![]() |
#11 |
![]() Zarejestrowany: Feb 2012
Miasto: Gdynia
Posty: 23
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 1 dzień 4 godz 23 min 23 s
|
![]()
Wykorzystując nadmiar wolnego czasu odwiedzamy kafejkę internetową i zjadamy obiad w jednym z barów. Kręcąc się tak po mieście kilka razy mijamy tą samą szkołę. Stanowimy chyba niezłą atrakcję dla młodzieży, zwłaszcza dla kilku chłopaków, na których co chwila wpadamy. Coś tam próbują zagaić po angielsku ale kończy się na good morning, where you come from. Dalej nauczyciel się nie popisał i nic więcej chłopaków nie nauczył. O ile w ogóle mają w szkole angielski.
Jesteśmy zmuszeni poszukać gdzieś noclegu. Zaczynamy się kręcić dwupasmową drogą wzdłuż Morza Czarnego, kilka kilometrów na wschód a potem na zaś. Wreszcie odbijamy w boczną dróżkę. Miasto szybko przechodzi w wiejską zabudowę a droga prowadzi doliną rzeki coraz wyżej i wyżej. Zaledwie kilkanaście minut od miasta a zupełnie inny klimat. Góry, lasy i co jakiś czas osiedla (wioseczki). Na każdym wzgórzu na którym widać zabudowania widać też minaret. W sumie nie wygląda to najlepiej bo miejsca na nocleg jakoś nie widać. W międzyczasie uzupełniamy zapasy wody z przydrożnego kranu (wiele takich w całej Turcji). ![]() ![]() Na jednym z zakrętów naszą uwagę przykuwa zarośnięta dróżka prowadząca gdzieś w chaszcze. Musimy ją sprawdzić bo to może być nasza szansa. Zostawiam motocykl i idę zobaczyć. Okazuje się, że dróżka ma ze 40-50 metrów i dalej się kończy. Jest kawałek w miarę płaskiego miejsca pod namiot a co więcej nie widać stąd drogi. Inna sprawa, że kilkadziesiąt metrów nad nami widać minaret. Ale na lepsze miejsce nie możemy liczyć, ładujemy się tutaj. ![]() ![]() Organizujemy sobie na spokojnie miejsce bytowania, Ernest przygotowuje się do prania aż tu nagle pojawia się dziwny jegomość. Wymieniamy ukłony i facet z zainteresowaniem zaczyna przyglądać się wszystkiemu. Namiotowi, motocyklom, praniu, sprzętowi, który wala się w nieładzie. Co rusz bierze coś do ręki z aprobatą albo pytaniem wyrysowanym na twarzy. Z półsłówek zaczynamy tworzyć skrawki rozmowy. Nasz gość przedstawia się jako Suleyman i po chwili proponuje nam abyśmy poszli z nim. Wskazuje do góry na minaret tłumacząc, że możemy tam spać i dostaniemy coś do jedzenia. Pokazaliśmy mu, że tu jest dobrze. Spytał czy mamy co jeść i pić po czym zabrał mój termos i poszedł. ![]() Mieliśmy z Ernestem pewne obawy, żeby nie sprowadził nam tu jakiś gości. Chcieliśmy noc spędzić w spokoju, a od czasu kradzieży sen mamy nie do końca spokojny. Zwłaszcza, kiedy śpimy niedaleko ludzkich sadyb. Nie mija więcej jak pół godziny i wraca Suleyman. Na szczęście sam. Ale nie z pustymi rękami ![]() ![]() Ernest kończy pranie i zaczyna się kręcić w samych gaciach. Kiedy Suleyman to dostrzega zakrywa oczy dłonią po czym drugą pokazuje do góry. No tak Allah nie lubi odsłoniętych nóg. Upominam Ernesta, że może trochę naruszać uczucia religijne naszego dobrodzieja ![]() ![]() ![]() Już ubrany siada z nami i przy pysznym posiłku, czaju i rozmowach mijają nam dwie godziny. W jakim języku rozmawiamy? W czterech ![]() ![]() ![]() ![]() W konsulacie stawiamy się tym razem punktualnie o 9 mimo, że Ernest po drodze się zgubił i trochę na niego musiałem czekać. Spotykamy hiszpańską parkę (http://aroundgaia.com/), tą której motocykl widzieliśmy parę dni wcześniej nad słonym jeziorem. Wychodzą z konsulatu ewidentnie niezadowoleni. Okazuje się, że od czasu kiedy w Aksaray złożyli wniosek o kod referencyjny, do teraz zmieniły się przepisy. I ich kod nie obowiązuje na motocykl. W tym układzie musieliby znów aplikować o taki kod i czekać kolejne dni. To nas nie nastraja pozytywnie. W konsulacie mówią nam, że na motocyklach nie wjedziemy bo mamy nie taki kod. Extra. Co ciekawe, zmiana przepisów dotyczy tylko motocykli i rowerów, nie ma problemów z samochodem, autobusem czy czymś innym. Mimo to składamy dokumenty stwierdzając, że jak nas nie wpuszczą na motocyklach to wjedziemy bez nich ![]() ![]() ![]() ![]() Ponieważ nie chcemy wracać tą samą drogą - a ponownie kierujemy się na południe - wybieramy inną, ładnie oznaczoną na mapie grubą, żółtą kreską. Czyli powinno być dobrze. I faktycznie z początku jest dobrze, ładny szeroki asfalt, dokoła skalne ściany, gdzieś tam obok płynie potok. Tylko w pewnym momencie asfalt się kończy a zaczyna szutrowa droga wijąca się zboczem góry. Tempo jazdy ewidentnie spada, robi się ciemno. Kategoria drogi wychodzi w końcu poza jakąkolwiek klasyfikację, jest pełno dziur i kałuż. Z lewej strony skały a z prawej krawędź i długo, długo nic aż gdzieś tam na dole szumiący potok. Tak wygląda jazda na krawędzi, jakiś błąd, niezauważona dziura czy większy kamień i można odbyć długi lot w nicość. A końca tej męczarni nie widać, co więcej wspinamy się coraz wyżej a zakręty są coraz bardziej ekstremalne. W pewnym momencie niczym miraż pojawiają się zabudowania, droga z polbruku, ludzie, sklepy, herbaciarnie, zupełnie inny świat. I jak szybko się pojawił tak szybko zniknął, a my znów toniemy w ciemnościach. Nie możemy tak dalej jechać bo czujemy, że to się źle skończy. Zatrzymujemy się na kawałku płaskiego, trawiastego terenu tuż nad jakąś chatką. Trzeba iść się zapytać czy można się tu rozbić. Padło na Ernesta. Otwiera mu wystraszona kobieta z synem. Jakoś tam jej tłumaczy o co chodzi, kobieta szybko przytakuje i się chowa. Rano budzimy się z kapitalnym widokiem. Przed nami rozpościera się potężna dolina wraz z drogą którą jechaliśmy poprzedniego wieczora. Kiedy się pakujemy przychodzi do nas gospodyni, już mniej wystraszona, nawet z uśmiechem na twarzy i pyta czy nie chcemy czaju. Czaju to my zawsze chcemy ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Po pysznym śniadaniu ruszamy dalej w górę. Niestety już po kilkunastu minutach zatrzymują nas mundurowi i informują, że droga dalej jest nieprzejezdna :/ Świetnie, kupa czasu i kilometrów psu na budę. Chociaż, z drugiej strony? Ta adrenalina, to śniadanie, ten widok. Warto było ![]()
__________________
http://pocketsfullofsandpl.blogspot.com/ |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
LS2 MX 456 miał ktoś w garści? | majo | Kaski | 14 | 08.02.2015 14:31 |
MotoGóry 2013 - czyli zdobywamy najwyższe szczyty Kaukazu | airwolf | Trochę dalej | 13 | 03.10.2013 13:33 |
Na Wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja! - Czyli jak planować, żeby wyszło kompletnie inaczej niż się planowało | czosnek | Polska | 61 | 15.02.2011 20:28 |
czy ktos miał styczność z napędami VAZ?? | krystek | Rama, zawieszenia, napęd | 9 | 18.08.2008 01:03 |