|
Imprezy forum AT i zloty ogólne Imprezy forum AT i zloty ogólne. Spotkania użytkowników naszego forum. Mają one charakter otwarty: obecność AT wskazana, ale nie jest wymogiem. Piszemy również o imprezach motocyklowych, na które wybierają się nasi forumowicze. |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
03.01.2009, 22:47 | #11 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,485
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 21 godz 47 min 41 s
|
Wysypał mi się kumputer i kończe dzisiaj:
Przedzieramy się dalej dzielnie krzolami. Jakieś zwalone drzewa. SF atakuje jedno z nich. Nie poddało się lekko. Jeszcze przedzieranie się przez zarośla. Właściwie od jakiegoś czasu to ścieżki nie widać, ale i tak jest zajebiście. Docieramy do jakieś drogi. Twardo jest. Ziemia zmarznięta. Koleiny ciągną po swoim. Znajdujemy ślady Dzieja. Miał jechać wałem, ale chyba mu się znudziło. Dlaczego mnie to nie dziwi. Przerwa na cedzenie kartofelków. Polanka nad Wisłą. Kra w cofce płynie pod prąd. Wraca bo pewnie zapomniała czegoś od Krakusów. Trochę lodu na wodzie. Własciwie to pierwsze dni mrozu. Maniak postanowił sprawdzić czy lód jest gruby. Czy on chciał po krach skakać na drugi brzeg? Wpierniczył się do wody. Mówi, że łapa go boli. Ale czy ktoś słyszał żeby rozwalic sobie łaę o wodę. Mała sesja dla reportera. SF przypomniał sobie, że ma aparat. A takie fajne miejsca były w krzakach-nawet sie nie przypucował. On to nie ma duszy reportera. Maniak jęczy, że palec go boli, ale jedzie dalej. Z mniejszymi lub wiekszymi slajdami na zamarzniętych kałużach przemy do przodu. Fajnie jest. Ciekawe czy Dzieju się na nas doczeka. Wpadamy do Magicznego lasu. Jest nieźle. Droga już dawno znikneła. Właściwie przeskakujemy z kępy na kępe międzi rowami z wodą lub lodem. Na jednym z podjazdów motur prawie daje rady lecz ja właściwie nie. A jak mawia reklama prawie robi wieką różnicę. Sędziowie nie zaliczają, ja właściwie terz nie. Obsuwamy się po lodowisku w dół. W zasadzie symultanicznie z moturem. Dwa metry dalej Maniak wciąga podjazd nosem. SF na swojej pile motorowej też. Co jest kuwa ja nie dam rady? No kto jak nie ja. Znowy osuwamy się “na wsteczym’ w dół. Jasny gwint do trzech razy sztuka. Podchodzę profesjonalnie. Zwiad, rozpoznanie, analiza słabych i mocnych stron podjazdu, software, hardware i atak. Nie ma ani cienia amatorki .....jestem na górze. Dalej poszło już gładko. Dojeżdżamy do miejsca gdzie mieliśmy się spotkać z Dziejem. Ale on się nie doczekał i dał długą. Łachy piachu w których normalnie się grzebałem były twarde jak betony. Przejeżdżamy przez most asfaltem. Wjeżdżamy na Lunety. Chyba się chłopakom podoba. Ognisko rozpalamy metodą harcerską – benzynką. Kiełbaska, kawusia. Jest miodziuchno. Jeszcze kilka podjazdów i mamy wracać bo się ściemnia. Patiomkin coś Ty do tej kawy dolewał, że tak szybko sie ściemniło?! Maniak łapie flaka. Oglądamy gumę, ale nie widać żadnego gwoździa. SF ma wszystko: łatki, klej, pompkę. Maniak podejmuje zuchwałą próbę . Chłopaki, dajcie mi 20 minut. Patiomkin realizuje się w harakterze stojaka serwisowego – w technologi Rejli. Przez duże R – no bo On to mały nie jest ;-). Maniak z SF szybko wyciągają koło, zciągaja oponę. Dentka ma trzy dziury....od środka czyli od strony felgi. Po wyjęciu szpanerka wiele się wyjaśnia. Kawał płaskownika z ostrymi krawędziami...to musiało się tak skończyć. Choć teraz jak sobie myślę; wodowanie, spuchniety paluch, dentka z trzema dziurami – On to robi dla podkolorowania image ;-). Łatki SF są wielkości muchy. A nam by się przydała taka wielkości pół A4. Ale nic, decydujemy sie na paczłorka. Klej nie chce zastygać. Rozpuszczalnik nie paruje. Podgrzewamy wydechem. W dwudziestej minucie SF zabiera łyżki i pompke. Patiomkin puszcza motur a ja zabieram klucze. Umowa to umowa ;-) Obiecał solidną kolejkę, wracamy do pracy. Ciekawe czy sie doczekamy. 32 minuty – koniec. Ruszamy w strone domu. Po siedmiu minutach powtórka z rozrywki. Tym razem opcja telefon do przyjaciela. Zmówił dentkę DHLem z dostawą za godzinę. Zostawiamy go na pożarcie wilkom. Podczas gdy on kwitnie na przystanku PKSu my tniemy wałem w kierunku domu. Nie dość, że ciemno to jeszcze upał zelżał. Przedzieranie się krzakami wiąże się z gimnastyką i fajnie jest. Darcie po równym – głównie wychładza. Z tym równym to chyba przesadziłem. Co chwila wpadam na kretowiska. Motur w kontakcie z przemarznietym kopcem zachowuje się jak po najechaniu na trelinkę. Kolejny problem to widoczność i marznięcie gęby. Jak przymknę szybę to jest fajnie ale do pierwszego wydechu. Szyba pokrywa się mgłą która szybko zamarza. Otwarcie szyby to znowu chłód i łzawiące oczy. Po drodze spłakałem się jak bóbr. Afryka to ma fajne szybę. Po nocy docieramy do Łomianek. Wymieniamy grzeczności i każdy udaje się w swoją stronę. I to był już zdecydowanie najgorszy kawałek drogi. Zimno, asfalt i żadnej rozrywki. W sumie bunkrów nie widzieliśmy ale i tak było zajebiście. No rajd był chyba trudny ba niemal połowa ( dwóch z pięciu) wycofała się w trakcie .....
__________________
felkowski sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Otwarcie Enduro sezonu na Litwie | Drak'as | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 73 | 17.07.2014 18:30 |
Pomorskie otwarcie sezonu Kepice k/Słupska | fazi | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 0 | 10.05.2009 23:00 |