23.12.2021, 15:17 | #51 |
Zarejestrowany: Dec 2015
Miasto: Kraków
Posty: 128
Motocykl: DR650SE
Online: 1 tydzień 2 dni 5 godz 5 min 23 s
|
Dawaj, dawaj. Czekamy.
|
23.12.2021, 15:19 | #52 |
Zarejestrowany: Jan 2016
Miasto: Augustów
Posty: 185
Motocykl: RD07a + DRZ400
Online: 2 tygodni 10 godz 23 min 58 s
|
Fajna historia! Czyta się!
|
24.12.2021, 09:23 | #53 |
Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,190
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 3 dni 5 godz 38 min 10 s
|
Dawaj dalej, czekamy jak kanie dżdżu.
Pozdrawiam! |
24.12.2021, 09:42 | #54 |
Banned
Zarejestrowany: Jul 2021
Miasto: Świat równoległy
Posty: 766
Motocykl: Wrublin 300KM
Online: 3 tygodni 2 dni 9 godz 32 min 12 s
|
Dżony chyba złapał gumę
|
08.01.2022, 03:03 | #55 |
Zarejestrowany: Jan 2013
Miasto: Złotów
Posty: 436
Motocykl: DR 650 SE
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 3 dni 1 godz 26 min 43 s
|
Jasnadupa ale mam zaległości. Nie z planem wycieczki bo ten ciągle płynie ale z publikacją wydarzeń. Bez zbędnych wymówek kontynuujemy podróż. Tak jak wspomniałem w ostatnim wątku a dodał resztę swoim słowem Szanowny Kolega pościg prawie nas doścignął. Czekaliśmy pół nocy aż nas dogoni ale nie dogonił. Przez błędy komunikacyjno-topograficzne Miotacz wycieńczony kilkunastogodzinną gonitwą zatrzymał się ostatecznie gdzieś w hotelu w Kostomukszy na noc. Noc to dużo powiedziane, przyjechał chłop nad ranem na kwaterę a o świcie musiał spadać dalej.
My kisimy się od rana w namiotach. Obudził mnie nie wschód słońca ale deszczyk. Puchowy śpiwór skutecznie stawia opór chłodu poranka ale jednak stukanie w namiot rzęsistego deszczu nie daje spać. Nie spieszy się nam z powstaniem wszak czekamy na tego czwartego, telefon milczy. Mija już chyba dziewiąta a my ciągle gnijemy w namiotach. W sytuacjach kiedy leje deszcz trzeba przeorganizować poranny obrządek. Ubieramy się na gotowca do jazdy praktycznie już w namiocie, pakowanie gratów także odbywa się pod daszkiem. Wyłazimy tak w końcu z nory kiedy z daleka słychać jakiegoś narwanego młodzieńca na BMW. Czuć w powietrzu, że nie oszczędza gazu. Trrrrrrrrrrrrrrrrbbbbbbbbbbbbbbbbbbrrrrrrrrrrrruuu uuuuuuuuuummmmmmmmmmm, pojechał w chuj dalej. Ehh, przez ostatnie dni nie spotkaliśmy żadnego motocyklisty więc jest duża szansa, że to Miotacz właśnie nas minął i pocisnął dalej poniesiony pędem poranka. Łapie za telefon i próbuję go wydzwonić. O dziwo jest zasięg i nawet wezwany się odzywa, na zad wracaj na mostek i w lewo. Dziwnym trafem podjeżdża gość w takim samym jak nasze brytyjskim moro, pasuje do reszty. My już prawie gotowi do drogi więc szybkie przywitanie i ciśniemy dalej. Plany przed nami ambitne. Tego dnia chcemy dobić do federalki i wjechać już na Kolski. Ciśniemy więc dalej tymi szutrami, jest nawet czas na jakieś foto sesje. Miotacz całą drogę gonił asfaltem na szosowych kapciach i na miejscu chciał zmienić na kostki. Jak opisał chwile wcześniej tylną oponę zepsuł tłumik więc został mu tylko przód. W najbliższej wiosce szukamy zmieniacza opon żeby dokonać czynności. On czyni dzieła my robimy śniadanie z resztek. Praktycznie codziennie zamiast niedobrych jajek, które przetestowaliśmy wcześniej robimy sałatkę grecką, paradoksalnie w Rosji. Sałata, pomidor, ogórek, biały ser. Wystarczy wszystko mieć w jednej sakwie i po 200km szutru mamy gotową sałatkę grecką. Dziś podawana na podjeździe wulkanizacji, woda na herbatę ze studni. Nasz pościgowiec ma jednak jeszcze inne rarytasy. Nie wiem jakie ma kontakty z wojskowymi w każdym razie zamiast zabrać dodatkowe ocieplane gacie zabrał piętnaście racji żywnościowych. Smakuje to jak smakuje ale kiszkę można zapchać i to na kilka sposobów. Ja tam nigdy jedzenia nie odmawiam, Loki też nie wygląda na drobnego więc na każdym przystanku wpierdzielamy puszki z gulaszem, mielonką i innym badziewiem. Na ciepło, na zimno, na sucho, na mokro, wszystkie sposoby. Jakaś to taka ucieczka od monotonii drogi bo nie ma co ukrywać jest nuda jak cholera. Serio, wiele kilometrów w dupie mam ale ten las chyba się nigdy nie skończy. Ja to tak w ogóle jestem cwaniak i wiem jak się ustawić w peletonie. Kupiłem sobie kiedyś urządzonko, raz pokazałem że umiem je obsługiwać i jak się odnaleźć w terenie. Orientację mam dobrą więc każdy mi ufa, że poprowadzę dobrze. I tak od dawna jeżdżę pierwszy. I wcale nie zazdroszczę tym, co nie muszą się martwić o nawigację... Kurzawa okrutna. Zbliżamy się do federalki więc skończył się i szuter. Nie ma co na siłę szukać offroadu w końcu tyle jeszcze przed nami ! Ciśniemy prościutko na północ. Po drodze mijamy znak, jakieś województwo - Polarnyj Krug? Światowe miejsce a gość leje pod słupem... Na asfalcie droga mija jakoś wolniej. O dziwo się rozpogodziło ale to marne pocieszenie. Dojeżdżamy do Kandałakszy i robimy zakupy, plan na jutro jest ambitny i trzeba się dobrze przygotować. Mimo słońca i środka lata piździ okrutnie. Jest też problem z miejscówką do spania. Jedziemy wzdłuż południowego brzegu półwyspu. Na nocleg przy morzu nie ma szans bo zdmuchnie nas wiatr, nie damy rady wysiedzieć. Teren mocno pagórkowaty i ciężko odbić gdzieś w las. Po kilku podchodach znajdujemy miejscówkę. Dosyć ciasno ale cztery namioty się zmieszczą. Siedzimy poubierani we wszystko co mamy grzejąc się ogniskiem. Rano przymrozek, optymistycznie. Pakujemy graty i próbujemy złapać kontakt ze światem. Ruszamy w interior. Ale najpierw chcemy sprawdzić gdzie kończy się droga. Celem Kuzomen. Droga do nikąd ale takie lubię. Jechać dziesiątki kilometrów do punktu, w którym nie ma nic żeby później wracać tą samą drogą. Asfalt zmienia się w szuter aż ostatecznie droga zaczyna meandrować i wjeżdżamy na plażę. Plaza to dużo powiedziane, rozlewiska wzdłuż brzegów Morza Białego. Wśród wielu śladów na piachu próbujemy znaleźć własną ścieżkę. Mamy to, Kuzomenske Piesky. Niby nic ale jakby tak w Łebie. W tym miejscu do morza uchodzi rzeka Warzuga. Zastanawiam się skąd w tak niedostępnym krańcu świata powstała osada. Do najbliższego miasteczka ze sklepami ponad 100km, warunki do życia bardzo trudne. Wiatr urywa głowę, wszechobecny piach uniemożliwia komunikację. W osadzie co prawda są wyznaczone „ulice” jednak s nto po prostu piaszczyste szlaki. Chodniki dla pieszych stanowią drewniane kładki ponad nim. Dużą rolę z pewnością odgrywa tutaj morze i Warzuga, to one zapewniają pracę i komunikację. W jednym z opuszczonych domostw chronimy się przed wiatrem i kończymy dzisiejszą porcję wojskowych racji Miotacza. Czas wracać bo na dziś jeszcze przed nami sporo wrażeń... Nie wiem co o tym napisać. Lubię przygotować się do wyjazdu jeszcze w domu. Dziesiątki godzin spędzone nad mapami google w przybliżeniu, szukanie ścieżek i szlaków żeby nie robić wyjazdu sztampowego. Fajnie wywinąć jakiś numer i zobaczyć ciekawe miejsca nawet jeśli docelową atrakcją okaże się kałuża. Pośród wędrówek po internecie trafiłem na jakieś rosyjskie forum 4x4 i wpis o tej drodze. Zacząłem szukać, na youtube mało, na forach motocyklowych również niewiele. Jak się później okazało to offroadowy klasyk. Ale o tym za chwilę. Wróciliśmy do Umby zrobić zakupy na zapas. O Umbie gdzieś przewinął mi się wpis że to miasteczko jakich wiele na Kolskim, typu „zamknięta strefa”. Główna droga prowadzi dookoła miasta ale sklepu tam żadnego więc skręcamy do miasteczka. Wraz z tablicą z nazwą miasta stoi duży znak typu – nie da się przeczytać jadąc, kilkanaście linijek tekstu. Prawdopodobnie o tym, że jeśli nie masz po co albo nie masz przepustki to nie wjeżdżaj. Zatrzymaliśmy się przy pierwszym sklepiku jaki napotkaliśmy. Wchodzimy z Lokim kupić wódkę i wodę, reszta zostaje na zewnątrz. Przez okno widzę, że podjeżdża milicja. Oho, czyli jest tak jak myślałem. Niby grzecznie ale jednak spore oburzenie dlaczego tutaj wjechaliśmy skoro wyraźnie o zakazie informuje znak. Tłumaczymy, że chcieliśmy tylko na zakupy i zaraz spadamy dalej. Na szczęście bez większych problemów ale milicja nie opuszcza nas do momentu wyjazdu z miasta. Wjeżdżamy jeszcze tylko na zaprawkę dotankować do pełna. Robi się już wczesne popołudnie a ja mam coraz większe wątpliwości, chodzi o to co przed nami. Jest plan żeby przebić się do Kirowska przez centrum półwyspu. Niby jest jakaś droga ale prowadzi przez bagniska i rzeki, to droga raczej typu na Kraza albo zimnik. Na stacji kolejka do dystrybutora więc zagadujemy jeszcze miejscowych o możliwości terenowe przejazdu. Mówią, że autem 4x4 da radę ale są brody bo mosty zarwane już dawno, no i wszystko zależy od stanu wody bo może być różnie. No i mamy uważać na „jamy” cokolwiek to znaczy. Serce chce ale umysł mówi nie jedź, można objechać asfaltem. Niby po to się tutaj przyjechało ale słabo zatopić motocykl kilka tysięcy kilometrów od domu tym bardziej w miejscu, gdzie nie ma kto wyciągnąć z gówna, to nie federalka. Na szczęście w żyłach płynie gorąca krew więc wjebaliśmy się w niezłe bagno. |
08.01.2022, 20:09 | #56 |
Zarejestrowany: Mar 2019
Miasto: Bachorzew
Posty: 80
Motocykl: CRF1100
Online: 6 dni 2 godz 59 min 51 s
|
Kurna, jak w serialu sensacyjnym. W takim momencie koniec odcinka!!
|
08.01.2022, 21:10 | #57 |
Zarejestrowany: May 2013
Posty: 1,328
Motocykl: xtz660 Ténére/XR650R
Online: 2 miesiące 2 tygodni 2 dni 14 godz 40 min 18 s
|
|
08.01.2022, 21:34 | #58 |
"Na szczęście w żyłach płynie gorąca krew więc wjebaliśmy się w niezłe bagno."
dobry tekst na zakończenie odcinka
__________________
Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin...... |
|
08.01.2022, 23:42 | #59 |
Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Kiełczygłów
Posty: 1,860
Motocykl: RD07a
Przebieg: 00000
Online: 4 miesiące 1 dzień 20 godz 36 min 43 s
|
Ram, tam, tam, po pas szlam. Pięknie
|
08.01.2022, 23:44 | #60 |
Klasa Wyrypa. Właśnie doszły do mnie te pustynne DPM. Jak Wam się te ciuchy sprawdziły?
__________________
RD 03 TO NAJSTARSZA AFRYKA... MOTOR MARKA XRV 650 THE LAST TRUE DUAL SPORT BIKE ON EARTH http://www.youtube.com/watch?v=fnEHAjt_XPw |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
OdjazdoWE wakacjE samolotoWE COVIDoWe kto wiE, kto wiE? (czyli rymowane wakacje 2021) | wojtekk | Kwestie różne, ale podróżne. | 11 | 07.04.2021 10:32 |
Północ Rosji (Kolski i nie tylko) | herni | Umawianie i propozycje wyjazdów | 31 | 24.06.2016 21:59 |
Wyprawa motocyklowa po Afryce zachodniej „Przez Wagadugu” – Spotkanie 23 Kwietnia 2015 | pekos1988 | Trochę dalej | 0 | 20.04.2015 21:32 |