01.12.2010, 20:47 | #40 |
16.11.2010
Usnąłem dopiero po 3... dlatego budzę się nie do końca wyspany ale ochoczo nastawiony do działań. W zasadzie bym się pewnie o tej 8.00 nie obudził ale coś dużego zaczęło po mnie chodzić. Dodam tylko, że było koloru o jakim myślicie i miało długie czułka a korpus miał ładne 4-5cm... uciekło w popłochu... Porcja leków, szybka toaleta, naprawa oliwiarki, w zasadzie wężyka, który został przecięty, za pewne łańcuchem. Przy montażu nie sądziłem, że tak wysoko może skakać Idę się pakować. Za oknem ...pada...., tak dobrze czytacie, pada. Ale gdzieś tak ze 30km stąd Ogólnie jest jak lubię – termometr w pobliskim sklepie pokazuje 23*C. Idealna temp. na moto. Ruszam ziścić swoje marzenia : Wadi Rum ! Nadchodzę ! Opada szczęka mojego kasku, słychać tylko głuche klik, lewa dłoń wciska sprzęgło, skrzynia wydaje z siebie charakterystyczny dźwięk wbijanej jedynki i ruszam. Przebijając się w korku dźwięk klaksonów przeplata się z "żyj z całych sił" - http://kwiartur.wrzuta.pl/audio/0FA8...m_-_do_kolyski Jedzie się wspaniale. Zaczynam rozumieć, że człowiek może być wolny całkowicie lub nie być wolny wcale. Dziś, teraz, nie widzę stanów pośrednich ! Na miejscu jestem po 13. Od razu podchodzą beduini i zapraszają do skorzystania z ich usług. Wadi Rum to Park Narodowy dlatego też są surowe obostrzenia . I tak by tam wejść lub wjechać czyimś autem musimy zapłacić ok. 20zł, własnym motocyklem ok 80zł. Mowa o wstępie do wioski oddalonej ok 5km od bramy parku. Resztę można oglądać ale tylko z przewodnikiem. Ja mam inny plan więc grzecznie dziękuję choć z ciekawości potargowałem się deczko z dwoma jegomościami i wyszło , że za 4h przejażdżkę 4x4 i nocleg „pod gwiazdami” oraz śniadanie, parking dla motocykla i jego wjazd na teren parku zbiłem cenę z 280 zł do ok. 180. Teraz, jak to piszę, żałuję, że nie skorzystałem Montuję moje GoPro i udaje się uciechom. Na początku z pewną dozą nieśmiałości – asfalcik, cała Wadi Rum przejechana w tę i z powrotem. Mało ! Zjeżdżam. Tylko jak to zrobić by nie być w sprzeczności ze swoimi ideałami... nie niszczyć tego co zakazane. Wolność to prawo czynienia wszystkiego, na co pozwalają prawa mawiał Monteskiusz.... ale z drugiej strony przejechać taki kawał świata, żeby się tylko na nią popatrzeć … Dumam, dumam...i jakoś tak odruchowo skręcam po prostu w prawo. Chyba przestałem myśleć, ale cóż, może za to mnie nie posadzą. Robię krótki set do filmu, kilka fotek, łyk wody i coś mnie podkusza by wjechać głębiej. Powiem tyle – dobrze, że tam beduini za zakrętem stali i motocykla zostawić na zawsze mi nie dali. Wkleiłem tak , że hoho Tak się zgrzaliśmy, że myślałem , że chłopaki zaraz te swoje „peleryny” pościągają. Jeszcze chwila i winch z toyoty poszedł by w ruch Pośmieliśmy się, pogadaliśmy i odjechałem z podkulonym ogonem Słonko opada, zaczynam rozglądać się za noclegiem aż tu nagle … wylało się na pustynię morze... jak to zobaczyłem dolałem kilka swoich łez i odjechałem zostawiając za sobą to : Lanserskich zdjęć też nie ma - nie było komu zrobić Miałem swój plan ale wszystko zawalił deszcz.... tam się po prostu nie dało jeździć a sama myśl, że w tym czymś miałbym jeszcze spać... nie wiem jak to opisać – taka miękka glina zrobiła się z mieszaniny tego piasku i wody lejącej się wiadrami z nieba. No nic, widocznie los chce bym tam jeszcze wrócił. PO nocleg na Wadi Rum i po lot balonem nad nią! Ja tu wrócę! Pada dalej, droga piekielnie śliska, była taka nawet gdy świeciło słonko! Nie ma wyjścia - jadę. Kolejne marzenie – stanąć w najniżej położonym miejscu świata – 414m ppm. Dojeżdżam, jest 21... na plażę już nie wpuszczają. Szybka runda (2x40km) wzdłuż wybrzeża nie przynosi efektów – nie ma plaż, tylko ta jedna, miejska. Pomijam te za wysokimi murami Mariotów itp. miejsc. Nie ten klimat, nie tędy droga, nie ta głowa, nie te marzenia (czyt. nie ten portfel) Zjeżdżam jeszcze na jedną posesję, zagaduję z ochroniarzem, kto wie, może pozwoli mi rozbić namiot . Zaprasza mnie na kawę. Pyta dlaczego nie zanocuję w jednym z wielu hoteli... Próbuję mu wytłumaczyć, że mnie nie stać... a on sięga po portfel. Postanawiam się zmywać bo niby kasy nie przyjąłem ale być może on i tak będzie chciał coś w zamian Spotkamy się jeszcze rano, znów zaprosi mnie na kawę,tym razem z braku czasu i wczorajszych obaw, odmówię Parkuję motocykl na chodniku, obok drogi biegnącej wybrzeżem – obok leży bezdomny otulony w koce, z drugiej strony garstka ludzi pali dwie fajki wodne słuchając fajnej lokalnej muzy. Cisną ostatnie soki z głośników swojego starego Datsuna z lat 80tych. A co tam, oddaję się urokowi, w końcu mamy wakacje Wyciągam matę, ściągam buty i tak jak stoję - już leżę Kurtka robi za poduszkę, gwiazdy opowiadają bajkę, w tle księżyc śpiewa... http://myriames.wrzuta.pl/audio/1Gtn...shoft_be_enaya ... usypiam. Przez pół zamknięte powieki widzę jeszcze przejeżdżający patrol policji. Chyba mam przyzwolenie. I love it Budzi mnie ciało, nie, nie to ciało - moje ciało, które drga z zimna Eh. Chyba mamy poniżej 15*C. Kurtka na plecy, kominiarka na głowę, pod nią wkładam jakiś ciuch z kufra i śpię dalej. Znów przemyka policyjna A6ka. Ta sama budzi mnie ok 6. Znaczy budzę się sam, po prostu akurat przejeżdżali. Bali się o mnie czy jak ? Dystans 510km Ostatnio edytowane przez Neno : 01.12.2010 o 21:28 |
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
PRZEZ KRAJ PARTYZANTÓW, KOKAINY I KAWY: czyli pekaesem po Kolumbii. [Listopad 2011] | czosnek | Trochę dalej | 48 | 12.01.2013 02:50 |
Mój mały reset - cztery dni na wschodzie | Jaskola | Polska | 25 | 15.08.2012 12:02 |
Otwieram Wrota Afryki czyli... lek na jesienną depresję vol.2 [Listopad 2011] | Neno | Trochę dalej | 148 | 22.01.2012 20:08 |
Na hiszpańskich papierach, marokańską pistą w pizdu [Listopad 2010] | consigliero | Trochę dalej | 8 | 25.08.2011 15:30 |