20.10.2010, 16:14 | #1 |
świeżym warto być:)
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 58 min 39 s
|
Highlands Scotland – Lewa jego, lewa jego, lewa jego mac! [2010]
- Drogi chłopcze! - mówi Szkot do syna w jego osiemnaste urodziny. - Od dziś będziesz z nami dzielił rodzinne radości i smutki. - Jestem na to przygotowany, ojcze! - A więc na początek synu - zapłacisz ostatnią ratę za swój wózek dziecięcy! Już zaczyna być tradycją, że jedziemy w zupełnie innym kierunku, niż było to planowane. Miał być Wschut…hmm…ale teraz wszyscy na ten wschut, czyli bez sensu Tak naprawdę, to praca i obowiązki, zgruzowały nam wszelkie pomysły, na ten rok.Do tego germaniec przesiadł się na rower, a Deptul kupił sobie bujany fotel i kocyk. W poniedziałek wieczorem, dostałem mejla od przyjaciela, takiego bardziej retorycznego: „…Może wpadniecie na urodziny Kaśki…?” Cały wieczór, knuję, dumam i za każdym razem wychodzi mi, że jest to pomysł raczej słaby. Rano przy kawie, Azja zadaje pytanie, a raczej stwierdza: -Czyli w tym roku, nigdzie nie jedziemy?!-ach ten oskarżycielski ton -Hmm, yyy, jak to, przecież jedziemy...eee, wyjeżdżamy pojutrze - sam nie wierzę, że to powiedziałem Od tego momentu, wszystko zaczyna dziać się bardzo szybko. W piątek musimy być w Amsterdamie na promie, Afrynia w proszku, trylion innych spraw, wymagających tygodnia-dwóch…do załatwienia na jutro! Jest ogień, i to taki że…o kurwaaaaaaa! Czwartek to jakiś tajemniczy dzień. Czwartowe spotkania ATA, starty, powroty i zawsze potem następuje: piątek…łykendu początek. O trzynastej mijamy rogatki Wrocławia. O siedemnastej gościmy w Lousie w Berlinie. O 22giej w hotelu Etap pod Hanoverem. Następnego dnia, jeszcze trochę męczarni po autobanach, w skwarze i duchocie i o 17tej Prince of Norway pochłania nas jak spragniona kochanka. Prom jak prom. Jest Pan grajek z gitarą, żeby było romantycznie, jest dicho, dla tych szybciej się ruszających, są bary z piwem po 4euro, sklep wolnocłowy-niewiele tańszy i jest też przytulna kabina z klimą i prysznicem., oraz 16cie godzin podróży…hmm, jakoś to będzie Ten prom to dobre rozwiązanie. Startuje o 17tej i dopływa następnego dnia o 9tej rano. Noc przespana, i wypoczęci możemy jechać dalej. W drugą stronę kursuje w takich samych godzinach. *** Na morzu zatonął statek. Ocalało tylko małżeństwo Szkotów, którym udało się chwycić deski. - Już nic gorszego nie mogło nas spotkać! Straciliśmy cały bagaż - narzeka żona. - Mogło być gorzej - mówi mąż - miałem zamiar kupić bilety powrotne. Dwa dni wcześniej, rozmawiałem z Mykiem, po jego powrocie z Anglii, o ruchu lewostronnym. Spoko, ale uważaj na rondach. No i właśnie! Newcastle wita nas jedenastoma rondami na dzień dobry. Lewa jego, lewa jego, lewa jego mac! Pierwsze dwa okrążam trzykrotnie, na czwartym, zaczynam równiej oddychać, po ósmym pozwalam sobie nawet na uśmiech i jakąś złośliwość, do kierowcy w samochodzie obok. Na autostradzie do Edynburga, zabieram się za wyprzedzanie, patrząc najpierw w lewe lusterko...lewa jego mac! Do Edynburga mamy jakieś 120mil. Imprezka dopiero wieczorem, tak więc decydujemy się po drodze zaglądnąć do North Berwick. Gnamy wzdłuż wybrzeża, jest nareszcie chłodno. North Berwick, jest bardzo klimatyczną portową miejscowością gdzie w XVI wieku spalono wiele czarownic. Skaliste wybrzeże, uroczy port jachtowy i charakterystyczna wyspa Bass Rock. Do Dalkeith, docieramy chwilę przed imprezą. Przemkowi udało się zachować w tajemnicy nasz przyjazd. Paliwo 1,22funta, prom Amsterdam-Newcastle-263euro, mina Kaśki…bezcenna.
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz Ostatnio edytowane przez JARU : 28.12.2012 o 17:43 Powód: dodaję termin wyjazdu |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Jego zdaniem | dr Madeyski | Izi | 6 | 01.06.2010 01:34 |