Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Główny dział > Imprezy forum AT i zloty ogólne

Imprezy forum AT i zloty ogólne Imprezy forum AT i zloty ogólne. Spotkania użytkowników naszego forum. Mają one charakter otwarty: obecność AT wskazana, ale nie jest wymogiem. Piszemy również o imprezach motocyklowych, na które wybierają się nasi forumowicze.

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 02.06.2010, 23:22   #1
felkowski
 
felkowski's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Warszawka
Posty: 1,485
Motocykl: RD07a
Przebieg: 66666
Galeria: Zdjęcia
felkowski jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 21 godz 47 min 41 s
Domyślnie Serbia. Do jaja - znaczy zajebiście

Przygotowania i pierwsza krew...


Jakoś tak z tym wyjazdem było nie tak jak zawsze, a może tak samo tylko mi się wydaje, że było jakoś inaczej. Chodził mi po głowie od jakiegoś czasu i tupał buciorami po grzywie. No w sumie to kawał drogi jak na wikendowy wypad. Postanowiłem się rozejrzeć za kimś do towarzystwa. W sumie jakaś miła Pani byłaby wspaniałym rozwiązaniem, ale się żadna nie znalazła. Pewnie słabo szukałem. Właściwie to wcale nie szukałem , a żadna sama na to nie wpadła żeby mi zparoponować. Felek nie zabrałbyś mnie na ten najbliższy wikend do Serbii? Za to kilku chętnych kolegów a i owszem znalazło się. W sumie to jak na moje rozwiązania to robił się nawet tłok.

Plan zakładał start we czwartek o czwartej i darcie oporowe dokąd się da. Ale tak bez napinki jak się uda dotrzeć do Serbi na wieczór, bedzie dobrze. Jak nie to nie. No tak, ale do wyjazdu trzeba się przygotować. Mamy całe półtora tygodnia do dyspozycji. No ale tak. Wtorek odpada bo korektywka, czwartek też. Z tego samego powodu. Sobota i niedziela odpada. Pozostał poniedziałek, środa i piątek.

W poniedziałek robię przegląd sytuacji. Napęd do wymiany - właściwie już od dawna. Opona przód rozpacz, tył da radę. Grzane manetki podłączam od miesiąca. Nadal nieskończone. Centralka do zamocowania. Zabieram się za zakupy. Napęd jest.



Rozbieram wahacz i wywalam starocie. Przy okazji udaje się wyczyścić i nasmarować łożyska w wahaczu i kiwaczku. Zakładam zębatki i wszystko jest prawie super gdyby się nie okazała, że łańcuch jest niezakuty. Nie mam zakuwarki. No to sobie porobilim. A tak miało być pięknie. Ciut po jedenastej czyli w pół wieczoru wracam jak niepyszny do domu. Zero sukcesów zaliczonych na dziś. Bo łożyska to półśrodek i naciąganie faktów. W każdym razie na liście startowej niema odhaczonej ani jednej pozycji.


Plan zakłada zakupienie jutro zapinki i złożenie do kupy. Baśka na korektywkę ja do sklepu. Na szczęście udało się zdążyć. Sklep miał zapinki od ręki. Wieczorem wszyscy do łóżek, a ja kończę robotę. No wreszcie pierwsza odfajkowana sprawa. W ciągu dnia w końcu decyduje się na jakąś oponę, ale wybór nie jest łatwy. Właściwie to przód był tak zjechany, że 3 tysięcy nie wytrzymałby. Na dodatek prognozy mówiły o możliwościach opadów. Jazda w taką pogodę na końcówce kapcia to nie jest to co tygryski lubią najbardziej. Tak czy inaczej decyzja zapadła. Kurier oponę przywiózł. Trza było tylko założyć. Kolejna pozycja odfajkowana. Wymęczoną tulejkę z centrali zastępuje taka świeżo dorobiona. Manetki pozostają niepodłączone.


W akcie rozpaczy przyszedł jeszcze jeden zakup na ostatnią chwilę. Mapa Serbii. Trzeba wiedzieć gdzie się jedzie. No i jeszcze jedna sprawa w trakcie przygotowań zaczęli się wysypywać wcześniej zadeklarowani towarzysze podróży. Jakby się umówili, jeden po drugim. Na koniec zostałem sam. Nie żeby mi to w czymkolwiek przeszkadzało. Nawet się przyzwyczaiłem do takiego sposobu podróży. Mało tego nawet to lubię. Człowiek jest wolny. Chcę to jadę. Chcę się zatrzymać, zatrzymuje się. Chcę spać w hotelu, szukam hotelu. Noclegu pod chmurą też nie muszę z nikim konsultować.


Tuż przed wyjazdem dostaję zaproszenie od Krakusów. Tak po prawdzie to sam się wprosiłem. Ale jakby nie mieli ochoty to i tak bym się nie wkręcił. Kolejny plus samotnego podróżowania. Plany można zmienić w ostatniej chwili bez żadnych konsultacji. Zamiast ruszać rano ze świtem ruszam zaraz po robocie do Krakowa na wieczorny miting z noclegiem.



W dniu wyjazdy jeszcze mam telefon o kolegi. Felek sprzedajesz afrykę? No właściwie to tak. Wiesz RTek się nam posypał i szukamy czegoś na wyjazd. Nie pożyczyłbyś ? No, ale we wtorek dopiero wracam. No dobra w takim razie próbujemy zreanimować RTeka. Chcemy jechać w sobotę. Dzień przed czuje się niewyraźnie. W dniu wyjazdu jestem już normalnie chory. Po konsultacji lekarskiej wszystko jest jasne - zapalenie ucha. Po pracy zamiast po motor jadę do apteki. Pomysł jest taki żeby się nafaszerować dawką uderzeniową aby na rano być na nogach.


IMG_3908.jpg


Do momentu faszerunku wszystko idzie zgodnie z planem. Potem zaczynam się zastanawiać. Odurzony ubieram się na cebulę i ruszam z manelami na dół do garażu. Dwa kursy w dół i w górę pokonując różnice czterech kondygnacji robią swoje. Tonę w strugach potu. Klucz w stacyjce raz i dwa już spalin tłok, już silnik gra. Wytaczam się na szosę - tylko spróbować. Jednak afryka to najskuteczniejsze lekarstwo. Jakbym o bólu zapomniał. Bo przecież to nie zasługa garśći pigułek przeciwbólowych. Dojechałem do tunelu we Włochach, czyli góra z pięć kilometrów. Z silnika wymeldował się jeden cylinder. Znaczy przestał dawać z siebie moc. Ale nie od dziś jeździmy razem, wiem co jest. Szybko przełączam na rezerwę. Tylko, że ona już była włączona wcześniej. Jeszcze chwilkę, pada drugi cylinder i wszystko się wyłącza. Miłe złego początki. Jakby wróżba na rozpoczynającą się podróż.


Na szczęście wypróbowanym już kiedyś sposobem "usta w usta" udaje się jeszcze napełnić gażniki paliwem. Motor rusza. Dojeżdżam do Alej i kontem oka dostrzegam stację benzynową znanego koncernu naftowego Makro. Nawijka przez rozkopy, chwila drogą pod prąd i jestem już przy dystrybutorze. Trochę mnie zdziwko wzięło gdyż pod korek udało mi się wtłoczyć zaledwie 13 litrów. Czyli jeszcze 10 było w zbiorniku. Nic to. Ruszam. Jedzie. Co mi więcej trzeba. Wszystko jest dobrze...... do Radomia.


IMG_3910.jpg


Tu zaczyna się znowu. Jeden cylinder chodzi, drugi nie. Tu już jest oczywiste że to nie brak paliwa. Przecież mogłem spalić góra z 5 litrów. Trzeba się dobrać do jednej z afrykańskich furii. Do pompy. Dobranie się do pompy wymaga u mnie nasadowej ósemki. Nie mam takiej. Polowanie w sklepie na stacji. Mają ale z pokrętkami na pół cala. Niestety te się nie nadają. Koniec końców kupuje za 9.99 komplet chińskich kluczy oczkowych. Te dają radę. Rozbiórka pompy wykazuje sporą ilość paliwa na membranie napędzającej. Czyszczę pompę, składam i odpalam. Wszystko gra. Ubieram się. Radyjko gra właśnie Radomską IRE z przed 20 lat. Ostra muza to i motor rusza z kopyta. Jest pięknie. Dzida, dzida, dzida.
IMG_3912.jpg
W samym Radomiu korek jak zwykle. Chwilami nawet pas kurierów jest zbyt wąski aby się poruszać. Za Kielcami zgodnie z umową dzwonie do Jochena. Umawiamy się na stacji w Krakowie za półtorej godziny. W trakcie drogi problemy z paliwem znowu się ujawniają. Zaczynam się zastanawiać czy aby przyczyna nie leży gdzie indziej. Gdzieś tak od Jędrzejowa jadę tak byle jak. Problem to pojawia się a to znika.

[/SIZE]
Kraków i stację benzynową osiągam jednak przed umówionym czasem. Za sprawą kibelkowego wieszaka staję się sympatykiem krakowskich stacji benzynowych.

IMG_3916.jpg

Jeszcze potem smarowanie łańcucha, wypicie kolki i dostaję SMSa o treści ' Jakby co to już jestem". Rozglądam się po stacji. Nie jest tak duża, aby dwa motory się nie spotkały. Łapie za telefon i dzwonie. Jak jesteś? To ja jestem i czekam. No jak czekasz, jak Cie tu nie ma. Okazuje się ze kilometr dalej jest druga stacja BP.



IMG_3917.jpg


W końcu się spotykamy i zostaję za rękę doporowadzony do knajpki gdzie są już Puszek i Sambor oraz jeszcze jeden sympatyczny gość którego wcześniej nie znałem. No Gadamy o wyjazdach, podróżach i znajomych. I jakżeby inaczej o furiach które mnie dziś zawodzą. Ani się obejżeliśmy, a knajpke już zamykali. Czas się rozstać. Jeszcze wpadamy do Sambora pożyczyć kolanka do spodni których jak się okazało nie włożyłem po praniu. Potem jeszcze kupujemy jakieś winko i docieramy do kwatery Jochenów. Motur zasypia w garażu, my zaś rozsączamy butelczyne i lądujemy w łóżeczkach. Rano każdy z nas ruszać ma w swoją stronę.

IMG_3918.jpg
__________________
felkowski
sikanie z wiatrem to chodzenie na łatwizne

Ostatnio edytowane przez felkowski : 16.06.2010 o 13:35
felkowski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Why Serbia? Why not ?!!! Lewar Trochę dalej 78 18.05.2023 22:04
Serbia kempingi A.Twin Przygotowania do wyjazdów 9 29.08.2011 10:41
Moto zloty i imprezy serbia 2009 PARYS Imprezy forum AT i zloty ogólne 67 18.06.2010 11:53
Serbia - od BG Dunajem na południe na pohybel! PARYS Trochę dalej 6 12.06.2009 11:00


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:46.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.