Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08.07.2019, 16:31   #1
Ciaho
 
Ciaho's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Gdańsk
Posty: 85
Motocykl: RD04
Przebieg: 55000
Galeria: Zdjęcia
Ciaho jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 2 godz 6 min 32 s
Domyślnie Rusz Pan Dupę - TET LITWA - czerwiec 2019


Coraz częściej jedziemy bez planu. Są tylko luźne pomysły, reszta wychodzi w praniu.>>




Luźność  pomysłu polegała na tym by dojechać do Rygi, może do Kłajpedy i wrócić jakoś. Opony w Trampku nie nadawały się już do niczego więc kupiłem nowe… z myślą o asfalcie,bo byłoby tego ze dwa i pół tysiąca kilometrów. Im więcej myślałem o tych kilometrach tym bardziej do porzygu miałem tego asfaltu. Jak Mich wyraził chęć partycypowania w wyjeździe na crf250 wiadome było, że asfalt odpada (ale szosowe opony już musiały zostać). Postawiliśmy więc na trasę Trans Euro Trail w kierunku Litwy. Cała trasa wiedzie przez większość krajów Europy, ma 38 tyś kilometrów i unika asfaltu jak tylko się da. Dodatkowo wiedzie tak by zaprowadzić w co ciekawsze w okolicy miejsca, jakąś tamę co to ją bobry w drewnie wyrzeźbiły, czy bunkier w którym radzieckie wojska tęskniły za domem. Wygodne bardzo do nawigacji bo wystarczy trzymać się szlaku a ciekawe krajobrazy przewijają się w koło. Jest to niesamowite doświadczenie. Polska u schyłku wiosny to niekończące się źródło magicznych widoków. Co kilka minut można stawać i trzaskać foty, sprzedając je później na foto tapety. Umówmy się, każdy już pewnie przemierzył kraj w te i na zad. W klimatyzowanym aucie można przejechać się z Gdańska w góry w jedno popołudnie, zjeść obiad w sieciówce po drodze… i absolutnie nie poczuć klimatu mijanych miejsc. TET powoduje, że czujesz każdy kilometr, widzisz prawdziwe życie, ludzi, naturę, historię, jedzenie… widzisz kraj z bardzo naturalistycznej perspektywy i nam się to bardzo podoba.>>













Wgraliśmy więc mapy w telefon i ochoczo ruszyliśmy z pierwszym deszczem.  Zaczynaliśmy z Gdańska i pod TET podpięliśmy się pod Malborkiem. Początek to ok 30 km asfaltu, później było już ciekawiej. >>


Pierwsza hopa i wypięły mi się sakwy crosso (rowerowe świeżo zaadaptowane do trampka). Podoginaliśmy nieco haki (które ze względu na działające siły się wyprostowały -  Mich mówi, że to siła Coriolisa a ja myślę, że to zwykły Newton był) zabezpieczyliśmy je trytytkami i od tej pory nie było już z nimi problemów. Sakwy mają już 13 lat ale dalej bardzo dobrze sprawują się na wyjazdach.>>


Z Gdańska startowaliśmy w deszczu na szczęście im dalej na wschód tym bardziej się aura poprawia. >>


Wiadomo liczy się droga , i wyjazd ma służyć najeżdżeniu się do syta po zimowym poście, nie mniej  trasa wiedzie tak, że większość przerw na siku ma miejsce w ciekawych okolicznościach przyrodyJ.>>


Pierwszy mijamy Ruiny zespołu młyńskiego Grądowy Młyn, to właśnie jedno z tych miejsc. Warto poświęcić kwadransik. Zwiedzania wiele nie ma ale miejsce urokliwe jest bardzo.>>
















Zupełnie z Nienacka wyskakując z zakrętu trafiamy na kanał Elbląski. Tu pierwsza ciekawostka na naszej trasie. Kanałem pływają statki, ale różnica poziomów ponad 100m powoduje, że miejscami są transportowane na szynach, a olbrzymie koła napędzane wodą, wciągają wagony po szynach na kolejne stacje. Bardzo widowiskowe rozwiązanie i trzeba było mieć łeb nie od parady by to zaprojektować i wykonać. Porozmawialiśmy z operatorami maszynowni, cmokaliśmy z uznaniem dla zadziwiającej myśli technicznej strzeliliśmy kilka fot i na koń.>>


Drogi całkiem przyjemne, pierwszy dzień nas nie zmęczył – przy odrobinie fantazji można to przejechać każdym motocyklem, odcinki szutrowe i  z 1/3 asfaltu. Pod wieczór wbijamy nad jezioro do domku Kamila, przyjeżdża do nas Szymon z którym roku ubiegłego hasaliśmy po Gruzji. Do nocy gadamy o idei odwróconego opodatkowania przy ognisku. Bez alkoholu oczywiście bo tym się brzydzimy strasznie. >>
















W sumie nie planowaliśmy spania w domku ale że trafiło się jak ślepej kurze ziarno to postanowiliśmy skorzystać. Okazało się, że dobrze bo większą część nocy lało. Rano też ruszamy w deszczu ale przynajmniej nie trzeba mokrego szpeju do sakw pakować. >>





Na pierwszy ogień idzie Giżycko i twierdza Boyen. Po raz kolejny wstyd się przyznać, że przelatując przez te okolice nigdy nie było czasu by przystanąć i zaczerpnąć nieco z historii. Twierdza robi spore wrażenie – mieściła ok 3000tyś ludzików pod bronią więc już nie w kij dmuchał. Pośpieszne zwiedzanie zajmuje nam dobre dwie godziny. Ktoś zainteresowany bardziej tematem śmiało może spędzić tu cały dzień. Mich był bardzo zainteresowany bo pewnie pamięta jak ją budowali kiedy był dzieckiem ale cóż, ja parłem do przodu z myślą o tym żeby już zmoczyć te suche ubrania.






















 Dziś zdecydowanie królują szutry, mijamy jakieś opuszczone stacje kolejowe, punkty widokowe, Stańczyki i granicę z Litwą przekraczamy po południu…. W ciągłym deszczu. Mija godzinka, dwie, deszcz zamienia się w ulewę. Jakiś czas ukrywaliśmy się pod drzewem ale przez godzinę nic się nie zmieniło, po za tym, że ów drzewo przeciekło i nie dawało już schronienia. Mich połączył się z satelitą i zabukował nam miejsce w hostelu jakieś dwadzieścia km dalej.  No to na koń. Walą pioruny grad napiżdża  w kask…. Buty z goretexu już pełne po brzegi. Telefon mi zalało ale nie mam żadnego suchego miejsca żeby go ukryć. Ciśniemy jak powaleni i nie hamujemy dla nikogo. Widoczność żenująca, nawet auta kitrają się na poboczach bo wycieraczki nie wyrabiają… na szczęście nie mamy tego problemu bo nie mamy wycieraczek. Do hostelu dojeżdżamy kompletnie wydymani z energii, za to nasiąknięci wodą jak Tytanic. Hostel zamknięty. Michowi  telefon przetrzymał ulewę więc dzwoni do Pani, kobitka nieco zdziwiona kto ją o 20 do pustego hostelu woła, ale po kwadransie otwiera nam suchą komnatę gdzie na 6 łóżkach suszymy szpej do rana. Żadnego sklepu w koło nie ma więc piwa nie kupiliśmy i żreć musieliśmy konserwy. Na szczęście konserwy lubimy a alkoholem gardzimy więc sytuacja idealna. W kiblu jest suszarka, więc staramy się przyspieszyć wody parowanie, zwłaszcza z telefonu. Sam hostel kosztował 59 zł na dwóch, raczej słabo opłacalne, bo przez całą noc suszarka chodziła non stop i prądu zużyła pewnie dwa razy tyle, nie mniej z rana wciągamy na siebie wilgotne ciuchy. Co w sumie wielkiej różnicy nie robi bo przecież ciągle pada. 

























>>Pakowanie mokrych szmat zajmuje nieco więcej czasu, zwłaszcza nestorowi wyrypy, więc korzystając z okazji wypadam zwiedzić wioskę. Nie ma tego wiele, wracam po trzech minutach. Mich wrzucił już wszystkie mokre ciuchy w wodoszczelne worki żeby ładnie się kisiły i możemy ruszać. >>


Litwa jest krajem szutrów, mam wrażenie że jest ich więcej niż asfaltu, za to ludzi zdecydowanie mniej. Można więc śmiało pomykać pół dnia i minąć 3 auta, z czego 2 na tankszteli. Brykamy tak więc z bananami na twarzach. Deszcz siąpi choć bez przesadyzmu. Szutry zwykle w bardzo dobrym stanie, oferują świetną przyczepność. Ale jest tez kilka gorszych odcinków z którymi mocno walczymy. Gliniane błoto momentalnie okleja kostki Michała, moje zaklejają się na sam widok błota. Ślizgamy się więc jak na lodowisku… ale jest tego może 10% trasy. Nie mniej wjeżdżając na wzgórze z prędkością ok 60 wypadam po drugiej stronę na rozmokłą glinę i już wiem że będzie grubo. Dupka zaczyna żyć własnym życiem i majta mnie jak dwunastolatkiem po dropsach. Wywinąłem 180 stopni z pocałowaniem gleby. Bez strat na szczęście. 













Dalej byłem już ostrożniejszy choć majtało mną jeszcze kilka razy. Michem też trochę gibało ale różnica masy motocykla zdecydowanie działała na plus. Mijamy wiele opuszczonych gospodarstw, mijamy też całe opustoszałe wioski. Klimat trochę jak po wojnie aż ciary przechodzą. Koniec dnia planujemy w Trokach. Musimy odbić od TET bo w sumie 3 dni na dojazd i 2 na powrót wyczerpują nasze plany urlopowe. Do miejscowości dojeżdżamy z dobrym czasem, lecz zamek już zamknięty dla zwiedzających. Obeszliśmy wyspę w koło, miejsce bardzo pocztówkowe, z pewnością warte odwiedzin. Cała miejscowość jest malowniczo położona między jeziorami a drewniane kolorowe domki dodają dodatkowego uroku. Chodzimy tak z 2 godziny bez celu, znaczy szukaliśmy sklepu by dać wyraz naszej pogardzie do alkoholu, nie mniej nie znajdujemy niczego otwartego. Wpadamy więc do knajpy na cepeliny -  niebo w gębie – nie wiem czy to ich narodowa potrawa ale smak ten zapamiętam na długo. Wypijamy po dwa piwa krzywiąc się przy tym strasznie, ohydztwo. Znów hostel dzisiaj i znów suszenie szpeju. Pokój trochę cerwi zgnilizną. Ciekawe czy uda się rozbić namioty na tym wyjeździe? I kiedy zamieniliśmy się w takie ciepłe kluchy, że lubimy w suchym spać?!>>




























Rano mimo 8 stopni ciepła jemy śniadanie na tarasie… z widokiem na jezioro i zamek. Jest zimnawo ale pięknie.>>


Postanowiliśmy pokulać się asfaltem by wybić kawę w Wilnie. Nie było mnie tu z 10 lat, a Micha ponad 40. >>


Miasto pewnie mieści ¾ mieszkańców Litwy a w porównaniu z pełnym turystów Gdańskiem wydaje się puste. Spędzamy tu dwie godziny i jest to bardzo dobrze zainwestowany czas. Nie ma co za dużo się rozwodzić ale każdą chyba stolicę warto zobaczyć bo stolicą jest  z niebyle powodu.>>


Do wieczora ciśniemy bez większych przerw, dużo szutrów, trochę leśnych dróg . Wracamy już nie TETem by nie cofać się po własnych śladach. Lecz jedziemy bardzo podobnie i drogi klilka razy się krzyżują. Niesamowite jak poprzednie dni w deszczu zmieniają perspektywę trasy. Dziś w pełnym słoneczku te same odcinki łykamy 3 razy szybciej bez żadnych problemów. Daję słowo można je przejechać GSem nie rozlewając przy tym kawy ze Starbucksa. >>






















Noclegu szukamy już na polskiej ziemi. Znajdujemy przepiękne miejsce nieopodal jeziora na wysokim wzgórzu. Widok przepiękny, zachód słońca dech zapiera… temperatura spada szybko poniżej 10 stopni. Pichcimy jakiegoś makarona na kuchence, pośpiesznie zapijając piwem (bleh – ale na stacji benzynowej nie mieli nic innego -  daję słowo). I w końcu korzystamy z namiotów. Zasnąć jeszcze się jakoś udało ale koło 3 w nocy było tak zimno że chciałem głowę do plecaka schować żeby się dogrzać. Za to już o 5 słońce tak dawało że nie było mowy o dalszym spaniu. Szybkie pakowanie i na koń.>>



















Po Polsce jeździmy w gps wpisując trasy rowerowe. Kilka razy musimy zawracać bo trafiamy na tory kolejowe lub przesieki które onagdaj były a teraz ich nie ma. Jest wesoło nie ma nudy. Mich nawinął z 5 m elektrycznego pastucha na tylną zębatkę. Na szczęście w porę się  zorientował i udało się to wyciąć zanim szkód narobiło…. Tyle że krowy się gospodarzowi rozpierzchły. >>
















Czas mamy dobry, dużo bardzo ciekawych odcinków, lasy, polany, rzeki, bagna, opuszczone stacje kolejowe…. I znowu ciemne chmury na horyzoncie. Coś udało się przeczekać, coś puścić bokiem, niemniej nieubłagane przyszło i przemoczyło nas do gaci. A później znowu. Nie przeszkadza nam już to tak bardzo bo wiemy, że będziemy spali w domu.  Do Gdańska docieramy jakoś przed 21, trochę zmęczeni  ale bardzo uradowani piękną przygodą. W 5 dni zrobiliśmy 1500km offem, widzieliśmy dużo zajęcy, lisów, polujących sokołów, martwego borsuka i kilka saren. Liznęliśmy trochę historii i cepelinów. Zobaczyliśmy mały wycinek świata, ale wycinek który bardzo nam się podoba. Narobiliśmy sobie apetytu na więcej tras TET bo jest to doskonały pomysł na poznawanie Europy z zupełnie innej perspektywy. >>
__________________
"Albo znajdziemy drogę, albo ją sami wytyczymy" Hannibal

http://ciaho.blogspot.com

Ostatnio edytowane przez Ciaho : 13.10.2020 o 09:20 Powód: prośba moderatora o dopisanie daty do tytułu
Ciaho jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.07.2019, 20:23   #2
aadamuss


Zarejestrowany: Dec 2017
Miasto: Poznań
Posty: 1,256
Motocykl: nie mam AT jeszcze
aadamuss jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 16 godz 38 min 20 s
Domyślnie

Super opis :-)

Wysłane z mojego SM-G955F przy użyciu Tapatalka
aadamuss jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.07.2019, 22:13   #3
Molek
 
Molek's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2017
Miasto: Gorzów Wlkp
Posty: 191
Molek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 6 dni 13 godz 11 min 45 s
Domyślnie

Fajnie, dzięki ale muzyka w filmie to.... mi się nie podoba
Molek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 08.07.2019, 22:26   #4
Marcinnn6
 
Marcinnn6's Avatar


Zarejestrowany: Aug 2017
Miasto: Zgierz
Posty: 868
Motocykl: EXC 250 TPI
Przebieg: galanty
Marcinnn6 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 4 dni 20 godz 1 min 27 s
Domyślnie

wszystko elegancko
Marcinnn6 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.07.2019, 14:52   #5
tyran
Kiedyś R.T70
 
tyran's Avatar


Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Częstochowa
Posty: 1,422
Motocykl: Była RD04
Przebieg: 120000+
tyran jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 tygodni 5 dni 7 godz 52 min 52 s
Domyślnie

Dla mnie też milutko.
Przeczytane i pooglądane.
__________________
Serdecznie pozdrawiam.
Romek T.
tyran jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.07.2019, 16:54   #6
Ciaho
 
Ciaho's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Gdańsk
Posty: 85
Motocykl: RD04
Przebieg: 55000
Galeria: Zdjęcia
Ciaho jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 2 godz 6 min 32 s
Domyślnie

Karmię się forumowymi wyjazdami to i dorzucam cegiełkę w miarę możliwości A muzyka ma się mi podobać bo jak składam film to nasłucha się jej do porzygania
__________________
"Albo znajdziemy drogę, albo ją sami wytyczymy" Hannibal

http://ciaho.blogspot.com
Ciaho jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.07.2019, 16:58   #7
matjas
 
matjas's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Brzezia Łąka
Posty: 14,063
Motocykl: nie mam AT jeszcze
matjas will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 1 tydzień 2 dni 18 godz 4 min 46 s
Domyślnie

fajna wycieczka. czuć spontan! no i ta niechęć do alko. Zuchygieroje!

jestem nakręcony na pribałtijskoje TET już od ubiegłego roku. może na jesień coś pyknie ale do granicy raczej laweta.

ile realnie trza czasu na samą jazdę tam? Litwa Łotwa?

Ktoś kiedyś /Emek?/ pisał, że dopiero Estonia jest wyjebiozowa offowo ale nie mam pewności czy czegoś nie przeinaczyłem.

m
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa
matjas jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.07.2019, 17:00   #8
zibiano
 
zibiano's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 1,118
Motocykl: RD07a
zibiano jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 16 godz 5 min 21 s
Domyślnie

zarąbiscie że wyraże swoja opinie
ŁN

tak trzymać i wrzucać bo nie każdemu organizacja pozwala na pojechanie dalej
zibiano jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09.07.2019, 20:55   #9
Many Bugs
 
Many Bugs's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2018
Miasto: Krosno Odrzańskie
Posty: 116
Motocykl: RD07
Many Bugs jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 23 godz 15 s
Domyślnie

Ładnie opisany i udokumentowany wyjazd.
Many Bugs jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12.07.2019, 10:14   #10
Ciaho
 
Ciaho's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Gdańsk
Posty: 85
Motocykl: RD04
Przebieg: 55000
Galeria: Zdjęcia
Ciaho jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 2 godz 6 min 32 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał matjas Zobacz post
fajna wycieczka. czuć spontan! no i ta niechęć do alko. Zuchygieroje!

jestem nakręcony na pribałtijskoje TET już od ubiegłego roku. może na jesień coś pyknie ale do granicy raczej laweta.

ile realnie trza czasu na samą jazdę tam? Litwa Łotwa?

Ktoś kiedyś /Emek?/ pisał, że dopiero Estonia jest wyjebiozowa offowo ale nie mam pewności czy czegoś nie przeinaczyłem.

m
Z tym czasem to chwilę zajmie, na samą Litwę w jedną stronę to dobre 3 dni bym liczył dodatkowo Łotwa i Estonia to zapewne musisz mieć tydzień. Pewnie da się szybciej ale to nie ma być tranzyt tylko frajda z jazdy i trochu zwiedzania.
__________________
"Albo znajdziemy drogę, albo ją sami wytyczymy" Hannibal

http://ciaho.blogspot.com
Ciaho jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Tags
litwa , tet , troki


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Litwa, Łotwa, Estonia 2019 CzarnyEZG Trochę dalej 8 27.09.2019 16:57
Islandia czerwiec 2019 - 1 max 2 osoby Husky Umawianie i propozycje wyjazdów 4 29.07.2019 13:18
Coca Kola-gdzie komary w dupę tną bajrasz Trochę dalej 185 27.01.2012 20:34


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:46.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.