Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Zamknięty Temat
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26.11.2017, 14:29   #1
bukowski
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie Kamyk z Bartangu, czyli Tian-Szań & Pamir solo. 7-20.VII 2017

- Jedziesz sam?

Tak, sam. Nie, nie boję się. Tak, może nie być zasięgu, ale w razie czego dostaniecie maila, że trzeba mnie skądś pozbierać. Jadę, bo marzę o tej podróży od kilku lat. Nie, motocykl się nie zepsuje, a nawet jeśli, to jakoś sobie poradzę, to nie koniec świata. (pamiętałem o tych słowach ilekroć znalazłem się na faktycznym końcu świata: bez zasięgu telefonu, bez ludzi, bez roślin, z przewróconym motocyklem).

Odpowiadałem różnie, ale odpowiedź "dlaczego" jest prostsza, niż mogłoby się wydawać. "Sam" to co innego niż "samotnie" - a powiedziałbym nawet, że mniej samotnie jest podróżować samemu. Bo raz - poznaje się dużo więcej ludzi miejscowych, i oni są śmielsi, i człowiek chętniej nawiązuje kontakt. No a poza tym, po paru dniach względnej samotności nawiązuje się głębszą niż na co dzień relację z samym sobą. A potrzebowałem tego bardzo - choć był dopiero czerwiec, wydarzyło się chyba więcej niż przez poprzednie czterdzieści parę lat. A przynajmniej tak mi się wydawało.

Plan narysowałem sobie na kuchennej ścianie.

plan_sciana.jpg


Tak sobie umyśliłem i już. Choć parę osób nie dowierzało, to udało mi się zrobić większość, mimo że już na starcie wyjazd z 21 dni skurczył się do 16.

Doposażenie motocykla kończyłem za pięć dwunasta. Tydzień przed wyjazdem dotarły sakwy, trzy dni potem dotarły gmole i płyta pod silnik, dwa dni przed montowałem rotopaxa, pakowanie na kilka godzin przed oddaniem motocykla do transportu. Spot, mapa azji centralnej, dorabianie jakiegoś żelastwa, zakupy - dętki, karimata, kuchenka i inny szpej - to wszystko w ciągu jednego tygodnia.

No to się spakowałem:

spakowany.jpg
spakowany2.jpg

Do Biszkeku lecę z przygodami - zamiast kulturalnie sączyć drinki w Turkish Airlines, lecę przez Pragę i Stambuł. Uzbekistan i Kazachstan z powietrza wygląda niesamowicie - księżycowy krajobraz nietknięty ręką człowieka. Raz na pół godziny jakaś droga i linia elektryczna. Przysypiam, budzi mnie dopiero uderzenie kół samolotu o beton. Jest świt, za oknem stoi Ił-76 a za nim ośnieżone góry.

il_76.jpg

Odbieram motocykl, tankuję, zanim wyjeżdżam z miasta robi się dobrze po 11. Już jest 39 stopni. Nie czuję zmęczenia ani upału, gęba mi się śmieje od ucha do ucha.

upal.jpg

Na dziś mam plan przez Kara Bałta i dolinę Susamyru dotrzeć do jeziorka Besh-Tash.

Ostatnio edytowane przez bukowski : 08.10.2018 o 17:23
 
Stary 26.11.2017, 14:57   #2
Jac
 
Jac's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2013
Miasto: Słomianki
Posty: 550
Jac jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 16 godz 16 min 28 s
Domyślnie Kamyk z Bartangu, czyli Tian-Szań & Pamir solo

Nie bój nic, nie tylko Tobie się śmieje gęba. Dawaj!

Ostatnio edytowane przez Jac : 26.11.2017 o 15:40
Jac jest offline  
Stary 26.11.2017, 14:58   #3
sizyrk
Jak kółka to tylko dwa , a jak chcesz cztery - kup dwa motory :-)
 
sizyrk's Avatar


Zarejestrowany: May 2012
Miasto: Lancaster UK
Posty: 756
Motocykl: 2x RD07A CRF1100 Adventure Sport
Przebieg: 90 tys
sizyrk jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 1 dzień 15 godz 47 min 37 s
Domyślnie

Dobre
Czekam na dalszy przebieg

Ostatnio edytowane przez sizyrk : 26.11.2017 o 15:04
sizyrk jest offline  
Stary 26.11.2017, 16:35   #4
bukowski
Gość


Posty: n/a
Online: 0
Domyślnie

Biszkek-Besh-Tash

Już po opuszczeniu Biszkeku przekonuję się, że nie ma to jak papierowa mapa. Garmin 64s ze zbyt dokładną mapą nie radzi sobie z routingiem. Zajmie mi kilka dni, żeby zrozumieć, że wyznaczanie działa, ale w zasięgu jakichś 10 kilometrów. Tymczasem wyciągam papierową mapę i kierują się na Tałas. Z zatłoczonej drogi skręcam w góry i już jadę obłędnie piękną drogą wijącą się wzdłuż rzeki Kara Bałta. Jest już dobrze po południu, kiedy asfalt otwiera się na dolinę Susamyru. Znów skręcam, zaczynają się szutry, na horyzoncie góry.

Susamyr_valley.png


Zaczynam rozglądać się za paliwem, w rotopaxie wciąż 7,5 litra, ale wolę zawczasu zatankować. Zatrzymuję się obok motocyklisty w moro z wędkami, chyba na deerzecie. Lokales.
- Zdrastwuj, kuda jediesz?
- Na Tałas - odpowiadam
- Ty darogu patierał - pokazuje palcem w odwrotnym kierunku. Atkuda?
- Z Polszy.
- A, z Polszy. Kristofa ty znajesz?
- Nużna, znaju. On priwiez maju maszinu iz Polszy.
- Nu kak priwiez?
- Gruzawikom - odpowiadam i śmiejemy się. Fajny gość. W chałupie obok dziesięciolatek pieczołowicie tankuje mi motocykl z dwulitrowych butelek. Zarzeka się, że to 91, ale cholera go wie.

Zawracam i odnajduję właściwą drogę, wygodny i pusty szuter. W Tałas dotankowuję, wyciągam z bankomatu pieniądze i kieruję się w stronę gór. Jest już dobrze po południu, zastanawiam się, czy przypadkiem gdzieś po drodze nie złapię śniegu.

way_to_besh_tash.jpg
Po około 10 kilometrach trafiam na bramę do parku narodowego. Lżejszy o 220 somów cisnę jakieś 30 kilometrów fajną szutrówką, zakończoną zieloną łąką.
To lepiej pokazać, niż opisać.

way_to_besh_tash2jpg.jpg
way_to_besh_tash3.jpg
way_to_besh_tash4.jpg
way_to_besh_tash5.jpg
way_to_besh_tash7.jpg
Do samego jeziorka nie sposób podjechać, ale łąka i strumień poniżej wydaje się być idealna na biwak. Nie ma nikogo, nawet konie zostały parę kilometrów poniżej. Rozbijam namiot przy samym potoku, miejsce jest absolutnie genialne.

besh_tash_camp.jpg
Nabieram do czarnego bukłaka lodowatą wodę i wystawiam do mocnego wciąż słońca. Gdy po godzinie kąpię się, na łączkę podjeżdżają dwa busy wypełnione Kirgizami. Mają ze sobą samowar, pół obdartego ze skóry barana, liepioszki, lodówkę z wódką, tadżin wielkości sporej miednicy i drewno na opał. Raz, dwa rozścielili dywany, nastawili samowar, wykroili szaszłyki, resztę barana wrzucili do tadżina. Pierwsza flaszka pękła zanim były szaszłyki się upiekły, druga chwilę później, zanim doszło mięso w tadżinie już nie było co pić. Pożegnałem się w myślach z 70% śliwowicą, którą miałem na wszelki wypadek.

my_nie_zapiwajem2.jpg
my_nie_zapiwajem.jpg
Litr później na dywan wjechała herbata i zawartość tadżina.

baran.jpg
Wtedy jednego z dentystów (bo byli to dentyści i celnicy) nieopatrznie zapytałem o zwyczaj goszczenia przybyszów okiem z barana. Ten z kamienną twarzą wydłubał palcem oko z czaszki owego stworzenia i podał mi do zjedzenia, na palcu oczywiście. W sumie nic szczególnego...smakowało jak chrząstka. Nie pozostałem mu dłużny, polałem śliwowicy i odsunąłem butelkę z popitką:
- Nu, my w Polszy nie zapiwajem.
W sumie chyba gorzej przeżył tę pięćdziesiątkę, niż ja jego oko.

Chłopaki zaraz po zmroku pozbierali się i pojechali. Zostałem sam. Żadnego zasięgu, huk potoku, temperatura spadła do 12 stopni. Jak już zasypiałem, usłyszałem chłeptanie wody, ale pomyślałem, że może lepiej nie wychodzić - bo a nuż to wilcy i się w gacie zesram?

besh_tash_camp2.jpg
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg way_to_besh_tash6.jpg (159.5 KB, 281 wyświetleń)

Ostatnio edytowane przez bukowski : 08.10.2018 o 17:27
 
Stary 26.11.2017, 16:43   #5
Mech&Ścioła
 
Mech&Ścioła's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 282
Mech&Ścioła jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 2 dni 22 godz 53 min 27 s
Domyślnie

Czyta się! Po ostatnim zdaniu - jakbym tam z Wami biesiadował
Mech&Ścioła jest offline  
Stary 26.11.2017, 17:51   #6
machoni
 
machoni's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2017
Miasto: Kostrzyn nad Odrą
Posty: 315
Motocykl: CRF1100
machoni jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 4 dni 12 godz 16 min 7 s
Domyślnie

dobre pióro, czyta się
machoni jest offline  
Stary 26.11.2017, 20:56   #7
jacoo
 
jacoo's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: Zakopane / Kraków
Posty: 400
Motocykl: Tenere T700
Przebieg: rośnie
Galeria: Zdjęcia
jacoo jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 godz 43 min 41 s
Domyślnie

Ognia!!
Luuubieto!
jacoo jest offline  
Stary 26.11.2017, 21:37   #8
chemik
 
chemik's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,425
Motocykl: Husqvarna 701 Enduro
chemik jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 15 godz 23 min 25 s
Domyślnie

Oj, obrodziło w tym roku o dobre relacje. Pisz i zdjęcia pokazuj.
chemik jest offline  
Stary 27.11.2017, 12:15   #9
pantufl
 
pantufl's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2009
Miasto: Gdynia
Posty: 292
Motocykl: RD07a
pantufl jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 6 dni 22 godz 23 min 46 s
Domyślnie

Piękne widoczki i klimat relacji taki jak lubię. Od razy czuję że szybciej się zrasta miednica i rośnie motywacja do jazdy
__________________
Królowa RD 07a
a w razie kłopotów 601 318 347
pantufl jest offline  
Stary 27.11.2017, 12:29   #10
Nynek
 
Nynek's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2014
Miasto: Myślenice
Posty: 601
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Nynek jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 6 godz 15 min 29 s
Domyślnie

Ale smakowitości. Fajny klimat. Dawaj dalej.
Nynek jest offline  
Zamknięty Temat


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Kierunek wschód, tam musi być jakaś cywilizacja (Pamir solo 2018) adaml Trochę dalej 61 22.06.2020 09:26
Krótki wyjazd w PAMIR sierpień 2017 macias1989 Trochę dalej 117 18.03.2018 20:09
Pamir lipiec/sierpień 2017 macias1989 Umawianie i propozycje wyjazdów 18 26.09.2017 10:28
Kirgistan & Tadżykistan 2017 solo bukowski Przygotowania do wyjazdów 43 19.07.2017 08:40
PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU henry Trochę dalej 288 17.06.2017 01:47


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:14.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.