19.08.2020, 22:42 | #41 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,729
Motocykl: AT RD07a; XR600R
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 11 godz 32 min 3 s
|
Dzień 12
Dzień 12
Zaczęło się od mocnego akcentu, od postanowienia dziewczyn, że cały dzień spędzą bez komórek. Jeszcze tylko z ranka „zrobiły dzień”, i komóreczki przepadły w czeluściach jaskółek (czyli szafek na jachcie). Dały radę, dzięki temu udało mi się zrobić historyczne zdjęcie pogrążonych w lekturze. Niby błaha sprawa, ale miło było popatrzeć, że jednak potrafią skupić się i czytać, rozmawiać ze sobą, opowiadać historie, śmiać, jednym słowem jeszcze nie przepadły lektura.jpg Opuszczamy wysepkę, ale musimy zrobić jeszcze zakupy, zatem cofam się głębiej w kanał i cumuję pod mostem (nie tym z drogą 519, tylko tym przy ulicy Zamkowej), skąd będzie najbliżej do Orlenu po paliwo i do sklepu w Małdytach. Pod mostem ktoś nawet przygotował kładkę i opony do wygodnego cumowania. Zatowarowani ruszamy niespiesznie dalej, z powrotem na Rudą Wodę. Ruda Woda jest chyba traktowana przez żeglarzy tylko jako tranzyt. Widać wiele fajnych miejscówek, niestety są zamknięte trzcinami. Na Mazurach fajne miejsca były wydzierane trzcinom, aby uzyskać do nich dostęp. Tu tego brakuje. Przede wszystkim brakuje tu żeglarzy. Dziś chcę wpłynąć na jezioro Bartężek. Prowadzi na nie kanał z Rudej Wody, który w moim przewodniku był opisany jako „zaniedbany, przy niskim stanie wody niedostępny nawet dla łodzi z zaburtowym silnikiem, które zawadzają śrubami o dno”. Zależy mi, żeby wpłynąć na to jezioro, więc podejmuję wyzwanie. Gdy podpływam do wejścia, ukazuje się nam tablica informująca o tym, że kanał został w ramach jakichś dofinansowań udrożniony. No i dobrze. Korony starych drzew splatają się nad wodą, tworząc szczególny klimat i nastrój tego miejsca. Bartężek kanał.jpg Z gałęzi przed dziobem co i raz umyka zimorodek, przysiada kilkanaście metrów dalej na gałęzi i jakby na nas czeka, jak jakiś przewodnik. Dopływamy do niego i sytuacja się powtarza. Choć krótki, to całkiem kręty kanał z lasem bukowym na jego brzegu robi na mnie niesamowite wrażenie. Trzeba być czujnym, bo tu i ówdzie pod wodą są potopione pniaki po zwałkach. Bartężek kanał 2.jpg Ktoś miał fantazję, żeby połączyć te jeziora, ale mało kto ma fantazję, żeby tutaj pływać. Bartężek wyjście.jpg Wychodzimy na Bartężek i pierwsza rzecz, która zwraca naszą uwagę to wyspa kormoranów. Bartężek wyspa kormoranów.jpg Wyspa w sumie stracona, ponieważ destrukcyjny charakter gówna kormoranów skutecznie, niczym Roundap, zabija wszelką roślinność. Ale z przewodnika dowiaduję się, że jeszcze przed kormoranami, na tej niegdyś ładnej wyspie rzadko biwakowano dłużej niż jedną noc ze względu na agresywny charakter żyjących tu mrówek. Teraz to już wyspa kormoranów, zupełnie taka, jak na jeziorze Dobskim na Mazurach, z tą różnicą, że tam Dobskie jest rezerwatem i jest zamknięty ruch dla łodzi z silnikami, a tu nie ma rezerwatu i jesteśmy łodzią z silnikiem. Jesteśmy JEDYNĄ łodzią na jeziorze. Wypuszczam w powietrze drona i oczom nie wierzę. Jak okiem sięgnąć, całe jezioro do nas należy. Bartężek 1.jpg Bartężek 2.jpg Nie wiem co jest nie tak. Te jeziora są nieprawdopodobnie puste. Owszem, linia brzegowa zarówno Rudej Wody jak i Bartężka jest niedostępna, ale tak kiedyś musiało być też na Mazurach, bo te miejsca, dostęp do brzegu trzeba nieco wydrzeć dzikiej przyrodzie. Zaczynając od Jezioraka, przez Ilińsk, Rudą Wodę i Bartężek, mamy świetną sieć wodną. Co prawda infrastruktura najlepiej jest rozwinięta praktycznie tylko na Jezioraku, bo dalej to niemal pustkowie. Na pływaniu po tych akwenach można skończyć, nawet nie trzeba się pchać na Elbląg, chociaż warto. Przecież po przekopie Mierzei Wiślanej otworzy się droga na Hel, Jastarnię itd. Doprawdy, jeśli męczy kogoś sezon wysoki na Mazurach i nie wymaga stałego dostępu do prądu i sanitariatów to powinien tu przyjechać. Wpływamy w labirynt wysepek i nenufarów, wspomagam się dronem, widzę z góry jak mam płynąć, czy nie brnę w ślepe zaułki zamknięte wodorostami. Bartężek 3.jpg Bartężek 4.jpg Brzegi są rzeczywiście mocno niedostępne i z trudem znajdujemy miejsce na nocleg na wyspie, ale te jest po prostu wyjątkowe. Bartężek 6.jpg Bartężek 7.jpg Wita nas kartka "Korzystaj, ale zostaw po sobie porządek". korzystaj.jpg Na wysepce stoi szałas, a w nim: grill, węgiel, pieńki do siedzenia i poduchy, żeby pieńki w dupę nie piły, zabawki dla dzieci, prowizoryczne stoliki. Szałąs11.jpg szałas 2.jpg Szałas.jpg Rozpalam ognisko, ale wkrótce nadchodzi potężna ulewa i przegania mnie na łódkę. Jak ustanie, znowu rozpalam. ognisko.jpg Wysepka jest opanowana przez myszy, które w nocy po cumie zawędrowały nam na łódkę. Pozostawione przy ognisku pianki zostały wyjedzone do cna. Jest pięknie. Bartężek 9.jpg I jeszcze ten zachód słońca po ulewie i snujące się po jeziorze ciepłe opary... Bartężek 8.jpg |
19.08.2020, 23:06 | #42 |
Rano jajecznica z myszami. Ech rozmarzyłem się
Pięknie! PKP!
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
|
20.08.2020, 20:42 | #43 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,729
Motocykl: AT RD07a; XR600R
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 11 godz 32 min 3 s
|
Dni ostatnie
Nie ma co przedłużać. Rejs zbliża się nieuchronnie ku końcowi.
Z Bartężka powrót na Rudą Wodę i dzida przez Kanał Elbląski i Iławski z powrotem na Jeziorak. Wpłynięcie na Jeziorak to jak powrót do cywilizacji. Na horyzoncie sporo żagli, jest życie na osiedlu. Jeziorak 1.jpg Kieruję się najpierw na wyspę Łąkową, chcę przyjrzeć się jej z bliska. Płynę wpatrzony w nią, urzeczony, obserwuję co tam się na niej dzieje, kiedy w pole widzenia wchodzi mi człowiek machający do mnie z brzegu rękami nad głową ostrzegawczo. Siadam na fotel, wyglądam na dziób, po prawej tylko mignęła mi żółta bojka i równocześnie ostre hamowanie rzuciło całą załogą pod pokładem. Żeszzzzzzzkarwa mielizna. Silnik stop. Wyszło takie jakby sztrandowanie pełną gębą. „Mielizna!!!” – rzucił człowiek z brzegu. „No właśnie widzę” – odrzucił człowiek z łódki. Szczęście, że to łacha piachu z wyspy, bo gdyby nie daj Boże to były kamienie to amba fatima. „Wszyscy na rufę!!!” – padł rozkaz. Cała wstecz. Silnik zawył na wysokich obrotach, zagotował wodę i Calipso powolutku, jak terenówka z błota, zaczęło uwalniać się z płycizny. Jeziorak 3.jpg Tym co odróżnia Jeziorak od WJM, to możliwość cumowania na wyspach. Można na dziko, ale są też miejsca ze specjalnie przygotowanymi pomostami z y-bomami, żeby udostępnić te cuda większemu gronu. Jeziorak 4.jpg A te wysepki są piękne. Łąkowa, Bukowiec, Gierczak Wielki i Mały, Lipowy Ostrów. Jest w czym wybierać. Dzikich miejsc postojowych jest nieskończenie wiele na brzegach Jezioraka. Mi szczególnie przypadły do gustu te na jez. Widłągi, odnoga/zatoka Jezioraka, które do niedawna było jeszcze rezerwatem, bez możliwości wpływania na silniku. Jeziorak 6.jpg Jeziorak 7.jpg My kierujemy się do portu w Siemianach. Musimy uzupełnić zapas wody przede wszystkim, no i żeńska część załogi musi wziąć prysznic. Niestety, załoga nie była zdyscyplinowana w kwestii synchronizacji pewnych kobiecych przypadłości. W porcie żona zwraca uwagę na jeden niuans, mianowicie jachty nie są wyposażone w bimini, takie daszki chroniące przed słońcem, standard mazurski. To naprawdę dziwne. W ogóle jak się człowiek poprzygląda, to wszystkie te jachty i ich załogi mocno się różnią od tego, co widzi się na Mazurach. Nie chcę pisać, że tu pływa elita, ale etykieta żeglarska jest tu na innym, jednak mimo wszystko wyższym poziomie. Taka subiektywna ocena. Jachty przycumowane idealnie. Zdecydowana większość, niemal wszystkie dziobem do pomostów, oprócz pewnego Calipso, no i może jeszcze jeden by się znalazł. Na nich wszystko sklarowane, ład i porządek, cumy wypieszczone, węzełki jak z podręcznika. Na pomostach czysto, w sensie żadnych misek, butów, klapek. Brak szant, głośnego zachowania. Jeziorak 2.jpg Dzień 14 to koniec naszego rejsu. Wszyscy jesteśmy zdumieni jak szybko minęły te dwa tygodnie. Dopływamy do Wielkiej Żuławy, do macierzystego portu i powoli się pakujemy. Przy zdawaniu jachtu bosman otrzymuje opeera, delikatnego, w zasadzie reprymendę, bo nie miałem w sobie aż tyle złości. Oczywiście to nie jego wina, że jacht był źle przygotowany (eufemizm, on nie był w ogóle przygotowany) do 2 tygodniowego rejsu, tylko jakichś "mechaników", co zabrzmiało równie tajemniczo jak "iluminaci". Podsumowując: - wypłynęliśmy w czwartek, a w niedzielę, po 3 dniach, skończył się gaz po zagotowaniu kilku czajników wody. Znaczy się butla była prawie pusta już na starcie. - nie działał palnik jeden z dwóch. Usterka czujnika płomienia, naprawiłem, ale i tak płomień był tak mały, że nic nie dało się zagotować. Miałem własną 2-palnikową kuchenkę kempingową z Decathlona. Zawsze ją zabieram - niedrożny przelew zbiornika wody + nieszczelna rewizja na dziobie = zalany materac dziobowy. - brak przejściówki z wtyczki standardowej na CEE. Dokupiłem - brak podstawowych narzędzi. Odkręcenie śrubunka z butli czy wlewu paliwa byłoby niemożliwe, gdybym nie wziął swojej narzędziówki - brak 3 z 6-ściu bezpieczników!!! (nie działała lodówka, oświetlenie zewn., pompa wody). Uratował mnie brat cioteczny. - cumy to były 2-metrowe postrzępione sznury - brak szczotek/szmat/gąbek do utrzymania czystości na jachcie. Mogłem niby to wszystko sprawdzić, ale tyle razy ile czarterowałem łódź, nie musiałem tego robić i było w porządku. Nie zepsuło mi to w żaden sposób humoru, więc nie narzekam, tylko uczulam, żeby jednak sprawdzić wszystko i oszczędzić sobie rozczarowania. A i silnik. Nie zawiódł, ale powinien mieć przynajmniej z 40 KM, a nawet 50. Wyszło prawie idealnie. Zrezygnowałbym tylko z rejsu do Gdańska, zwłaszcza łodzią, która porusza się z prędkością 9,5 km/h max. W zamian opłynąłbym porty Zalewu Wiślanego: Krynica, Piaski, Frombork, Kadyny czy Suchacz, gdzie np. można by było wybrać się na spacer po bukowych lasach wysoczyzny elbląskiej. W sumie nawet do powtórzenia kiedyś, w przyszłości niedalekiej. A na Jeziorak i pojezierze iławskie to nawet za rok... A po dwóch tygodniach obserwacji różnych hausbotów, jachtów, barek, łodzi bez żagla, szukałbym chyba Suncampera O, i tak o! Jeziorak 5.jpg KONIEC |
20.08.2020, 21:13 | #44 |
__________________
Niepuszczone bąki wędrują do mózgu i tak rodzą się posrane pomysły. |
|
20.08.2020, 21:21 | #45 |
Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: białystok
Posty: 2,652
Motocykl: ktm 640 adventure
Online: 3 miesiące 4 tygodni 15 godz 8 min 40 s
|
Dobra relacja. Lubie to. Ale jak ty z tymi babami tyle wytrzymales to nie wiem... szacun.
|
20.08.2020, 21:29 | #46 |
I CAN'T KEEP CALM I'M FROM POLAND KU_WA Słońce do 04.09.24
|
Dzięki sluza. Brawo Wy. 💪
|
20.08.2020, 21:30 | #47 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,729
Motocykl: AT RD07a; XR600R
Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 11 godz 32 min 3 s
|
nie mówiłem Ci, że byłem wychowawcą na koloniach? i to po kursach, mam na to papiery . Miałem grupę dzieciaków z rodzin patologicznych z Sosnowca, chyba nic nie może bardziej zaimpregnować człowieka
|
20.08.2020, 21:35 | #48 | |
Zarejestrowany: Jul 2015
Miasto: RZE
Posty: 711
Motocykl: kiedyś było
Online: 3 tygodni 1 dzień 12 godz 37 s
|
Cytat:
|
|
20.08.2020, 22:05 | #49 |
Zacnie. Dzięki. 👍
|
|
21.08.2020, 10:06 | #50 |
Banned
Zarejestrowany: Oct 2015
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 350
Motocykl: Lublin Autobus
Online: 2 tygodni 2 dni 12 godz 52 min 56 s
|
Szkoda, że nie dałeś cynka.
Dostałbyś w Gdańsku nowiótki, nie śmigany w terenie kalendarz dwuletni: Szlakiem Bronisława Grąbczewskiego 2020/2021. Bruce Lee rules! |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Warmia i Mazury - WiR na krzyżackim szlaku 2020 by Śluza FILM | sluza | Polska | 13 | 26.06.2020 12:12 |
Podlasie i Mazury - WiR na długich i krętych jeziorach rynnowych 2020 by Śluza FILM | sluza | Polska | 40 | 17.05.2020 20:14 |
Na XRV przez Słowację, Węgry, TET Serbia, TET BiH i przez Chorwację. | RonDell | Umawianie i propozycje wyjazdów | 39 | 18.10.2019 17:00 |
Śródziemnomorska pętla | Wójcik | Umawianie i propozycje wyjazdów | 16 | 29.04.2010 10:16 |