31.05.2016, 01:09 | #1 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,425
Motocykl: Husqvarna 701 Enduro
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 15 godz 23 min 25 s
|
Brother's Adventure Expedition: Ukraine - Moldavia...
Szczęk zamka w drzwiach… 26 schodów w dół… Echo kroków ciężkich butów motocyklowych niesie się po klatce schodowej… Dosiad… Prawy kciuk na przycisku rozrusznika… Jeszcze tylko ten jeden drobny ruch dzieli mnie od przygody…
Zaczęło się… nalepka.jpg Nie wiedziałem, że godzinę później będę siedział na SOR... 1.jpg CDN |
31.05.2016, 01:25 | #2 |
Kiedyś R.T70
Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Częstochowa
Posty: 1,422
Motocykl: Była RD04
Przebieg: 120000+
Online: 3 miesiące 2 tygodni 5 dni 7 godz 52 min 52 s
|
Lecisz Hitchcock'iem!
|
31.05.2016, 12:36 | #3 |
Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Wawa
Posty: 397
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 1 dzień 18 godz 5 min 59 s
|
__________________
Pzdr Gawron 'Podróżować znaczy żyć. A w każdym razie żyć podwójnie, potrójnie, wielokrotnie.' A. Stasiuk |
31.05.2016, 12:56 | #4 |
Napisał że siedział... Czyli nie powinno być źle... :/
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
31.05.2016, 14:33 | #6 |
Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Kiełczygłów
Posty: 1,860
Motocykl: RD07a
Przebieg: 00000
Online: 4 miesiące 1 dzień 20 godz 37 min 28 s
|
I tak pojedzie dalej
|
31.05.2016, 14:44 | #7 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,392
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 45 min 49 s
|
Ktoś mnie pobił ja po jednym dniu Ukraina ekspedycyjny leżałem na Sor sror.
__________________
Agent 0,7 |
10.06.2016, 22:45 | #8 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,425
Motocykl: Husqvarna 701 Enduro
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 15 godz 23 min 25 s
|
Część pierwsza...
Wszystko przez Tukana… Brat się napalił, pojechał i początek naszej wyprawy musieliśmy zaplanować na 8 rano w poniedziałek… Tymczasem w niedzielny wieczór, po powrocie z Tukana, brat zadzwonił, że coś mu się stało z lewym okiem i nic nie widzi… Pozytywne było to, że zarejestrował się do okulisty na poniedziałek na 8 rano… Przesunęliśmy zatem start wyprawy o pół godziny i ustaliliśmy, że zaczniemy spod gabinetu…
W poniedziałek rano lekkie podniecenie… Wstałem wcześnie i zdążyłem jeszcze skoczyć na myjnię i zatankować… To w końcu moja pierwsza wielodniowa wyprawa motocyklowa, pierwszy wielodniowy off, pierwszy raz Ukraina, a wszystko na nowo nabytym moto… Nie zdążyłem dojechać na miejsce zbiórki, gdy czuję wibrujący telefon… Zjazd na pobocze i po chwili wiem, że wyjazd zaczyna się sypać – brata nie przyjęli, powody wtedy i teraz są nieważne… Jedyne co mu dali, to adres SOR z dyżurem okulistycznym… Zatem spotkamy się na SOR… A tam oczywiście „Polska w ruinie” – drugi w kolejce do rejestracji… Godzina minęła… Potem bajerka jak to jedzie z daleka i oko teraz, niemalże przed chwilą napuchło, a jechać trzeba jeszcze dalej… Opaska na nadgarstek, korytarzem do końca, na prawo winda, trzecie piętro i czekać… Pod gabinetem tłumek, ale wszyscy czekają na przyjęcie na oddział… Do okulisty tylko my… Półtorej godziny i wchodzi… Pól godziny i wychodzi… Widzę oko niezaklejone, w ręku dzierży receptę, znaczy się jedziemy! 2.jpg Diagnoza nie jest dobra – jakieś zakaźne zapalenie oka z dużym prawdopodobieństwem przerzutu na drugie… Gęste brunatne kropelki nabyte w pobliskiej aptece mają rozwiązać sprawę w 2-3 dni… Ruszamy w samo południe… Cóż, droga z Wrocławia do Korczowej jest nudna… A4 do samej granicy z mała przerwą między Rzeszowem, a Przeworskiem… Na przejściu jesteśmy przed zmrokiem jako trzeci i czwarty pojazd w kolejce… Szybko idzie… Polska pograniczniczka flirtuje z nami… Po stronie ukraińskiej uproszczenie procedur daje się odczuć… Niecała godzina i jesteśmy w krainie benzyny za 3PLN i barszczu za 1,5PLN… Tankujemy, pomieniamy diengi i skręcamy w pierwszą w prawo… Asfalt z każdym kilometrem coraz gorszy, w końcu płynnie przechodzi w szuter, co nas cieszy… Ok 22 znów mamy asfalt pod kołami, gdyż dojeżdżamy do jakiegoś miasteczka… Pytamy o nocleg, wszyscy mówią „motel” wskazując kierunek… W końcu go znajdujemy – przejeżdżaliśmy obok niego ze 3 razy… W środku głucho – pukamy bezskutecznie… W końcu pojawia się właściciel… Oczywiście pokój jest, a motocykle lądują od tyłu na ciasnym, ale zamykanym podwórku… Szybka kąpiel, jeszcze szybsza przebieżka po mieście i kima… Prawdziwa przygoda zaczyna się jutro… CDN |
30.07.2016, 12:01 | #9 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Podlasie
Posty: 2,665
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 21 godz 51 min 11 s
|
No i co z tą przygodą?
:/ |
01.08.2016, 12:00 | #10 | |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,425
Motocykl: Husqvarna 701 Enduro
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 15 godz 23 min 25 s
|
Cytat:
Trzeba poczekać na długie śnieżne zimowe wieczory, gdy jazda będzie niemożliwa, więc będzie czas by pisać... |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Dont know Expedition tu de africa | Misza | Trochę dalej | 79 | 22.02.2016 12:30 |
Na Ukrainę z ... psem. | Neno | Kwestie różne, ale podróżne. | 20 | 11.02.2014 12:40 |
Wyjazd na Ukrainę | curik | Przygotowania do wyjazdów | 65 | 31.05.2010 21:13 |