12.10.2011, 13:55 | #11 |
Ok. 21:00, z szarganymi nerwami ląduję na granicy z Albanią
Albania... długo by pisać, to tu kończy się mój datowany na `98 rok Atlas Europy Czyżby i tu kończyła się Europa ? Sprawdzimy Cisnę wąską drogą, 500m... zakręt, kolejne 800m... zakręt, a za zakrętem ...samopas biegające świnie Dobrze ,że wolno jechałem bo była by wieprzowina na kolację w sosie benzynowo-olejowym z domieszką szkła, plastiku a może i krwi ... Dobra, pot na plecach już zdążył wyschnąć, czoła nie ocierałem bo nie było jak Ogień... jaki q*** ogień.. ostrożnie , 60tką, pomny przed chwilą przeżytych chwil jadę nad wyraz ostrożnie. Dobrze, że do mojego pola biwakowego jest daleko bo po takiej dawce adrenaliny bym nie usnął Jako miłośnik gór, chcę się przebić jeszcze tego dnia ( o ile można tak mówić o nocy ) przez SHKODER i znaleźć nocleg u podnóża tychże. Jadąc mijam małe wioseczki, w każdej jakieś dyskotekowe klimaty, potańcówki, ogniska – wszystko na świeżym powietrzu. Odpust jakiś czy jak ? W Shkoder Krzyś Hołowczyc każe jechać mi na most na którym widnieje zakaz wjazdu, jest też zabarykadowany. Zaraz , zaraz.. czy ja 500m wcześniej nie mijałem nowego mostu ? Zawracam. Albo nie jadę dalej. Oczywiście nie przez mosty, jadę wzdłuż rzeki, bo co będę zawracał jak widać ,że miasto jest przede mną. Mija pierwszy km, potem kolejne ... droga dziwnie odbija w lewo, Krzyś ciągle woła „zawróć w lewo” a ja mu „jak będę chciał to zawrócę ale w prawo” Na navi Europa i jej drogi dawno się skończyły. Mijam jakieś Panie stojące koło latarni ( by nie powiedzieć pod ) dzieciaki grające na bosaka w piłkę, taki trochę brazylijski klimat. Pełno kurzu, stare „beczki” z gwiazdą na masce. Nie no, zawracam. Krzyś wysuwa dłoń – przybijam mu piątkę. Już się rozumiemy Z podwórka wypada „komarek” z dwoma max 10latkami, prawie nie mają światła, normalnie muszą mieć sokoli wzrok. A, pojadę za nimi, poświecę chłopakom. Doganiam ich, lecimy 60ką- ostro jak na takiego staruszka jakim jadą. Ale co Wam powiem – tak powinno się jeździć. Na zakrętach piach, zakręty też nie są za łagodne a chłopaki nie odpuszczają ! Szacun dla nich ! Jedziemy razem aż do nowego mostu, tam zawracają a ja zgodnie z namową Hołka lecę do centrum. A w centru...a w centrum to dopiero się klimaty zaczęły Do końca życia będę się śmiał widząc w PL maszynę do czyszczenia nawierzchni i mając w głowie wspomnienia albańskiej nocy na godzinę przed północą. Tam, za taką maszynę robi wózkowy, który pcha śmietnik środkiem drogi, od krawężnika do śmietnika biegają „łopatowi” nosząc to co 10 innych osób zamiata. Na drugim pasie ( tak, to były dwa pasy w jedną i dwa w drugą ) to samo. Kurzu było tyle, że bojąc się o matrycę nie robiłem zdjęć. Odmachałem chłopakom i współczułem im pracy w takich warunkach, bez masek... koszmar. Ale przynajmniej mają co robić. U nas jedzie maszyna z kierowcą a 15 innych osób pobiera zasiłek albo już nie , bo się skończył. Ale co mnie to , mamy od tego większe głowy, niech myślą, to ich „broszka”. Jakoś przejeżdżam przez miasto, znajduję wylotówkę ( droga międzynarodowa ) na Czarnogórę. Ale ale - albo Krzyś ma jakieś dziwne wiadomości albo ja mam przywidzenia... Kałuże na całą szerokość pewnie z 15metrowej drogi, szuterek, wyboje takie, że ...a szkoda gadać. Kto był ten wie, reszta niech żałuje Jadę więc tą E762, zwaną również 18ką. Mam 18km do Koplik i tam odbijam już w góry. Normalnie – 10 minut, tu – 30. Albania... Tak na marginesie, ta droga tak mnie zdenerwowała jak nie wiem kto i nie wiem jak dawno. Byłem wściekły. Chciałem spać. Życie... O tym, że jestem w Koplik dowiedziałem się .... no nie dowiedziałem się. Żadnego znaku, nic. Ale co tam , +/- 18km przejechane, więc skręcam w pierwszą w prawo. Krzyś znów drze ryja , żeby zawracać. Mam dość jego i jego komentarzy. Magicznym guzikiem układam go do snu. Też sobie taki sprawię (guzik) Jadę dalej wypatrując kawałka płaskiej powierzchni. Jest. Od granicy zrobiłem raptem 50-60km, minęło ponad 2h.... niezła średnia. O 23.30 zjeżdżam 150m od drogi i parkuję mojego Transalpa w ciemnościach nocy. W międzyczasie dowiaduję się, że Remi z Sebciem nie dojadą na rano, poddali się cieniasy :P A , że ze mnie też cienias to sprzątam już "łąkę " z kamieni, bo wygodnicki jestem i na byle czym spał nie będę Rozbijam namiot. Usypiam. ...tak szybko jak usnąłem, tak samo szybko się obudziłem... Jakaś taka niepewność zapanowała w moim M1. Co przysypiam śni mi się potężny traktor z jeszcze większym pługiem przejeżdżający po namiocie... Na dobre usypiam chyba zmęczony tym snem i ciągłymi pobudkami by sprawdzić czy wszystko ok. Budzę się ok 6 i oczom nie wierzę! Mój instynkt kazał mi wybrać takie a nie inne miejsce noclegowe, chyba jedno z piękniejszych jakie udało mi się znaleźć, na pewno najpiękniejsze z tych wybranych w kompletnej ciemności : Jak by ktoś potrzebował to Remi ma współrzędne GPS Pospiesznie, bez śniadania zwijam obóz i cisnę przelecieć trasę offową, bo na 12 umówiony jestem z Remim i Sebkiem w SHKODER. Trasu nie będę opisywał słownie, bo i po co, myślę, że lepiej opisać to światłem, cieniem i kolorami. Żadne słowa tego nie oddadzą... to tak jak by pozwolili nam w Polsce dojechać legalnie, szutrówkami, w Tatrach do któregoś ze schronisk . Marzenia... a w Albanii rzeczywistość ! Siedzę tak sobie i myślę, że fajni było by tu wrócić z plecakiem ... Może kiedyś Bóg pozwoli... oby ! Ostatnio edytowane przez Neno : 12.10.2011 o 14:02 |
|
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
miejscówka dla autka z przyczepką w Albanii | jumajkel | Przygotowania do wyjazdów | 23 | 02.07.2014 23:40 |
Mały Afrykanin i duży GSowiec [przez BiH i MNE do Albanii - 2013] | mikelos | Trochę dalej | 70 | 02.12.2013 09:14 |
Rajd Albanii 2012 | Ola | Kwestie różne, ale podróżne. | 19 | 22.06.2012 12:09 |
Szukam Mapy Albanii | Adam AT.2003 | Mapy | 15 | 02.04.2011 22:37 |