
20.12.2014, 11:29 | #88 | |
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Sexu i biznesu
Posty: 1,563
Motocykl: CRF1000, R80G/S PD, DR650SE
Online: 2 tygodni 5 dni 3 godz 3 min 52 s
|
Cytat:
Chodzi mi o dwie rzeczy: - track miedzy Foum Zguid - Merzouga - trasa calego przejazdu Jak nie masz czasu to nie ma problemu.
__________________
__ Golodupiec bez Afryki |
|
20.12.2014, 19:08 | #89 |
Wychodzę z Campu, mam tylko jedną baterię więc nie szaleję ze zdjęciami:
Miejscowy burek i jego buda: Omijam mury i szybkim krokiem zmierzam ku najwyższej wydmie w okolicy. Słonko jest już naprawdę nisko. Zaczynam biec. Co chwilę postój na fotkę, uspokojenie oddechu, strzał i biegnę dalej. Widok na nasz "ośrodek": i jego otoczenie: Do szczytu jeszcze daleko a ja opadam z sił. Ta praca za biurkiem nie idzie mi na dobre... W końcu jestem, zdążyłem!
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
20.12.2014, 19:31 | #90 |
Cierpliwie czekam na zachód, barwy okolicy, cienie, zmieniają się z minuty na minutę.
Aparat przy oku, kręcę się dookoła, co chwilę słychać klepnięcie migawki. Kadr za kadrem, scena za sceną. Kradnę te widoki. Balans bieli szaleje ja też. Ta feria barw! Na dole wydmy melduję się już w kompletnych ciemnościach... Mniej więcej wiem gdzie iść, pytanie tylko czy wiem mniej, czy więcej... Niby niedaleko ale cholera.... nic nie widać, nic nie słychać. Bardzo nieprzyjemne uczucie. Idąc zapamiętałem tylko, że była jakaś dróżka wyjeżdżona przez auta, kilka drzewek oddalonych od siebie o kilkadziesiąt metrów, powinienem je teraz zostawić po prawej stronie. Idę. Wiem, że mają agregat, powinno zaraz coś zabłysnąć. Stoję, czekam - lepiej tak niż pójść w złym kierunku. 5 minut później zapala się żarówka- ledwo ją widać ale wyznacza mi kierunek. Ruszam. Co ciekawe - dźwięk agregatu słyszę dopiero jak dostrzegam mury! Jestem. Minęło chyba z 1,5h albo i dłużej a obiadu jak nie było - tak nie ma. Chłopaki nawet zaczęli się o mnie martwić... cdn.
__________________
https://www.facebook.com/PrzezSwiat.eu |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Omalo jak Kirgizja, Vashlovani jak Maroko- wrzesien 2014 Dolot samolotem, sprzet na miejscu | Mirmil | Umawianie i propozycje wyjazdów | 8 | 02.09.2014 15:41 |
Maroko | consigliero | Umawianie i propozycje wyjazdów | 2 | 13.10.2010 13:17 |