Byłem tam dwa razy i za każdym razem miałem mało czasu na podróż. Musiałem gonić, albo zostać w domu.
Tak jak piszą, trudno tam się jedzie szybko. Ograniczeń prędkości przestrzega każdy. Fajne jest to, że lecisz długą prostą wśród lasów i widzisz, że za kilometr jakieś auto chce się włączyć do ruchu - i to auto zaczeka aż przejedziesz! U nas 20 samochodów by wjechało przed ciebie w tym czasie
Nie ma autostrad na północy a czasami są drogi ekspresowe. Norwegia to dramat do pędzenia całodniowego i robienia długiego dystansu dziennego.
Spotkałem jednego podróżnika na promie z Bado do Moskenes o on podpowiedział, że często wbija się w Szwecję i leci Szwecją właśnie na północ jak najdalej się da - tam jest słynna droga E45 i ona służy do przelotów (co jakiś czas są dwa pasy do wyprzedzania). I dopiero końcówkę robi Norwegią. To jest dobre rozwiązanie gdy chcesz pogonić. To jest też dobre rozwiązanie dla aut, bo w Szwecji nie ma opłat. Mi to nie robiło bo byłem za każdym razem motocyklem i Norwegia była też dla mnie za darmo (pytanie jak jest teraz).
Ja miałem za każdym razem 8 dni i się wyrobiłem, ale to jest pogoń, południe Norwegii i Szwecji przelatywałem bez sentymentu, a dopiero północ daleko za kołem podbiegunowym było wolniej i na spokojnie. Podobnie gdy za pierwszym razem wracałem przez Finlandię - to właśnie Finlandię potraktowałem przelotowo.
Lepiej mieć trochę więcej dni, ale akurat ja rozumiem, że czasami ma się tyle ile się ma i albo można to zrobić w danym czasie albo siedzieć w domu.