Kilka dni temu jechaliśmy z kolegą pasem nadgranicznym (może to zbyt zachodni wschód ;-), bo nad Bartoszycami, ale jednak )
Znad kwiatków i krzaczorów wystawały nam tylko kaski i trochę bagażu. Na końcu ścieżki czekała już na nas SG. Żadna za stron nie była zaskoczona, bo widzieliśmy się z daleka, więc zatrzymanie przebiegło łagodnie, jednak powiedziano nam, że zostaliśmy wstępnie całkiem poważnie wzięci za przemytników, znaczy : pan jedzie pierwszy więc prowadzi panią, która przemyca coś w sakwach lub przemyca siebie do PL.
Byli przygotowani "na ostro", więc nie liczcie na to, że motocyklista wlokący się spacerkiem przez las i łąkę będzie postrzegany jako pokojowo nastawiony turysta.
Korzystając z okazji poruszyłam temat zameldowania się kto i którędy. Wspomniałam, że problemem zainteresowane jest szersze grono motocyklowe z dobrymi intencjami - powiedzieli, że jak najbardziej, im to też ułatwi sprawę. Bo my owszem mamy prawo temtędy jeździć, ale oni muszą być barrrrdzo czujni. Przy okazji sugerowali nam okoliczne trasy przejezdne i takie do ominięcia. Odradzali te, którymi niechcący możemy przekroczyć granicę, co już tak miło mogłoby się nie skończyć.
|