27.12.2010, 13:15 | #29 |
19.11.2010
Rano, wiadomo - plaża, co prawda miało być 100m i jest … ale w pionie Na szczęście dojście jest, schodzimy Plaży z piaskiem brak, tylko skała. Kolor i przejrzystość wody wynagradza nam wszystko. Temperatura wody także. Jest bosko, jak to nad morzem w listopadzie Czas zaczyna wymykać nam się spod kontroli. Pół ekipy stwierdza, że dziś dzień bez motocykla, drugie pół to ja ze Sławkiem, zatwardziali motocykliści . Pakujemy manatki i lecimy na podbój południowego Libanu. Jeszcze tylko rzut oka na to co zostaje za nami ... ...i lecimy dalej. Niby to już końcówka listopada a my w dżinsach i T-Shirtach Szybki przelot przez Bejrut, miasto jak miasto, na mnie nie robi wrażenia. Widok w stronę morza już ładniejszy : Zjeżdżamy trochę na przedmieścia i "europejskie widoki" zmieniają się w typowo wschodnie, teraz czuć, że to bliskowschodnia a nie europejska stolica. Bejrut w godzinach południowych jest znośny. Po niecałej godzince jesteśmy już jesteśmy na rogatkach. Żar leje się z nieba. Lecimy do Sajdy (Syjonu). Niestety , 3km przed zatrzymuje nas patrol wojskowy i stwierdza, że motorkami dalej nie polecimy My upieramy się, że jak nie my to kto ? Nie kumają naszych żartów. Dodatkowo nie podoba im się GoPro zamocowany na przedniej szybie transalpa, robi się afera i to nie byle jaka afera ...zaczynają się pytania, po co Ci to, po co tamto ...itp. Z boku, z zakamuflowanego namiotu przygląda nam się kolejna garstka wojskowych stojących obok Humera z potężnym karabinem na pace. Zaczyna się przeszukiwanie kufrów i znów pytanie po co aparat, po co taki obiektyw...z budki wybiega kolejny żołnierz z kolejnym AK47.... na szczęście biegnie również inny z komórką. Połączyli nas z dowództwem. Dopiero teraz udaje się w cywilizowanym języku , na spokojnie omówić temat. Ponoć nie są nam w stanie zapewnić należytej ochrony. Przed kim i dlaczego nas mieli by chronić, dlaczego będziemy tam zagrożeni – nie mogli już wytłumaczyć. Prawdopodobnie chodzi o to, że swego czasu było mnóstwo zamachów samobójczych powodowanych przez motocyklistów i nie są oni teraz mile widziani w niektórych regionach kraju. Uzgodniliśmy, że zostawimy gdzieś motorki i polecimy dalej TAXI. Lecimy więc ok 150m pod prąd dwupasmowej drogi, zostawiamy sprzęty w podejrzanie wyglądającej knajpie i pakujemy się w TAXI, bardzo drogie TAXI. Kolo obwozi nas deczko ale jesteśmy totalnie rozczarowani. Nie tracąc czasu, w końcu jest jesień i dni są krótkie, bardzo krótkie, tankujemy motocykle, pijemy Coca-colę dla ochłody i ruszamy dalej. Na osłodę zostaje nam cedrowy las, opisany w przewodniku Pascala jako bajkowy. Miał być dla osłody ale .... nie osłodził, co więcej, dolał czary goryczy. Kolejna klapa, stwierdzamy to zgodnie. Lekko wkurzeni,zatrzymujemy się na zakupy. Ja jakoś za pamiątkami w stylu koszulka i dzbanuszek nie przepadam więc zostałem pilnować motocykli. Sławek poprawia sobie humor zakupami. Wraca szczęśliwy bo robił to 50 minut i w dodatku nie wraca z pustymi rękoma . Ubieramy się bo w międzyczasie, zupełnie niepostrzeżenie zapadł zmrok Wbijamy się w tą cholerną stolicę i teraz już mocno podminowani kipimy obserwując poczynania libańskich kierowców. Na 2 pasmówce suną 3 rzędy aut... tam gdzie jest 4 pasy aut jedzie 5 do 6ciu rzędów itd. Zostawisz 1m wolnego miejsca- już masz maskę auta przed sobą, reszta wgramoli się za chwilkę, jak tylko korek ruszy. Koszmar ! Wracamy czym prędzej na camping by zapomnieć o tym dniu. Koledzy za to zachwyceni. Poplażowali, obejrzeli wspaniałe ruiny, poszwendali się po ciasnych uliczkach Byblos. Ja startuję tam jutro z rana, popatrzę na to w promieniach porannego słonka. Reszta ma inne plany. No cóż, znów się rozdzielimy Postanawiam wykorzystać mój statyw, żeby nie było , że zabrałem go bez potrzeby - urządzam sobie nocną sesję Wieczór kończy się przy piwie i campingowym disco zorganizowanym przez pijaną młodzież Jest głośno. Usypiam późno, DJ trafia w mój gust. Jest, naprawdę jest atmosfera. Bawię się więc fotkami, obmyślam plan na jutro i tak jakoś niezauważenie usypiam. Dystans 210km |
|
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
PRZEZ KRAJ PARTYZANTÓW, KOKAINY I KAWY: czyli pekaesem po Kolumbii. [Listopad 2011] | czosnek | Trochę dalej | 48 | 12.01.2013 02:50 |
Mój mały reset - cztery dni na wschodzie | Jaskola | Polska | 25 | 15.08.2012 12:02 |
Otwieram Wrota Afryki czyli... lek na jesienną depresję vol.2 [Listopad 2011] | Neno | Trochę dalej | 148 | 22.01.2012 20:08 |
Na hiszpańskich papierach, marokańską pistą w pizdu [Listopad 2010] | consigliero | Trochę dalej | 8 | 25.08.2011 15:30 |